Temat: Rozbicie komuś małżeństwa

Czy uwazacie, ze mozna rozbic komus malzenstwo? Czesto mozna spotkać się z takim sformułowaniem, ale czy jest to w ogóle możliwe? Jeśli związek jest dobry to nie ma w nim miejsca na osoby trzecie. Jesli ludzie się kochają to nie ma miejsca na osobę trzecią, a nawet jesli się pojawi to na rozpad związku nie ma szans.  Ludzie się wzajemnie zaniedbują, nie troszczą się o związek, zapominają o sobie, uważają, że ślub daje im gwarancję posiadania drugiej osoby, ta osoba się już należy i już.

Czy zamiast winić kochanka/kochankę za rozpad związku, nie powinno się winić partnera i siebie, bo bardzo rzadko wina lezy po jednej stronie? Bo nie było wystarczająco bliskości, nie było regularnego seksu (znowu- oddalenie; ileż razy słyszy się akurat od mężczyzn raczej, bo to oni głownie się żalą, że życie łóżkowe przestało istnieć, a żonę wiecznie boli głowa- skąd więc później to zdziwienie? przecież nikt z normalnym libido tego nie wytrzyma), bo nie rozmawialiśmy o problemach, tylko zamiataliśmy je pod dywan? Pomyśleć, co było w naszym związku nie tak, jaka byłam/byłem, co robiłam/robiłem nie tak, czego między nami zabrakło? I wyciągać wnioski na przyszłość, zamiast zostawać obrażonym/obrazonym na świat, byłą żonę/męża człowiekiem, spojrzeć też na siebie obiektywnie, żeby w przyszłości zbudować coś fajniejszego?

Zapraszam do dyskusji:D

soraka napisał(a):

oczywiście, że można rozbić ludzie to tylko zwierzęta i często idą za poządaniem a są panie które to wykorzystują

No ale pozadanie to chyba nie powod do odejscia? ;) Zwiazek to dla mnie mieszanka milosci, przyjazni, pozadania... I te czynniki musza wystapic w komplecie, wiec samo pozadanie to za malo.

ola811022 napisał(a):

roogirl napisał(a):

Ja zawsze w pierwszej kolejności winię zdradzającego.
Bo tak najłatwiej przelać swoją gorycz na kogoś obcego.
kogos obcego? jej chodzi o partnera/partnerke, ktorzy znajduja sobie kochanke/kochanka

sacria napisał(a):

soraka napisał(a):

oczywiście, że można rozbić ludzie to tylko zwierzęta i często idą za poządaniem a są panie które to wykorzystują
No ale pozadanie to chyba nie powod do odejscia? ;) Zwiazek to dla mnie mieszanka milosci, przyjazni, pozadania... I te czynniki musza wystapic w komplecie, wiec samo pozadanie to za malo.
no tak tylko przyjaźń i miłość (inaczej przywiązanie) nie starcza wszystkim podczas np 20 lat małżeństwa ciągnie do czegoś innego. oczywiście nie we wszystkich związkach 

ja uwazam, ze winna jest ktoras ze stron lub oboje. Nigdy obca osoba. Gdy jest udany zwiazek to nawet wypieta gola dupa faceta nie ruszy. 

wedlug mnie nie 

Odnosze to do siebie , w obecnej fazie . 

Jestem bardzo szczesliwa w swoim zwiazku , czesto na miescie zagaduja do mnie mezczyzni , usmiechne sie , pogadam chwile ale nie interesuja mnie relacje inne . Zwyczajnie nie mam ochoty, niezaleznie jakby byl przystojny i ulozyony zyciowo . 

Natomiast Moj maz zawsze mowi , ze Go nie stac by bylo . Ze ma wszystko , 

wiem , ze czesto Go jakies laski zagaduja . 

Natomiast nigdy nie winilabym 3 osoby o rozpad mojego malzenstwa . Jesli nam by sie nie ukladalo , to dla mnie jasne , ze ktores mogloby szukac tego lepszego zycia . Niekoniecznie przygody , bo takie romanse chwilowki wynikaja moim zdaniem z charakteru a nie z potrzeby bliskosci czy jakims tam odczuciu szczescia . 

Ja Sama jestem bardzo uczuciowa , jakby mi nagle tego zabraklo to bym tak powoli uciekala od partnera . On to wie oczywiscie .  Ale znowu ja sama niezbyt pokazuje uczucia 

.

vyszla napisał(a):

Uważam, że dobrego związku nie można rozbić. Ale uważam też, że w małżeństwach zdarzają się kryzysy - z różnych powodów. I czasem bywa wtedy łatwiej oddać się nowej fascynacji zamiast walczyć. To słabość ale często gdyby ta trzecia osoba się nie pojawiła i nie flirtowała, nie godziła się na wchodzenie ludziom w małżeństwo - te kryzysy byłyby do przejścia. Bezsprzecznie jest to wina głównie małżonków. Ale tej trzeciej osoby też trochę :) bo czy naprawdę nie lepiej wziąć się za kogoś wolnego? 

Też tak myślę ! 

dzem_ze_swini napisał(a):

ola811022 napisał(a):

roogirl napisał(a):

Ja zawsze w pierwszej kolejności winię zdradzającego.
Bo tak najłatwiej przelać swoją gorycz na kogoś obcego.
kogos obcego? jej chodzi o partnera/partnerke, ktorzy znajduja sobie kochanke/kochanka

No dokładnie. Napisałam, że jak ktoś na forum pisze, że facet zdradza z nią żonę to w pierwszej kolejności winny jest on, nie kochanka. 

Pasek wagi

Faktem jest, że za rozpad związku czy kryzysy w nim odpowiedzialność ponoszą partnerzy. "Te trzecie" osoby jednak też są w grupie czynników wpływających na taki stan rzeczy. Ja dla nich szacunku nie mam - bo i jak go mieć dla ludzi, którzy czynnie krzywdzą kogoś innego dla własnej przyjemności?

sadcat napisał(a):

ja uwazam, ze winna jest ktoras ze stron lub oboje. Nigdy obca osoba. Gdy jest udany zwiazek to nawet wypieta gola dupa faceta nie ruszy. 

;)

Ja myślę ze zanim "wypieta goła dupa" najpierw trzecia osoba musialaby sie bardziej postarac , mile slowo,gest, flitr, rozmowy w ktorych moglaby obca osoba próbować uświadamiać  osobe będąca w malzenstwie że nie jest szczesliwa,a moze być ...więc chyba jednak TEŻ winny może byc kochanek, ze wlazi w czyjes malzenstwo i próbuje zawrócić w głowie . Wiadomo dobrze jakby jednak mąż czy żona mieli na tyle rozumu by nie dac sie omotac. 

Można, miłość po latach jest trochę inna, wciąż szczera ale traktuje się ja bardziej jak własność, jakbyśmy ją mieli zawsze mimo wszystko. Potem pojawia się ktoś obcy, interesujący i czujesz że możesz mieć jedno i drugie. Część ludzi o tym zapomina, część jest wciąż świadoma. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.