- Dołączył: 2010-07-27
- Miasto: Opole
- Liczba postów: 189
15 lutego 2011, 11:50
.
Edytowany przez pytaniowa 18 lutego 2011, 13:59
- Dołączył: 2010-07-27
- Miasto: Opole
- Liczba postów: 189
15 lutego 2011, 15:32
.
Edytowany przez pytaniowa 18 lutego 2011, 14:05
15 lutego 2011, 15:41
> > >9 lat??? to chyba z przyzwyczajenie jestescie>
> razem??? Też mi się zdaje, że to raczej>
> przyzwyczajenie, sentyment - w każdym razie ze>
> strony Pytaniowej.Choć długi staż przecież nie>
> jest równoznaczny z przyzwyczajeniem. Ja wyszłam>
> za mąż po 6 latach znajomości. :}Bywaja wyjatki
W sumie jaka jest różnica między stażem 6 lat w związku nieformalnym, a tym samym okresem w związku małżeńskim w kwestii "przyzwyczajenia"? Wszystko zależy od uczuć i zaangażowania każdej ze stron.
A rutyna może pojawić się nawet po kilku miesiącach...niestety.
15 lutego 2011, 15:53
Pytaniowa teraz twoim priorytetem powinno stać się "wgryzienie" we własne emocje i dojście do tego, czego tak naprawdę chcesz. Odrzuć myśl o ślubie, bo ona Cię nakręca i fałszuje twoje prawdziwe uczucia.
Abstrahując od twoich relacji z chłopakiem musisz wziąć pod uwagę to, że "szał ciał" i "motylki" z Adrianem byłyby tymczasowe. Na początku twojego związku też na pewno było inaczej niż teraz. Niestety na tym właśnie polega proza życia, że uczucia się zmieniają (co nie znaczy, że są gorsze) i dlatego trzeba bardzo dbać o związek. W pewnym momencie na pewno łatwo o pokusę...a potem okazuje się, że nasz wymarzony, nowy obiekt uczuć też ma swoje wady, pierdzi pod kołdrą, nie opuszcza deski sedesowej, zapomina o rocznicach itp.
Dlatego musisz się zastanowić, czy w Tobie uczucia naprawdę wygasły ostatecznie, czy po prostu ciągnie Cię do nowego, bo brak Ci odpowiednich emocji w związku. O ile miłości nie da się wypracować, o tyle pewne mankamenty we wspólnych relacjach można naprawić (jeżeli się tego na serio chce).
- Dołączył: 2010-12-13
- Miasto: San Jose
- Liczba postów: 643
15 lutego 2011, 15:56
Kamaelka - zgadzam sie w 100%
- Dołączył: 2010-07-27
- Miasto: Opole
- Liczba postów: 189
15 lutego 2011, 16:05
.
Edytowany przez pytaniowa 18 lutego 2011, 14:06
- Dołączył: 2009-03-30
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 1494
15 lutego 2011, 16:09
Tak sobie czytam Twoje wypowiedzi i...myślę, że chyba jest coś w stwierdzeniu: że z Twojej strony coś się wypaliło, wydaje mi się, że gdzies podświadomie szukasz wrażeń, bo z Twoim męzczyzną się nuidzisz -jest przewidywalnie, a mister Adrian to wg.Ciebie jakiś bóg. Bo są motyle na jego widok, bo jest taki mega przystojny i co? Skoro jest taki fajny to dlaczego z nim nie jesteś tylko wzdychasz. Twój problem polega na tym, że chcioałabyś miec obu naraz, jednego w domciu a drugiego do kiziania bo dostarcza Ci emocji jego widok- myślę, że na chwilę obecną to z żadnym z tym panów nie stworzyłabys udanego związku małżeńskiego bo zaden z nich nie ma w sobie tych 100% które by Cie na dłużej w nim zainteresowały...jak nie uratujesz związku -ba niezdecydujesz się na to czego chcesz to, odejdź od narzeczonego bo...marnujesz mu jeszcze w miare względne lata na spotkanie dziewczyny, której się nagle nie odmieni po 9ciu latach bo zaczeła wzdychac do zdjęcia ...mój Boże :/
15 lutego 2011, 16:13
kurczę ;/ kicha ...masz go za co przepraszać . Pomyśl gdybyś była na jego miejscu , współczuję . Wymyśl coś twórczego na przeprosiny bo uwierz masz za co !
- Dołączył: 2010-07-27
- Miasto: Opole
- Liczba postów: 189
15 lutego 2011, 16:17
.
Edytowany przez pytaniowa 18 lutego 2011, 14:06
15 lutego 2011, 16:17
> JA wiem, że szał ciał jest na początku i nic nie
> trwa wiecznie ale ja mam 25 lat i czuje, że nic
> mnie juz nie czeka prócz dzieci i domu.
To może problemem jest nie tyle sam związek z twoim chłopakiem, co brak pewności co do małżeństwa. Może po prostu nie dojrzałaś do tej decyzji?
Ja na sam dźwięk słowa "dom" dostawałam euforii i wyobrażałam sobie, jak będzie wyglądać nasze wspólne życie. Sądzę, że po prostu to nie jest jeszcze twój czas. Baw się, spotykaj z ludźmi - nie rób nic wbrew sobie, bo będziesz później bardzo nieszczęśliwa (twój mąż zresztą również).
Życzę powodzenia i trafnych wyborów. Mam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży.
15 lutego 2011, 16:25
> A może to on mi zmarnowal 9 lat życia gdyby ożenił
> sie ze mna 2,3 lata temu. A ja wiecznie czekałam
> na ten moment tak sie cieszyłam, że bede żoną a on
> zwlekał i zwlekał i jak Spiewa Piotr Rogucki
> czekanie sprawia że gorzknieje cała słodycz w nas.
> Pozwolił no to, że nie czuje sie jak bym nie była
> dla niego wazna ale już wypada sie chajtać.
Acha...czyli sytuacja jest inna. Kurczę...to już nie wiem, co to może być. Może faktycznie się wypaliłaś.
Ja czekałam cierpliwie, bo nie mieliśmy warunków (brak mieszkania, brak pieniędzy), ale jeżeli Wy mogliście wziąć ślub wcześniej, a mimo to odkładał decyzję, to może faktycznie mogłaś poczuć się mało ważna. Sama nie wiem...