- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 sierpnia 2017, 23:40
Kilka lat temu przejęłam opiekę nad dziećmi zmarłego męża. On zajmował się dziećmi po rozwodzie, jego żona wyniosła się za granicę, obecnie część roku spędza w PL. Jej spotkania z dziećmi były okazjonalne i sporadyczne. Aktualnie zajmuje się dziećmi przez kilka miesięcy w roku, przez pozostałe miesiące są u mnie lub u dziadków.
Kilka miesięcy temu zamieszkałam z nowym partnerem. Razem 4 lata. Od początku wiedział jak wygląda moja sytuacja. Jak wygląda podział i opieka nad dziećmi. Nie miał z tym problemu, aż do teraz... Od 1 września dzieciaki będą u nas przez 4 miesiące. Nigdy nie widzieli się przez tak długi okres czasu. W ciągu tych kilku miesięcy dzieciaki były u nas najdłużej przez 2 tygodnie. Wydawało mi się, że jest w porządku, dogadują się, ich relacje są dobre i prawidłowe.
Jednak teraz na kilka tygodni przed ich przeprowadzką do nas partner ma ogromny kryzys. Przyznał mi się, że ma problem, że mam takie zobowiązania i że dzieciaki raz na jakiś czas ok, ale te wspólne miesiące przerażają go. Przyznał również, że nie jest zdecydowany czy chce mieć własne dzieci w najbliższym czasie, czy dopiero za kilka lat i nie umie odnaleźć się w roli ojca dla tych dzieci.
Oczywiście powtarzam mu, że nie musi być dla nich ojcem, wystarczy, że będzie wsparciem, będzie dla nich dobry, wyrozumiały i będzie je traktował jak swoich bliskich, ale on zafiksował się na tym, że nie wie czy chce wychowywać nie nasze dzieci i nie mogę mu przetłumaczyć, że z mojej strony ma wolną rękę - może je ze mną wychowywać, ale sama też dam sobie świetnie radę.
I utknęliśmy w martwym punkcie - on nie umie się odnaleźć w sytuacji, ja nie wiem co robić...
4 sierpnia 2017, 08:02
to jest praktycznie taki sam temat, jaki założyłaś już kilka dni temu. większość wypowiedzi, w tym i moja, była pod tytułem "facet zachowuje się bardzo nie ok" i że pewnie rodzice go podburzają. okropna sytuacja i nie wiem, czy do Twojego faceta coś trafi. na pewno nie rezygnowałabym z dzieci.... wygląda na to, że wychodzi szydło z worka, po prostu
4 sierpnia 2017, 08:37
ja mysle, ze to nie musi chodzic tylko o dzieci, gdyby cie kochal i marzyl o tym by byc z toba dzieci by mu nie wadzily :) wielu facetow wiaze sie z dzieciatymi kobietami i nie przeszkadza im to, bo kochaja ich matke.
4 sierpnia 2017, 09:16
Kolejny temat o tym samym, pomijajac odnosniki wcisniete w innych tematach.
Jak mowi Matyliano, rady dostalas, nie wiem czego wiecej oczekujesz? Wieszania psow na facecie i przyznania Ci racji? Temat zbyt zlozony, by przyznac racje jednej ze stron. Kazdy po czesci ma tutaj racje.
Rowniez odpowiedzialam w tamtym temacie i powiedzialam dokladnie to samo co Ty tutaj przytoczylas: bez bronienia faceta, ale mimo ze wiedzial ze "masz dzieci" to sama przyznajesz, ze wczesniej bylo to 2 tyg od czasu do czasu, a tu nagle fundujesz mu 4 miesiace non stop. Nic dziwnego, ze facet sie buntuje. Nie tak to sobie wyobrazal na podstawie tego co obserwowal. Niby wyjasnilas sytuacje, nakreslilas zasady, ale on doswiadczal na codzien czego innego i byl przyzwyczajony do innej wersji "opieki nad dziecmi", teraz zimny prysznic bo nie jest tak jak sobie wyobrazal. Powtarzam: nie bronie faceta, a dla Ciebie szacunek za wywiazywanie sie z tej obietnicy, ale tak to moze wygladac z jego strony.
Poza tym, realnie nie ma opcji, by jak dzieci sa z wami nie angazowal sie w ich wychowanie, to jest fizycznie niemozliwe. Musialby zamieszkac w oddzielnym budynku i spotykac sie z Toba na randki, a i tak jego czas bylby ograniczony bardziej niz normalnie.Mieszkajac pod jednym dachem nie ma opcji "nie wlaczac sie". Ma prawo mu to nie odpowiadac, bo nie on decydowal sie na powolanie na swiat tych konkretnych dzieci.
Oczywiscie nie jest w porzadku, ze tyle lat twierdzil ze nie ma nic przeciwko, a teraz okazuje sie, ze jednak ma. Ale czasem godzimy sie na cos nie do konca zdajac sprawe co to tak naprawde oznacza.
4 sierpnia 2017, 09:20
ja mysle, ze to nie musi chodzic tylko o dzieci, gdyby cie kochal i marzyl o tym by byc z toba dzieci by mu nie wadzily :) wielu facetow wiaze sie z dzieciatymi kobietami i nie przeszkadza im to, bo kochaja ich matke.
Wydaje mi sie, ze tu wlasnie jest problem, bo autorka nie jest matka tych dzeci. Dla tego faceta to sa tylko dzieci jej bylego. Moze dopiero teraz sobie uswiadamia, ze jednak bedzie musial z tym dziecmi dzielic zycie? Bo jesli wczesniej sie widywali na krotki czas to teraz kilka miesiecy to zupelnie inna sytuacja. Ja bym na miejscu autorki dala mu szanse by zobaczyl jak bedzie. Facet zwyczajnie sie wystraszyl, moze po tych kilku miesiacach zrozumie w czym rzecz? Jak nie to sie rozstaniecie, ale to pokaze czas.
4 sierpnia 2017, 09:20
Rzeczywiście wolisz mówić niż słuchac. Może facet też coś sygnalizowal od początku a nie ze nagle po 4 latach. Serio, przemysl, może przeoczylas komunikaty.
4 sierpnia 2017, 09:37
to jest praktycznie taki sam temat, jaki założyłaś już kilka dni temu. większość wypowiedzi, w tym i moja, była pod tytułem "facet zachowuje się bardzo nie ok" i że pewnie rodzice go podburzają. okropna sytuacja i nie wiem, czy do Twojego faceta coś trafi. na pewno nie rezygnowałabym z dzieci.... wygląda na to, że wychodzi szydło z worka, po prostu
Tez tak myśle. Wiedział jaka jest sytuacja, 4 lata było ok, teraz nagle nie. Chyba szuka pretekstu.
4 sierpnia 2017, 10:28
musisz podjąć decyzję, kto jest dla Ciebie ważniejszy. jeśli wcześniej był układ "dzieci mieszkają z nami tylko 2 tygodnie" to nie ma się co dziwić, że facet ma teraz problem z 4ma miesiącami. jeśli wcześniej mówiłaś, że dzieci spędzają z Tobą 1/3 roku to bardzo nieładnie, że teraz facet ma z tym problem.
4 sierpnia 2017, 12:36
Przecież już pisałaś na ten temat, dokładnie to samo, tylko ciut innymi słowami - niczego nowego się nie dowiesz.
Osobiście wcale się nie dziwię Twojemu facetowi, bo sama nie chciałabym w takiej sytuacji opiekować się obcymi dziećmi - chyba, ze byłyby to dzieci mojego partnera, mieszkałyby tylko z nami i mogłabym stać się dla nich matką.
Nad czym się zastanawiasz? Decyzja nalezy do niego, bo Ty pola manewru nie masz, bo jak rozumiem, z opieki nad dziecmi nie zrezygnujesz.
5 sierpnia 2017, 01:22
Rzeczywiście wolisz mówić niż słuchac. Może facet też coś sygnalizowal od początku a nie ze nagle po 4 latach. Serio, przemysl, może przeoczylas komunikaty.
Nie. Nie przeoczyłam. To niezwykle istotna kwestia mojego życia i zawsze słucham, co ma do powiedzenia partner. Inicjuje te rozmowy, ale ich nie ciągnę i nie przeistaczam w monolog. To chyba jedyny temat podczas, którego 90% wypowiedzi pochodzi od partnera, a zaledwie 10 ode mnie.