Temat: Start w dorosłe życie bez żadnego udziału rodziców

Hej, czekając na przyjaciółkę u fryzjera patrzyłam na taką panią mniej więcej w wieku mojej mamy, robiła sobie coś tak zwykłego z włosami. I przeszła mnie taka przerażająca myśl - moi rodzice chyba "lubią" być ubodzy. Mama lamentuje, że nie ma pieniędzy najpotrzebniejsze rzeczy, nie pamiętam kiedy ostatnio była u fryzjera, kosmetyczki albo żeby kiedykolwiek miała zrobione paznokcie. Od kilku lat nie bierze leków na nadciśnienie nawet albo męczy się z niewygodną protezą (paradontoza pozbawiła ją dość szybko zębów). 

I tak sobie myślę, że nie chcę takiego życia jak moi rodzice, nie i koniec. Chcę mieć pieniądze w przyszłości może nie tyle co na spełnianie każdej zachcianki, ale chociażby takie podstawowe zadbanie o siebie. Obecnie studiuję na mniejszej, publicznej uczelni w moim mieście, jednak kończę licencjat i będę musiała udać się do Poznania albo Bydgoszczy na magisterkę, a wiem, że nie będę mogła liczyć nawet na 50 czy 100 od rodziców na miesiąc. Mogę zagranicą pracować przez wakacje i uzbierać tak, aby mieć około 1000-1100 na miesiąc + w roku akademickim zająć się czymś dodatkowo. Jednak boję się, że mi nie wystarczy... Czy był ktoś w podobnej sytuacji i jak to się potoczyło? Poproszę o podzielenie się własnymi doświadczeniami.

EDIT: mama przez 27 lat małżeństwa nigdy nigdzie nie pracowała.

Pasek wagi

Zazdroszczę kierunku studiów, a raczej tego, że potrafisz się zawziąć i uczyć porządnie języka. Ostatnimi czasy dostałam dwie propozycje rekrutowania do stanowiska z językiem niemieckim (znaleźli mnie na uczelnianej grupie j. niemieckiego na facebooku). Nie mogę sobie wybaczyć, że pomimo tylu lat "nauki" nie potrafię tego języka, a tak bardzo go lubię :/ Plany, zamierzenia są tak samo jak wymówki. Co do Bydgoszczy to jest tam sporo dorywczej pracy dla studentów. Od produkcji po pracę w sieciówkach (jak na średnie miasto jest 5 dużych galerii handlowych). Przyjedź przed rozpocząciem roku akademickiego, a na pewno coś znajdziesz. 

Ja tez sie sama utrzymywalam po liceum. Plan jest taki: praca w wakacje na caly etat (tyle ze ja pracowalam co wakacje od "zawsze" od zbierania owocow za dzieciaka po prace na czarno w sklepie odziezowym wiec cos juz mialam odlozone), odloz max ile mozesz. Zorientuj sie czy bedziesz mogla miec stypendium socjalne na wybranych przez Ciebie uczelniach. Mi sie oplacilo studiowanie dzienne +stypa +praca dodatkowa, gdybym nie miala stupendium poszlabym na zaoczne i pracowala (zlozylam papiery zarowno na dzienne i zaoczne w razie czego). Mieszkanie znalazlam sama i dokoptowalam 4 osoby i wyszlo nas taniej niz akademik, tyle ze dwie z osob z ktorymi mieszkalam znalam wczesniej. Akademik to fajna opcja i czasem zaluje ze chociaz rok nie mieszkalam w akademiku.

Dasz sobie rade! Powodzenia

Pasek wagi

Hej, 

Nie znam twojej historii ale ja Ciebie nie poklepię po głowie jak inne dziewczyny. Wszystkie niepowodzenia w życiu zwalasz na rodziców słabe to na maxa. 

Słyszałaś kiedyś o studiach zaocznych? Tak radzą sobią osoby odpowiedzialne pochodzące z biednych rodzin. Ja jak byłam na studiach dostawałam stypendium naukowe, socjalne, udzielałam korepetycji z angielskiego oraz w weekendy pracowałam. A kończyłam kierunek ciężki. Ty kończysz lingwistykę tak więc hmmmm powinnaś mieć czas na takie rzeczy. Co to za opowieści, że siostrze odbiera się możliwość studiowania? Bo rodzice są biedni?. Raczej sama sobie odbiera tą szansę czekając na rodziców. 

W Polsce edukacja jest darmowa i to już jest wielkie błogosławieństwo. Jeżeli 23 letnia dziewczyna pisze,że nie miała 5 zł na kserówki na uczelni i obwinia o to rodziców to jest to dla mnie żałosne. Jest tak dużo sposobów na zarobienie pieniędzy. Praca jest wszędzie więc poszukaj. Bo nie chodzi o to byś pracowała tylko w wakacje ale też w trakcie roku akademickiego by mieć fundusze na bieżące wydatki. 

Jeżeli nie znasz języka tak jak powinnaś go poznać przez te 3 lata to twoja wina. Weź odpowiedzialność za swoje decyzje i ruszaj do przodu. 

Magisterkę możesz zrobić zaocznie, albo zrób sobie przerwę i wyjedź na rok do innego kraju tam popracuj, naucz się angielskiego i wróć. 

Opcji jest wiele. Życie rodziców jest ich życiem ale pamiętaj, że z twojego będziesz tylko ty rozliczana. 

Powodzenia życzę:) 

Pozdrawiam

Pasek wagi

Ja od 17 roku zycia jezdzilam na wakacje za granice i nie bralam ani grosza od rodzicow .Sama kupowalam sobie ksiazki ,zeszyty ,ubrania,kosmetyki ,wycieczki klasowe  tez oplacalam sama . Nigdy nie mialam podejscia ze cos mi sie nalezy od rodzicow .Cieszylam sie ze jestem taka zaradna. Ty tez dasz rade nie masz wkoncu 16 lat . 

Od 19tego roku zycia utrzymuje sie sama,wyjechalam do Irlandii,najpierw zaczelam prace a jak juz sie zadomowilam to zaczelam college.Teraz mieszkam juz tu na stale od 12lat i w tym czasie nie wzielam ani zlotowki od rodzicow a wrecz im pomagam.Napewno dasz rade a co do twoich rodzicow to coz raczej nic sie z tym nie da zrobic,dobrze,ze to widzisz i jestes ambitna:)

Pasek wagi

Po pierwsze, skoro jest tak biednie dostaniesz stypendium socjalne, zamieszkaj w akademiku, a dostaniesz tez stypendium socjalne mieszkaniowe - w moim przypadku za te dwa stypendia opłacałam akademik w Warszawie i jeszcze jakieś 50 zł zostawało. Jest jeszcze kredyt studencki, właśnie dla takich osób jak Ty.  Można wziąć chyba w dowolnym roku studiów, około września każdego roku. 600-1000zł miesiecznie, oprocentowanie znikome, spłacasz 2 lata po skończeniu studiów. Myślę, że życie w Bydgoszczy nie jest tak drogie jak w Warszawie, dasz sobie radę. No i jakaś praca dorywcza tylko też nie ma co brać za dużo na barki, bo znam wiele osób które pracując zawalały studia i takie błędne koło, bo potem płacą za poprawki...

Widzę to, bo bywałam w innych domach. Nie powinno się porównywać, ale są pewne sytuacje, które mi dały do myślenia, tak jak ten fryzjer wczoraj. Nie mam za złe niczego rodzicom, dobrze mnie wychowali, nie chleję co tydzień, nie prowadzam się źle, pomagałam kiedy miałam taką możliwość. Wystawiłam ogłoszenie o korepetycjach z niemieckiego, ale póki co nikt się nie zgłosił.

Pasek wagi

tz mozna sie porownywac, tz ja sie porownywalam w gimnazjum/liceum, ale od kiedy zaczelam byc pelnoletnia to robilam wszystko by zmienic ten stan, i porownywac sie w wieku 23 lat? serio? w twoim wieku bylam juz na magisterce w Niemczech, osobiscie nigdy nie widzialam sensu w studiowaniu jezyka, znam bardzo duzo ludzi po germanistyce ktorzy slabo mowia po niemiecku, teraz sam jezyk juz nie wystarcza chyba ze chcesz byc tlumaczem lub lektorem, zastanow sie czym bys chciala sie zajmowac po studiach i zacznij isc w tym kierunku, szukaj praktyk/pracy, bierz zlecenia na tlumaczenia, oglaszaj sie wszedzie, z tego co slysze niemiecki zaczyna byc popularny w polsce w biurach obslugi klienta, zawsze mozesz isc na magisterke do wroclawia lub krakowa, szczegolnie w tych miastach jest duze zapotrzebowanie na osoby z niemieckim, mozliwosci jest duzo, tylko trzeba zakasac rekawy i zamiast gadac wziac sie do roboty

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.