- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 stycznia 2017, 10:34
Hej dziewczyny.
Od roku przeglądam to forum i zauważyłam, że wiele tu kobiet uważa zdradę za coś normalnego, coś co każdego w życiu spotka. I tak sobie myślę: naprawdę jest aż tyle zdrad..?
Ja mam dużą rodzinę, moje ciocie, wujkowie, rodzice są w wieku między 40~50lat i większość z nich jest ponad 20lat po ślubie. Wszyscy jesteśmy sobie bardzo bliscy, nie ma tygodnia bez spotkania, spędzenia czasu razem, rozmów itp. Rodzina, zaufanie i trzymanie się razem jest dla nas wszystkich bardzo ważne, tak zawsze było. Wiem, że moi rodzice, tak samo jak reszta rodziny, spędzają ze swoimi partnerami czas prawie jak na początku miłości, tzn: wyjeżdżają razem parę razy w roku na parę dni bez dzieci i z dziećmi, chodzą do teatru, kina, restauracji, robią sobie niespodzianki, śniadania do łóżka, kupują prezenty bez okazji itp. Poświęcają sobie dużo czasu traktując się jak partnerów, jak swoją kobietę i swojego mężczyznę, a nie mamuśke i tatusia. I nie wyobrażam sobie, żeby ktoś kogoś zdradzał. Właściwie to jestem pewna, że się nie zdradzaja - ale na takie zdania widziałam tu na forum reakcje typu "zdradza, tylko nie wiesz, a jak nie zdradza to jeszcze zdradzi".
Z mężem jestem po ślubie 4 lata i kocham go tak bardzo, tego się opisać nie da (: wiem, że on też mnie kocha, pokazuje mi to codziennie. Jego rodzina jest trochę inna niż moja. Jego dziadkowie się rozwiedli (ona zdradziła go), za to z rodzicami trzyma się bardzo, jego rodzice dbają i o siebie bardzo jak i o dzieci, o miłość, ciepło, czułość. Mąż powiedział mi, że jego rodzice są mu przykładem i nie wyobraża sobie nie dbać o mnie lub żebym ja o niego nie dbała, bo widzi, że po wielu wspólnych latach rozwód jego dziadków, nie zrobił dobrze nikomu... dziadek na starość znalazł kobietę, ale popadł w depresję i nie chce nikogo z rodziny widzieć, często wspominał o swojej pierwszej żonie, babci mojego męża. Tak samo ona ma się źle, jest samotna, mieszka sama daleko od rodziny i widzi swoje wnuki raz na parę miesięcy. Mój mąż mówi, że nie wyobraża sobie zmarnować życia przez głupie błędy, skoro jest tak szczęśliwy ze mną i chce pielęgnować naszą relację, żebyśmy za 20 lat nadal chodzili na randki i kochali jak teraz. I mu wierzę oraz myślę tak samo. Oczywiście jesteśmy "dopiero" 4 lata po ślubie i dużo może się jeszcze zmienić, ale szczerze w to wątpię, że zmieni się nasza relacją negatywnie...
Ale już moje koleżanki mają rodziców po rozwodach, zdradach, przeżyciach.
Może przez wychowanie moje i męża patrzymy na to inaczej? Ile z was doświadczyło zdrady, rozwodu, albo zna takie osoby po podobnych przejściach? Jak myślicie, czemu tak się dzieje, czemu jest tyle rozwodów? Bo dzisiaj jest tak łatwo o rozwód, więc ludzie zakochani zbyt szybko podejmują nieodpowiedzialnie poważne decyzje, bo "przecież jak nie wyjdzie, to się rozstaniemyniemy"?
Jestem ciekawa waszych odpowiedzi (:
4 stycznia 2017, 11:20
Zdrady były zawsze, tylko kiedyś nie wychodziły one z domu. Moja babcia raz powiedziała, że to normalne, że facet szuka innych, a kobieta może tylko to zaakceptować i być lepszą od kochanki w tym, że wspiera na co dzień męża. Też byłam zszokowana. W naszych czasach raczej zaczęto o tym mówić i przestano akceptować.
4 stycznia 2017, 11:25
Kolega kiedyś opowiadał jak wyszedł wieczorem do znajomych i bez uprzedzenia wrócił na drugi dzień o 9 rano zalany. Skwitował to tak, że jakby żona coś mu powiedziała, miała pretensje to już by jego żoną nie była. Inny kolega opowiadał jak w BN zaprosił swojego kolegę i pił z nim dwa dni. Takie żonie rodzinne święta zorganizował.
To jest jakieś ekstremum, mój mógłby przyjśc tylko po swoje rzeczy wywalone na środek podwórka, ale niestety to nie jest nowośc naszych czasów.
4 stycznia 2017, 11:34
Ciekawy temat.
Kiedy chodzilam do podstawowki (jakie 20lat temu) to wszyscy mieli pelna rodzine. Gdy poszlam do liceum w innej czesci miast to doznalam szoku. Chyba ponad polowa znajomych zyla w rodzinie niepelnej. Pierwszy raz sie wtedy z tym spotkalam.
Kiedys ludzie mieli inne zasady i priorytety. Teraz kroluje konsumpcjonizm i egoizm.
Ps. Odpisalam ci na temat dot. zlobka.
Edytowany przez KotkaPsotka 4 stycznia 2017, 11:47
4 stycznia 2017, 11:46
Bo dziś łatwo o pokusę. W dzisiejszych czasach nic nie jest trwałe, związek za związkiem, małżeństwo za małżeństwem. Nie pasuje mi w Tobie to i to i musimy się rozejść bo z Tobą nie wytrzymam. Ktoś wyżej napisał, że jest zdania że facet jak ma okazję zdradzić to zdradzi i coś w tym jest. Miłość miłością ale pożądanie pożądaniem. Jeżeli facet przez związkiem był strasznym kobieciarzem to ciężko mu będzie w małżeństwie być wiernym bo po jakimś czasie się znudzi? zapragnie emocji? nie mówię że każdy ale jeśli zaczyna się psuć coś w małżeństwie to niektórym łatwo zboczyć z drogi. Nie bez powodu mówi się że faceci to łowcy, nawet mając kobietę będą czy to dla żartu czy to dla "sportu" z inną flirtować a jeżeli kobieta to odwzajemni to wiadomo jak to się może skończyć...
Są też tzw. małżeństwa z wpadki i osobiście znam takie, ale nie przetrwało.
Edytowany przez 77paulina77 4 stycznia 2017, 11:49
4 stycznia 2017, 12:01
Tak było jest i będzie, kazde kolejne pokolenie jest "gorsze" od poprzedniego. Dzisiaj tak xle, kiedys to ludzie się bardziej szanowali, dbali... sratpierdaty... Kiedyś było jeszcze gorzej, bo zdradzany/poniżany partner, a czesciej partnerka musieli cicho siedzieć pod miotłą i dziekować Bogu za szczęscie posiadania żony/męża - nie było odwrotu. Wybaczcie, ale czy myslicie, że nasze matki/babki, czy prababki miały wieksze możliwości do dopasowania się czy rozkochania jak małżeństwa były aranzowane, albo presja społeczna kazała im w wieku 18-20 lat wychodzic za mąż, rodzić dzieci i pilnowac tego domowego ogniska. dam sobie rękę uciąć, że gdyby miały takie możliwości to wcale nie byłoby mniej rozwodów za "tamtych czasów". Czasy wbrew pozorom w moim przekonaniu zmieniły się na lepsze, można się uwolnić z toksycznej relacji, a nie siedziec jak trusia udając przed całym światem, że jest dobrze.
Z tym się zgadzam, kiedyś małżeństwa były ustawienie i trzeba było iść za głosem rodziców a nie własnego serca. Kiedyś zapytałam babcie czy kochała dziadka to nie usłyszałam od niej potwierdzenia. Była z nim bo tak kazali, choć nie ukrywam że dziadek był dobrym człowiekiem.
Dawniej wielu rzeczy "nie wypadało" a dziś? już tak nas nic nie ogranicza, jeśli męczymy się z kimś to łatwo możemy pokazać mu drzwi.
4 stycznia 2017, 12:02
JaTezBedeFitDokładnie to widać na wątku o trójkącie, albo na moim wątku o powrocie do pracy, gdzie mało ktora kobieta wybrałaby bycie w domu z małym żłobkowym dzieckiem od pracy. Dzisiaj się myśli, ja, moja kariera, moje rozrywki, moje przyjemności, pieniądze. Nikt się z drugim nie liczy,. Zasady, oglądanie się na najbliższych jest traktowane jako zaściankowość, zacofanie, coś złego, niemodnego, JA pamiętam jak w pracy wszyscy się na mnie gapili, bo mąż po mnie przychodził i szliśmy spacerkiem do domu, albo w połowie pracy wpadał dać mi buziaka. Jak koleżanki opowiadały, że to u nich normalne, że one, albo ich mężowie weekendowe noce spędzają poza domem. Każdy chodzi gdzie chce, wraca kiedy chce, nikogo nie informuje, niczego nie uzgadnia z małżonkiem bo byłoby to traktowane jako ubezwłasnowolnienie. Mnie to się w głowie nie mieści. Kolega kiedyś opowiadał jak wyszedł wieczorem do znajomych i bez uprzedzenia wrócił na drugi dzień o 9 rano zalany. Skwitował to tak, że jakby żona coś mu powiedziała, miała pretensje to już by jego żoną nie była. Inny kolega opowiadał jak w BN zaprosił swojego kolegę i pił z nim dwa dni. Takie żonie rodzinne święta zorganizował.
też odnoszę takie wrazenie...takie czasy,taka moda
4 stycznia 2017, 13:46
mi sie wydaje ,ze dzis jest wogole latwiej o zdrade - bo teraz zeby znalezc chetna wystarczy kliknac pare postow, przejrzec pare storin i kazdy cos dla siebie znajdzie.... co nie oznacza ,ze kiedys ludzie sie nie zdradzali oj zdradzali... moj Dziadke zdradzal Babcie - po latach mim o ,ze nadal zyje z Babcia to mowil ze lzam w oczach ,ze nie byl dobrym ani Mezem ani Ojcem czego bardzo zaluje... no coz lepiej pozno niz wcale., pradziadek tez zdradzal - i ba nawet sie rozwiedli tyle ,ze mieszkali nadal w tym samym domu bo nie bylo innej mozliwosci.. przed smiercia pradziadek rowniez gadal ,ze kochal tylko Prababcia i bardzo zaluje... w rodzinie tez znam pare przypadkow zdrad i zdradzanych ..., teraz jakby jest wieksze przyzwolenie i wiecej sie o tym mowi .. juz pare razy spotkalam sie ze stwierdzniem ze str kolegow ,ze to tylko kwesta czasu kiedy to albo ja albo Maz zdradzi .., coz staram sie robic tak by Mezowi zdradzac sie nie chcialo a i On sie stara i tyle - dla mnie rodzina jest wazna a najwazniejsza ta najblizsza czyli Maz i Dzieci ...
4 stycznia 2017, 13:48
Tak było jest i będzie, kazde kolejne pokolenie jest "gorsze" od poprzedniego. Dzisiaj tak xle, kiedys to ludzie się bardziej szanowali, dbali... sratpierdaty... Kiedyś było jeszcze gorzej, bo zdradzany/poniżany partner, a czesciej partnerka musieli cicho siedzieć pod miotłą i dziekować Bogu za szczęscie posiadania żony/męża - nie było odwrotu. Wybaczcie, ale czy myslicie, że nasze matki/babki, czy prababki miały wieksze możliwości do dopasowania się czy rozkochania jak małżeństwa były aranzowane, albo presja społeczna kazała im w wieku 18-20 lat wychodzic za mąż, rodzić dzieci i pilnowac tego domowego ogniska. dam sobie rękę uciąć, że gdyby miały takie możliwości to wcale nie byłoby mniej rozwodów za "tamtych czasów". Czasy wbrew pozorom w moim przekonaniu zmieniły się na lepsze, można się uwolnić z toksycznej relacji, a nie siedziec jak trusia udając przed całym światem, że jest dobrze.
Też tak myślę.
I jakoś nie ubolewam nad kondycją naszego społeczeństwa (z tym, że np. nie wyobrażam sobie żeby chłopak mi nie powiedział gdzie jest, z kim jest, albo żebym we własnym związku nie miała prawa głosu, bo 'wtedy nie byłabym żoną czy dziewczyną' - niestety, jeśli tym kobietom to pasuje, no to jest ich sprawa/problem) niech każdy w tym temacie robi, co mu się podoba. Jak inni chcą wziąć rozwód - niech biorą. Dobrze, że mogą i nikt nie będzie napiętnowany z tego powodu.
A co do samej zdrady - też to zauważyłam podejście, które opisałaś w wielu tematach na Vitalii. Moje jest inne ;]
4 stycznia 2017, 13:50
Kiedyś usłyszałam od koleżanki takie powiedzenie odnośnie związków i rozwodów: "kiedyś to ludzie jak coś się psuło to naprawiali, a teraz kupują nowe". Z perspektywy mojej rodziny to wygląda inaczej. Małżeństwa moich dziadków były bardzo trwałe, spędzili ze sobą całe życie, ale dlatego, że dla nich rozwód chyba nie wchodził w grę. Babcia chciała się uczyć (siostry skończyły studia, w tamtych czasach studia to było coś), ale jako najstarsza z córek została wydana za mąż za mojego dziadka (dobra partia), nie była szczęśliwa, dziadek był psychicznym manipulantem, uległa całkowicie, z pewnością była nieszczęśliwa, ale kiedyś rozwód nie był popularny, to było coś wstydliwego, zresztą nie miała gdzie odejść. Druga babcia wyszła za dziadka bo była zakochana, dziadek był przystojny, ale też lubił pić, co po ślubie wyszło. Zaczął jako nastolatek i pije do dziś. W domu były awantury, nawet była wzywana policja, ale w tych czasach nie przyjeżdżali bo jak ktoś biegał z nożem po domu to była "sprawa rodzinna". O rozwodzie nie ma mowy bo wstyd, a poza tym grzech. Z kolei małżeństwo moich rodziców trwa już powyżej 30 lat, jak byłam dzieckiem to zastanawiałam się, dlaczego oni się nie rozwiodą, skoro tak się kłócą i chciałam tego. Teraz wiem, że to nie jest takie proste, moi rodzice są w pewnym sensie od siebie zależni, ale nie jest to udany związek. Wiem też jak wyglądają małżenstwa rodziców moich bliskich przyjaciół i nie ma tam miłości, są ze sobą bo wstyd, bo wspólny majątek, bo już za późno na zmiany.
Ale znam też kochające się małżeństwa, to rodzice mojego chłopaka, około 35 lat po ślubie i nadal są szczęśliwi. Więcej znam szczęśliwych młodych małżeństw, wśród kuzynostwa i znajomych.
Co do zdrad to skopiowałam swoją wypowiedź z innego tematu na forum http://vitalia.pl/forum44,949430,2_Zdrada.html#pos...
"Podobno zdradza 17% kobiet i 28% mężczyzn („Seksualność Polaków na początku XXI wieku” - Izdebski), ale myślę, że trochę więcej bo jest jakaś grupa która nawet w badaniach anonimowych się nie przyznaje. Znam dobrze 3 pary w których występują zdrady. Małżeństwo około 10 lat stażu z dzieckiem, zdradza ona, często i z różnymi mężczyznami. Para około 6 lat stażu, bez dzieci, on zdradzał z jedną kobietą. Małżeństwo z około 8 letnim stażem z dzieckiem, ona nie zdradziła fizycznie, ale flirtuje z mężczyznami i poszukuje. Z mojej prespektywy w tych związkach obie strony po równo pracują na te zdrady. Chyba rzadko jest tak, że tylko jedna strona zawiniła. Jesteśmy tylko ludźmi, nie zawsze potrafimy powiedzieć co nas boli, nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę".
A czy myślę, że ludzie się rozwodzą bo teraz jest łatwiej się rozwieść? Tak, teraz jest łatwiej, ludzie nie żyją latami w nieudanych małżeństwach, szukają szczęścia i prawdziwej miłości kiedy uznają, że popełnili błąd, skupiają się na swoich potrzebach, a nie na wstydzie czy tym co innni ludzie powiedzą. Ale też więcej ludzi zamiast żyć na pokaz ze sobą, stara się coś naprawiać, szukają pomocy u psychologów, próbują rozmawiać szczerze. Myślę, że jednak nasz świat idzie w dobrym kierunku, nie zgadzam się z tym, że wartości upadają. Kiedy jedna wartość umiera to inna się rodzi.
4 stycznia 2017, 14:23
Wszystko zależy od człowieka,a nie czasów,w których żył. Różnice polegają na tym,że kiedyś wszystko zamiatano pod dywan obawiając się,kto coś sobie pomyśli na temat danej osoby. Zresztą kobiety odchodząc od męża z powodu przemocy fizycznej tudzież zdrady... gdzie one miałyby się podziać,wrócić do rodziców i przynieść im wstyd ?.Czasy były ciężkie,wiele naszych prababek żyło w okresie wojny.
Idiotyczne jest porownywanie,że kiedyś było lepiej.Ludzie mieli inną świadomość,inne oczekiwania od życia.Kiedyś jak trafiło się na męża tyrana,to sie siedzialo cicho i udawalo,że wszystko jest cacy.Teraz się od takiej osoby ucieka,można uzyskać rowniez pomoc prawną,co w tamtych czasach nie było taką oczywistością.