Temat: Skad nagonka na dzieci?

Skad wziela sie taka nagonka na dzieci, nazywanie ich bachorami, gowniakami itp to calkowicie normalna sprawa, nawet jesli dziecko sobie na to nie zasluzylo. Skad teraz w spoleczenstwie tyle nienawisci do tych malych istot? Moze mi to ktos wyjasnic? 

Moim zdaniem nie ma "nienawiści" do dzieci. Natomiast jest niezrozumienie ze względu na różnicę pokoleń. I to że często dzieci są po prostu nie wychowane. Kiedyś obowiązywały pewne standardy zachowania, czyli np. wiadomo było że nie biega się po sklepie i nie drze na całe gardło. Teraz rodzice na to pozwalają i się jeszcze cieszą że maja takie żywe dziecko. A mnie np. osobiście to drażni. Tak samo jak bieganie i zabieranie komuś wózka z zakupami, dla mnie to chamstwo, i nie ważne czy ktoś ma 5 lat czy 50, tak się nie robi. Zdaję sobie sprawę jednocześnie że to nie wina tego 5 latka, tylko jego rodzica, i tu jest główny problem. 

Tu chodzi o rodziców, nie o dzieci. O ich podejscie, o egocentryzm, i absolutną nieporadność wychowawcza. Słownie odbija się to na dzieciach, ale nikt normalny raczej nie wini dzieci za to jak beznadziejnie są wychowywane.

jak dla mnie to efekt bezstresowego wychowania. Kiedyś dziecko znało swoje miejsce. Czuło respekt przed dorosłymi. To rodzice robią z dzieci bachory. 

Pasek wagi

już to mówiłam w wątku o miejscach dla rodzin. Wg mnie jest to kwestia udogodnień i pewnych drobnych przywilejów sugerowanych społeczeństwu związanych z dziećmi, i wynikajaca z tego frustracja i poczucie niesprawiedliwości, bo niby dlaczego. Nie jesteśmy narodem sympatycznym i życzliwym, i tyle.

za każdym razem, gdy czytam o bezstresowym wychowaniu jako źródle wszelkich problemów wychowawczych, mam ochotę posadzić kogoś w bibliotece i kazać mu się dokształcić.

Cyrica, nie zgodzę się z Tobą. Sytuacja z wczoraj, poszłam do sklepu, ze względu na leki które ostatnio dostałam wskazane jest zachowanie dystansu w stosunku do kobiet w ciąży i dzieci. Robię sobie spokojnie zakupy i nagle jakiś dzieciak się przypałętał. Odniosłam wrażenie że spodobał mu się brelok który miałam przypięty do torebki. Odeszłam dalej bo nie ma co ryzykować. A dzieciak za mną. Mamuśka w tym czasie gadała z przyjaciółką. Na to ja do do tej kobiety żeby zabrała dziecko bo nie życzę sobie aby było tak blisko. Chyba mam prawo do tego? Mamusia mnie zignorowała kompletnie, a dzieciak z łapami do mojej torebki. Na co ja "proszę zabrać tego cholernego bachora od mojej torebki". Owszem, było to chamskie. Ale co miałam zrobić? To nie moja wina że matka nie interesuje się dzieckiem. 

Dziewczyny, dzieci kiedyś znały swole miejsce I były grzeczne bo były bite. 

Flavv napisał(a):

Tu chodzi o rodziców, nie o dzieci. O ich podejscie, o egocentryzm, i absolutną nieporadność wychowawcza. Słownie odbija się to na dzieciach, ale nikt normalny raczej nie wini dzieci za to jak beznadziejnie są wychowywane.

(puchar)

Następstwem powyższego jest właśnie ich irytujące zachowanie: bieganie po sklepie, włażenie ludziom pod nogi, krzyki, histeria, kładzenie się na chodniku, wyrywanie przedmiotów z rąk, a nawet przekleństwa... Zresztą, długo by wymieniać. Właśnie w tego typu sytuacjach dzieciaki nazywane są "bachorami", "gówniakami" i "smarkami". Wiadomo, dziecko nie jest niczemu winne, że ma takich a nie innych rodziców, ale powiedzmy sobie szczerze, że słownie to zawsze ono obrywa.

Pasek wagi

adorotaa napisał(a):

Dziewczyny, dzieci kiedyś znały swole miejsce I były grzeczne bo były bite. 

Nigdy w życiu rodzice nie podnieśli na mnie ręki, a jakoś wiedziałam co wolno a co nie. Syn mojej przyjaciółki ma 10 lat, dosłownie aniołek, czasem z rogami, ale też wie co mu wolno a co nie, i też nikt nigdy na niego ręki nie podniósł. Więc z tym argumentem to tak trochę jak kulą w płot trafiłaś. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.