Temat: Czy mogłybyście być z facetem bez kasy/pracy?

Chodzi mi o poważny, wieloletni, przyszłościowy związek. Zakładając, że nie ma innych wad. Czyli czuły, kochający, przystojny, wierny, inteligentny, na poziomie, z poczuciem humoru, lubiany i szanowany, no po prostu ideał. Tylko bez kasy. Prace dorywcze, nieregularne zarobki, może pojawić się wizja zadłużenia, jednym słowem rodziny nie utrzyma. Pod tym jedynym względem Potruś Pan, zakładamy, że nigdy nie wydorośleje i to się nie zmieni. Natomiast w innych aspektach obowiązkowy i dbający o bliskich, dotrzymujący słowa. Czyli zapewni wszystko, oprócz pieniędzy. Miałyście taką sytuację? Co o tym myślicie?

Pasek wagi

Z dłużnikiem i facetem z takimi tendencjami nie planowałabym dłuższej przyszłości, bo może całą rodzinę pociągnąć na dno.

Nie musi być bogaczem, ale nie jestem ryzykantką żeby poświęcać swoją stabilność majątkową.

Nie moglabym byc z takim facetem. Wazne jest zeby maz zapewnil byt rodzinie. 

Załóżmy, że nie są to wielomilionowe długi, tylko typ lekkoducha. Co zarobi, to wyda na rodzinę i życie, zapomni o rachunkach, na zasadzie "jakoś to będzie". Ale nie ma mowy o zaoszczędzeniu jakichś większych kwot.

Pasek wagi

Zucchini napisał(a):

Chodzi mi o poważny, wieloletni, przyszłościowy związek. Zakładając, że nie ma innych wad. Czyli czuły, kochający, przystojny, wierny, inteligentny, na poziomie, z poczuciem humoru, lubiany i szanowany, no po prostu ideał. Tylko bez kasy. Prace dorywcze, nieregularne zarobki, może pojawić się wizja zadłużenia, jednym słowem rodziny nie utrzyma. Pod tym jedynym względem Potruś Pan, zakładamy, że nigdy nie wydorośleje i to się nie zmieni. Natomiast w innych aspektach obowiązkowy i dbający o bliskich, dotrzymujący słowa. Czyli zapewni wszystko, oprócz pieniędzy. Miałyście taką sytuację? Co o tym myślicie?
Nie umiałabym wejść w taki związek. Może na początku tak, ale myślę, że z czasem by mnie to męczyło. I wcale nie chodzi o to, że patrzę na pieniądze i jestem tylko materialistką. Po prostu nie umiałabym emocjonalnie czuć się w obowiązku za utrzymanie całej mojej rodziny. Co innego sytuacje losowe itp, a co innego sytuacja, która miałaby się nie zmienić. Czułabym się w pewnym momencie jak jego matka, a nie jego kobieta. Czułabym wtedy wielką presję chociażby podczas seksu. Wiedziałabym, że nie mogę sobie pozwolić na ciąże, bo nie wiadomo czy miałabym miejsce w pracy po powrocie itp. Cała masa emocjonalnych kwestii, które w moim przypadku wykluczają taki związek. 

nie musi miec nie wiadomo ile hajsu, ale musi byc samodzielny. nie moglabym zwiazac sie z osoba, za ktora musialabym byc odpowiedzialna (czy to w kwestii majatkowej, czy jakiejkolwiek innej). nie chce miec dzieci i nie potrafilabym sie zwiazac z kims, kto tak poniekad bylby ode mnie zalezny. facet musi byc facetem. :PP

Nie mogłabym i moim zdaniem opis, który podałaś to oksymoron. Ideał, obowiązkowy i dbający o bliskich - to się kłóci z wizją wiecznego Piotrusia Pana, który nie jest w stanie finansowo zadbać o bliskich i może im ściągnąć na głowę kłopoty w postaci długów. Mogłabym być z kimś kto jest przejściowo bez pieniędzy (bo np. nadal się uczy, jest w trakcie przebranżawiania się i tak dalej i tak dalej), ale nie z kimś kto by się zatrzymał na etapie dorabiania sobie, a nie zarabiania i nie miałby żadnych perspektyw/chęci żeby to zmienić. Po prostu nie traktuję takich ludzi poważnie (w kategoriach partnera, gdyby była mowa np. o przyjacielu to jest mi kompletnie wszystko jedno). Plus ja bym chciała mieć kiedyś dzieci - a nie wyobrażam sobie świadomego fundowania dziecku takiej niepewnej sytuacji. 

Nieee,brak stabilnej sytuacji finansowej to zyciowy koszmar,stres,strach,zlosc,rozpach,nerwy,bezsilnosc na takim fundamencie nic stabilnego zbudowac nie mozna i na nic te jego zalety jak to taki inwalida zyciowy.

Pasek wagi

Jest dzisiaj tatusiowe - to facet może zostać w domu i wychowywać dzieci, ty możesz chodzić do pracy i utrzymywać rodzinę.

A ja powiem ,że to zależy . 

Jeśli miałabym stałe ,pewne i spore pieniądze - nie widziałabym problemu . Ok , moze to nie jest zbyt standardowy model  rodziny , ale ja uwazam ,ze w powaznym zwiazku kasa jest wspolna i gdyby byl rzeczywiście kochany,czuły,opiekuńczy , potrafił zając sie domem to nie przeszkadzałaby mi zamiana ról - ja zarabiam , a Ty zajmujesz sie domem i dzieckiem - wrecz przeciwnie , uwazam ,ze kariera jest znacznie lepsza niz zajmowanie sie domem . Gdyby bylo mnie stac na kogos do sprzatania to nawet nie przeszkadzałoby mi to ,ze on nic nie robi pod warunkiem ,ze nie lezal by na kanapie z piwskiem w reku całymi dniami . Kurcze no , gdyby facet mial swoje hobby , fajnych znajomych ,gdybym wiedziala ,ze skoczy za mna w ogien i moge czuc sie przy nim bezpiecznie w innych aspektach , gdyby był moim najlepszym przyjacielem , udzielał by mi bezcennego wsparcia i na prawde byłby ideałem w innych aspektach to nie raziłoby mnie to ,ze on nie zarabia .. serio ... Ale no gdybym sama ciężko pracowała i zarabiała małe pieniadze i zyli bysmy od 1 do 1 tylko dlatego ,ze jemu sie nie chce wydoroslec , to chyba nie bo dla mnie to zaprzeczenie miłosci z jego strony .. wiesz no .. patrzec jak kobieta po nocach nie spi bo nie ma z czego zapłacic rachunków , jak chodzi nieszczesliwa w powyciaganych ubraniach itp . no nie wierzylabym w zapewnienia milosci , jesli na prawde obojetnie by na to patrzył i nic z tym nie robił .. 

Poza tym ludzie sie zmieniaja ... nie ma czegos takiego ,ze nic sie nie zmieni ... da sie przycisnac kazdego faceta i do zmiany stylu zycia i do tego by znalazł dobra prace , w najgorszym wypadku wspólnie z nim otworzyc cos swojego ..  po prostu najwidoczniej nie znalazł nic co chcialby robic i na tym zarabiac , a praca dla kogos i to jeszcze taka ,ktorej sie nie lubi nie jest dla nikogo przyjemnoscia , wiec korzysta z tego ,ze pracowac nie musi a jakos żyje :p Jesli ma sie fajny pomysl na siebie to praca i zarabianie są fajne i nie ma faceta ,który by tego nie lubił ..

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.