- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 stycznia 2017, 09:32
Hej Wszystkim! Mamy okropny dylemat. Otóż mąż dostał ofertę pracy za granicą - takich ofert się nie odrzuca, ale nie wszystko jest takie proste. Oboje mówimy biegle po angielsku i wystarczy to w kraju gdzie byśmy jechali, niestety nie jest to język urzędowy. Ale podtym kątem do ogarnięcia. Najbardziej martwi mnie sytuacja syna - prawie 6 lat, trafi do nowego środowiska nie znając języka. Chcielibyśmy żeby trafił do szkoły międzynarodowej z głównym angielskim, niestety jest dużo chętnych i nie wiadomo czy się uda. Jeśli się nie uda, trafi na język francuski - my z mężem nie znamy, pewnie będziemy potrzebować tłumacza żeby wypełnić papiery, ciężko będzie pomóc w pracy domowej, ale najbardziej martwię się, że dziecko będzie wyalienowane z grupy przez to, że nie zna języka i tu mi pęka serce (to już bez względu na to czy szkołą francuskojęyzczna, niemieckojęzyczna czy angielskojęzyczna). Wiem, że jest to zmartwienie na zapas, wiem też ze dzieci chłoną język jak gąbka, ale wiem też że 6 lat to jednak są juz nawiązane przyjaźnie i znajomi o których się w domu opowiada. Co robić? Macie jakieś doświadczenie, gdzie dziecko między 6-10 rokiem trafiło do grupy obcojęzycznej a i tak się fajnie zaasymilowało i szybko nauczyło języka? Ja miałam doświadczenie tylko z dziecmi 3-4 latka i pamiętam jak mamy płakały, że dziecko z boku:( Co robić? Co byście zrobiły? Wiem, że jest tu dużo dziewczyn mieszkających poza Polską - jakie sa Wasze doświadczenia?
8 stycznia 2017, 10:06
Po co sie martwisz na zapas. Chcesz, aby ci rozwiazac problem, ktorego nie ma i moze nigdy sie nie pojawic. Juz w tej chgwili szukaj "plecow", aby ci zalatwiono miejsce dla dziecka w szkole z jezykiem angielskim. Moze z pracy ktos cos, ludzie tam mieszkaja od lat i jezeli bedzie ci zalezec, to dopniesz swego. Poza tym dziecko bardzo szybko uczy sie jezyka obcego, nie martw sie, nawet dzieci trojjezyczne nie maja problemu z jezykiem.
Dziecko "z boku" jest przez tydzien, i to tylko jak nauczycielka niekumata, co sie rzadko zdarza (albo jak matka wynagradza dziecku, ze jest "z boku" wiec nie ma sensu to zmieniac - dzieci sa sprytne). Mam doswiadczenie z wieloma dziecmi, kwestia kilku miesiecy ( max. 6), ale to nie sa miesiace katorgi,a zabawy. Teraz szkoly sa juz do tego przygotowane, nie jak 20 lat temu
Edytowany przez 8 stycznia 2017, 10:19
8 stycznia 2017, 10:13
Wyjechałam do Paryża mając 7 lat, nie umiałam języka praktycznie w ogóle, nigdy nie czułam się wyalienowana bądź gorsza, francuskiego nauczyłam się migiem :) Trzymam kciuki, zabierajcie dziecko z tego niezbyt normalnego kraju i niech wam sie wiedzie jak najlepiej :)
8 stycznia 2017, 11:07
Moj maz wyjechal z mama w wieku 7 lat . Bardzo szybko sie przystosowal . Ogolnie mowi po polsku,ale nie duzo i niechetnie, nie ma Pl przyjaciol czesto Jak rozmawiamy po polsku ludzie/ jego znajomi zdziwieni, ze zna polski tak dobrze i gdzie sie nauczyl.
Sam mowi, ze na poczatku (. 3 mce) bylo ciezko, jednak szybko przeszlo .
Obecnie wyjechala moja szwagierka z 5,5 latkiem.
Pol roku w zerowce jeszcze bedzie i do 1 klasy. Widac po nim, ze nie przezywa tej zmiany i dobrze sie bawi. Mysle, te jak rodzice nie robia z tego wielkiego Wow to dziecko tego nie odczuwa jakos zle. Wazne by nie czulo rodzica strachu i watpliwosci.
Moja kolezanka wyjechala w wieku 15 lat I poszla od razu do Liceum, mowi ze bylo ok . Napewno nie wspomina zle.
8 stycznia 2017, 11:20
Mi się wydaje, że już prędzej nastolatek miałby większy problem, niż takie małe dziecko. Również znam wiele dzieci które znalazły się w takiej sytuacji i nie było najmniejszego problemu. Tylko nie wprowadzaj zbędnej paniki :) Tak jak dziewczyny Ci radzą, nie rób z tego wielkiego halo, to dziecko też się nie zorientuje :D
8 stycznia 2017, 11:30
Zanim poslalam dzieci do przedszkola, mowilismy w domu glownie po Polsku. Wiedzialam o tym, ze miejscowy jezyk zalapia migiem a ojczysty zginie, bo poskich dzieci w okolicy brak. Dodatkowo poszly do 2 jezycznego przedszkola I wiesz mi, mogliby tam po chinsku I nie robiloby roznicy.
8 stycznia 2017, 12:29
W okolicach 6 lat dzieci zazwyczaj kończą przedszkole i idą do szkoły - całkowicie zmieniają środowisko, kolegów, więc to jest norma a nie wyjątek ;) Co do języka, to zróbcie sobie ekspresowy kurs francuskiego, jeśli was stać to jakąś szkółkę/korepetycje, a jeśli nie to chociażby w domu. Znajdźcie sobie jakieś bajki do oglądania, piosenki, radio - nawet jeśli nie nauczycie się mówić przed wyjazdem to chociaż każdy się osłucha i nie będzie takiego szoku i łatwiej będzie synowi zacząć szkołę i szybko nauczyć się języka jak już tam będzie.
Trudno będzie na pewno, zmiany rzadko są łatwe, ale może warto zaryzykować? ;) (no ale tego to ci przez internet nikt nie powie)
8 stycznia 2017, 13:06
mieszkalismy 3 lata w belgii. Wyjechalismy jak dzieci mialy 2 i 4 lata. Bylo super. Do szkoly trafialy nawet 6 latki z zerowym francuskim i po roku bylo bez problemow. Wcale bym sie nie wahala. Tęsknie za Belgią
8 stycznia 2017, 16:23
Ja uważam przeciwnie niż Ty - to wielka szansa dla dziecka, że od tak małego będzie miało kontakt z obcym językiem. A po drugie to bym się bardziej martwiła o męża niż o młodego. Dzieci chłoną język i potrafią się błyskawicznie przystosować do nowej sytuacji. W razie czego są nauczyciele, pedagodzy, psycholodzy. Martwisz się na zapas.
8 stycznia 2017, 20:15
Moja córka wyjechała w wieku 6 lat. Pierwszy semestr 1 klasy w Polsce drugi w Niemczech. Początki były ciężkie , ale teraz jest dobrze. Martwi mnie tylko jej niechęć do mówienia po niemiecku, ale wiem że dobrze rozumie. Nowych kolegów dziecko pozna szybko, choć przyznam,że moja otworzyła się dopiero po jakimś czasie. Wszystko zależy od dziecka. Jeśli jest śmiałe i otwarte to pójdzie gładko, jeśli jest nieśmiałe to zajmie to trochę więcej czasu, ale w końcu wszystko się ułoży.