- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 lutego 2017, 09:40
Jestem zniesmaczona sytuacją z wczoraj. Kobieta w jednek z sieciowek prosiła się męża(czy tam partnera) żeby kupił (chyba) ich córce coś tam za 10zł na promocji a on nie kupił :-o skoro ona też nie kupiła to musi oznaczać, że sama nie ma swoich pieniędzy (choć była ubrana raczej modnie i drogo) i musi się prosić swego szanownego męża o wszystko? dla mnie to jest poniżające. Co o tym myślicie?
20 lutego 2017, 00:37
Wiedziałam, że ktoś napisze coś w tym stylu :P tylko, że zauważ, że tutaj już ten ktoś przeszkadza innym i brudzi miejsce publiczne więc już to podchodzi pod niszczenie czyjegoś życia. A tutaj rozchodzi się o przykład, gdzie nie ma związku z nikim oprócz tych dwóch małżonków. Więc czemu Was to tak wkurza ?Idąc Twoim tokiem rozumowania jak nazwę kogoś kto oddaje mocz w miejscu publicznym obszczymurem to znaczy, że mu zazdroszczę i tak naprawdę wkurza mnie, że sama potrzeby fizjologiczne załatwiam w toalecie? No innego wytłumaczenia nie ma - przynajmniej tak wynika z tego co piszesz. Kwestia po prostu nazywania rzeczy po imieniu - jak ktoś jest leniem to go nazywam leniem, jak ktoś jest obszczymurem to go nazywam obszczymurem, tyle.Mam wrażenie, że ludzie co piszą, że kobiety nie pracujące, na utrzymaniu faceta są darmozjadami i leniami, po prostu im zazdroszczą :D no bo czemu Was to tak wkurza, że musicie je przezywać ? Myślę, że właśnie wkurza Was to, że Wy musicie pracować i dodatkowo sprzątać podczas gdy one siedzą w domu i robią to co Wy musicie po pracy :P No innego wytłumaczenia nie ma skoro ani to ich życie nie wpływa na Was, ani nie dotyczy Was, więc czemu jesteście o to złe co ona robi ? Bo może u niej być na błysk podczas gdy u Was po prostu porządek ? A Ci co zatrudniają sprzątaczki-może taka kobieta zajmująca się domem właśnie nie chce wydawać kasy na sprzątaczkę tylko woli sama to zrobić a potem mieć czas wolny tak jak Wy ? Jak dla mnie to wychodzi od Was ZAZDROŚĆ ;) Ja do tych kobiet nic nie mam. Nie uważam aby nie zasługiwały na szacunek od swojego faceta, albo aby facet rządził forsą bo on tylko zarabia i koniec kropka. Po co Wy oceniacie kogoś skoro ona jest szczęśliwa i skoro ta druga osoba w związku również jest szczęśliwa...Nie rozumiem....
Zauważam, ale nic to do tematu nie wnosi. Poza tym jakie wkurza? - mnie akurat to jak ktoś sobie układa życie nie wkurza, generalnie dopóki nie ingeruje w moje życie to mnie to wręcz nie obchodzi. Co nie zmienia faktu, że mogę ten "układ", jak już zresztą pisałam, nazwać po imieniu. To czy się dany stan rzeczy nazywa wprost nie ma żadnego związku z tym, czy ten stan rzeczy wpływa na nasze życie, wywołuje w nas jakieś emocje, wkurza nas i tak dalej i tak dalej. Jeżeli podany przykład Ci się nie podoba/nie zrozumiałaś go to sobie w to miejsce wstaw cokolwiek. Nie można o brzydkim człowieku powiedzieć, że jest brzydki, bo inni sobie dopowiedzą, że to widocznie z zazdrości? Nie można o leniu powiedzieć, że jest leniem, bo ktoś stwierdzi, że samemu by się chciało być na miejscu tego lenia? Nazywanie kogoś w ten sposób może nie jest miłe, może nie być też kulturalne, ale nie oznacza z automatu zazdrości. Mnie wkurza jedynie uporczywa głupota i brak umiejętności logicznego myślenia, to tak na marginesie.
20 lutego 2017, 00:37
Wiedziałam, że ktoś napisze coś w tym stylu :P tylko, że zauważ, że tutaj już ten ktoś przeszkadza innym i brudzi miejsce publiczne więc już to podchodzi pod niszczenie czyjegoś życia. A tutaj rozchodzi się o przykład, gdzie nie ma związku z nikim oprócz tych dwóch małżonków. Więc czemu Was to tak wkurza ?Idąc Twoim tokiem rozumowania jak nazwę kogoś kto oddaje mocz w miejscu publicznym obszczymurem to znaczy, że mu zazdroszczę i tak naprawdę wkurza mnie, że sama potrzeby fizjologiczne załatwiam w toalecie? No innego wytłumaczenia nie ma - przynajmniej tak wynika z tego co piszesz. Kwestia po prostu nazywania rzeczy po imieniu - jak ktoś jest leniem to go nazywam leniem, jak ktoś jest obszczymurem to go nazywam obszczymurem, tyle.Mam wrażenie, że ludzie co piszą, że kobiety nie pracujące, na utrzymaniu faceta są darmozjadami i leniami, po prostu im zazdroszczą :D no bo czemu Was to tak wkurza, że musicie je przezywać ? Myślę, że właśnie wkurza Was to, że Wy musicie pracować i dodatkowo sprzątać podczas gdy one siedzą w domu i robią to co Wy musicie po pracy :P No innego wytłumaczenia nie ma skoro ani to ich życie nie wpływa na Was, ani nie dotyczy Was, więc czemu jesteście o to złe co ona robi ? Bo może u niej być na błysk podczas gdy u Was po prostu porządek ? A Ci co zatrudniają sprzątaczki-może taka kobieta zajmująca się domem właśnie nie chce wydawać kasy na sprzątaczkę tylko woli sama to zrobić a potem mieć czas wolny tak jak Wy ? Jak dla mnie to wychodzi od Was ZAZDROŚĆ ;) Ja do tych kobiet nic nie mam. Nie uważam aby nie zasługiwały na szacunek od swojego faceta, albo aby facet rządził forsą bo on tylko zarabia i koniec kropka. Po co Wy oceniacie kogoś skoro ona jest szczęśliwa i skoro ta druga osoba w związku również jest szczęśliwa...Nie rozumiem....
Zauważam, ale nic to do tematu nie wnosi. Poza tym jakie wkurza? - mnie akurat to jak ktoś sobie układa życie nie wkurza, generalnie dopóki nie ingeruje w moje życie to mnie to wręcz nie obchodzi. Co nie zmienia faktu, że mogę ten "układ", jak już zresztą pisałam, nazwać po imieniu. To czy się dany stan rzeczy nazywa wprost nie ma żadnego związku z tym, czy ten stan rzeczy wpływa na nasze życie, wywołuje w nas jakieś emocje, wkurza nas i tak dalej i tak dalej. Jeżeli podany przykład Ci się nie podoba/nie zrozumiałaś go to sobie w to miejsce wstaw cokolwiek. Nie można o brzydkim człowieku powiedzieć, że jest brzydki, bo inni sobie dopowiedzą, że to widocznie z zazdrości? Nie można o leniu powiedzieć, że jest leniem, bo ktoś stwierdzi, że samemu by się chciało być na miejscu tego lenia? Nazywanie kogoś w ten sposób może nie jest miłe, może nie być też kulturalne, ale nie oznacza z automatu zazdrości. Mnie wkurza jedynie uporczywa głupota i brak umiejętności logicznego myślenia, to tak na marginesie.
20 lutego 2017, 06:56
Ale to nie o to chodzi... ja też bym nie chciała siedzieć tylko w domu, gotować i sprzątać; nie robić tego, co robię. Tu chodzi o to żeby szanować wybory innych, a nie wyzywać od darmozjadów i leni, bo żyją inaczej niż ja. Ja nie rozumiem robienia sobie tatuażu, ale nie wyzywam tych ludzi od debili. Gdybym założyła temat na forum "ludzie z tatuażami to głupki" to każdy by mnie zjechał, że mają prawo robić jak im się podoba pod warunkiem, że nie krzywdzą innych. Ale jak jest temat, że kobieta została w domu i wyzywa się ją od darmozjadów i leni to jest ok.ktos tu napisal ze przez kobiety przemawia zazdrosc, ze inne moga siedziec w domu... okej, moze jakis tam procent zazdrosci ale na swoim przykladzie powiem, ze siedzienie w domu z dzieckiem dla mnie jest za karę i naprawde milion razy wolalabym isc do pracy.
Dokladnie, to samo palacze, nie dosc ze przepala pol pensji (a mogli by to dzieciom np odlozyc) to niszcza sobie zdrowie i czesto otoczeniu i tez mozna by ich tak nazwac.
20 lutego 2017, 07:17
Model rodziny to kwestia uzgadniana pomiedzy mezem- zona, partnerami i generalnie nic mi do tego, co ustala jesli im to pasuje.
Ja mam swoj wlasny, ktory mi pasuje i nie zamienilabym go na inny.
Nie chodzi o to by sie licytowac kto lepiej wybral i czyja decyzja sluszniejsza. Kazdy uwaza, ze jego wlasna.
Raczej irytuja mnie argumenty, ze osoby pracujace zadzroszcza, sa zlosliwie itd. Moze czesc faktycznie, ale ja osobiscie i kilka moich bliskich znajomych, wybralo ten sam model, pomimo ze maz swietnie zarabia i moglyby sobie pozwolic na zostanie w domu. Lubie swoja prace, niezaleznosc jaka mi daje, mozliwosci rozwoju, nie nadaje sie do pozostania w domu, nawet jesli finansowo moglabym sobie na to pozwolic.
Kolejna rzecz to gloryfikacja "pracy w domu" i dorabianie teorii. Nie mam kompletnie nic do kobiet pozostajacych w domu, kazdy ma prawo do wlasnych wyborow, ja to akceptuje, ale tworzenie otoczki wokol tego jest smieszne.
Edytowany przez LinuxS 20 lutego 2017, 07:19
20 lutego 2017, 07:40
E. Może coś źle wywnioskowałaś? Na podstawie tylko tej jednej sytuacji?
My mamy wspolne pieniadze, jego jak i moje, ale są nasze. Bywa, ze nie mam ani karty/ani pieniedzy, bywa, ze on nie ma nic, choc staramy się, aby kazde mialo zawsze przy sobie po jednej karcie jakby co.
Jak wybieramy się na zakupy to ja zwykle nie biorę torebki, ani portfela. Zdarza mi się mówić: "kup mi" , "kup tp i to", "kupujemy to" , "kupić?" a czasami ludzie patrzą jakbym była leniwą jego utrzymanką, a po prostu nie b ędziemy się bawić w placenie osobno.
Zdarza mi się hamować mojego męzulka w zakupach, bo biedak nakupilby nieraz samych niepotrzebnych glupot,a mamy oszczedzac w miarę.
Może dziecko było niegrzeczne, może mama ma manię kupowania i tzreba ją hamować, może chciala jej kupić setną bransoletkę/coś tam?
Nie wnioskowałabym, natomiast istnieją tacy ludzie i wtedy nie wyobrazam sobie takiej sytuacji... Zakladam, że od poczatku ten związek był bez sensu, kobieta ponizana i starająca sie za dwóch, inaczej tego nie widzę.
Dzieci ciągle coś chcą, a rodzice niepotrzebnie kupuja setną rzecz... Sama widzę taką manię i ja wiem, że tak nie będzie. Sobie też nie kupuję aż tyle niepotrzebnych rzeczy, choc zdarza się, ze kupię wiecej niz potrzebuję na ten moment potrzebnych rzeczy - nie jest to jednak taka ilosc jaka niektorzy rodzice kupują dziecom. I tez zauwazam, ze kobeity, które nie pracuja, a sa na utrzymaniu męzów mają zbyt lekką rękę do szastania kasą i rozpuszczania dzieci. Sami dorosli rywalizują ze sobą, ktore dziecko będzie mialo wiecej/lepsza zabawkę/ubranie.cos tam,a dziecko ma to gdzies, al epozniej uczy się, ze musi cos miec, co chce, mimo, ze wie, ze rzuci to w kąt za 5 min.
Znam takie sytuacje, wycie ponad miarę, bo dziecko chce i nauczone tak jest, chce cokolwiek, zeby tylko kupic.
Nawet zwyklego loda./lizaka/cukierka niby chce, a pozniej perfidnie wyrzuca do kosza ze smiechem, bo jednak nie chce juz.
A rodzice jak rodzice, kupują i kupują... i "wychowują" dziecko...
W małżenstwie o wydatkach decyduje się wspolnie i czasami dochodzi do roznic zdan, co nie znaczy, że jest źle.
Też bym hamowala męza,gdyby chcial dziecku kupić setną zabawkę o którą bym się tylko potylkala. To byłaby szopka przy kasie:D:D Nie i koniec;d
A wyglądałoby to tak, ze jestem wyrodną matką i zona terrorystką:)
Nieważne czy babka pracuje czy nie pracuje, w małżenstwie są wspolne pieniadze, wspolne potrzeby, wspolne decyzje.
Jestem za pracą mam, ale tylko dla ich wlasnego dobra, a nie "niezaleznosci". Bzury, przeciez itak ma się wspolne konto i wydatki, wiec ciekawe jaka to niezależnośc... Chowanie "swojej" kasy na inne konto, a życie z kasy męza? Proszę..
Edytowany przez martaxyz 20 lutego 2017, 07:51
20 lutego 2017, 07:49
strasznie gówniarski obrót przybrała ta rozmowa. Jesli ktoś nie potrafi zaakceptować faktu, że każdy ma takie życie jakie sobie ułożył, i w ogóle nie powinno to wpływać ja jego własny stan emocjonalny, to jest po prostu niedojrzały. Nawet, jesli rzeczywiście jakaś pani x czy y jest na utrzymaniu męża, to wykonała całkiem niezłą robotę, zeby taki status osiągnąć. To jest zawarcie układu, to jest przekonanie męża o jego słuszności, to jest w końcu rezygnacja z przywileju bezgranicznego dysponowania gotówką i wreszcie odwdzięczanie się w zadowalający męża sposób (i w ogóle nie mówię tu o dupie). A nie puszczenie się na wodę i dryfowanie z nurtem.
Edytowany przez Cyrica 20 lutego 2017, 09:02
20 lutego 2017, 10:21
Przez 2 lata bylam na utrzymaniu (wtedy jeszcze) narzeczonego. Taki model nam odpowiadal. On pracowal, ja zajmowalam sie wszystkim w domu, lacznie z robieniem mu sniadan do pracy i masowaniem plecow jak byl padniety. On w domu nie robil nic, tylko odpoczywal. Ja placilam rachunki, ja zajmowalam sie sprawami urzedowymi. Wymyslalam obiady, desery, kolacje, by zawsze go czyms nowym zaskoczyc, oboje bylismy szczesliwi. Nigdy nie prosilam sie o pieniadze, mialam karte do jego konta, od zawsze pieniadze w naszym zwiazku byly wspolne.
Obecnie pracuje od prawie roku. Pieniadze dalej mamy wspolne, obowiazki domowe wykonujemy po polowie, mimo, ze maz czasem mowi, ze zaluje, ze poszlam do pracy, bo wolal jak wracal z pracy i mial obiad na stole plus wypoczeta zone.
W dalszym ciagu to maz placi. Oplaca rachunki, placi w sklepach itd. Ja czasem tylko biore moja karte jak wygodniej mi wziac torebke, niz jemu portfel. Moje konto praktycznie nie jest ruszane, tylko odkladaja sie na nim moje wyplaty i sobie to oszczedzamy.
O mnie pewnie tez ludzie czasem mysla, ze maz mi kasy nie daje. Ja kocham kupowac i trzeba mnie czasem stopowac, bo po cholere nam 4 chochla tylko w innym kolorze? Albo po co mi kolejna para rekawiczek z jakims fikusnym wzorkiem, skoro podoba mi sie tylko ten wzorek, a nosze i tak ciagle jedne, mimo, ze w szafie mam ich wiecej. Albo idziemy razem na zakupy, wypatruje sukienke i podchodze do meza z pytaniem czy moge kupic, a on odmawia, wiec ja smutna ja odwieszam. I tu pewnie by ktos pomyslal jaki z niego tyran, biedna kobieta nawet nie moze sukienki sobie kupic. Tylko prawda jest taka, ze nawet jesli ja mam karte to podchodze do meza, bo wiem, ze on mysli trzezwo. Ja mam sporo sukienek w szafie, ktorych nigdy nie zalozylam, po prostu w sklepie sie w nich zakochalam, kupilam, wrzucilam do szafy i lezy. Ostatnio przebralam ciuchy i znalazlam trzy sukienki kupione rok temu, jeszcze z metkami, oddalam je kolezance, bo juz mi sie nie podobaly. Moj maz mnie zna i wie jak to wyglada, dlatego mnie stopuje. JA go tak stopuje z kupowaniem slodyczy, bo on je kocha, moglby jesc tonami, a ja dbam o jego zdrowie i pilnuje by nie kupowal w tygodniu wcale slodyczy, jemy tylko w weekendy. Czasem potrafie wyjac kolejna czekolade z koszyka i odlozyc na miejsce.
I szczerze, KOCHAM byc kura domowa . Bawic sie w przygotowywanie obiadu, szukac przepisow, udoskonalac, chodzic codziennie na rynek po swieze produkty. Czuje sie wtedy szczesliwa. Jak pracuje i mam te swoje pieniadze i niezaleznosc, to czuje sie przytloczona, nie mam czasu na to co lubie, on rowniez ma mniej czasu na odpoczynek, bo wracajac z pracy o 18, musimy robic obiad (na szybko, normalnie bawilam sie z obiadem po 2h), o 19 jemy, potem ogarnac mieszkanie, jakies zakupy i jest 21. A o 23 wypadaloby sie polozyc spac by nie chodzic jak zombie. Planujemy zmienic ta sytuacje, niedlugo planujemy powiekszyc rodzine, maz nie moze sie doczekac by znow mogl po powrocie do domu odpoczac, a nie martwic sie o robienie prania
. Wiec kazdy ma taki model jaki mu odpowiada, wiec nie widze sensu obrazania innych kobiet tylko dlatego, ze maja inny model rodziny niz obecnie jest "modny".
20 lutego 2017, 13:11
Dokladnie, to samo palacze, nie dosc ze przepala pol pensji (a mogli by to dzieciom np odlozyc) to niszcza sobie zdrowie i czesto otoczeniu i tez mozna by ich tak nazwac.Ale to nie o to chodzi... ja też bym nie chciała siedzieć tylko w domu, gotować i sprzątać; nie robić tego, co robię. Tu chodzi o to żeby szanować wybory innych, a nie wyzywać od darmozjadów i leni, bo żyją inaczej niż ja. Ja nie rozumiem robienia sobie tatuażu, ale nie wyzywam tych ludzi od debili. Gdybym założyła temat na forum "ludzie z tatuażami to głupki" to każdy by mnie zjechał, że mają prawo robić jak im się podoba pod warunkiem, że nie krzywdzą innych. Ale jak jest temat, że kobieta została w domu i wyzywa się ją od darmozjadów i leni to jest ok.ktos tu napisal ze przez kobiety przemawia zazdrosc, ze inne moga siedziec w domu... okej, moze jakis tam procent zazdrosci ale na swoim przykladzie powiem, ze siedzienie w domu z dzieckiem dla mnie jest za karę i naprawde milion razy wolalabym isc do pracy.
No nie to samo, bo palacze uprzykrzają innym życie swoim smrodem. Jak ktoś ma tatuaż to nie robi innym krzywdy.
KOCHAM byc kura domowa . Bawic sie w przygotowywanie obiadu, szukac przepisow, udoskonalac, chodzic codziennie na rynek po swieze produkty. Czuje sie wtedy szczesliwa. Jak pracuje i mam te swoje pieniadze i niezaleznosc, to czuje sie przytloczona, nie mam czasu na to co lubie, on rowniez ma mniej czasu na odpoczynek, bo wracajac z pracy o 18, musimy robic obiad (na szybko, normalnie bawilam sie z obiadem po 2h), o 19 jemy, potem ogarnac mieszkanie, jakies zakupy i jest 21. A o 23 wypadaloby sie polozyc spac by nie chodzic jak zombie. Planujemy zmienic ta sytuacje, niedlugo planujemy powiekszyc rodzine, maz nie moze sie doczekac by znow mogl po powrocie do domu odpoczac, a nie martwic sie o robienie prania . Wiec kazdy ma taki model jaki mu odpowiada, wiec nie widze sensu obrazania innych kobiet tylko dlatego, ze maja inny model rodziny niz obecnie jest "modny".
To miłe. Fajnie gdyby więcej kobiet mogło się otwarcie przyznać do swoich prawdziwych pragnień, a nie się ukrywało w obawie przed zakrzyczeniem przez kobiety, które próbują innym wmawiać jak żyć i że tylko praca na etacie się liczy. Ja sama mogę powiedzieć, że uwielbiam dbać o mojego faceta.... gotować mu obiad o 22 kiedy wraca z wyjazdu i może zjeść ciepły posiłek po całym dniu na hali. Sprawia mi to jakąś wyjątkową radość. Nie wiem czy nie większą niż klient zadowolony z projektu :) Robię to, co lubię i się w tym spełniam, ale wychodzą ze mnie też te pierwotne potrzeby dbania o kogoś. Niektóre tu mówią, że to kara, a ja i mój facet mamy z tego radość.
Edytowany przez roogirl 20 lutego 2017, 13:37
20 lutego 2017, 14:29
Jestem kurą domową. I cieszę się z tego. Nie interesuje mnie bieganina za pieniędzmi, wolę posiedzieć w domu i robić to co naprawdę kocham. A nawet jeśli to jest "tylko" gotowanie i sprzątanie, to komu na litość to przeszkadza??? Widzę, że największy problem z osobami takie jak ja mają osoby pracujące. Dlaczego? Nie czuję się gorsza, bo nie zarabiam. Ale gardzę osobami, które mnie krytykują, mówią że brak mi ambicji bo wybrałam inaczej niż one. To jest mój wybór. Nie mam presji aby iść do pracy dla samego pójścia, żeby się chwalić że też się dokładam do domowego budżetu. Dzięki temu, że nie pracuje mam czas na wszystko, nie tylko na domowe obowiązki, ale też na swoje pasje. Pochłaniam masę książek, jeżdżę na starocie. Mogę w każdej chwili wsiąść w samolot i polecieć do rodziny w Polsce. I to jest dla mnie ważne. Nie więcej kasy na koncie w banku. Rodzina Męża i moja nigdy w życiu nie wypomniała, że nie pracuje, nie było głupich uwag. Szanują nasz wybór, a ja szanuję ich za to. O kasę Męża się nie proszę, przeznaczamy wypłatę na rachunki, życie i na lokatę, resztę dzielimy dla siebie. W życiu nie powiedział to są "moje pieniądze", tylko "nasze". I mimo, że on chodzi do pracy to też pomaga w domu, wynoszenie śmieci i pranie to jego działka. Ja do pralni ani piwnicy nie schodzę, bo ktoś wymyślił strome schody a ja mam problem z utrzymaniem równowagi.
Niczego bym nie zmieniła. Doceniam to, że jak Mąż wraca z pracy mamy czas już tylko dla siebie i przyjaciół (a nie bierzemy się za sprzątanie i gotowanie, bo akurat oboje z pracy wróciliśmy).
I fajnie by było gdyby wszyscy to szanowali, a nie gadali że jesteśmy gorsze.
2 marca 2017, 08:12
ja sobie takiej sytuacji nie wyobrażam. Generalnie póki co ja mam swoje pieniądze a on swoje. Od niedawna nie pracuje wiec krucho u mnie z kasa, on opłaca mieszkania a ja kupuje jedzenie i chemię. Jednak nie raz idąc do sklepu to on płacił, lub ja jemu kupowałam papierosy lub jakies inne rzdczy( ubrania, buty) czy on mi. I nigdy nie było ani wypominania ani odmowy. Jednak wiem ze jak mielibyśmy byc małżeństwem to wolałbym ja trzymac pieniądze ale to tylko dlatego ze ja więcej odłożę