Temat: Zgoda na bycie chrzestnym/swiadkiem?

Wiele sie slyszy co wypada, a co nie wypada zrobic. Wiec mam dwa pytania:

1) czy jakby ktos was poprosil o bycie chrzestnym ich dziecka, to zgodzilibyscie sie (bo nie wypada odmowic) czy bylyby jakies opcje w ktorych byscie odmowili? 

2) Bycie swiadkiem, czy wypada odmowic jesli prosi o to rodzenstwo?


To moze odpowiem sama sobie, co do 1) to bym sie zgodzila o ile prosilaby o to rodzina lub bliscy znajomi. Co do bycia swiadkiem, to trudno mi powiedziec, nigdy nie bylam. Ale znam sytuacje kuzynki, gdy ona brala slub, poprosila swojego brata o bycie swiadkiem, on odmowil, tlumaczac, ze jego zona w tym czasie bedzie juz w zaawansowanej ciazy (bodajze 7/8 miesiac), wiec nie chce zostawiac jej samej (czy to zabawy, sesja fotograficzna - miala byc w czasie wesela, itp). Kuzynka na niego smiertelnie sie obrazila. Choc ja mysle, ze facet mial troche racji...

Co Wy o tym myslicie? :)

Jestem chrzestną u dziecka kuzyna i u mojej siostry. U siostry nie odmówiłabym, bo mamy stały kontakt, jesteśmy blisko, uwielbiam swoją małą (tym bardziej, że sama nie mam dzieci) i staram się być dla niej jak najlepszą ciocią (co wcale nie musi oznaczać najdroższych prezentów). Za to teraz żałuję, że zgodziłam się u kuzyna... Ale byłam wtedy gówniarą, do głowy by mi nie przyszło odmawiać. A chłopak ma w tej chwili kilkanaście lat, widziałam go 4 razy w życiu (w tym chrzest i komunia) i nie mamy ze sobą praktycznie żadnego kontaktu. 

Świadkiem byłam raz, na ślubie cywilnym. Skończyło się szybkim rozwodem, więc raczej będę odmawiać, żeby nie przynieść ponownie pecha ;)

1. Chrzest: tylko u najbliższej rodziny, brat/kuzyn, ewentualnie zastanowiłabym się nad byciem chrzstną najlepszej przyjaciółki. Kiedyś o bycie chrzstną poprosiła mnie koleżanka mojej mamy (moja mama jest chrzestną mojego kuzyna, córki brata mojego męża i córki przyjaciółki i już nie chciała). Nie zgodziłam się, miałam wtedy 17 lat i byłam w trakcie bierzmowania. Sama nie odmówiłam, moja mama znalazła wymówkę. Mama obecnie kontaktu z koleżanką nie ma, a mi głupio byłoby nie wywiązywać się z obowiązków, bo mi też było przykro za dzieciaka jak mnie siostra mojego taty (a moja chrzestna) olewała. Koleżanka zgodziła się być chrzestną dziecka koleżanki swojej mamy po wielomiesięcznych namowach (też miała tylko 18 lat), i teraz żałuje bo a) czuje się w obowiązku odwiedzania chrześniaka i kupowania prezentów przynajmniej dwa razy w roku (święta/urodziny) i b) jest to niewygodne, bo Ci ludzie są dużo starsi od niej, bardzo 'wiejscy' i nie ma z nimi o czym rozmawiać podczas tych wizyt. są również dość biedni, ten chłopiec chodzi w różowych koszulkach z kwiatkami/lalkami po starszej siostrze i koleżanka czuje się w obowiązku tą biedę mu rekompensować prezentami, mimo tego, że sama nie jest zbytnio bogata (jak na 22latkę przystało). 

Obecnie bym odmówiła, mówiąc, że a) nie mam czasu, b) nie czuję się na siłach, c) nie jestem odpowiednią kandydatką. Finansami bym się nie wykręciła, bo ludzie często mówią, że 'nie chodzi o prezenty' (zazwyczaj chodzi).

2. Świadek - jeśli byłaby to znajoma z którą mam kontakt, to pewnie. Jeżeli miałabym czas i możliwości. Chyba, że w grę wchodziłaby rola świadkowej a'la Amerykańskie filmy (zajmowanie się panną młodą, pomoc z organizacją ślubu/wesela, dopinaniem wszystkieog na ostatni guzik, organizacja wieczoru panieńskiego - wtedy w grę wchodzi tylko ktoś naprawdę bliski). 

Gdybym nie miała żadnych chrzestników - nie odmówiłabym i nie odmówiłam, mimo, że chrzestna zostałam bardzo wcześnie i tak wlasciwie dlatego, ze mamy dużą rodzinę i każdy już był jednokrotnie/dwukrtonie/kilkakrotnie chrzestnym.

Moglabym walnąć obrazą, że biorą mnie z tego powodu, ale tak nie zrobiłam. Wiedziałam i inni wiedzieli, że młoda ucząca się ejszcze dziewczyna, która zostaje chrzestną, pozniej studiująca nie ma kokosów, więc nie bedzie drogich prezentów. A i pozniej, bo dluga droga, by dojsc do czegoś,a  nie wydawać fortuny (dla mnei) na rodzinę. Wiedziałam tez, ze jako czarna owca i milosniczka książek, które zawsze/często dawałam w prezentach będę wyśmiana - pogardzono często moimi prezentami, więc pozniej juz nie pzrejmowałam się i kupowałam "byle co", "co chcięli", bo ja nieraz nachpodziłam się kilka dni po różnych księgarniach w poszukiwaniu fajnych i przystępnych książek dla dzieci... A niby prezent to tylko dodatek i każdy tzreba uszanować... Bzddury...

Ogolnie mam kiepskie stosunki w rodzinie, więc .... Ale nie odmowilam i nie wyobrazam sobie odmówić.

Z kolei, już mam nieraz dosyć zachowan rodziny i innych. Poza tym, ja mam dwójkę już, mój męzczyzna ma dwojkę, duża rodzina... oczekkiwania wielkie co do preznetow, my na dorobku, w trakcie pierwsze dziecko... I finansowo mi się to już nie podoba i roszczeniowo. Dzis nie ma to już nic wspolnego z przyjemnością, a osoby roszczą sobie straszne wymagania. Nie tak wyobrażałam sobie bycie chrzestną, owszem wiedzialam,z e są to obowiązki i wydatki, ale ... inaczej niż jest teraz. Szczególnie, ze cala rodzina jest juz zarobiona, wiec zapomniala jak to kiedys bylo i, że nie stac mnie na tylko drogie preznety(tak, jest obgadywanie, aż się boję za każdym razem większej uroczystości). Zrszetą byłam mloda i nie moglam odmowić, bo nie mialam nic do gadania w rodzinie. 

Już nie zgodziłabym się być tzreci raz chrzestną (wykręciłabym się jakimś wymyślanym powodem), szczegolnie, że już wiem jak to wygląda. Itak jestem złą w rodzinie, więc niewiele to zmieniloby, a ja mialabym spokoj, zresztą... nie stać mnie już na kolejne... a bajeczki, ze pieniądze nie mają nic do rzeczy można sobie włożyc między buty, bo te same osoby, ktore tak twierdzą, za jakiś czas będą lamentować, że prezenty mają być tylko drogie.

Niby wszystko ladnie, ale... sporo problemów.

Co do bycia świadkiem... to podobnie, choć już chyba jednorazowe wyzwanie, wiec lepiej, zresztą mnie już ten temat nie dotyczy:D

Aha i gdybym miala wazny dla mnie powod, nie zgodziłabym się, mimo, że znowu wylałaby się fala nienawiści na mnie.

I odwrotnie: gdyby ktoś nie chciał i miał jakieś obiekcje, nie chciałabym, zeby się zgadzał, a pozniej czuł dyskomfort z tego powodu.

Czasami cięzko znaleźć, ale znalazłyby się osoby, które nie mają nic przeciwko.

Nie oczekuję niczego, oprocz tej obecnosci na chrzcie, bo musi byc, a na komuni i innnych - mogą przyjechac w innych terminach.

Nigdy nie skomentuję negatywnie prezentu, nawet jeśli zostanę zawalona zabawkami, ktorych nie cierpię, a trąbię wokoło, ze nie chccę, ze już wystarczy:P Etc.

Ja kiedyś byłam poproszona o bycie chrzestną. Próbowałam delikatnie odmówić argumentując tym, że jestem niewierząca i do kościoła nie chodzę. Odpowiedź była: "Nic nie szkodzi, my też nie chodzimy". Rodzice dziecka nie przyjęli odmowy i próbowali mnie do tego zmusić szantażem emocjonalnym ("Jak nie to się obrazimy"). Dla świętego spokoju się zgodziłam ale po jakimś czasie o coś się posprzeczaliśmy i kilka tygodni się do mnie nie odzywali, po czym zaprosili mnie na chrzest jako gościa (nie informując mnie właściwie o tym, że tą chrzestną w końcu nie będę). Musiałam się sama domyślić, że wybrali kogoś innego. Nigdy nie czułam większej ulgi :) 

1. nie zgodzilabym sie. jesli ktos znalby moje przekonania i opinie o kosciele to nie wiem po co zadawalby mi pytania o bycie chrzestnym 

2. tak, ale pod warunkiem zebym wiedziala co mam robic. na zadne pilnowanie wodki, tance przebierance, wykupywanie pantofelkow itd, bycie na pstrykniecie bym sie nie zgadzala

Pasek wagi

Mnie wrobili w chrzestną w wieku 15 lat. Nie było żadnych ale, po prostu tak wypada i już. Dziecko jest córką siostry mojej matki i niby pytali mnie czy chcę (to znaczy ta ciotka), ale matka i tak zmusiła, a byłam młoda, głupia, nieśmiała i nie umiałam odmawiać. No i teraz został problem do końca życia. 

odmówiłabym, bo nie jestem wierząca

1) mam juz dwóch chrzesniaków i raczej kolejnego miec bym nie chciała. Choć mysle ze gdyby ktos z rodziny poprosił to bym sie zgodziła. Ale łącznie więcej niż 3 miec nie chce

2) ja bym raczej sie zgodziła 

Jednak co do przytoczonej sytuacji przez ciebie, doskonale rozumiem kuzyna

ja mam jednego chrześniaka i nie wyobrażałam sobie żeby było inaczej bo z kuzynką przysięgłyśmy to sobie będąc jeszcze dziećmi ;P

Więcej chrześniaków nie planuję. W rodzinie się nie zapowiada w najbliższej przyszłości - później wykręcę się, że jestem już stara i niech biorą kogoś młodszego. Wśród znajomych...  nie uważam tego za dobrą praktykę, choć jak życie pokazuje - często obcy ludzie jako chrzestni sprawdzają się lepiej niż bliska rodzina.

Mój mąż odmówił kilka lat temu bycia chrzestnym w rodzinie - był jeszcze studentem i nie miał stałych dochodów. I tak też powiedział.

Znajomym byłoby mi łatwiej odmówić, jednak nie mamy tak bliskich przyjaciół, którzy ewentualnie mogliby nas o to poprosić. 

Co do bycia świadkiem - na slubie cywilnym ok, jeśli chodzi o ślub konkordatowy lub kościelny z wielkim weselem... odmowiłabym bo uważam, że świadkami powinny być osoby bez zobowiązań i najlepiej spoza rodziny.

Pasek wagi

chrzest - nie, nie wyznaję żadnej religii i nie będę świadczyć przed czyjąś imaginacją, że będę dziecko w jakiejś wierze wychowywać. mogę tylko obiecać pomoc w wychowaniu na dobrego mądrego człowieka oraz opiekę itp gdy rodzice będą potrzebowali. świadkowanie na ślubie - nie jeśli to będzie ślub wyznaniowy, bo nie zgadza się to z moim światopoglądem, za to przed urzednikiem bez żadnego problemu, byłabym zaszczycona.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.