Temat: Świąteczne dramaty... Poradzicie?

Moi rodzice co roku organizują święta w górach... Z narzeczonym jestem od 2,5 lat i te święta miały być naszymi pierwszymi wspólnymi. W zeszłym roku on dołączył w drugi dzień świąt. Wszystko było ustalone, a wczoraj wyskoczył z tym żeby zabrać jego 9letnią córkę z nami? Nie przepadam za tym dzieckiem, ale już nawet nie o to chodzi. Moja rodzina jej nie zna, a moi rodzice nie są zachwyceni, że mój przyszły mąż w ogóle ma dziecko. On się uparł i twierdzi, że to najlepszy moment, żeby jego córka zżyła się z moją rodziną, bo latem przyszłego roku bierzemy ślub. Pokłóciliśmy się, jest obrażony... To on w ostatniej chwili wpadł na taki pomysł, nie wiem dlaczego matka dziecka tak łatwo się zgodziła. Miało być tak, że dzień przed wigilią pojedze z prezentem i się pożegna, a jego córka zostanie z matką i jej rodziną. Kto ma racje?! I co ja mam teraz zrobić..?

haszt napisał(a):

Jeśli chodzi o wychowanie to mój narzeczony jest stanowczy, nie ulega i z tego wynika większość awantur, które z jej strony mogą się ciągnąć od powiedzmy 30 minut do nawet kilku godzin i czasami występują więcej niż raz dziennie. Jej matka ma na nią największy wpływ, bo to z nią ona mieszka. Trudno na bieżąco naprawiać jej błędy wychowawcze skoro  jeśli nawet narzeczony coś osiągnie i opanuje sytuacje to potem odstawi ją do domu i jak znowu po nią przyjedzie to będzie to samo. Takie męczące kółko. Przede wszystkim dlatego nie spędza z nami tyle czasu ile mogłaby spędzać jeśli zachowywałaby się grzecznie.

To rzeczywiście komplikuje sytuację. Czy narzeczony próbował rozmawiać z byłą? Uświadomić jej, że krzywdzi dziecko, że swoimi metodami wychowawczymi doprowadzi do tego, że jej córka będzie odrzucana i nieszczęśliwa? Jeśli to nie pomaga, to może ktoś z zewnątrz mógłby udzielić wsparcia, jakiś dziecięcy psycholog?
Wydaje mi się, że warto zainwestować czas w tę dziewczynkę, bo Twoja dobra relacja z nią z pewnością wpłynie też na Wasz związek. No ale to tylko tak poza tematem. Po prostu szkoda dziecka : )

anna.anna24 napisał(a):

Bardzo współczuję tej biednej dziewczynce . Jest na dyle duża, że rozumie już co się dzieje ale na tyle mała, że nie potrafi sobie poradzić z tą sytuacją (i dlatego pewnie autorka odbiera to jako "niegrzeczność i rozwydrzenie"). Życzę z całego serca ojcu dziecka aby się opamiętał i nie słuchał Twoich podpowiedzi jak musztrować dziecko. Tylko żeby miłość zwyciężyła złą macochę (jednak w bajkach tkwi mądrość pokoleń)...

Jeśli dziecko jest źle wychowane, to trzeba to naprawiać. Nie wszystko, co nie jest bezstresowym wychowaniem, można nazwać musztrą. Dziewczynce na pewno trzeba pomóc, ale nie poprzez akceptację patologicznych zachowań. Poza tym nie można nikogo zmuszać do dzielenia tak ważnych dla rodziny chwil jak święta z cudzym uciążliwym dzieckiem.

Od siebie mogę tylko powiedzieć że musisz być naprawdę piękna i atrakcyjna dziewczyna skoro tak tego faceta twoja uroda zaslepila.

Pasek wagi

od siebie dodam, ze DZIECKO zawsze bedzie wazniejsze od drugiej zony. jak autorka  zrazi do siebie dziecko, to szybko bedzie miec przekichane. mala za chwile dorosnie  i jako nastolatka moze dac jej ostro popalic. w starciu z corka-jedynaczka kobieta nie ma szans. 

nuta napisał(a):

od siebie dodam, ze DZIECKO zawsze bedzie wazniejsze od drugiej zony. jak autorka  zrazi do siebie dziecko, to szybko bedzie miec przekichane. mala za chwile dorosnie  i jako nastolatka moze dac jej ostro popalic. w starciu z corka-jedynaczka kobieta nie ma szans. 
W twojej głowie chyba tak jest :) Mój narzeczony nie pozwala wchodzić sobie na głowe i ZAWSZE, gdy w jego obecności robi mi na złość albo do mnie 'pyskuje' reaguje od razu :) Już ma mocno ograniczone pobyty w naszym domu. No i PIERWSZEJ żony, wspominałam już, że z matką swojej córki nigdy się nie ożenił :)

TrollKitty napisał(a):

haszt napisał(a):

Jeśli chodzi o wychowanie to mój narzeczony jest stanowczy, nie ulega i z tego wynika większość awantur, które z jej strony mogą się ciągnąć od powiedzmy 30 minut do nawet kilku godzin i czasami występują więcej niż raz dziennie. Jej matka ma na nią największy wpływ, bo to z nią ona mieszka. Trudno na bieżąco naprawiać jej błędy wychowawcze skoro  jeśli nawet narzeczony coś osiągnie i opanuje sytuacje to potem odstawi ją do domu i jak znowu po nią przyjedzie to będzie to samo. Takie męczące kółko. Przede wszystkim dlatego nie spędza z nami tyle czasu ile mogłaby spędzać jeśli zachowywałaby się grzecznie.
To rzeczywiście komplikuje sytuację. Czy narzeczony próbował rozmawiać z byłą? Uświadomić jej, że krzywdzi dziecko, że swoimi metodami wychowawczymi doprowadzi do tego, że jej córka będzie odrzucana i nieszczęśliwa? Jeśli to nie pomaga, to może ktoś z zewnątrz mógłby udzielić wsparcia, jakiś dziecięcy psycholog?Wydaje mi się, że warto zainwestować czas w tę dziewczynkę, bo Twoja dobra relacja z nią z pewnością wpłynie też na Wasz związek. No ale to tylko tak poza tematem. Po prostu szkoda dziecka : )

anna.anna24 napisał(a):

Bardzo współczuję tej biednej dziewczynce . Jest na dyle duża, że rozumie już co się dzieje ale na tyle mała, że nie potrafi sobie poradzić z tą sytuacją (i dlatego pewnie autorka odbiera to jako "niegrzeczność i rozwydrzenie"). Życzę z całego serca ojcu dziecka aby się opamiętał i nie słuchał Twoich podpowiedzi jak musztrować dziecko. Tylko żeby miłość zwyciężyła złą macochę (jednak w bajkach tkwi mądrość pokoleń)...
Jeśli dziecko jest źle wychowane, to trzeba to naprawiać. Nie wszystko, co nie jest bezstresowym wychowaniem, można nazwać musztrą. Dziewczynce na pewno trzeba pomóc, ale nie poprzez akceptację patologicznych zachowań. Poza tym nie można nikogo zmuszać do dzielenia tak ważnych dla rodziny chwil jak święta z cudzym uciążliwym dzieckiem.
Rozmawiał i rozmawia, ale efektów tych rozmów brak.

abcbcd napisał(a):

jeżeli córka pojawi się na tych świętach to zapewne zostanie albo nie mile przyjęta, albo mile tylko sztucznie co szybko wyczuje i się skapnie, jeśli odmówisz też będzie się czuła źle, szczerze to wydaje mi się, że po prostu to dziecko będzie pokrzywdzone, a nie wiem czy bierzecie to pod uwagę, wy dorośli poradzicie sobie z emocjami, ona najprawdopodobniej nie
Straszne...

haszt napisał(a):

abcbcd napisał(a):

jeżeli córka pojawi się na tych świętach to zapewne zostanie albo nie mile przyjęta, albo mile tylko sztucznie co szybko wyczuje i się skapnie, jeśli odmówisz też będzie się czuła źle, szczerze to wydaje mi się, że po prostu to dziecko będzie pokrzywdzone, a nie wiem czy bierzecie to pod uwagę, wy dorośli poradzicie sobie z emocjami, ona najprawdopodobniej nie
Straszne...

straszne to jest to ze jesteś na poziomie emocjonalnym swojej przyszlej pasierbicy. Tak jak ktoś już napisał: musisz być bardzo piękna bo charakteru w Tobie za grosz. Tylko uroda przemija a córka zostaje. 

Pasek wagi

odchudzanie997 napisał(a):

haszt napisał(a):

abcbcd napisał(a):

jeżeli córka pojawi się na tych świętach to zapewne zostanie albo nie mile przyjęta, albo mile tylko sztucznie co szybko wyczuje i się skapnie, jeśli odmówisz też będzie się czuła źle, szczerze to wydaje mi się, że po prostu to dziecko będzie pokrzywdzone, a nie wiem czy bierzecie to pod uwagę, wy dorośli poradzicie sobie z emocjami, ona najprawdopodobniej nie
Straszne...
straszne to jest to ze jesteś na poziomie emocjonalnym swojej przyszlej pasierbicy. Tak jak ktoś już napisał: musisz być bardzo piękna bo charakteru w Tobie za grosz. Tylko uroda przemija a córka zostaje. 

o tym samym pomyślałam. Autorka mimo swoich lat zachowuje się dalej jak rozkapryszona smarkula. Teraz myśli, że wznosi się na wyżyny, że jej partner ją ubóstwia i stawia wyżej niż swoją córkę. No tak. Zakochanie, zauroczenie faceta oślepia. Córka dorośnie i zupełnie inny wpływ będzie mieć na ojca. A autorce córka przeszkadza ponieważ jest to druga kobieta z którą będzie się dzielić całe życie ze swoim przyszłym mężem.

ja tam ci sie autorko nie dziwie, mialabym takie same dylematy. grunt, ze wszystko juz jest wyjasnione :)

Chcesz z nim byc tak? Planujesz z nim przyszlosc, hm? Czyli wiesz, ze jego corka byla, jest i bedzie brala udzial w WASZYM zyciu. Lepiej juz teraz to zaakceptuj i zapoznaj z rodzina - dziwne byloby spotkanie i zapoznanie dziewczynki z twoja rodzina za 5 lat po tak dlugim czasie w zwiazku. Chociaz watpie, zebyscie za 5 lat byli jeszcze razem, jesli nie chcesz zaakceptowac jego corki. Jesli nie masz zamiaru jej akceptowac i zawsze bedziesz ja uwazala jako nieistotna osobe, to nie wiem po co sie pakujesz w zwiazek. Wspolczuje im.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.