Temat: Komunia - iść czy nie?

Witam. Od dawna planujemy z mężem wakacje których zresztą oboje potrzebujemy. Nie byliśmy nigdzie od kilku lat - budowa domu zakończona w listopadzie tego roku. Zdecydowaliśmy się na opcję Hiszpania - wypoczynek + zwiedzanie Wenecji, Monaco i Barcelony. Bardzo się cieszymy na ten wyjazd, ja już od dawna wyszukuję miejsca które odwiedzimy, knajpki itp. W styczniu zarezerwowaliśmy wyjazd, wpłaciliśmy 30% ceny i wykupiliśmy ubezpieczenie w razie rezygnacji w cenie 120 zł za dwie osoby. W razie rezygnacji zwrócą nam poniesione koszty poza tymi 120 zł.

I dziś męża siostra zadzwoniła, żeby nas zaprosić na komunię jej syna. Wypada ona podczas tej wycieczki. Namawiała nas żeby zmienić termin lub wybrać jakąś inną wycieczkę. Jakoby mówiła podczas Świąt Bożego Narodzenia datę tej komunii jednak ja tego nie pamiętam ani mąż, może nie zarejestrowaliśmy tej informacji. Siostra męża twierdzi, że brat musi być na komunii, jak to itp. Wspomnę tylko, że w Święta wyprawialiśmy parapetówkę dla rodziny i ta siostra z mężem i dzieckiem mieli być, dzień wcześniej dopytywali jak dojechać, ustalali godzinę a ostatecznie nie przyjechali i nie raczyli nawet o tym nas poinformować. Mąż nie jest jakoś bardzo zżyty z rodziną ale nasze relacje z nimi ogólnie są ok, bez zażyłości.

I pytanie co radzicie w tej sytuacji? Jeśli zrezygnujemy stracimy tylko te 120 zł, jednak ja nie chcę rezygnować, od dawna marzyłam o tych wakacjach. W sprzedaży ma być jeszcze termin wrześniowy jednak ja na wrzesień mam zaplanowany staż kliniczny więc nie odpowiada mi to.

Ja myślę aby dać prezent - 200 czy 300 zł i kartkę i tyle. Mąż nie jest chrzestnym. Mężowi nie zależy żeby być na tej komunii.

Jak myślicie co zrobić?

  

TY już podjęłaś decyzję że NIE IDZIECIE , więc dla mnie temat ma na celu "przytaknąć Tobie i Ciebie rozgrzeszysz " :D

Piszesz że masz rodzeństwo - nie pójdziesz na ich uroczystość ? Na pewno pójdziesz.

Moim zdaniem Twój mąż powinien mieć jaja,sam zdecydować -w końcu to jego rodzina i pójść na tą komunię.

ASwift napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Dokładnie, tak patrzę na różne wątki i widze, że dzisiaj rodizna już w ogóle się nie liczy. Każdy żyje tlyko sam sobie, taki egoizm i konsumpcjonizm. Naprawde nie ubyło by was gdybyście wcześniej pomyśleli i zapytali o termin tej komunii rezerwując wycieczkę, ja zawsze tak robię.  Po prostu mieliście to w tyłku dlatego nie pomyśleiście o tym wczesniej. Smutne to jest ... Tym bardziej skoro ta wycieczka taka wyczekana to należało zrobić wszyskto, aby jej termin z niczym nie kolidował. W sumie to Wasza wina, ,że tak się stało. 
Akurat teraz wiekszosc komuni to czysty konsumpcjonizm,a to rodzice dziecka powinni uczulic reszte rodziny co do daty komunii a nie reszta rodziny ma sie dopytywac i przekladac swoje plany,bez przesady. Zreszta nie wiem czy autorka jest religijna,ale dla mnie,osoby niereligijnej,komunia to zadna uroczystosc Autorka napisala, ze maz nie jest zzyty z siostra, wiec co za problem. Wiesz, u wiekszosci rodzin to wyglada tak: widzimy sie tylko na swieta, reszte roku mamy sie w d...pie, a kiedy nadchodzi komunia czy slub, to wtedy wielkie oburzenie, ze ktos ma inne plany. Rozumiem jesli maz autorki bylby chrzestnym (swoja droga jaka musza miec relacje, skoro siostra nie prosi wlasnego brata na chrzestnego swojego dziecka?), ale tu wystarczy kartka i maly upominek

Nie obraź się, ale to strasznie egocentryczne/ograniczone myślenie. Jakie to ma znaczenie, czy jest się wierzącym czy nie? - przecież to nie Twoja/autorki komunia, tylko tego dziecka, więc istotne jest to czy ono jest wierzące. Każdy ma własne wartości w życiu, ale śmiem twierdzić, że rodzina jest jednak wartością dość uniwersalną (chyba, że jest się właśnie skrajnym egocentrykiem i potrafi się myśleć jedynie o sobie - ale znów, takie myślenie jest mocno ograniczone). A jeżeli dla kogoś z mojej bliskiej (bo siostra i siostrzeniec to przecież bliska rodzina) coś jest ważne to dla mnie też powinno - niezależnie od tego, czy nasze poglądy religijne są zbieżne. Poza tym dlaczego od razu zakładasz, że komunia równa się konsumpcjonizm? - przecież nie znasz tej rodziny, więc takie podejście na zasadzie "nie wiem, to się wypowiem". Dalej - pytasz co to za problem, że brat nie jest zżyty z siostrą. No właśnie to jest problem - to podejście jest problematyczne, to że ma w poważaniu własną siostrę. Plus jeszcze dodam, że założyłaś, że to siostra powinna uczulić rodzinę co do daty - z tego co pisała autorka uczuliła i to pół roku wcześniej, tylko autorka o tym nie pamięta. 

karolina112233 napisał(a):

ASwiftBrat  ma dwie siostry. Na chrzest dziecka siostry młodszej nawet nie zostaliśmy zaproszeni, bo uznali, że i tak pewnie nie przyjedziemy (co nie było prawdą) a o chrzcie dowiedzieliśmy się dużo później z jakiejś rozmowy.... Dla mnie to był szok. Natomiast chrzestnym dziecka siostry z tematu jest kolega siostry męża z klatki obok... A w zasadzie już dawno były kolega bo od dawna nie mają ze sobą kontaktu. Było dla mnie przykre, że żadna z sióstr nie poprosiła jedynego brata o bycie chrzestnym, nawet bardziej niż mężowi ale cóż...Ja ze swoim rodzeństwem jestem bardzo zżyta, jestem chrzestną starszego dziecka siostry razem z naszym bratem a mąż  jest chrzestnym młodszego dziecka mojej siostry :)

W takim razie w ogole bym sie nie zastanawiala i jechala

Wilena napisał(a):

ASwift napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Dokładnie, tak patrzę na różne wątki i widze, że dzisiaj rodizna już w ogóle się nie liczy. Każdy żyje tlyko sam sobie, taki egoizm i konsumpcjonizm. Naprawde nie ubyło by was gdybyście wcześniej pomyśleli i zapytali o termin tej komunii rezerwując wycieczkę, ja zawsze tak robię.  Po prostu mieliście to w tyłku dlatego nie pomyśleiście o tym wczesniej. Smutne to jest ... Tym bardziej skoro ta wycieczka taka wyczekana to należało zrobić wszyskto, aby jej termin z niczym nie kolidował. W sumie to Wasza wina, ,że tak się stało. 
Akurat teraz wiekszosc komuni to czysty konsumpcjonizm,a to rodzice dziecka powinni uczulic reszte rodziny co do daty komunii a nie reszta rodziny ma sie dopytywac i przekladac swoje plany,bez przesady. Zreszta nie wiem czy autorka jest religijna,ale dla mnie,osoby niereligijnej,komunia to zadna uroczystosc Autorka napisala, ze maz nie jest zzyty z siostra, wiec co za problem. Wiesz, u wiekszosci rodzin to wyglada tak: widzimy sie tylko na swieta, reszte roku mamy sie w d...pie, a kiedy nadchodzi komunia czy slub, to wtedy wielkie oburzenie, ze ktos ma inne plany. Rozumiem jesli maz autorki bylby chrzestnym (swoja droga jaka musza miec relacje, skoro siostra nie prosi wlasnego brata na chrzestnego swojego dziecka?), ale tu wystarczy kartka i maly upominek
Nie obraź się, ale to strasznie egocentryczne/ograniczone myślenie. Jakie to ma znaczenie, czy jest się wierzącym czy nie? - przecież to nie Twoja/autorki komunia, tylko tego dziecka, więc istotne jest to czy ono jest wierzące. Każdy ma własne wartości w życiu, ale śmiem twierdzić, że rodzina jest jednak wartością dość uniwersalną (chyba, że jest się właśnie skrajnym egocentrykiem i potrafi się myśleć jedynie o sobie - ale znów, takie myślenie jest mocno ograniczone). A jeżeli dla kogoś z mojej bliskiej (bo siostra i siostrzeniec to przecież bliska rodzina) coś jest ważne to dla mnie też powinno - niezależnie od tego, czy nasze poglądy religijne są zbieżne. Poza tym dlaczego od razu zakładasz, że komunia równa się konsumpcjonizm? - przecież nie znasz tej rodziny, więc takie podejście na zasadzie "nie wiem, to się wypowiem". Dalej - pytasz co to za problem, że brat nie jest zżyty z siostrą. No właśnie to jest problem - to podejście jest problematyczne, to że ma w poważaniu własną siostrę. Plus jeszcze dodam, że założyłaś, że to siostra powinna uczulić rodzinę co do daty - z tego co pisała autorka uczuliła i to pół roku wcześniej, tylko autorka o tym nie pamięta. 

Problem w tym ze ani autorka ani jej maz nie sa zzyci z jego siostra,wiec to nie jest bliska rodzina...(rodzina wartoscia uniwersalna, serio?)a religijnosc ma tu duze znaczenie. Dziecko w wieku komunijnym jest na tyle wierzace, na ile wierzacy sa rodzice, i raczej wyboru co do uczestnictwa we wlasnej komuni nie ma. A proby zmuszenia kogos do uczestnictwa w uroczystosci, ktora kloci sie z jego/jej swiatopogladem to wlasnie egocentryzm i ograniczone myslenie. Rownie dobrze mozna powiedziec, ze chrzenie dziecka i prowadzenie go do komuni to ograniczone myslenie i egocentryzm, dlaczego nie poczekac z tym kiedy dziecko jest juz pelnoletnie, przeciez powinno dac sie drugiemu czlowiekowi wybor w kwestiach religijnych ?

Z tego co wiem daje sie zaproszenie przed komunia a nie wspomina o niej mimochodem, gdzie ani autorka ani maz tego nie pamietaja (chociaz jedno z nich by pamietalo, tak mysle)

Mamy dwa bardzo skrajne podejscia do tematu wiec nie ma o czym dyskutowac. A obrazac sie nie obrazam,twoja opinia to wiesz jak bardzo jest dla mnie "wazna ":)

klaudia1980

Mam rodzeństwo, na jednym chrzcie dzieci rodzeństwa ja byłam chrzestną na drugim mój mąż. Ja jestem zżyta z rodzeństwem, mąż nie. Pewnie to wina chłodnej emocjonalnie matki. Byliśmy w maju zeszłego roku na weselu siostry męża. Posadzono nas na samym końcu przy dziadkach i dzieciach więc też to pokazuje, że siostry nie liczą się specjalnie z mężem.

Pomimo tego do tej pory byliśmy na wszystkich uroczystościach w rodzinie męża. Na tę komunię również planowaliśmy iść ale dowiedzieliśmy się już po zarezerwowaniu wycieczki. Do głowy mi nie przyszło, że komunia będzie w czerwcu. A oboje mamy urlopy już załatwione. U męża w pracy jest bardzo dużo zachodu ogólnie z załatwieniem urlopu kiedy się chce i nie będzie miał innego terminu na pewno.

Matyliano napisał(a):

to ja się wyłamię ;) nie wiem jak Wy powinniście postąpić, ale ja bym nigdy nie opuściła takiego "wydarzenia" jak chrzciny/komunia/ślub czy pogrzeb kogoś z najbliższej rodziny. Gdyby brat mojego męża z żoną pojechał na wycieczkę w czasie komunii naszego dziecka - spoko luz, ale jakbym się później dowiedziała, że mogli na luzaka zrezygnować, to by mnie bardzo mocno dotknęło... + wiem, że mimo że nie jesteśmy jakoś bardzo blisko, to moim dzieciom byłoby bardzo przykro, gdyby wujek nie przyszedł. a nie możecie pojechać w lipcu-sierpniu? komunie są przeważnie w maju...i w sumie trochę dziwne, że nie powiedziała wam wcześniej o terminie uroczystości. my też idziemy na komunię bratanka mojego męża i wiemy o terminie już od września. musieli zarezerwować knajpę na prawie rok wcześniej, więc od razu poinformowali całą rodzinę co i jak.  
rok ? Ja w 2014 zarezerowalam.na 2020 ☺

aster1987 napisał(a):

Matyliano napisał(a):

to ja się wyłamię ;) nie wiem jak Wy powinniście postąpić, ale ja bym nigdy nie opuściła takiego "wydarzenia" jak chrzciny/komunia/ślub czy pogrzeb kogoś z najbliższej rodziny. Gdyby brat mojego męża z żoną pojechał na wycieczkę w czasie komunii naszego dziecka - spoko luz, ale jakbym się później dowiedziała, że mogli na luzaka zrezygnować, to by mnie bardzo mocno dotknęło... + wiem, że mimo że nie jesteśmy jakoś bardzo blisko, to moim dzieciom byłoby bardzo przykro, gdyby wujek nie przyszedł. a nie możecie pojechać w lipcu-sierpniu? komunie są przeważnie w maju...i w sumie trochę dziwne, że nie powiedziała wam wcześniej o terminie uroczystości. my też idziemy na komunię bratanka mojego męża i wiemy o terminie już od września. musieli zarezerwować knajpę na prawie rok wcześniej, więc od razu poinformowali całą rodzinę co i jak.  
rok ? Ja w 2014 zarezerowalam.na 2020 ?

ojezusmaria O_o masakra...na 6 lat do przodu?? 

Pasek wagi

ASwift napisał(a):

Wilena napisał(a):

ASwift napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Dokładnie, tak patrzę na różne wątki i widze, że dzisiaj rodizna już w ogóle się nie liczy. Każdy żyje tlyko sam sobie, taki egoizm i konsumpcjonizm. Naprawde nie ubyło by was gdybyście wcześniej pomyśleli i zapytali o termin tej komunii rezerwując wycieczkę, ja zawsze tak robię.  Po prostu mieliście to w tyłku dlatego nie pomyśleiście o tym wczesniej. Smutne to jest ... Tym bardziej skoro ta wycieczka taka wyczekana to należało zrobić wszyskto, aby jej termin z niczym nie kolidował. W sumie to Wasza wina, ,że tak się stało. 
Akurat teraz wiekszosc komuni to czysty konsumpcjonizm,a to rodzice dziecka powinni uczulic reszte rodziny co do daty komunii a nie reszta rodziny ma sie dopytywac i przekladac swoje plany,bez przesady. Zreszta nie wiem czy autorka jest religijna,ale dla mnie,osoby niereligijnej,komunia to zadna uroczystosc Autorka napisala, ze maz nie jest zzyty z siostra, wiec co za problem. Wiesz, u wiekszosci rodzin to wyglada tak: widzimy sie tylko na swieta, reszte roku mamy sie w d...pie, a kiedy nadchodzi komunia czy slub, to wtedy wielkie oburzenie, ze ktos ma inne plany. Rozumiem jesli maz autorki bylby chrzestnym (swoja droga jaka musza miec relacje, skoro siostra nie prosi wlasnego brata na chrzestnego swojego dziecka?), ale tu wystarczy kartka i maly upominek
Nie obraź się, ale to strasznie egocentryczne/ograniczone myślenie. Jakie to ma znaczenie, czy jest się wierzącym czy nie? - przecież to nie Twoja/autorki komunia, tylko tego dziecka, więc istotne jest to czy ono jest wierzące. Każdy ma własne wartości w życiu, ale śmiem twierdzić, że rodzina jest jednak wartością dość uniwersalną (chyba, że jest się właśnie skrajnym egocentrykiem i potrafi się myśleć jedynie o sobie - ale znów, takie myślenie jest mocno ograniczone). A jeżeli dla kogoś z mojej bliskiej (bo siostra i siostrzeniec to przecież bliska rodzina) coś jest ważne to dla mnie też powinno - niezależnie od tego, czy nasze poglądy religijne są zbieżne. Poza tym dlaczego od razu zakładasz, że komunia równa się konsumpcjonizm? - przecież nie znasz tej rodziny, więc takie podejście na zasadzie "nie wiem, to się wypowiem". Dalej - pytasz co to za problem, że brat nie jest zżyty z siostrą. No właśnie to jest problem - to podejście jest problematyczne, to że ma w poważaniu własną siostrę. Plus jeszcze dodam, że założyłaś, że to siostra powinna uczulić rodzinę co do daty - z tego co pisała autorka uczuliła i to pół roku wcześniej, tylko autorka o tym nie pamięta. 
Problem w tym ze ani autorka ani jej maz nie sa zzyci z jego siostra,wiec to nie jest bliska rodzina...(rodzina wartoscia uniwersalna, serio?)a religijnosc ma tu duze znaczenie. Dziecko w wieku komunijnym jest na tyle wierzace, na ile wierzacy sa rodzice, i raczej wyboru co do uczestnictwa we wlasnej komuni nie ma. A proby zmuszenia kogos do uczestnictwa w uroczystosci, ktora kloci sie z jego/jej swiatopogladem to wlasnie egocentryzm i ograniczone myslenieZ tego co wiem daje sie zaproszenie przed komunia a nie wspomina o niej mimochodem, gdzie ani autorka ani maz tego nie pamietaja (chociaz jedno z nich by pamietalo, tak mysle)Mamy dwa bardzo skrajne podejscia do tematu wiec nie ma o czym dyskutowac. A obrazac sie nie obrazam,twoja opinia to wiesz jak bardzo jest dla mnie "wazna ":)

Nie dziwię się, że nie są zżyci - mają postawę na zasadzie wiecznych pretensji (że ich nie powiadomiono, że ich nie uprzedzono, że ich nie wybrano na chrzestnych i tak dalej i tak dalej). Pretensje i zero autorefleksji, że być może część winy leży po ich stronie - chociażby dlatego, że mają rodzinę w poważaniu i wyżej cenią 120 złotych niż jedyny taki dzień w życiu siostrzeńca. 

Co do zmuszania - jakie próby zmuszenia? Zaproszenie to zmuszanie? To co jeżeli w rodzinie jest wiele wyznań? Każdy wtedy świętuje sam? Przecież w byciu na danej uroczystości nie jest ważne to czy się wierzy w to samo co ktoś kto bierze czynny udział w tej uroczystości. Istotne jest to, że można dzielić z kimś czas, a to czy się dzieli czas z katolikiem, żydem, czy ateistą jest najmniej ważne. 

Owszem, zaproszenie daje się przed komunią - niezwykle bystre spostrzeżenie, ciężko żeby się dawało po. Tylko właśnie jest przed komunią, komunia jest w czerwcu, mamy luty, luty jest w kalendarzu (przynajmniej moim) przed czerwcem. 

A co do obrażania się - przecież to był tylko taki zwrot retoryczny, tak się mówi po prostu, na tej zasadzie ludzie używają zwrotu "za przeproszeniem". Dziwne, że nawet zwykły zwrot językowy interpretujesz w odniesieniu do siebie, ale cóż. 

ASwift napisał(a):

Wilena napisał(a):

ASwift napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Dokładnie, tak patrzę na różne wątki i widze, że dzisiaj rodizna już w ogóle się nie liczy. Każdy żyje tlyko sam sobie, taki egoizm i konsumpcjonizm. Naprawde nie ubyło by was gdybyście wcześniej pomyśleli i zapytali o termin tej komunii rezerwując wycieczkę, ja zawsze tak robię.  Po prostu mieliście to w tyłku dlatego nie pomyśleiście o tym wczesniej. Smutne to jest ... Tym bardziej skoro ta wycieczka taka wyczekana to należało zrobić wszyskto, aby jej termin z niczym nie kolidował. W sumie to Wasza wina, ,że tak się stało. 
Akurat teraz wiekszosc komuni to czysty konsumpcjonizm,a to rodzice dziecka powinni uczulic reszte rodziny co do daty komunii a nie reszta rodziny ma sie dopytywac i przekladac swoje plany,bez przesady. Zreszta nie wiem czy autorka jest religijna,ale dla mnie,osoby niereligijnej,komunia to zadna uroczystosc Autorka napisala, ze maz nie jest zzyty z siostra, wiec co za problem. Wiesz, u wiekszosci rodzin to wyglada tak: widzimy sie tylko na swieta, reszte roku mamy sie w d...pie, a kiedy nadchodzi komunia czy slub, to wtedy wielkie oburzenie, ze ktos ma inne plany. Rozumiem jesli maz autorki bylby chrzestnym (swoja droga jaka musza miec relacje, skoro siostra nie prosi wlasnego brata na chrzestnego swojego dziecka?), ale tu wystarczy kartka i maly upominek
Nie obraź się, ale to strasznie egocentryczne/ograniczone myślenie. Jakie to ma znaczenie, czy jest się wierzącym czy nie? - przecież to nie Twoja/autorki komunia, tylko tego dziecka, więc istotne jest to czy ono jest wierzące. Każdy ma własne wartości w życiu, ale śmiem twierdzić, że rodzina jest jednak wartością dość uniwersalną (chyba, że jest się właśnie skrajnym egocentrykiem i potrafi się myśleć jedynie o sobie - ale znów, takie myślenie jest mocno ograniczone). A jeżeli dla kogoś z mojej bliskiej (bo siostra i siostrzeniec to przecież bliska rodzina) coś jest ważne to dla mnie też powinno - niezależnie od tego, czy nasze poglądy religijne są zbieżne. Poza tym dlaczego od razu zakładasz, że komunia równa się konsumpcjonizm? - przecież nie znasz tej rodziny, więc takie podejście na zasadzie "nie wiem, to się wypowiem". Dalej - pytasz co to za problem, że brat nie jest zżyty z siostrą. No właśnie to jest problem - to podejście jest problematyczne, to że ma w poważaniu własną siostrę. Plus jeszcze dodam, że założyłaś, że to siostra powinna uczulić rodzinę co do daty - z tego co pisała autorka uczuliła i to pół roku wcześniej, tylko autorka o tym nie pamięta. 
Problem w tym ze ani autorka ani jej maz nie sa zzyci z jego siostra,wiec to nie jest bliska rodzina...(rodzina wartoscia uniwersalna, serio?)a religijnosc ma tu duze znaczenie. Dziecko w wieku komunijnym jest na tyle wierzace, na ile wierzacy sa rodzice, i raczej wyboru co do uczestnictwa we wlasnej komuni nie ma. A proby zmuszenia kogos do uczestnictwa w uroczystosci, ktora kloci sie z jego/jej swiatopogladem to wlasnie egocentryzm i ograniczone myslenieZ tego co wiem daje sie zaproszenie przed komunia a nie wspomina o niej mimochodem, gdzie ani autorka ani maz tego nie pamietaja (chociaz jedno z nich by pamietalo, tak mysle)Mamy dwa bardzo skrajne podejscia do tematu wiec nie ma o czym dyskutowac. A obrazac sie nie obrazam,twoja opinia to wiesz jak bardzo jest dla mnie "wazna ":)

Nie dziwię się, że nie są zżyci - mają postawę na zasadzie wiecznych pretensji (że ich nie powiadomiono, że ich nie uprzedzono, że ich nie wybrano na chrzestnych i tak dalej i tak dalej). Pretensje i zero autorefleksji, że być może część winy leży po ich stronie - chociażby dlatego, że mają rodzinę w poważaniu i wyżej cenią 120 złotych niż jedyny taki dzień w życiu siostrzeńca. 

Co do zmuszania - jakie próby zmuszenia? Zaproszenie to zmuszanie? To co jeżeli w rodzinie jest wiele wyznań? Każdy wtedy świętuje sam? Przecież w byciu na danej uroczystości nie jest ważne to czy się wierzy w to samo co ktoś kto bierze czynny udział w tej uroczystości. Istotne jest to, że można dzielić z kimś czas, a to czy się dzieli czas z katolikiem, żydem, czy ateistą jest najmniej ważne. 

Owszem, zaproszenie daje się przed komunią - niezwykle bystre spostrzeżenie, ciężko żeby się dawało po. Tylko właśnie jest przed komunią, komunia jest w czerwcu, mamy luty, luty jest w kalendarzu (przynajmniej moim) przed czerwcem. 

A co do obrażania się - przecież to był tylko taki zwrot retoryczny, tak się mówi po prostu, na tej zasadzie ludzie używają zwrotu "za przeproszeniem". Dziwne, że nawet zwykły zwrot językowy interpretujesz w odniesieniu do siebie, ale cóż. 

ja bym nie szła. Komunia to przeżycie duchowe a nie pretekst do imprezy . Spotkać możecie sie kiey indziej zwłaszcza ze nie jestesciechrzestnymi. Zreszt skoro dziecko nie jest zzyte to nie wiem po co takie naciski na pewno będzie wielu innych gości i bez was sie swiat nie zawali. A dla zlagodzenia napięcia nie przyznalabym sie ze mogę zrezygnować z wycieczki.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.