- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 marca 2017, 02:56
Niedawno przeczytałam bardzo ciekawy (i bardzo wkurzający!) artykuł http://www.newsweek.pl/polska/kobieta-w-domu-sytua...
Wynika z niego, że tylko w 28% domów mężczyźni pomagają w domach (a może nawet i mniej, bo kobiety często wstydzą się przyznać, że tak nie jest). W 100% od czyszczenia kibli są kobiety... Są też tam opisy sytuacji, gdy mąż dzowni do żony, żeby podała mu widelec do obiadu, bo on tak lubi i co go obchodzi, że ona właśnie pracuje, a praca ta jest dwa razy lepiej płatna niż to co on zarabia... (prawdę mówiąc czytałam dzisiaj post tu na forum o bardzo podobnej treści!)
Powiedzcie mi o tym, co myślicie. Czy zostając żoną, naprawdę zostaje się służacą? Czy same sobie kłamiemy na temat pomocy mężów i nic od nich nie wymagamy?
Jeśli chodzi o moją sytuację to jest tak: mój chłopak gotuje, ja głownie sprzątam i zawsze zmywam, pranie robimy każdy dla siebie, a po zakupy jeździmy razem. Wydawałoby się więc, ze podział równy, ale mój chłopak nie raz mówi mi, że czuje się jak "kura domowa". Śmieszy mnie to, bo jedynym powodem dla którego tak mówi, jest właśnie to, że on gotuje! To ja sprzatam po tym gotowaniu, ale tez ogolnie w domu i po nim. To ja zalatwiam wszystkie sprawy urzedowe i organizacyjne. Pracujemy obydwoje (przy czym były czasy, ze to ja zarabiałam wiecej). A mimo to on widzi tu nierówność na swoją niekorzyść. Czy równość w podziale obowiazków jest więc w ogóle możliwa do uzyskania...? Czy faceci zawsze mają taka roszczeniowa postawę w tym zakresie, bo tak zostali wychowani i tak wygląda nasza kultura?
Straszne jest to, że kobiety zyskały prawa do pracy i kariery, ale mimo że w ten sposób odciązaja partnerów finansowo, tylko dodały sobie obowiązków, bo ich nikt odciążać zamiaru nie ma...
1 marca 2017, 03:48
A ja powiem tak że polskim babom w głowach się poprzewracało od tych feministek i zachodniego lewactwa.
Sprzątaczka przychodzi raz w tygodniu posprzątać, a księżniczka jeszcze narzeka. Bo przecież kobieta jest stworzona do leżenia, pachnienia i oglądania seriali
Znam mnóstwo młodych małżeństw, z rożnych środowisk i mogę powiedzieć że kobiety całkiem zdominowały mężczyzn.
Najbardziej śmieszą mnie sytuacje kiedy to księżniczka nie pracuje i zajmuje się małym dzieckiem, facet pracuje na księżniczkę, dziecko i dom, nierzadko po 10-12 h dziennie, a po powrocie do domu zamiast odpocząć, dostać ciepły obiad i uśmiechniętą żonę zastaje naburmuszoną księżniczkę z pretensjami i krzykami że to ona musi się WSZYSTKIM zajmować, a facet nic nie pomaga, a zamiast obiadu dostajesz instrukcje że w lodówce leży kotlet z wczoraj
Polki kochają robić z siebie jakieś cierpiętnice, czego przykładem jest ten artykuł. Ok, wierzę że są tacy mężczyźni jak ten opisany, ale to przykład jeden na ileś tysięcy. W większości przypadków to facet ma w polskim związku przesrane. Polki widzą związek partnerski i równouprawnienie w ten sposób, że mężczyźni mają przejąć obowiązki kobiety, ale kobieta obowiązków mężczyzny już nie przejmuje. Dlaczego nigdy nie widziałem kobiety naprawiającej samochód? Ale już facet który nie gotuje to tyran
Jeszcze bym zrozumiał gdyby te baby miały trójkę dzieci, dom i gospodarstwo do obrobienia, wtedy mógłbym zrozumieć że mogły się nie wyrobić z tym i tym. Chociaż nasze babcie tak miały i jakoś wszystko potrafiły ogarnąć, chłop miał zawsze obiad na stole, a kobiety nie narzekały jakie to one mają ciężkie życie, a chciałyby żyć jak paris hilton. A dzisiaj? Księżniczka siedzi w mieszkaniu 60 m z jednym dzieckiem i jest tak strasznie umęczona i zajęta cały dzień że aż strach ile to ona musi wycierpieć i się poświęcić...
Osobiście nie znam małżeństwa w którym w sytuacji kiedy obydwoje pracują tylko kobieta zajmowała by się domem. W obecnych czasach polskich żon feministek gdyby zdarzyła się taka sytuacja na drugi dzień poleciałyby do trybunału praw człowieka albo tvn-u i opowiadałyby jakie to polskie żony są umęczone, niczym woły
Podczas kiedy ostatnio widziałem ranking przemocy domowej w krajach ue i Polska była chyba na ostatnim miejscu (albo ogólnie gdzieś na końcu). A Polki narzekają jacy to polscy mężowie źli i jak to oni nie piją, biją itd
Ogólnie jak wam się nie podoba to jedźcie do Szwecji czy Norwegii, tam nie ma żadnych różnic pomiędzy kobietą czy mężczyzną. Tylko działa to też w dwie strony, tam nie będziecie traktowane jak księżniczki i będziecie musiały dać coś od siebie, a nie czekać aż facet kupi mieszkanie, załatwi za was wszystko, narąbie drewna, złoży szafę, wniesie ją na 4. piętro itd
Na koniec dodam że dbanie o dom jest naturalnie przypisane kobietom i w normalnym zdrowym związku powinny to robić. Gdybyście zadały podobny wątek na forum dla Rosjanek, Ukrainek, Białorusinek, Azjatek to kobiety pomyślałyby sobie 'wtf, o co jej chodzi', bo dla nich takie rzeczy są zupełnie normalne, ale niestety Polki przechwyciły już najgorsze cechy Niemek, Amerykanek itd
1 marca 2017, 06:26
Informacje wyssane z palca !!! Moi rodzice zawsze ogarniają razem jak coś robią, a kibelek to działka taty ;) a i gotowaniem nie pogardzi jeśli trzeba, gotuje lepiej od mamy :D tak samo ma dobrą rękę do kwatów ;) Nawet jak sięga po przysłowiowego browarka, to przy jakichś robótkach wokół domu .
Edytowany przez katarakta1997 1 marca 2017, 06:29
1 marca 2017, 06:39
adamxx, zgadzam sie z Toba
Ja jestem z tych co zajmuja sie domem i nie pracują.Miałam trójke dzieci i ogarniałam wszystko, a mimo to pracujacy mąz i czasem odkurzał i mył okna, kibel i naczynia(robi to do dziś).Nie musiał, nie wymagałam, sam pomagał, To wszystko zalezy od człowieka, od porozumienia na starcie.Mój mąz miał trzy siostry i niepracujaca matke, wiec hipotetycznie mogł miec dwie lewe ręce do prac domowych, a jednak nie. Dzis inne czasy, według mnie gorsze dla związków, bo sie kobietom w głowach poprzewracało.Takie straszne parcie na prace i równy podział obowiazków. Zal i pretensje do partnera bo ona bez pomocy wszystkiego nie ogarnie, mimo ze dzis pralki i zmywarki robia częśc roboty.Ja na starcie miałam wirówkowa pralke i prałam tetrowe pieluchy, a wy biadolicie jak wam ciężko
1 marca 2017, 06:45
Do adamxx:
Księżniczki, dobre. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Skoro facet zgadza sie na utrzymywanie roszczeniowej kobiety to oboje są siebie warci. Ostatnio chciałam naprawić samochód. Nawet sie dokształciłam w tym temacie. Co usłyszałam od kolegi? ,,Hehe, zostaw go bo sie jeszcze pobrudzisz. Hehe, to nie dla bab."
Propo przemocy. Ostatnio usłyszałam od mojej matki "Ciesz sie lepiej, że cie nie biliśmy jak byłaś mała, bo inni ludzie mają gorzej." Hmm, dziękuję polskim mężczyznom, że mnie nie biją łaskawie. Zawsze mogłam urodzić sie w Arabii Saudyjskiej. Tam bym miała prz*********. Jeśli chodzi o alkohol, to akurat prawda. Polacy piją definitywnie za dużo. Wiele razy byłam świadkiem agresji mężczyzn po alko.
Dbanie o dom jest naturalnie przypisywane kobietom? No w królestwie zwierząt tak, ale my ludzie jednak troszku wykraczamy poza zwierzęce instynkty. No i kto tak powiedział? Ty? Rozumiem, że masz jakieś dowody na to. Wszystko co widzisz wokół siebie to są normy społeczne stworzone na podstawie naszych prymitywnych biologicznych zachowań. Zero myślenia. Teraz to powoli sie zmienia. W przyszłości, możliwe że różnice między płciami całkowicie sie zatrą i powstanie nowa rasa kobietomen :) Natura jest ciekawa.
Rosjanki, Ukrainki itp. Ciekawe. Jestem pół rosjanką i mam też korzenie ukraińskie. Obracam sie w tym kręgu i tak nudnych kobiet nie spotkałam w żadnym innym narodzie. Ich jedyne ambicje życiowe to przesadne dbanie o siebie (btw, nie widze w tym nic złego) i znalezienie bogatego męża. To samo z azjatkami. Ciekawie jest w Japonii. Kobieta przejmuje cały majątek rodzinny. To ona wydziela mężowi ,,kieszonkowe", który jako jedyny zarabia. Odkłada sobie jeszcze na swoje konto, żeby mieć na ,,starość''. A po rozwodzie? Kobitka dostaje cały majątek a gościu jest zmuszony wynajmować klitkę i jeszcze płacić alimenty na rodzine.
Osobiście nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mnie utrzymywał. Jeśli pracujemy oboje, to dzielimy czynsz, jedzenie itp. na pół. Obowiązki domowe też dzielimy na pół. Jeśli jest coś ciężkiego do przeniesienia to w wyniku innej budowy ciała, facetowi będzie łatwiej to przenieść. Kobieta za to może mieć mniejszą dłoń, którą zmieści do słoika i go umyje. Nazywamy to współpracą. Mam już dość całej tej walki płci. Ludzie są po prostu tępi i zapominają już co to jest miłość i związek. W związku dwie osoby (moim zdaniem) powinny sie wspierać. Rozmawiać, ze sobą. Odkrywać siebie na nowo. Dzielić pasje. A nie kłócić sie, kto wyniesie śmieci albo ,,czemu Halina obiadu mi nie ugotowałaś? ja kopie doły a ty leżysz i pachniesz!" Co to wogóle jest? No, ale dla niektórych związek to biznes. Jeśli facet zarabia, to kobieta dba o dom, dzieci i siebie. Gdzieś w tym wszystkim zapodział sie człowiek.
Edytowany przez Cleoala 1 marca 2017, 06:46
1 marca 2017, 06:49
Najważniejsze jest, aby od początku związku, kiedy jest się bardzo zakochanym i robi wszystko, nie wyręczać partnera we wszystkim, nie usługiwać z przesadą, bo potem już tak zostanie na zawsze. Oni i tak będą próbować z czasem robić coraz mniej na poczet terewizora i piwka, ale i tak coś nam zostanie i będzie podstawa do egzekwowania. Ja jestem 20 lat po ślubie, mąż zawsze coś musiał w domu robić. Oboje pracowaliśmy, w tej chwili jestem na wychowawczym, ale to go z niczego nie zwalnia. Owszem, jest zawsze obiad, gdy wróci z pracy, zakupy też robię w większości z dzieciem, kible czyszczę sama, ale on ma posprzątać kuchnię wieczorem i robi zakupy weekendowe. Ponieważ synek jest już większy, ja robię sobie pół soboty dla mnie, a on zostaje z dzieckiem. Nie myślcie, że się nie burzył, oni tak mają, ale naprawdę warto, no chyba, że ktoś koniecznie chce zostać kolejną matką Teresą z Kalkuty.
1 marca 2017, 07:22
Newsweek i wszystko jasne.
1 marca 2017, 07:31
My z narzeczonym dzielimy wszystko na pół ... idziemy na przysłowiowy kompromis.
Przykładowo: ja wycieram kurze, odkurzam i wycieram, on w tym czasie myje okna i łazienkę i na odwrót.
Ja robię pranie, on prasuje i na odwrót.
Gotujemy razem zazwyczaj, bo tak się składa, że często kończymy w podobnych godzinach - gdy np. ja kończę wcześniej wtedy ja gotuję, gdy on - on przygotowuje posiłek.
Naprawy w domu wiadomo, że robi mój narzeczony, z kolei ja np. robię porzadki i u siebie i u niego w szafie, bo zwyczajnie lubię układać ubrania - jakoś mnie to uspokoaja :)
Gdy przyjdzie dzidziuś to też już wiemy, jak będziemy się zajmować - jako, że mój przyszły maż ma siostrę, która ma dwoje dzieci, a mój zawsze lubiał się nimi zajmować, zabawiać, przewijać to wiem, że będzie cudownym ojcem i mi zawsze pomoże.
Sam mówi, że dziękuje Bogu, że nie jestem z tych przysłowiowych księżniczek i matek polek ... od poczatku wypracowaliśmy taki a nie inny układ i póki co żadnej kłótni o to, co zostało, a nie zostało zrobione nie ma :)
Wystarczy odpowiednio i bez pretensji się dogadać.
***
Mam znajome, które sa opisane w poście u adamxx - siedzi taka leniwa kupa, nie pracuje i nigdy nie pracowała - wszyscy skaczcie koło niej poczawszy od mamy i babci, skończywszy na bracie, które jej chodzi na zakupy, a jeszcze narzeka, jaka to ona jest zmęczona - krew mnie zalewa jak ja słyszę, dlatego odechciało mi się spotkań z nia. Poza tym maz od niej przychodzi z roboty i zastaje syf w domu i obiad z dnia wcześniejszego od teściowej ...
1 marca 2017, 07:51
adamxx oj chyba nieco popłynąłeś.
Mój mąż jest ok. Jeśli go o coś poproszę to to zrobi. Problem jest taki że coś co ja widzę jako brudne lub do umycia/sprzątnięcia mój mąż nie zauważa. I np mówi po co to myjesz, usiądź sobie, przecież nie jest brudno...
Ale ogólnie dom to moja działka bo mąż zarabia a ja siedzę z dzieckiem. Nie wyobrażam sobie żeby nie dać mu ciepłego obiadu po powrocie z pracy. Potem pobawi się trochę z synem, później mamy czas dla siebie.
Nie czuje się służącą bo np mąż wstaje wcześniej, sam szykuje sobie kanapki do pracy i śniadanie.
Jak ma ochotę to i ciasto upiecze i obiad ugotuje (beze mnie przeżyje :p).
Nie czytałam tego artykułu ale może obejmował szeroką grupę ludzi, bo np mój dziadek traktował babcie jak służącą. Sam gara nie tykał, babcia zawoziła mu obiady do pracy i czasami był krzyk że za zimne. Ale myślę że takie pokolenie mężczyzn już wymiera. Obecni 30 latkowie radzą sobie z obowiązkami.
1 marca 2017, 08:01
Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że oboje pracujemy, a tylko ja dbam o dom, gotuje, sprzątam. Dlatego przed decyzją o zamieszkaniu razem rozmawialiśmy o tym, bo to w końcu ze zwykłej codzienności składa się wspólne życie i moim zdaniem trzeba omówić nawet takie przyziemne sprawy. Gdyby mój facet miał podejście ''typowego faceta'', albo faceta, który z łaski czasem POMOŻE (WTF w ogóle, tak jakby z założenia gotowanie i sprzątanie było tylko obowiązkiem kobiety) na pewno bym z nim nie zamieszkała. W praktyce wygląda to tak, że nie mamy narzuconego podziału obowiązków, wychodzi spontanicznie, nikt nie narzeka że ma za dużo obowiązków. Obiady gotuje ten kto wraca wcześniej do domu. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że wracam zmęczona, facet skończył wcześniej i czeka aż przyjdę i jeszcze ugotuje, dla mnie to kosmos jakiś a z tego co czytam na forum tak to często wygląda. Pomyślałabym w takiej sytuacji że partner ma w tyłku mnie i moje samopoczucie. Wracam i obiad wjeżdża na stół :D potem ewentualnie ja zmywam i wszyscy zadowoleni, bez kłótni, bez szarpania się.