- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 lipca 2017, 16:45
Na początku zaznaczę, że nie jest mi łatwo pisać w ten sposób o mężu,
którego kocham. Jednak stoję przed podjęciem ważnej decyzji, muszę
dokładnie wszystko przemyśleć, dlatego potrzebuję Waszych rad.
Z moim mężem jestem ponad 6 lat,rok po ślubie . On nigdy do hojnych nie
należał. Za wspólne wyjścia najczęściej płaciliśmy po równo, prezenty
były tylko z jakiejś okazji, i też niezawsze na co dzień nic sobie
wzajemnie nie kupowaliśmy.
Kupuje najtańsze jedzenie, stara się oszczędzić jak najwięcej, mimo że
biedny nie jest. Wynajmujemy mieszkanie, opłaty za nie wynoszą ok 1100
zł miesięcznie z czego mąż dokłada się 400 zł, co drugi miesiąc
natomiast płaci za prąd.
Mąż wylicza każdą złotówkę. Wczoraj musiałam dopłacić 5 zł na kuriera,
który przyszedł do domu i nie miałam nic w portfelu, to od razu miał
minę naburmuszoną, że musi mi te 5 zł pożyczyć.
Do tej pory mi to nie przeszkadzało, ale teraz kiedy jestem w ciąży to
jakiś koszmar. Rodzę za 2 miesiące, wyprawkę już oczywiście zaczęłam
robić a on nie dołożył się do niej nawet zlotowki, twierdząc, że już
wszystko mam i nie potrzeba. Kiedy mówię, że kupiłam to za swoje
pieniądze i jest mi ciężko samej twierdzi, że nie będzie nic kupował
póki się dziecko nie urodzi.....
Zakupy u nas wyglądają tak, że ja pakuję swoje produkty na własny rachunek a on swoje.
Mąż może wydać maksymalnie 20 zł dziennie bo oszczędza na budowę domu.
Ciągle mi to powtarza, że on teraz oszczędza na dom, ok rozumiem czy w
imię tego mamy tak żyć? Na wakacjach byliśmy tylko raz w górach 5 lat
temu, obiecał w zeszłym roku, że teraz gdzieś pojedziemy, ale
absolutnie.... doszło co do czego, niestety nie możemy sobie na to
pozwolić, trzeba odkładać na dom. Nawet na wyjazd na 3 dni nie mamy.
Zawsze przy kasie mamy dwa rachunki.
Chemia do domu, proszki, płyny, kosmetyki itp kupuję wyłącznie ja, nawet
meble do wynajmowanego mieszkania kupiłam sama. Mamy kupić kanapę to
oczywiście ja ją mam wziąć na raty, a on będzie ze mną spłacał po
połowie. Jak kupił pralkę to też pół roku musiałam mu spłacać za nią
pieniądze.
Jedyne opłaty jakie on w tej chwili ponosi to te 400zł + prąd oraz 20
zł dziennie. Aha i jeszcze posiada samochód którym mnie czasem wiezie na
zakupy, wczoraj mi wyliczał po sprzeczce, że za chwilę bedę się składać
na przegląd który go czeka i , że jak jestem taka mądra to mam się
dokładać do paliwa, jak chce wozić moją d...
Rozumiem, oszczędzanie, ale to wygląda tak, że on odkłada na ten dom na
lokatę a ja sponsoruję prawie całą resztę. Nie mamy wspólnej lokaty, on
sobie założył ją już dawno przed ślubem.
W zasadzie nie mam oszczędności, bo nie mam z czego odłożyć, za chwilę
będzie dziecko, jest mnóstwo wydatków a ja z pensji 1700 niewiele mogę.
Co o tym myślicie, dziewczyny? Czy ja mam wygórowane wymagania w
stosunku do partnera, czy mój mąż jest po prostu sknerą? Widzicie jakąś
szansę dla naszego związku? Bo ja jestem w tej chwili na skraju
załamania nerwowego. Wiem, wiem, widziały gały co brały ale nie
sądziłam, że teraz kiedy jestem w ciąży będzie tak się zachowywał, co
mam robić? Dobrze, że mamy pieniądze z wesela odłożone na wózek i
łóżeczko bo nie wiem z czego bym to kupiła.
Edytowany przez anies5 21 lipca 2017, 13:10
21 lipca 2017, 11:43
Dziewczyno, uciekaj!!! Na świecie są normalni faceci... Przeczytałam mojemu narzeczonemu twoją historię i był oburzony.. U nas finanse są wspólne, nigdy w życiu żadne z nas nie wpadłoby na "pożyczanie" sobie pieniędzy czy wydzielanie z prostego względu - to obieg zamknięty. Wspólne konto, mieszkanie, zakupy i życie, gramy do jednej bramki.. Oboje pracujemy i zarabiamy podobnie, ale gdybym ja zaszła w ciążę czy straciła pracę on chętnie sam by nas utrzymał... W moim domu rodzinnym większość mojego dzieciństwa mama nie pracowała i nie usłyszałam nigdy nawet słowa komentarza na ten temat od taty. On wiedział, że jest głową rodziny i musi o nas zadbać finansowo, mama ogarniała dom, na stole zawsze był ciepły obiad, koszule uprasowane i lekcje z nami odrobione ;p Taki mam wzorzec z domu, chociaż sama jestem aktywna zawodowo to nie wiem jak sytuacja będzie wyglądać np. za 10 lat kiedy będę miała np. dwójkę dzieci. Wtedy wiem, że mogę liczyć na mojego faceta.
Dziwię się tylko, że zdecydowałaś się na dziecko z taką osobą. To już nie chodzi o to, że on Ci nie zapewni bezpieczeństwa finansowego, on cię jeszcze obdziera z kasy której ty zarabiasz dużo mniej ... Mam nadzieje, że jak dostaniecie rozwód to nastąpi równy podział majątku (połowa jego lokaty dla ciebie), sąd dowali mu alimenty i się skończy budowanie prywatnego domku na boku =_= Co za palant. Moim zdaniem takie zachowanie nie przystoi mężczyźnie..
21 lipca 2017, 11:53
Dziewczyny jestem w tej chwili w drodze do domu rodzinnego. Mąż jak się nie odżywka tak się nie odżywka do tej pory. Nawet się nie zainteresował dokąd się wybieram. Udaje sfochowanego, taki na charakter właśnie. Pomimo, ze to ja jestem pokrzywdzona to on udaje wielce urazonego. Chętnie zostałybym w domu rodzinnym jak najdłużej ale w przyszły czwartek mam zajęcia w Szkole rodzenia i będę musiała wrócić. Do tej pory nie mam zamiaru się z nim kontaktować.
21 lipca 2017, 11:59
Ja rozumiem odkładanie na jakiś cel. Na spełnienia swoich marzeń. Ja też z mężem odkładałam ale nie ma czegoś takiego jak u Ciebie.
Też mamy dziecko. Też mamy samochód i nie wyobrażam sobie żebym usłyszała tekst od swojego męża że mam mu zwracać pieniądze za wożenie "mojej dupy".
Na Twoim miejscu zaczęłabym faktycznie zbierać wszystkie rachunki.
Poszłabym też do adwokata po poradę prawną.
21 lipca 2017, 12:01
Dziewczyny jestem w tej chwili w drodze do domu rodzinnego. Mąż jak się nie odżywka tak się nie odżywka do tej pory. Nawet się nie zainteresował dokąd się wybieram. Udaje sfochowanego, taki na charakter właśnie. Pomimo, ze to ja jestem pokrzywdzona to on udaje wielce urazonego. Chętnie zostałybym w domu rodzinnym jak najdłużej ale w przyszły czwartek mam zajęcia w Szkole rodzenia i będę musiała wrócić. Do tej pory nie mam zamiaru się z nim kontaktować.
Widać, że liczysz że jeszcze cokolwiek się zmieni, a raczej łudzisz. Masz wolny czas, ja już bym była u prawnika.....
21 lipca 2017, 12:02
Anies na obronę męża powiem, że może zaslepl w swoim planie. Mi samej odbiło jak zbierałam na spłatę kredytu i się czepialam o byle co i wymyslalam. Z tym, że mój potrafi puścić wypłatę w tydzień :P
Może to nie jest zły człowiek, tylko się zaślepił w swoich poglądach. Na pewno nie popieram tego, że działka i lokata są tylko jego.
Ale też wiesz, mimo wszystko bardzo często tu dziewczyny piszą, żeby nie wchodzić w kredyty na spółkę, bo potem są problemy a z miłości się różne rzeczy robi. Jak był temat, że matka dziewczynie dokłada do kupna mieszkania i czy dopisać narzeczonego to odpowiedzi byly- broń boże. Ale równowaga musi być. Płacicie po połowie wszystko, a na co on sobie z reszty odkłada już może być jego bajka. Na pewno nie może być tak, że Ty się splukujesz do zera a on sobie w międzyczasie dom stawia. Albo, że jesz pasztet w ciąży bo on składa na schody.
21 lipca 2017, 12:10
Moim zdaniem jest po prostu dziadem, który ciuła każdy grosz i ceni pieniądz nad wszystko inne. Ja właśnie stawiam, że zbiera dla zbierania, bez konkretnego celu po prostu szkoda mu cokolwiek wydać. To podchodzi na pewno pod jakieś zaburzenia, bo jak nie przeszkadza mu, że jego dziecko będzie leżało w kupie pół dnia, bo skończył się limit 3 pieluch dziennie to jak to inaczej nazwać? A autorka to dla niego idealny partner, bo może dzięki niej wydawać absolutne minimum.to co z kasa robi? Zbierac dla zbierania? Czy moze przegrywa w kasynie i udaje , ze na dom zbiera??On nie zbiera na żaden dom moja droga. Byłoby mu szkoda wydać te pieniądze jakby je już miał uzbierane :) On tylko tak gada żeby się usprawiedliwić ze swojego dziadostwa i żebyś nie miała żadnego ale, że mu szkoda wydać każdego grosza. Wciśnie ci kit o domu i dasz mu spokój. Nie powinnaś tego znosić. Takich rzeczy nie można tolerować, on cię traktuje jak śmiecia!
Absolutnie masz racje........I te 3 pampersy...........Jak sobie to wyobrazilam , az za serce sciska.......Tez mam syna.My na niego tak dmuchalismy i chuchalismy od malego! W ciagu 1 h to czasem jemu 3 pampersy zmienialismy zeby tylko pupka sie nie odparzyla............Brak slow..........Jako matka nie moge czytac o takich tekstach do kobiety ciezarnej i do dziecka...........
21 lipca 2017, 12:13
Rodzice cokolwiek wiedzą o waszym życiu? Nawet nie o jego sknerstwo, a o budowaniu domu na działce, która jest tylko jego? O składaniu na dom przy waszych zarobkach?
21 lipca 2017, 12:16
Dziewczyny jestem w tej chwili w drodze do domu rodzinnego. Mąż jak się nie odżywka tak się nie odżywka do tej pory. Nawet się nie zainteresował dokąd się wybieram. Udaje sfochowanego, taki na charakter właśnie. Pomimo, ze to ja jestem pokrzywdzona to on udaje wielce urazonego. Chętnie zostałybym w domu rodzinnym jak najdłużej ale w przyszły czwartek mam zajęcia w Szkole rodzenia i będę musiała wrócić. Do tej pory nie mam zamiaru się z nim kontaktować.
Przeczytałam cały temat i na prawdę jestem w szoku. Jeśli dalej myślisz, że można to jakoś uratować to przede wszystkim porozmawiaj ze swoimi rodzicami - tak szczerze, powiedz o wszystkim i z teściami. Nie wiem jakie macie stosunki ale uważam, że rodzice partnera powinni wiedzieć co on wyprawia szczególnie, że niedługo będą dziadkami. Nie wiem czy to coś da ale może zimny prysznic (rodzina + terapia szokowa na którą przewinęło się kilka pomysłów) coś zdziała. Jeśli nie to cóż - albo zaakceptujesz tak jak jest czyli dziadowanie przez kolejne naście lat i kiepskie dzieciństwo Twojego dziecka albo jednak rozwód i próba ułożenia sobie życia na nowo.
Bardzo Ci współczuję. Wychodzę z założenia, że jesli się kogoś kocha to robi się wszystko, żeby ta osoba była szczęśliwa a w normalnych związkach ludzie po prostu o siebie dbają. już nie chodzi nawet o podział pieniędzy (choć u mnie wszystko jest wspólne to rozumiem, że układy mogą być różne o ile pasuje to obu stronom) ale o to, że facet zaraz będzie ojcem a niestety, nie traktuje ani Ciebie ani swojego dziecka (wyliczanie pieluszek, brak zrozumienia dla faktu, że od tego jak się odżywiasz zależy zdrowie malucha) jak kogoś, na kim mu zalezy.
Edytowany przez 21 lipca 2017, 12:17