Temat: Świąteczne dramaty... Poradzicie?

Moi rodzice co roku organizują święta w górach... Z narzeczonym jestem od 2,5 lat i te święta miały być naszymi pierwszymi wspólnymi. W zeszłym roku on dołączył w drugi dzień świąt. Wszystko było ustalone, a wczoraj wyskoczył z tym żeby zabrać jego 9letnią córkę z nami? Nie przepadam za tym dzieckiem, ale już nawet nie o to chodzi. Moja rodzina jej nie zna, a moi rodzice nie są zachwyceni, że mój przyszły mąż w ogóle ma dziecko. On się uparł i twierdzi, że to najlepszy moment, żeby jego córka zżyła się z moją rodziną, bo latem przyszłego roku bierzemy ślub. Pokłóciliśmy się, jest obrażony... To on w ostatniej chwili wpadł na taki pomysł, nie wiem dlaczego matka dziecka tak łatwo się zgodziła. Miało być tak, że dzień przed wigilią pojedze z prezentem i się pożegna, a jego córka zostanie z matką i jej rodziną. Kto ma racje?! I co ja mam teraz zrobić..?

MamaMuminka1990 napisał(a):

zdadzam się z dziewczynami ty być najlepiej chciała żeby to dziecko zniknelo z jego zycia i będzie wam cudownie razem ALE TAK SIE NIE STANIE NA JEST NAJWAZNIEJSZA nie ty na jego miejscu nie brałabym slubu z osoba która nie akceptuje mojego dziecka....
No widzisz, ale nie jesteś na jego miejscu.

haszt - jak widzisz nie jesteś zbyt lubiana na tym forum. Nie daje Ci to do myślenia? Że może wiesz, to Ty jesteś w błędzie? Zawsze mnie to fascynowało, kiedy ludzie są tak bardzo zakochani w sobie i pewni swoich racji - 100 osób może Ci powiedzieć, że się mylisz, albo że jesteś niesympatyczna, a Ty dalej będziesz się bronić i myśleć o sobie jak o istocie idealnej. 'Pff, hejterzy, spójrzcie na mnie, jestem cudowna ;)'. Jesteś bardzo dziecinna jak na swoje 24 lata, i aż przykro się to czyta. 

Mówisz o tym dziecku w ten sposób tylko dlatego, że jeszcze coś takiego Ci się nie przytrafiło. Jeżeli urodzisz dziecko, a on Cię zostawi, jego nowa partnerka będzie dla niego najważniejsza i dla niej zerwie kontakt z Waszym wspólnym dzieckiem, będziesz pisać o tym, jakim strasznym jest frajerem, że przecież Ty (jego największa miłość) i dziecko, a on, frajer, wybrał inną? Jak śmiał. 

Nie byłabyś zachwycona takim obrotem spraw, więc co to za teksty, że 'dzieci można mieć wiele'? Pewnie, że można. Tak samo jak dziewczyn, narzeczonych i żon. Czy w Twoim otoczeniu wszyscy wiążą się na zawsze? Nie ma rozwodów, nie ma rozstań? Jesteś tak pewna tego, że zostaniesz jego partnerką na całe życie, że jest to w pewnym sensie urocze, a z drugiej strony wygląda to tak, jakbyś żyła we własnej bajce. To znaczy pewnie, nikt przed ślubem nie myśli o rozwodzie, ale w wieku w którym jesteś powinnaś zdawać sobie sprawę, że nie wszystkim jest to dane, i może się różnie ułożyć. On może zostawić Ciebie, albo Ty możesz zostawić jego - nie wiesz co będzie za 10 lat. 

Nie zgadzam się z niektórymi dziewczynami, że dziecko dla wieu zawsze będzie najważniejsze, bo nie będzie. I może dla partnera haszt nie jest nawet na równi z nią, i gdyby powiedziała 'albo ja, albo ona', to wybrałby swoją 24letnią córkę, zamiast tej 9letniej, ale matko! jak to o nim świadczy? Nie daj Boże, żebym trafiła kiedyś na mężczyznę, który porzuciłby własne dziecko dla mnie, bo to znaczy, że kiedyś mógłby potraktować tak nasze wspólne dziecko. 

Poza tym, haszt, musisz zdawać sobie sprawę, że nie tylko matki mają obowiązek zajmowania się swoimi dziećmi. Ba!, nie ma przymusu, żeby dziewczynka mieszkała z matką, a nie z ojcem. I gdyby stało się tak, że musiałaby z Wami zamieszkać, to co? Kazałabyś mu ją oddać? Wysłać do Kanady do jego rodziców, oddać do domu dziecka? Nie myślisz zbyt racjonalnie - zachowujesz się, jakby sam fakt, że 'pozwalasz' mu się spotykać z własnym dzieckiem jest jakimś wielkim darem dla niego, i tego 'bachora'. 

No nic, powodzenia autorko. Niektórzy dojrzewają trochę później, więc mam nadzieję, że do 30stki będziesz już dorosłą, racjonalnie myślącą i empatyczną kobietą. :) 

no dobra, ale ustosunkuj się do tego = matce dziecka może się coś stać i ojciec przejmie nad nią opiekę, NA STAŁE, na zawsze, każde święta, wakacje i weekendy....co robisz?

Pasek wagi

Nie mam dzieci, ale nie rozumiem jak można nie próbować nawet nawiązać kontaktu z córką partnera. Autorka powinna doceniać fakt, że jej partner kocha swoją córkę i chcę z nią utrzymywać normalne relacje. Nie chciałabym mieć partnera, którego nie obchodzi życie jego dzieci. Sama raczej nie będę mieć dzieci, ale jakby mój partner miał dziecko, to chciałabym ułożyć sobie z jego dzieckiem dobre relacje. To chyba przecież normalne?

Współczuję podejścia rodziny autorki, że jak mężczyzna ma dziecko z poprzedniego związku to jest skreślony. Co to ma do rzeczy? Nie żyjemy w średniowieczu i powinniśmy się wstydzić zaściankowości. Nie każdy jest w stanie zacząć nowe życie, związek z pustym kontem np. po rozwodzie i dlatego trzeba docenić, że jako ojciec nie wyrzekł się córki, a przecież nie mało jest ojców którym nie zależy na kontakcie z własnym dzieckiem.

Matyliano napisał(a):

no dobra, ale ustosunkuj się do tego = matce dziecka może się coś stać i ojciec przejmie nad nią opiekę, NA STAŁE, na zawsze, każde święta, wakacje i weekendy....co robisz?
Do czego mam się ustosunkować? Zapytałam o święta, a wy przewidujecie śmierć matki. Nie wiem co wtedy by się stało i czy nasze, przyszłe, małżeństwo przetrwałoby taką próbę. Skąd mam to wiedzieć? No a szansa, że tak się stanie duża nie jest ;)

cornflowers napisał(a):

haszt - jak widzisz nie jesteś zbyt lubiana na tym forum. Nie daje Ci to do myślenia? Że może wiesz, to Ty jesteś w błędzie? Zawsze mnie to fascynowało, kiedy ludzie są tak bardzo zakochani w sobie i pewni swoich racji - 100 osób może Ci powiedzieć, że się mylisz, albo że jesteś niesympatyczna, a Ty dalej będziesz się bronić i myśleć o sobie jak o istocie idealnej. 'Pff, hejterzy, spójrzcie na mnie, jestem cudowna ;)'. Jesteś bardzo dziecinna jak na swoje 24 lata, i aż przykro się to czyta. Mówisz o tym dziecku w ten sposób tylko dlatego, że jeszcze coś takiego Ci się nie przytrafiło. Jeżeli urodzisz dziecko, a on Cię zostawi, jego nowa partnerka będzie dla niego najważniejsza i dla niej zerwie kontakt z Waszym wspólnym dzieckiem, będziesz pisać o tym, jakim strasznym jest frajerem, że przecież Ty (jego największa miłość) i dziecko, a on, frajer, wybrał inną? Jak śmiał. Nie byłabyś zachwycona takim obrotem spraw, więc co to za teksty, że 'dzieci można mieć wiele'? Pewnie, że można. Tak samo jak dziewczyn, narzeczonych i żon. Czy w Twoim otoczeniu wszyscy wiążą się na zawsze? Nie ma rozwodów, nie ma rozstań? Jesteś tak pewna tego, że zostaniesz jego partnerką na całe życie, że jest to w pewnym sensie urocze, a z drugiej strony wygląda to tak, jakbyś żyła we własnej bajce. To znaczy pewnie, nikt przed ślubem nie myśli o rozwodzie, ale w wieku w którym jesteś powinnaś zdawać sobie sprawę, że nie wszystkim jest to dane, i może się różnie ułożyć. On może zostawić Ciebie, albo Ty możesz zostawić jego - nie wiesz co będzie za 10 lat. Nie zgadzam się z niektórymi dziewczynami, że dziecko dla wieu zawsze będzie najważniejsze, bo nie będzie. I może dla partnera haszt nie jest nawet na równi z nią, i gdyby powiedziała 'albo ja, albo ona', to wybrałby swoją 24letnią córkę, zamiast tej 9letniej, ale matko! jak to o nim świadczy? Nie daj Boże, żebym trafiła kiedyś na mężczyznę, który porzuciłby własne dziecko dla mnie, bo to znaczy, że kiedyś mógłby potraktować tak nasze wspólne dziecko. Poza tym, haszt, musisz zdawać sobie sprawę, że nie tylko matki mają obowiązek zajmowania się swoimi dziećmi. Ba!, nie ma przymusu, żeby dziewczynka mieszkała z matką, a nie z ojcem. I gdyby stało się tak, że musiałaby z Wami zamieszkać, to co? Kazałabyś mu ją oddać? Wysłać do Kanady do jego rodziców, oddać do domu dziecka? Nie myślisz zbyt racjonalnie - zachowujesz się, jakby sam fakt, że 'pozwalasz' mu się spotykać z własnym dzieckiem jest jakimś wielkim darem dla niego, i tego 'bachora'. No nic, powodzenia autorko. Niektórzy dojrzewają trochę później, więc mam nadzieję, że do 30stki będziesz już dorosłą, racjonalnie myślącą i empatyczną kobietą. :) 
Tekst, że dzieci można mieć wiele był odpowiedzią na podobny tekst mówiący, że zawsze można się rozwieść i mieć wiele partnerek. Oba te stwierdzenia są prawdą w gruncie rzeczy. Dramatyzujecie niesamowicie, czy ja mu nakazuje wyrzec się dziecka? Nie. Nigdy bym tego nie zrobiła. Nie wiem czy jestem lubiana, czy nie. Na sympatię matek polek i większości kobiet mających traumy związane z postacią ojca i swoje zdecydowane poglądy albo zakodowane stereotypy nie liczę. Nie każdy jest przeciwko mnie zauważ. To, że szeroko pojęta większość jest mądrzejsza/ma rację zostało obalone podczas ostatnich wyborów :-p

Berchen napisał(a):

haszt napisał(a):

Matyliano napisał(a):

no dobra, ale ustosunkuj się do tego = matce dziecka może się coś stać i ojciec przejmie nad nią opiekę, NA STAŁE, na zawsze, każde święta, wakacje i weekendy....co robisz?
Do czego mam się ustosunkować? Zapytałam o święta, a wy przewidujecie śmierć matki. Nie wiem co wtedy by się stało i czy nasze, przyszłe, małżeństwo przetrwałoby taką próbę. Skąd mam to wiedzieć? No a szansa, że tak się stanie duża nie jest ;)
w sumie odpowiedzialas na to pytanie, nie mozna tu niczego innego oczekiwac. Kazdy zyje jak chce i umie to tez trzeba zaakceptowac, a twoj partner powinien sie od ciebie dowiedziec ze z dzieckiem nie ma co u ciebie szukac.
Co odpowiedziałam? Że nie wiem? Bo to jest prawda. Nikt nie wie jak zareagowałby postawiony przed faktem dokonanym, zwłaszcza takim, który będzie miał duży wpływ na jego życie. Jeśli ktoś twierdzi, że na pewno wie jakby postąpił, moim zdaniem kłamie.

Wiesz co, lepiej skup sie na tym jak milo spedzic te osiem dni ze swoim partnerem i jego corka. Pogadajcie, zaplanujcie wspolne zabawy, narty, kino itp. Tracisz czas na forum szukajac potwierdzenia, ze nie musisz lubic tego dziecka. Jak widzisz masz same przeciwne opinie. Nie daje Ci to do myslenia? Nie stawiaj sie, tracisz niepotrzebnie energie. Moze lepiej zadaj pytanie "jak pozyskac serce dziewiecioletniej dziewczynki?"

chistine napisał(a):

Wiesz co, lepiej skup sie na tym jak milo spedzic te osiem dni ze swoim partnerem i jego corka. Pogadajcie, zaplanujcie wspolne zabawy, narty, kino itp. Tracisz czas na forum szukajac potwierdzenia, ze nie musisz lubic tego dziecka. Jak widzisz masz same przeciwne opinie. Nie daje Ci to do myslenia? Nie stawiaj sie, tracisz niepotrzebnie energie. Moze lepiej zadaj pytanie "jak pozyskac serce dziewiecioletniej dziewczynki?"
Haha... No nie ma takiej opcji. Przepraszam :)

haszt napisał(a):

cornflowers napisał(a):

haszt - jak widzisz nie jesteś zbyt lubiana na tym forum. Nie daje Ci to do myślenia? Że może wiesz, to Ty jesteś w błędzie? Zawsze mnie to fascynowało, kiedy ludzie są tak bardzo zakochani w sobie i pewni swoich racji - 100 osób może Ci powiedzieć, że się mylisz, albo że jesteś niesympatyczna, a Ty dalej będziesz się bronić i myśleć o sobie jak o istocie idealnej. 'Pff, hejterzy, spójrzcie na mnie, jestem cudowna ;)'. Jesteś bardzo dziecinna jak na swoje 24 lata, i aż przykro się to czyta. Mówisz o tym dziecku w ten sposób tylko dlatego, że jeszcze coś takiego Ci się nie przytrafiło. Jeżeli urodzisz dziecko, a on Cię zostawi, jego nowa partnerka będzie dla niego najważniejsza i dla niej zerwie kontakt z Waszym wspólnym dzieckiem, będziesz pisać o tym, jakim strasznym jest frajerem, że przecież Ty (jego największa miłość) i dziecko, a on, frajer, wybrał inną? Jak śmiał. Nie byłabyś zachwycona takim obrotem spraw, więc co to za teksty, że 'dzieci można mieć wiele'? Pewnie, że można. Tak samo jak dziewczyn, narzeczonych i żon. Czy w Twoim otoczeniu wszyscy wiążą się na zawsze? Nie ma rozwodów, nie ma rozstań? Jesteś tak pewna tego, że zostaniesz jego partnerką na całe życie, że jest to w pewnym sensie urocze, a z drugiej strony wygląda to tak, jakbyś żyła we własnej bajce. To znaczy pewnie, nikt przed ślubem nie myśli o rozwodzie, ale w wieku w którym jesteś powinnaś zdawać sobie sprawę, że nie wszystkim jest to dane, i może się różnie ułożyć. On może zostawić Ciebie, albo Ty możesz zostawić jego - nie wiesz co będzie za 10 lat. Nie zgadzam się z niektórymi dziewczynami, że dziecko dla wieu zawsze będzie najważniejsze, bo nie będzie. I może dla partnera haszt nie jest nawet na równi z nią, i gdyby powiedziała 'albo ja, albo ona', to wybrałby swoją 24letnią córkę, zamiast tej 9letniej, ale matko! jak to o nim świadczy? Nie daj Boże, żebym trafiła kiedyś na mężczyznę, który porzuciłby własne dziecko dla mnie, bo to znaczy, że kiedyś mógłby potraktować tak nasze wspólne dziecko. Poza tym, haszt, musisz zdawać sobie sprawę, że nie tylko matki mają obowiązek zajmowania się swoimi dziećmi. Ba!, nie ma przymusu, żeby dziewczynka mieszkała z matką, a nie z ojcem. I gdyby stało się tak, że musiałaby z Wami zamieszkać, to co? Kazałabyś mu ją oddać? Wysłać do Kanady do jego rodziców, oddać do domu dziecka? Nie myślisz zbyt racjonalnie - zachowujesz się, jakby sam fakt, że 'pozwalasz' mu się spotykać z własnym dzieckiem jest jakimś wielkim darem dla niego, i tego 'bachora'. No nic, powodzenia autorko. Niektórzy dojrzewają trochę później, więc mam nadzieję, że do 30stki będziesz już dorosłą, racjonalnie myślącą i empatyczną kobietą. :) 
Tekst, że dzieci można mieć wiele był odpowiedzią na podobny tekst mówiący, że zawsze można się rozwieść i mieć wiele partnerek. Oba te stwierdzenia są prawdą w gruncie rzeczy. Dramatyzujecie niesamowicie, czy ja mu nakazuje wyrzec się dziecka? Nie. Nigdy bym tego nie zrobiła. Nie wiem czy jestem lubiana, czy nie. Na sympatię matek polek i większości kobiet mających traumy związane z postacią ojca i swoje zdecydowane poglądy albo zakodowane stereotypy nie liczę. Nie każdy jest przeciwko mnie zauważ. To, że szeroko pojęta większość jest mądrzejsza/ma rację zostało obalone podczas ostatnich wyborów :-p

Powiedziała, co wiedziała. Wybacz, ale wstawka o wyborach jest dość śmieszna. :) 

Przeczytaj swoje odpowiedzi - zobacz ile razy wspomniałaś o tym, że 'jesteś najważniejsza', a dziecko nie, i jak często wypowiadałaś się negatywnie o niej i o relacji rodzic-dziecko. Dlatego tyle osób pisze o Waszej wspólnej przyszłości i o tej dziewczynce, zamiast o świętach. Bo brzmisz na zakochaną w samej sobie bez pamięci. Często odpowiadasz atakiem, i to pozwala nam myśleć, że naprawdę czujesz się zagrożona przez małą dziewczynkę. Nie masz w sobie odrobiny empatii, nie potrafisz postawić się na miejscu swojego partnera, dziecka, ani jego byłej. Już nie mówiąc o tym, że ojciec z dzieckiem świąt spędzić nie może, bo och! przecież to nieistotne, mała ma matkę, ale Ty ze swoimi rodzicami spędzać święta chcesz. Aż bije hipokryzją. 

A co do tematu w samym sobie - niech w takim razie dołączy do Was póżniej, a Wigilię spędzi ze swoją córką. Zamiast się awanturować, zapytaj czego chce, i pomyśl też o tym dziecku (nawet jeśli jej nie lubisz, bo święta to czas, który powinien być spędzony z rodziną, a on jest jej rodziną - jednym z dwóch najważniejszych osób w jej życiu). Nie bądź rozwydrzonym dzieckiem, nie jesteś w tym związku sama ze sobą, więc nie tylko Twoje 'chcę, zrobię' się liczą. Zacznij zachowywać się jak dorosła kobieta, a może ten związek rzeczywiście przetrwa. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.