- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 stycznia 2017, 10:12
Mam na myśli takie drobne, codzienne sprawy, jakieś ich nawyki, które was irytują? czy są takie i czy jakoś z nimi walczycie, czy wręcz przeciwnie odpuszczacie i dajecie sobie spokój, żeby się nie denerwować?
Ja w ten weekend miałam jakieś apogeum wnerwów na mojego męża. Począwszy od takich codziennych rzeczy, które mnie doprowadzają do złości, np.
1. wychodzenie na mróz z mokrymi włosami ( dla mnie to nie do pomyślenia, od dziecka mi wpajano, że to groźne, on od dziecka niby tak robi i niby nic mu nie jest..)- tłumaczę mu, że to nieodpowiedzialne a on dalej to samo.
2. Kiedy już weźmie się za zmywanie, leje tyle wody, że na kąpiel by starczyło. Wkurza mnie tym strasznie, bo dla mnie to po prostu marnowanie niepotrzebnie wody, po drugie potem cały blat wokół zlewu jest zalany, ale on uparcie twierdzi, że inaczej nie umie.
Dodatkowo cały tydzień obiecywał mi, że skoro weekend zapowiada się ładnie, to jedziemy gdzieś za miasto połazić i pospacerować (ja uwielbiam się szwędać np po lesie). W końcu ani w sobotę ani w niedzielę nigdzie razem nie byliśmy, bo jednak dla niego było za zimno i za ślisko. Wkurzona poszłam sama.
Też tak macie? Niby nic, ale humor psuje na dobre? Czy może ja jestm jakaś dziwna i przesadzam?
31 stycznia 2017, 10:24
Hmmm, ja w sumie wypracowałam już w moim mężu kilka rzeczy, na przykład sam się rzuca do zmywania po obiedzie, ("Skoro Ty ugotowałaś, to ja pozmywam") i nawet kuchenkę umyje, czego ja w tej obecnej nienawidzę robić. No nachlapie przy suszarce trochę, ale coś za coś
Aaaaaale...
- Zanim zacznie zmywać, nie ściągnie suchych talerzy z suszarki i robi Jengę z naczyń, przy okazji suche robią się z powrotem mokre
- nienawidzę, jak do kibla trafiają serwetki obiadowe lub, o zgrozo, paragony
Nauczyłam go za to, że wychodząc z łazienki gasi światło i zamyka drzwi, zwłaszcza jak chodzi pralka, bo w mieszkaniu jest wtedy hałas przy wirowaniu. Nauczyłam go na zasadzie mówienia do przedszkolaka: zamyyyyyykam drzwi, gaaaaaaszę światło. I umie już
Edytowany przez OddamPareKilo 31 stycznia 2017, 10:25
31 stycznia 2017, 10:33
Mnie wkurzam że po 10 razy muszę prosić żeby coś drobnego w domu naprawił.
kochana, nie wiesz jak to jest z facetami? jak facet mówi, że naprawi, to naprawi, nie trzeba mu co pół roku przypominać !
31 stycznia 2017, 11:31
To jest brak odpowiedniej nauki w domu rodzinnym. pewnie nigdy nie zmywał itd.. wychowaj sobie faceta.. ja tak zrobiłam. Nauczyłam wszystkiego, robił aż do skutku.
to prawda...mój nie robił w swoim domu NIC i teraz mam. mój syn już pomaga i może nie będzie zawodową sprzątaczką, ale na pewno będzie umiał sam obsłużyć pralkę (mój tego nie umie), zmywarkę (też czarna magia), miotłę, odkurzacz itp. ;)
31 stycznia 2017, 11:42
i jeszcze mi coś przyszło do głowy :D
proszę kilka razy np. o wyrzucenie śmieci...no "zaraz" itp. to się wściekam i biorę te śmieci.... "no właśnie miałem to zrobić"...grrrrrr ;)
31 stycznia 2017, 12:56
Ja nie wiem co faceci mają z tymi ubraniami. Każde miejsce jest dobre, byle nie szafa. Mój ostatnio upodobał sobie łazienkowe wieszaki na ręczniki i na każdym wisi teraz jakas jego raz załozona koszula...Jest sporo takich drobiazgów :P1. Wyrzucanie śmieci typu obierki,skorupki po jajach do zlewu nie do kosza na śmieci2. Ubrania nie ważne czy czyste czy brudne na podłodze 3.Zostawianie po sobie naczyń na stole/szafce
Hahaha. Dobry jest :-D
Mój w przedpokoju wiesza milion bluz, że nie ma miejsca na kurtki.
Plus na wszystkie krzesła, rzuca na fotel. Na pralkę. ..... wrrr koszmar.
14 lutego 2017, 15:41
Też tak mam. Niestety po ślubie wychodzą na jaw te wszystkie "niedociągnięcia" he he. Ogólnie czapkę miałabym w dupie - jego sprawa, ale wkurzyłabym się jakby mi cały tydzień coś obiecywał i nie dotrzymał słowa. Ja z moim walentynki zaczęłam od awantury. Córka w przedszkolu miała bal przebierańców, mąż dzisiaj wolne a ja jechałam do pracy więc miałam ją zawieźć. Ale jak to z 4-latką - nie taka kanapka, nie te buciki itp. itd. Pytam go czy mógłby mi pomóc a on, ze jest bardzo zajęty. Nosz kurde .... Miał cały dzień na bycie zajętym a ja się spóźniłam do pracy 20 minut! I mówi mi, że to moja wina, bo za późno wstałam. Myślałam, że uduszę. Ogólnie on sprząta, gotuje i zajmuje się dzieckiem, ale irytuje mnie, że jak mu nie powiem, że małą trzeba dzisiaj wykąpać i że jego kolej teraz to sam na to wspaniałomyślnie nie wpadnie .... I że jak on ma coś do zrobienia to bierze i robi, a ja ja chodzę i pytam czy dzieckiem się zajmie... no ale w tym wypadku sama go tego nauczyłam. Po prostu mam taki dzień, ze w ogień bym za nim wskoczyła, a czasem taki dzień, że udusiłabym gołymi rękoma :P To chyba normalne w małżeństwie :P
26 lutego 2017, 23:08
wkurza mnie jak co chwila sie chce przytulac a juz zwlaszcza jak mnie lapie za piersi lub tylek, gdy gotuję
:>" title= napisał(a)::>" class="emoticon" data-code= napisał(a)::>">Albo teraz mi "pierdzi" ustami w brzuch... podczas gdy ja chce pobuszowac w necie.
Co do ubrań, to też krzeslo robi za zbiorowisko jego ciuchow.. i nagminnie wyrzuca wszysto do zwyklych smieci zamiast segregowac.
Z kolei ja go wkurzam tym:
zatkany odplyw wlosami (jego mina trzymajac ten syf bezcenna)
nie domykam drzwi do lazienki
maluje paznokcie (smierdzi)
zamykam sie w lazience (jak cos sie stanie to nie wejdzie)
Jak rozszerzam oczy i unosze brwi gdy powie cos wg mnie glupiego
leje za duzo wody
Kupuje/chodze w butach na obcasie
siedze na telefonie np teraz i mu swiatlo sie odbija a chce spac :-)
Edytowany przez 26 lutego 2017, 23:40
26 lutego 2017, 23:24
Hmmm, ja w sumie wypracowałam już w moim mężu kilka rzeczy, na przykład sam się rzuca do zmywania po obiedzie, ("Skoro Ty ugotowałaś, to ja pozmywam") i nawet kuchenkę umyje, czego ja w tej obecnej nienawidzę robić. No nachlapie przy suszarce trochę, ale coś za coś Aaaaaale...- Zanim zacznie zmywać, nie ściągnie suchych talerzy z suszarki i robi Jengę z naczyń, przy okazji suche robią się z powrotem mokre- nienawidzę, jak do kibla trafiają serwetki obiadowe lub, o zgrozo, paragonyNauczyłam go za to, że wychodząc z łazienki gasi światło i zamyka drzwi, zwłaszcza jak chodzi pralka, bo w mieszkaniu jest wtedy hałas przy wirowaniu. Nauczyłam go na zasadzie mówienia do przedszkolaka: zamyyyyyykam drzwi, gaaaaaaszę światło. I umie już
Ja swojego nauczylam skladac rowno posciel do schowka, bo wrzucal jak leci pomietolone :-) niestety z ubraniami w szafie nadal tak robi. Nauczylam go tez wieszac rowno pranie :-)