- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 lutego 2017, 01:38
jak na dłuższą metę wygląda życie z epileptykiem?
bardzo by mi pomogło gdyby doświadczone dziewczyny podzieliły się historiami
poza tym bałybyście się, że wasze przyszłe dzieci odziedziczą padaczkę(predyspozycje)?
Edytowany przez 24 lutego 2017, 01:42
24 lutego 2017, 04:49
Moj (Ś.P teraz) ex chlopak,mial padaczke.Powiem ci jedno,okropne przezycia :/ ataki lapaly go dosc czesto w niespodziewanych momentach.I tak idac na spacer czy na zakupy patrzylam tylko w jego strone czy juz sie nie zaczyna.Po dluzszym czasie poznawalam juz 1sze objawy(wykrecanie szyi,metny wzrok) i jak juz widzialam to staralam sie zeby mial miekkie ladowanie i nie uszkodzil glowy.Ale niestety 24h na dobe nie da sie byc z 2gim czlowiekiem,wiec wiele razy znajdowalam sie na pogotowiu jak nie bylo go w domu lub nie mialam z nim kontaktu.Wiele urazow glowy,wiele wypadkow,naprawde zycie okropne :( ciagly strach,panika i smutek.Ale oczywiscie nie kazdy ma tak ZAOSTRZONY przypadek,niektorzy biorac leki wogole napadow nie maja.
24 lutego 2017, 07:46
koniecznie musicie we DWOJE porozmawiać z lekarzem w sprawie dzieci. padaczka nie jest dziedziczna, ale są różne rodzaje padaczek, ważne jest, żebyś znała cała prawdę o chorobie partnera. większość padaczek jest całkowicie zaleczalnych (nie uleczalnych) - to znaczy pacjent bierze leki i nie ma żadnych objawów, ale są tzw. padaczki lekoodporne i tu jest problem, w tym drugim przypadku nie zdecydowałabym się na związek. Znam jedną taką parę, facet w ogóle nie wychodzi z domu.
24 lutego 2017, 08:21
Ja miałam padaczkę dziecięcą. Leki pomogły mi pozbyć się objawów ale wiem, że dla mojej mamy być przy moich napadach to był zajebisty stres.. ;/ nie wyobrażam sobie życia nawet z kimś kto ma to codziennie
Edytowany przez 8372dfcd8923ed4a5dc14aff4132bb10 24 lutego 2017, 08:22
24 lutego 2017, 09:20
Żyje z epileptykiem. Jeżeli chodzi o samą sytuację, to moim zdaniem jest tutaj tak duża rozbieżność, że ciężko porównywać. Wszystko zależy od tego jakiego rodzaju ataki występują, jak często, własnie to czy jest lekooporna, czy epileptyk dba o siebie.... Poza tym, nawet jak jest lekooporna, to trzeba pamiętać jak skomplikowane skutki uboczne towarzyszą ich braniu.
Jeżeli chodzi o dzieci, to nie widzę powodu, żeby się tym stresować. Tak naprawdę poza oczywistymi sytuacjami, jak uraz mechaniczny, alkoholizm czy nie wiem, trzy pokolenia wstecz z padaczką - to nie bardzo da się ocenić jej przyczynę. Jasne, że może odziedziczyć akurat - ale tak samo oboje rodziców może być zdrowych, a dziecko będzie chore. W przypadku padaczki nie ma tak dużego ryzyka jak mogłoby się wydawać. Niestety nie mam "pod ręką" żadnego z artykułów naukowych które na ten temat czytałam, bo temat dość dawno zarzuciłam, a "danych" z pseudonaukowych artykułów w internetach cytować nie będę.
Stres przy ataku jest ogromny, jeśli mówimy o grand malu. Mimo wszystko dałabym dużo, żeby pojawić się przy każdym potencjalnym, bo wiem że potrafię pomóc.
O jakim zaawansowaniu w ogóle mówisz? Jaki rodzaj ataków, jak częsty, lekooporna? Ciężko jest w sumie mówić o epilepsji ogólnie.
24 lutego 2017, 10:16
Żyje z epileptykiem. Jeżeli chodzi o samą sytuację, to moim zdaniem jest tutaj tak duża rozbieżność, że ciężko porównywać. Wszystko zależy od tego jakiego rodzaju ataki występują, jak często, własnie to czy jest lekooporna, czy epileptyk dba o siebie.... Poza tym, nawet jak jest lekooporna, to trzeba pamiętać jak skomplikowane skutki uboczne towarzyszą ich braniu.Jeżeli chodzi o dzieci, to nie widzę powodu, żeby się tym stresować. Tak naprawdę poza oczywistymi sytuacjami, jak uraz mechaniczny, alkoholizm czy nie wiem, trzy pokolenia wstecz z padaczką - to nie bardzo da się ocenić jej przyczynę. Jasne, że może odziedziczyć akurat - ale tak samo oboje rodziców może być zdrowych, a dziecko będzie chore. W przypadku padaczki nie ma tak dużego ryzyka jak mogłoby się wydawać. Niestety nie mam "pod ręką" żadnego z artykułów naukowych które na ten temat czytałam, bo temat dość dawno zarzuciłam, a "danych" z pseudonaukowych artykułów w internetach cytować nie będę.Stres przy ataku jest ogromny, jeśli mówimy o grand malu. Mimo wszystko dałabym dużo, żeby pojawić się przy każdym potencjalnym, bo wiem że potrafię pomóc.O jakim zaawansowaniu w ogóle mówisz? Jaki rodzaj ataków, jak częsty, lekooporna? Ciężko jest w sumie mówić o epilepsji ogólnie.
dokładnie nie dopytywałam, bo to raczej początki znajomości. chłopak z którym ostatnio dużo rozmawiam nagle mnie spytał czy mogłabym żyć z epileptykiem i że on jest jednym. a ja cholernie boję się tej choroby, mój ojciec miał padaczkę alkoholową. wiem że w razie ataku byłabym żadną pomocą, pewnie dostałabym ataku paniki, bo z tym łączą się moje traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa.
chłopak mówił tylko, że nie bierze zadnych lekow, a ostatni atak mial 3 lata temu.
24 lutego 2017, 10:39
Tarczycowa, nie masz się czego bać. Atak epilepsji jest naprawdę "wygodny" dla pomagającego, bo tak naprawdę nie musisz (i nie powinnaś) robić prawie nic. Jedyne co, to podłożyć mu coś pod głowę, choćby własne dłonie, super by było gdyby leżał na boku ale szarpać się z nim nie musisz. To wszystko. Nie wzywasz nawet pogotowia, no chyba, że się przedłuża. Mogłabym więcej napisać co robić po, ale nie będę się rozwodzić bez potrzeby, bo skoro Twój tata miał, to pewnie wiesz.
Jeśli chodzi o tego chłopaka, to tak jak mówię, wszystko zależy. Jeżeli na przykład, chłopak miał padaczkę w okresie dojrzewania (albo choćby padaczkę alkoholową, wbrew pozorom nie dotyczy tylko długoletnich alkoholików), chodził do lekarza, przepisali mu leki (lub nie, bo np miał nie wiem - dwa ataki, ale kilka ale tych małych), po czym przestał (za zgodą lekarza) brać leki bo nie miał długo ataku - no to w ogóle nie masz czym się przejmować, bo ogarnia temat, zresztą taką epilepsję to nie jeden epileptyk "chciałby" mieć, skoro nie bierze leków i trzy lata bez ataku.
Natomiast jeżeli miał ataki, a nie bierze leków, nie chodzi do lekarza na kontrole i nie dba o siebie, to miałabym w dupie jego epilepsję, a zainteresowała się raczej tym, że jest nieodpowiedzialnym idiotą. I nie inwestowałabym swojego zaangażowania w kogoś, kto ma swoje zdrowie w głębokim poważaniu.
Epilepsja epilepsji naprawdę nierówna. A jeśli chodzi o bycie z człowiekiem, to nigdy nie zrezygnowałabym z człowieka z powodu jego choroby (nie ważne jak uciążliwa i zaawansowana by była) ale już z powodu jego podejścia do niej jak najbardziej. Czyli mógłby mieć dla mnie grand mal każdego dnia i tracić kontakt z rzeczywistością, a dopóki będzie podchodził poważnie i dbał o siebie, to nawet by mi przez myśl nie przeszło, żeby odejść bo się boję. Ale z kolej jeśli lekceważyłby i nie dbał o zdrowie, to miałabym go gdzieś choćby miał jeden petit mal na rok.
A dodam tylko, że na duży plus dla chłopaka, że powiedział Ci o tym już na początku - ludzie się często tego wstydzą, a to bardzo ważne żeby otoczenie wiedziało.
Edytowany przez 24 lutego 2017, 10:41
24 lutego 2017, 10:53
Tarczycowa, nie masz się czego bać. Atak epilepsji jest naprawdę "wygodny" dla pomagającego, bo tak naprawdę nie musisz (i nie powinnaś) robić prawie nic. Jedyne co, to podłożyć mu coś pod głowę, choćby własne dłonie, super by było gdyby leżał na boku ale szarpać się z nim nie musisz. To wszystko. Nie wzywasz nawet pogotowia, no chyba, że się przedłuża. Mogłabym więcej napisać co robić po, ale nie będę się rozwodzić bez potrzeby, bo skoro Twój tata miał, to pewnie wiesz.
no właśnie problem w tym że nic nie wiem, mój ojciec miał delirium tremens i dwa mocne ataki padaczki poza domem. akurat gdy był ze mną i bratem. w obydwu przypadkach pomogli całkiem obcy ludzie, z tata trafił do szpitala. padaczka kojarzy mi się tylko z tymi wydarzeniami :/
Jeśli chodzi o tego chłopaka, to tak jak mówię, wszystko zależy. Jeżeli na przykład, chłopak miał padaczkę w okresie dojrzewania (albo choćby padaczkę alkoholową, wbrew pozorom nie dotyczy tylko długoletnich alkoholików), chodził do lekarza, przepisali mu leki (lub nie, bo np miał nie wiem - dwa ataki, ale kilka ale tych małych), po czym przestał (za zgodą lekarza) brać leki bo nie miał długo ataku - no to w ogóle nie masz czym się przejmować, bo ogarnia temat, zresztą taką epilepsję to nie jeden epileptyk "chciałby" mieć, skoro nie bierze leków i trzy lata bez ataku.Natomiast jeżeli miał ataki, a nie bierze leków, nie chodzi do lekarza na kontrole i nie dba o siebie, to miałabym w dupie jego epilepsję, a zainteresowała się raczej tym, że jest nieodpowiedzialnym idiotą. I nie inwestowałabym swojego zaangażowania w kogoś, kto ma swoje zdrowie w głębokim poważaniu. Epilepsja epilepsji naprawdę nierówna. A jeśli chodzi o bycie z człowiekiem, to nigdy nie zrezygnowałabym z człowieka z powodu jego choroby (nie ważne jak uciążliwa i zaawansowana by była) ale już z powodu jego podejścia do niej jak najbardziej. Czyli mógłby mieć dla mnie grand mal każdego dnia i tracić kontakt z rzeczywistością, a dopóki będzie podchodził poważnie i dbał o siebie, to nawet by mi przez myśl nie przeszło, żeby odejść bo się boję. Ale z kolej jeśli lekceważyłby i nie dbał o zdrowie, to miałabym go gdzieś choćby miał jeden petit mal na rok.A dodam tylko, że na duży plus dla chłopaka, że powiedział Ci o tym już na początku - ludzie się często tego wstydzą, a to bardzo ważne żeby otoczenie wiedziało.
te 3 lata temu brał leki, z czasem przestał. nie pije często alkoholu, ale zdarza się.
też tak sobie mówię, że rezygnowanie z człowieka przez chorobe jest płytkie, ale u mnie z padaczką ojca powiązana była roczna terapia, ataki paniki, stany lękowe. nie wiem czy byłabym wystarczająco silna psychicznie gdyby zdarzył się atak.
24 lutego 2017, 11:19
Jakkolwiek to brzmi plytko, to ja bym w zyciu nie zwiazala sie z mezczyzna powaznie chorym, czy to padaczka, czy inna tego typu choroba. Bardzo mocno wszystko przezywam, wiec nie wyobrazam sobie ciaglego zamartwiania sie o partnera. Nie umialabym normalnie funkcjonowac, bo ciagle bym sie zastanawiala czy on nie jest sam, a jesli jest sam i dostanie ataku to kto mu pomoze? Itp.
24 lutego 2017, 12:27
Tarczycowa, nie chciałam żeby to zabrzmiało jak ocena Ciebie :) Bo nie oceniam. Jest spora różnica, między zostawieniem kogoś bo pojawiła się u niego epilepsja, a nie angażowaniem się w związek z taką osobą od początku. Zresztą : Salacja, Tarczycowa - w mojej opinii to dobrze, że zdajecie sobie z tego sprawę przynajmniej.
Mimo wszystko ze swoimi słabościami trzeba walczyć, więc polecam dla samej siebie oswoić się z tematem :) Można uniknąć związania się z osobą chorą, ale można też się dowiedzieć o chorobie tak jak my, po 9 latach razem. Zresztą, tak naprawdę każdemu z nas może się to przytrafić. Już nie wspomnę o tym, że warto walczyć z napadami paniki, bo szkoda żeby to zaważyło na czyimś życiu, nawet jeśli to obca osoba na ulicy :)