- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
14 marca 2017, 20:31
Hej, czekając na przyjaciółkę u fryzjera patrzyłam na taką panią mniej więcej w wieku mojej mamy, robiła sobie coś tak zwykłego z włosami. I przeszła mnie taka przerażająca myśl - moi rodzice chyba "lubią" być ubodzy. Mama lamentuje, że nie ma pieniędzy najpotrzebniejsze rzeczy, nie pamiętam kiedy ostatnio była u fryzjera, kosmetyczki albo żeby kiedykolwiek miała zrobione paznokcie. Od kilku lat nie bierze leków na nadciśnienie nawet albo męczy się z niewygodną protezą (paradontoza pozbawiła ją dość szybko zębów).
I tak sobie myślę, że nie chcę takiego życia jak moi rodzice, nie i koniec. Chcę mieć pieniądze w przyszłości może nie tyle co na spełnianie każdej zachcianki, ale chociażby takie podstawowe zadbanie o siebie. Obecnie studiuję na mniejszej, publicznej uczelni w moim mieście, jednak kończę licencjat i będę musiała udać się do Poznania albo Bydgoszczy na magisterkę, a wiem, że nie będę mogła liczyć nawet na 50 czy 100 od rodziców na miesiąc. Mogę zagranicą pracować przez wakacje i uzbierać tak, aby mieć około 1000-1100 na miesiąc + w roku akademickim zająć się czymś dodatkowo. Jednak boję się, że mi nie wystarczy... Czy był ktoś w podobnej sytuacji i jak to się potoczyło? Poproszę o podzielenie się własnymi doświadczeniami.
EDIT: mama przez 27 lat małżeństwa nigdy nigdzie nie pracowała.
Edytowany przez wacpanna22 14 marca 2017, 20:32
14 marca 2017, 22:41
Wystarczy świadomość,że nie chcesz takiego życia. Mi to dużo dłużej zajęło. Jak byłam w Twoim wieku to wydawało mi się, że tak musi być, że będę biedna i nic nie osiągnę, bo tylko takie życie znałam. Nie muszę chyba mówić z jakiej rodziny pochodzę.. Dopiero jakiś rok,dwa temu zrozumiałam, że to nie musi tak wyglądać. Zaczęłam spełniać swoje marzenia. Każdy cel mam zapisany i chociaż czasem boli, czuję się dosłownie przeorana to patrzę dalej - na to co będzie i tłumaczę sobie, że warto teraz pocisnąć, bo mi się to opłaci w przyszłości. Widzę w Tobie te same zapędy w stylu- no może nie będę bogata, ale żeby chociaż na życie było.. trudno jest uwierzyć, że można więcej, a nawet dużo wiecej, jak się zawsze miało malutko. Dlatego wyznaczam sobie tylko takie kwoty, w które jestem w stanie uwierzyć, nie ponad moje (obecne) możliwości. Nie jest łatwo, ale DA SIĘ i to mi wystarcza, żeby mieć pewność powodzenia moich planów. Wiem jak to jest żyć w środowisku, które nie dość, że marudzi, narzeka i obwinia cały świat za swoje niepowodzenia to jeszcze tłamsi innych. Czasem sama się łapię na powtarzaniu tych farmazonów. Chodzi o to, żeby nie skończyć na myśleniu: bo ja mam trudniej, obrażam się na życie. No bo taka prawa- sprawiedliwości nie ma, niektórzy mają ciężej i muszą się namęczyć, żeby coś osiągnąć, a największy balast to przekonania, które wpoiła nam, niestety, najbliższa rodzina. Dlatego trzeba samemu się przekonać, że o kurde a jednak mogę. Z każdym kolejnym sukcesem będzie łatwiej. Zresztą - z boku patrząc, u Ciebie widzę ogromny potencjał – jesteś rozgarnięta, uczysz się, pracujesz, masz plany. Nie ma takiej opcji, żeby Ci nie wyszło.
14 marca 2017, 22:42
Kiedy mogłam - dokładałam się po powrocie zza granicy, zapłaciłam kilka rachunków, daję dzieciakom drobne, kupuję jedzenie dla siebie w 80%.
14 marca 2017, 23:28
W przyszłości chciałabym znaleźć pracę z wykorzystaniem języka niemieckiego, gdyż studiuję lingwistykę stosowaną, przeglądam oferty i jest ich dość sporo, chociaż każdy mnie gnoi, że bez C1 w angielskim będę nikim i poniekąd stąd też się biorą moje rozterki.
Na pewno sobie poradzisz. Na podstawie Poznania widzę, że jest mnóstwo pracy dla osób z językiem niemieckim. Np. w volkswagenie nie mając studiów technicznych a językowe można dostać w pracę. Dobrym rozwiązaniem będą studia zaoczne i praca dzienna. Możesz nawet zrobić sobie rok przerwy w nauce, nie nastawiaj się koniecznie na ciągłość. Duże firmy często sponsorują studia. Sama studiowałam II stopień zaocznie i wiele osób miało opłacane studia przez pracodawcę + dodatkowo załapali się na stypendium. Jak będziesz na ostatnim roku to już od wiosny zacznij wysyłać aplikacje, do czerwca na pewno coś znajdziesz i już się potoczy. Możesz nawet po takiej rocznej przerwie i podreperowaniu budżetu rozpocząć studia dzienne. Roczny wyjazd do kraju niemieckojęzycznego też jest fajnym rozwiązaniem (przyjrzyj się programowi Work and Travels - moi znajomi co rok będąc na studiach z tego korzystali i potem mieli fundusze na roczne utrzymanie - wyjeżdżali w czerwcu, wracali w październiku). Mam też koleżankę, która była rok w Niemczech jako au-pair. Bardzo sobie chwaliła. Mimo, że minęło ponad 10 lat do dzisiaj utrzymuje kontakty z tamtą rodziną, jest zapraszana np. na rocznice ślubu, sama zaprosiła ich na swoje wesele. Troszkę zarobiła, porządnie podszkoliła język i ma miłe wspomnienia. Powodzenia :)
15 marca 2017, 07:22
Pracowałam w Niemczech w opiece nad osobami starszymi - to jest prawdziwa jazda bez trzymanki dla tak młodej osoby. Jednak językowo rozwinęłam się dość dobrze. Czytałam w wolnym czasie magazyny i oglądałam reportaże w TV + bywały dni, że nie rozmawiałam ani minuty po polsku.Nie chcę tak żyć, wstyd mi, że nie mam na nic. Ostatnio, kilka dni przed moim stypendium socjalnym nie miałam kserówek na zajęcia. Mama też nie miała 4 czy 5 złotych żeby mi dać/pożyczyć. Czułam się okropnie, jeszcze usłyszałam, że "pani jest wiecznie nie przygotowana" - nieprawda, 2 dni w ciągu jednego tygodnia (tego przed ww. stypendium) nie miałam tych kilkudziesięciu kartek. Nikt tak nie ma. Jeszcze mama wciąż gada, że inni nie rozumieją, że życie się toczy od wypłaty do wypłaty... Albo jak przychodzą wezwania do zapłaty, przecież jest raptem "2 tygodnie po terminie płatności". No nie wiem, rachunki trzeba płacić, ja się nie dziwię, że usługodawcy upominają się o swoje.Z drugiej strony przytłacza mnie moje lenistwo, na zasadzie "chciałabym coś zrobić ze sobą, ale mi się nie chce". A wiem, że najwyższa pora wziąć sprawy w swoje ręce.
Z tego co sie orientuje to opieka nad starszymi to straszna harowa. Nie zazdroszcze, chociaz jak mowisz zyskalas duzo w sensie jezyka. Wspomniana opcja au pair (o ile trafisz na fajna rodzinke) jest dobra do podszlifowania ang. Nie musisz wyjezdzac do Stanow czy UK, w Holandii jest mnostwo expatow lub malzenstw mieszanych (moze w tym wypadku nie zalapiesz super akcentu, ale tym bym sie nie przejmowala) plus miliony kursow jezykowych prowadzonych przez native speakers i w to bym celowala. Wspomnine work & travel tez super! Dziewczyny dobrze radza by zaczac szukac pracy od zaraz jak tylko bedziesz mogla.
Dasz rade :-)
Nie jestes leniwa. Kazdy nawet najambitniejszy czlowiek ma chwile zwatpienia a szczerze mowiac (nie czepiam sie rodzicow) ale z domu nie wynioslas dobrych wzorcow i sama musisz korygowac to czego sie nauczylas i co dla ciebie jest oczywiste. Minutka dobrze to opisala, zgadzam sie w calej rozciaglosci z jej postem:-)
Pamietam ze pisalas ze pomagalas rodzicom jak moglas. Nie miej wyrzutow ze nie zrobilas wystarczajaco duzo.
Mozna pracowac i sie dokladac, ale nie ciagnac z uszy cale towarzystwo. To nie Ty jestes glowa rodziny zeby martwic sie o ich potrzeby. Robisz co mozesz i tego sie trzymaj. Praktycznie nie wydaja na ciebie a jeszcze pomagasz. Rodzina powinna sobie pomagac i kazdy z jej czlonkow powinnien wspierac pozostalych, martwic sie o ich dobro, ale tu rownowaga jest mocno zachwiana.
Rob swoje, ksztalc sie i siegaj po marzenia :-) Powodzenia !
Edytowany przez LinuxS 15 marca 2017, 07:30
15 marca 2017, 08:09
W powiedzeniu, że biede się dziedziczy chodzi przede wszystkim o to, ze dziedziczy się mentalność i podejście do dóbr. Wczoraj otworzyła Ci się klapka w głowie. Dzięki mamie uznawałabyś że to nie dla Ciebie, tamto nie dla Ciebie, na to szkoda, bez tamtego możesz się obejść i nic z myślenia o przyjemności. Twoja mama nie pracuje i w sumie dobrze że nie myśli, bo musiałaby serwować sobie przyjemności na czyjś koszt, ale Ty? Pracujesz i wydajesz swoje. Mama nie jest , a na pewno nie powinna być dla Ciebie wzorcem, chociaż nie jest łatwo, kiedy się innych wzorców nie zna. Ja sobie zdałam z tego sprawę zdecydowanie za późno, a widze, że to dośc powszechny schemat.
Edytowany przez Cyrica 15 marca 2017, 08:11
15 marca 2017, 08:34
Twojej mamy nie stać na nic, bo nie zarabia..
15 marca 2017, 08:59
Jesli faktycznie finanse Twojej rodziny sa takie slabe to dostaniesz stypendium socjalne. Dodatkowo powinnas tez bez problemu dostac akademik, wiec jesli zarobisz w wakacje, bedziesz dorabiac w ciagu roku i dostawac pomoc z uczelni to powinnas spokojnie dac sobie rade- glowa do gory:) Mnie utrzymywali rodzice, ale mialam kolezanki ktore pracowaly na prawie caly etat, dobrze sie uczyly i dawaly generalnie rade:) trzeba na pewno miec duzo samozaparcia.
15 marca 2017, 09:02
A dodatkowo powiedziała, że już nie pójdzie do pracy. Siostra, będąca w gimnazjum jest przerażona, że jej odbiera się szansę na studiowanie w przyszłości. Ciężko to widzę :/
15 marca 2017, 09:10
nie znam rodzicow autorki jednak nie wydaje mi sie bysmy mogli po tych kilku slowach oceniac kogos jako malo ambitnego czy kogos kto zdecydowal sie na permanentne bezrobocie. Czasami tak zycie sie toczy ze w efekcie ludzie laduja nawet pod mostem, czy to choroba czy jakis zbieg okolicznosci, czy brak talentu, badz zdolnosci. Nie mam oceniac. Zyczmy autorce lepszego zycia moze bez oceniania tych ktorym sie nie udalo, badz nie powiodlo.
Dokładnie. Może matka zajmowała się dziećmi i domem, chorym bratem. Trochę nie fajnie pisać tak o własnej matce.
15 marca 2017, 09:23
to nie jest kilka słów i ten jeden wątek. Wacpanna wielokrotnie pisała o swoich stosunkach z rodziną i Ci którzy te historie znaja sa z nia całym sercem.