Temat: problemy ze spotykaniem

żyjemy na odległość 170km, mimo to mój chłopak przyjeżdża co weekend. Od piątku do niedzieli i wszystkie długie weekendy. Ja wynajmuje mieszkanie z koleżanką, osobne pokoje. On ma rodziców w moim mieście, więc tam bierze prysznic itp. U mnie nocuje, co przeszkadza mojej koleżance, nie panoszy się po mieszkaniu, siedzi w moim pokoju korzysta tylko z toalety, a przy jego dłuzszym wolnym jej nie ma. zachowujemy się cicho, często jest też tak, że musi coś w sobote pomóc rodzicom, więc  przyjeżdża piątek wieczór, nocuje, wraca w sobotę wieczór i zostaje do niedzieli. Przy czym też gdzieś wychodzimy, nigdy nie zostaje sam. Mówiłam jej wcześniej jak wygląda sytuacja i się zgodziła. Czy coś jest złego w takim układzie, jeśli nie mamy szansy się spotykać w tygodniu roboczym, mam uznać zakaz koleżanki co się równoważy praktycznie z zakończeniem związku, albo sptykać się raz w tygodniu na 2-3 godziny, lub na siłę kombinować jakieś wyjścia żeby jej pasowało, bo ona sobie nie życzy?

Łatwiej w tej sytuacji rozejrzeć się za nową koleżanką do współwynajmowania mieszkania.

Pasek wagi

a nie może nocować u rodziców, a do Ciebie przychodzić na cały dzień? To mogłoby rozwiązać problem, w końcu każdy ma prawo do gości :)

tylko, że w czasami bywa tak, że w dzień coś wypada, to chociaż na noc się widzimy :/ albo chcemy po prostu wypić jakieś wino wieczorem, to już samochodem nie wróci, a komunikacją miejską jest problem, bo mieszka na przedmieściach. Staramy się być cicho, ona na wieczór wychodzi na miasto i przeszkadza jej, że rano stoją jego buty w korytarzu, nie budzimy jej rano bo też śpimy do 10, w piątek spotykamy się koło 21, obejrzymy coś razem i idziemy spać. W sobotę pół dnia nas nie ma, szczególnie teraz jak jest ciepło, w niedziele po południu on już jedzie się pakować. Nie jestem świnią, która pozawala facetowi waletować za darmo, krzyczeć na całe mieszkanie, czy korzystać jak ze swojego. Tylko chcę z nim spędzić czas w weekend, bo tylko wtedy mamy taką możliwość. I tylko kiedy jest jakaś majówka, czy dłuższy weekend to oddycham z ulgą, że jej nie ma i nie będzie głupich przytyków. Media z jego powodu nie wzrosły, jest to ok. 50 zł na głowę. Kiedyś nawet myślałam, że może faktycznie jesteśmy głośno, więc jak jej nie było to zrobiłam test, włączyłam muzykę na komputerze na maxa i podeszłam pod jej pokój i nic nie było słychać, bo między pokojem jest kuchnia i łazienka.

Wiesz co, ja Ciebie rozumiem i na miejscu współlokatorki nie miałabym nic przeciwko temu, żeby chłopak u Ciebie bywał w weekendy, no ale cóż...ludzie są różni. I niestety fakt jest taki, że to ona tam mieszka, a nie on. Może warto poszukać innego mieszkania z bardziej wyrozumiałą współlokatorką?

Skoro współlokatorka przystała na to, żeby u Ciebie nocował, to powinna mieć sama do siebie pretensje. Moim zdaniem układ jest spoko, bo o ile facet nie mieszka pół tygodnia, nie dorabiasz mu własnych kluczy, nie panoszy się po mieszkaniu - nadal pozostaje gościem i niech sobie nim będzie, nic jej do tego.

Jedynym wyjściem z tej sytuacji, jakie widzę, to nocowanie u jego rodziców, o ile ma taką możliwość.

myślę o tym, bo to już sama nie wiem, czy ja jestem nie fair, czy to dlatego, że ona nie ma chłopaka i trudno jej to zrozumieć.

matko co za zazdrośnica,

jeżeli jesteście spokojni,koleżanka nie musi słuchać tego jak sie bzykacie to uważam ze robi problem bo jest problemowa 

srednio.gazowana napisał(a):

Wiesz co, ja Ciebie rozumiem i na miejscu współlokatorki nie miałabym nic przeciwko temu, żeby chłopak u Ciebie bywał w weekendy, no ale cóż...ludzie są różni. I niestety fakt jest taki, że to ona tam mieszka, a nie on. Może warto poszukać innego mieszkania z bardziej wyrozumiałą współlokatorką?

Zgadzam się. Poza tym może ona się źle czuje z facetem pod jednym dachem. W dodatku przeżywa, że rachunki Wam skoczą. 

Jakby nie było ona tam mieszka i ma prawo miec swoje warunki. Odwiedziny chłopaka to dla wielu nie to samo, co spędzanie przez niego wszystkich weekendów.

Ja pamiętam jak mój współlokator w liceum zażyczył sobie, żeby mój się dokładał do rachunków 50 złotych, skoro zdarza mu się u nas przespać (np. noc raz w tygodniu) :D

mieszkamy razem od 5msc, rachunki są takie same, mimo jego obecności, zgodziła się wcześniej, staramy się na prawdę nie wchodzić jej w drogę, nawet specjalnie zgodziłam się żeby płacić 80 zł więcej za pokój miesięcznie o podobnym metrażu żeby mieć spokój.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.