- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 sierpnia 2017, 12:32
Skad wziela sie taka nagonka na dzieci, nazywanie ich bachorami, gowniakami itp to calkowicie normalna sprawa, nawet jesli dziecko sobie na to nie zasluzylo. Skad teraz w spoleczenstwie tyle nienawisci do tych malych istot? Moze mi to ktos wyjasnic?
13 sierpnia 2017, 11:35
maharettt, a to niech się drze, jak ochrypnie i straci głos to przestanie się drzeć. Poza tym gdyby matka tak zareagowała to sądzę że jako tako zwraca uwagę na to co robi dziecko, a co za tym idzie nie na wszystko mu pozwala, więc takie dziecko prędzej by zaakceptowało "nie wolno" bez wpadania w histerię.
Mojej corce nie pozwalam na wszystko a i tak się drze jak obdziwrana ze skóry jak jej czegoś zabronić. Nie, nie dałabym jęk grzebać w czyjejś torebce, ale na 99 procent darlaby się z tego powodu.
13 sierpnia 2017, 13:23
Ja mam niespełna 3 letnią córkę i wiem, że mimo moich starań o komfort innych nie raz może zdarzyć mi się sytuacja, ktora być może będzie później opisana na V. :) Chociażby dlatego, że dziecko próbuje.. tego, co popatrzy u innych i dzieci i dorosłych. Zawsze najpierw grzecznie proszę, żeby przestała, potem upominam, że już raz prosilam i jeśli nadal będzie tak robić to.. (i tu opowiadam co nastąpi) za trzecim razem mówię że ostrzegalam i wyciągam konsekwencje. Tyle, że zdarza mi się spotykać z reakcją "oj, zostaw ją. To tylko dziecko" i wtedy moja mała sama jest zagubiona czy robi dobrze czy źle. I patrzy na mnie swoimi wielkimi oczami nie wiedząc co sie właściwie dzieje. Spotkałam sie z tym zarówno poza domem od obcych osób jak i rodziny. I sama jestem w szoku, bo pozwalam jej na bardzo dużo. Poznaje swobodnie świat. Gotuje ze mną, myje podłogi, wyciera blaty. Skacze, wariuje, tańczy, śpiewa , śmieje sie w glos. Ja reaguje wtedy gdy uważam, że jej zachowanie jest jednak niestosowne ze względu na czas czy miejsce. Albo w sytuacjach gdy zaczyna sie czuć sie zbyt komfortowo i na przykład otwiera szafkę ze słodyczami (u babci) a ja uważam że bez pozwolenia nie wolno jej grzebać w cudzych szafkach.
Poza tym jestem matką , która uważa że "aby wychować dziecko potrzeba całej wsi" i o ile nie zagaduje do niej jakiś podchmielony pan albo ktoś komu nie ufam- nie wtrącam się. Gdy babcia, dziadek, ciocia, strasza kuzynka czy sąsiad zwrócą jej na coś uwagę i ona szuka schronienia na kolanach mamy to ja przytulam, całuje i tłumacze że oni mieli rację. I powiedzieli tak dla jej dobra. Za moment wszystko wraca do normy.
Niemniej jednak czuje się urażona czytając o gówniakach czy bachorach. Bo ona jest człowiekiem! Staram się ją wychowac na osobę kulturalną, życzliwą i znajacą pewne granice. Ale ona dopiero tego się uczy. Ma prawo popełniać błędy. I chociaż ja zawsze jestem obok, nie pozwalam jej biegac po sklepie, krzyczeć w restauracji ani skakać po kimś to czasem zachowa się inaczej niz powinna, co nie zmienia faktu, że należy jej sie szacunek. Bo mam zamiar wychowac ją tak, że nie musi mieć szacunku do kogoś, kto sam jej go nie okazuje. Bo niby dlaczego? żeby w dorosłym życiu była popychadlem? Tak jak nie pozwolę obrażać swoich rodziców czy męża tak samo nie pozwole nikomu na złe traktowanie swojego dziecka.
13 sierpnia 2017, 13:38
No ok, na przyszłość oleję sprawę i jeżeli łagodna perswazja nie poskutkuje, to niech się dzieciak napromieniuje, co mi tam, nie mój dzieciak, nie mój problem.Dla mnie ciekawość dziecka jest naturalna. Brak reakcji rodzica bez wątpienia był przesadą, niemniej jednak sposób komunikacji Armary był tragiczny. Gdybym obserwował scenę z boku, to pomyślałabym sobie, że fajne ciekawe świata dziecko i dwie stare baby, które nie potrafią się zachować.Ja też niezauważylam. Chociaż grzebanie w czyjejś torebce i brak reakcji rodzica na to to juz przesada.no własnie dziewczyny, ja nie widzę, żeby dzieci dzis zachowywały sie jakoś inaczej niż kiedyś. Zawsze były głośne, ruchliwe, absorbujące, zaczepiajace obcych, zawsze też funkcjonowało w słowniku słowo "rozwydrzone". Tylko mało kto sie tym bulwersował. O to mi chodzi.
Jak dla mnie, to Ciebie w ogóle nie powinno tam być. I gdyby coś się temu dziecku stało, to miałabyś problemy prawne. Dostałaś jasny przekaz: nie zbliżać się do dzieci i powinnaś się do niego stosować - i to nie dzieci mają się do Ciebie nie zbliżać, tylko Ty masz nie być w ich pobliżu. To jest Twoja odpowiedzialność. Tak naprawdę to i kontakty z dorosłymi powinnaś ograniczyć, co wyraźnie dała Ci do zrozumienia pielęgniarka.
13 sierpnia 2017, 13:42
Ja nie pozwalam dzieciom grzebać w czyjejś torebce. Ciekawość tez ma swoje granice.Dla mnie ciekawość dziecka jest naturalna. Brak reakcji rodzica bez wątpienia był przesadą, niemniej jednak sposób komunikacji Armary był tragiczny. Gdybym obserwował scenę z boku, to pomyślałabym sobie, że fajne ciekawe świata dziecko i dwie stare baby, które nie potrafią się zachować.Ja też niezauważylam. Chociaż grzebanie w czyjejś torebce i brak reakcji rodzica na to to juz przesada.no własnie dziewczyny, ja nie widzę, żeby dzieci dzis zachowywały sie jakoś inaczej niż kiedyś. Zawsze były głośne, ruchliwe, absorbujące, zaczepiajace obcych, zawsze też funkcjonowało w słowniku słowo "rozwydrzone". Tylko mało kto sie tym bulwersował. O to mi chodzi.
Naprawdę frazę: "Robię sobie spokojnie zakupy i nagle jakiś dzieciak się przypałętał. Odniosłam wrażenie że spodobał mu się brelok który miałam przypięty do torebki." interpretujesz jako grzebanie w czyjejś torebce? To mamy jakieś inne postrzeganie świata. Ja jakoś nie mam lęków, że jak podejdzie do mnie dziecko spojrzeć na to co mam przy sobie, to od razy zacznie mi to wyrywać. Widać mam wokół siebie cywilizowane dzieci.
13 sierpnia 2017, 13:48
Nie ma nagonki na dzieci. Dzieci po prostu obrywają za to, że ich rodzice nie radzą sobie z wychowaniem. Współczesne dzieci są okropne w większości przypadków. Niewychowane, niegrzeczne, pyskate. Nawet ja jak byłam dzieckiem ( a taka stara nie jestem, 26lat) to wiedziałam, co mi wolno, czego nie wolno.
Mnie zastanawia tylko jedno. Dlaczego z tych niezwykle kulturalnych dzieci naście lat temu wyrośli niewychowani, pyskaci i roszczeniowi dorośli? Wystarczy wejść na dowolne forum, żeby się o tym przekonać.
13 sierpnia 2017, 13:52
Agnieszka, gdybym nie mogła tam być to by mnie nie wypuścili ze szpitala, więc wyluzuj, nie wiem, zjedz batona czy coś w tym stylu. Co innego zakaz a co innego ograniczenie. I nie, nie miała bym problemów, bo w żadnym wypadku nie złamałam prawa, w przeciwieństwie do matki która nie interesowała się własnym dzieckiem. Moje postępowanie to była tylko zwykła ostrożność, może wręcz przesadzona ostrożność, ale z reguły wolę dmuchać na zimne.
I może dla Ciebie to jest normalne i ok, jak obce dziecko wyciąga łapy w kierunku Twojej torebki "bo to tylko ciekawe świata dziecko", ale dla mnie to nie jest normalne i w żadnej sytuacji ja na to nie wyrażę zgody.
Edytowany przez 13 sierpnia 2017, 14:01
13 sierpnia 2017, 14:00
Czyli uważasz, że dziecko ma równe prawo do przebywania wśród dorosłych? Uważasz, że impreza alkoholowa jest dobrym miejscem dla dzieci? Inaczej patrząc, jeżeli jadę do koleżanki, która mnie zaprasza a jej dziecko jest cały czas z nami i mam ochotę z nią porozmawiać na różne tematy, nie tylko pieluchy to powinnam poruszać tematy o seksie czy inne tego typu?
Dla mnie to jest kwestia ustalenia zasad spotkania. Trzeba było powiedzieć koleżance, że owszem, chętnie się spotkasz, ale tylko we dwie. Dla mnie sprawa jest prosta - jeśli ja kogoś zapraszam, to ustalamy wspólnie zasady spotkania dogodne dla wszystkich. Jeśli ktoś się do mnie wprasza (co się praktycznie nie zdarza) albo wpada bez zapowiedzi, to dziecko ma równe prawa uczestniczenia w spotkaniu i jego przebieg musi być dostosowany do wieku uczestników.
13 sierpnia 2017, 14:02
Agnieszka, gdybym nie mogła tam być to by mnie nie wypuścili ze szpitala, więc wyluzuj, nie wiem, zjedz batona czy coś w tym stylu. Co innego zakaz a co innego ograniczenie. I nie, nie miała bym problemów, bo w żadnym wypadku nie złamałam prawa, w przeciwieństwie do matki która nie interesowała się własnym dzieckiem. I może dla Ciebie to jest normalne i ok, jak obce dziecko wyciąga łapy w kierunku Twojej torebki "bo to tylko ciekawe świata dziecko", ale dla mnie to nie jest normalne i w żadnej sytuacji ja na to nie wyrażę zgody.
Mnie właśnie dziwi, że Cię wypuścili, skoro nie możesz przebywać wśród dzieci. Albo stanowisz zagrożenia, albo nie. Jeśli nie, to nie świruj jak podejdzie do Ciebie dziecko, bo to co zrobiłaś z boku wyglądało kiepsko. I nie, nie o matce ludzie źle pomyśleli. Tego jestem pewna.
13 sierpnia 2017, 14:05
Agnieszka, gdybym nie mogła tam być to by mnie nie wypuścili ze szpitala, więc wyluzuj, nie wiem, zjedz batona czy coś w tym stylu. Co innego zakaz a co innego ograniczenie. I nie, nie miała bym problemów, bo w żadnym wypadku nie złamałam prawa, w przeciwieństwie do matki która nie interesowała się własnym dzieckiem. Moje postępowanie to była tylko zwykła ostrożność, może wręcz przesadzona ostrożność, ale z reguły wolę dmuchać na zimne. I może dla Ciebie to jest normalne i ok, jak obce dziecko wyciąga łapy w kierunku Twojej torebki "bo to tylko ciekawe świata dziecko", ale dla mnie to nie jest normalne i w żadnej sytuacji ja na to nie wyrażę zgody.
Też nie lubię, jak ktokolwiek (bez względu na wiek, bez względu nawet na to, czy jest człowiekiem) zagląda mi do rzeczy, ale... Nie postrzegałabym puszczenia dziecka luzem po sklepie w kontekście naruszenia normy prawnej (a akurat wiem, co mówię). Społeczno-obyczajowej - może tak. Prawnej - jeszcze nie.
13 sierpnia 2017, 14:08
Mnie właśnie dziwi, że Cię wypuścili, skoro nie możesz przebywać wśród dzieci. Albo stanowisz zagrożenia, albo nie. Jeśli nie, to nie świruj jak podejdzie do Ciebie dziecko, bo to co zrobiłaś z boku wyglądało kiepsko. I nie, nie o matce ludzie źle pomyśleli. Tego jestem pewna.Agnieszka, gdybym nie mogła tam być to by mnie nie wypuścili ze szpitala, więc wyluzuj, nie wiem, zjedz batona czy coś w tym stylu. Co innego zakaz a co innego ograniczenie. I nie, nie miała bym problemów, bo w żadnym wypadku nie złamałam prawa, w przeciwieństwie do matki która nie interesowała się własnym dzieckiem. I może dla Ciebie to jest normalne i ok, jak obce dziecko wyciąga łapy w kierunku Twojej torebki "bo to tylko ciekawe świata dziecko", ale dla mnie to nie jest normalne i w żadnej sytuacji ja na to nie wyrażę zgody.
Tak jak napisałam wcześniej, zakaz a ograniczenie to są dwie różne rzeczy. I tak, pomimo wymogu ograniczenia, wypuścili mnie ze szpitala, mało tego, na wypisie nie ma nic o tym ograniczeniu, bo były to ustne zalecenia, nie poparte przepisami prawa.
Ale teraz dostałam nauczkę, i jak np. w przyszłości będę widzieć że dzieciak idzie np. prosto na ruchliwą drogę a matka ma to gdzieś, to ja to też będę miała gdzieś "no bo co ludzie sobie jeszcze o mnie pomyślą jak zareaguję". Najlepiej w ogóle nie reagować i mieć to w nosie, na zasadzie nie moje dziecko, nie mój problem. Co prawda wcześniej myślałam że o bezpieczeństwo dziecka powinien każdy dbać, ale widocznie się myliłam.