- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 października 2016, 20:25
Jest mi bardzo ciężko to pisać, ale chcę to wyrzucić z siebie, wygadać się , nijak nie mogę sobie z tym poradzić.
Mam kłopoty z matką, ze sobą, ze znajomymi z pracy. Ogólnie od dziecka nikt się nie chciał ze mną przyjaźnić , byłam taki wyrzutkiem rodziny, szkoły, klasowym. No wiecie o co chodzi. Zwykły śmieć, nic nie znaczę, niczego nie potrafię, do niczego się nie nadaję - takie zdanie od zawsze ma o mnie moja matka. Ja siebie nienawidzę, brzydzę się sobą , często źle o sobie myślę , że to wszystko moja wina, że na nic nie zasługuję . Nie wiem już sama, dlaczego tak cierpię. Wszystko przeżywam 100 razy mocniej niż inny człowiek.5 października 2016, 21:15
Trudno znaleźć słowa żeby Cię pocieszyć bo to bardzo złożony problem. Musisz chyba cegiełka po cegiełce zbudować swój świat na nowo. Nie myśl o tym, żeby spełniać oczekiwania kogokolwiek, spełniaj siebie, swoje drobne i większe marzenia. Znajdź coś co sprawia Ci radość, co Cię interesuje, może poznasz przy okazji ludzi, którzy zobaczą w Tobie wspaniałą osobę. Nic na siłę, odetchnij i pomyśl, że nic nie musisz robić dla innych, teraz Ty jesteś ważna. Co Ci mogę powiedzieć? Mój mąż nigdy nie miał oparcia w rodzinie, byli raczej jak pijawki i demotywatory. On parł przed siebie, ciężko pracował i myślę, że po latach walki osiągnął spokój, szczęście i nie dał się ściągnąć w dół. A widuje ich raz w rokui to wystarczy. Ja mogę powiedzieć, że miałam z jednej strony nadopiekuńczą matkę, która żyła moim życiem i dałaby mi wszystko co możliwe gdyby mogła ale z drugiej strony była bardzo wymagająca i nigdy nie byłam dość dobra. Ma normalnie jakiś syndrom młodszej siostry bo jak tylko pokazuje się ciotka to tylko ona się liczy i jej zdanie. Często miałyśmy spięcia ale jak wyjechałam za granicę wszystko minęło. Dużo gadamy przez telefon itp./ Ale odetchnęłam z ulgą, że już nie muszę się dla nikogo napinać tylko mogę żyć jak chce. Z czasem zrozumiałam że pomijając więzy rodzinne jesteśmy kompletnie różnymi osobami i nigdy się w pełni nie zrozumiemy. Życzę Ci dużo siły, znam osoby którym długo się nie wiodło np. do 33 roku życia a potem w ciągu jednego roku dostawały super pracę, poznały miłość życia i teraz są szczęśliwe. To się naprawdę zdarza. Nie łam się, bądź silna, może rozmowa z Bogiem Ci pomoże. Zyczę Ci miłości i spokoju, trzymam kciuki, walcz o siebie !
5 października 2016, 21:27
Smutne co piszesz. Zrób coś dla siebie i zacznij od zębów. Po co to odkładać, już czas! Nie do pomyślenia - matka wypomina ci kaszę?! Współczuję. Mimo wszystko, może spróbuj z nią nawiązać normalne relacje... Dobrze, że tata cię wspiera, powodzenia:)
5 października 2016, 22:07
Bardzo wspolczuje.. widac ze ciagle siedzi Ci w glowie dziecinstwo. Tamte sprawy ciagle nie daja Ci spokoju.
Probowalas usiasc z mama i szczerze z nia porozmawiac ? Ze jest Ci przykro, ze Cie to boli?
Polecam rozniez rozejrzec sie za dobrym psychologiem
5 października 2016, 22:32
Nie zęby, a wyprowadzka powinna być Twoim priorytetem. W ostateczności możesz wynająć pokój dzielony z jeszcze jedną osobą - wszystko lepsze niż aktualny układ. Zerwij wszystkie kontakty z matką i krok po kroku zacznij tworzyć nowe wspomnienia, które zatrą te związane z domem rodzinnym.
5 października 2016, 22:40
Bardzo smutne jest to co piszesz, a rozmawialas kiedyś z tata na temat mamy?Jedyne chyba co możesz zrobić to odciąć się od niej może jak będziesz daleko zobaczy jaki skarb stracila jeśli w Polsce nie zarabiasz wystarczająco dużo żeby zyc samodzielnie to wyjazd chyba bylby rozwiazaniem
5 października 2016, 23:01
Musze przyznać, ze cieżka sytuacja. Emanuje z Twojego postu, taki spokój, ale spokój bezradności, że faktycznie nie jesteś osobą, która wyrzuci coś komuś prosto w twarz, tylko jeszcze pogłaska, byle by było ok. Ale to nie jest dobre. Na Twoim miejscu pogadałabym z tatą, czy w jakiś sposób by nie pomógł finansowo. Chyba lepiej żyć biednie, ale bez toksycznych osob?
Tata nie chce żebym się wyprowadziła bo nie ma na to pieniędzy ani on ani ja . Uważa że mam być w domu. On z matką jest w separacji od dawna. Jak mu kiedyś wspominałam że chce się wyprowadzić to mówił że mam być w domu i szukać pracy tutaj niedaleko od domu. Tata w ogóle nie bierze pod uwagę że ja kiedykolwiek mogłabym się usamodzielnić . Tutaj na wiosze jest tak jak dziewczyna znajdzie chłopaka to biorą ślub i dopiero wtedy się oddzielają od rodziców, zakładają nową rodzinę. I według mnie tak myśli moj tata, nie ma czegoś takiego ze ja sie moge wyprowadzic sama. Nie mam zadnego faceta .
5 października 2016, 23:06
Bardzo wspolczuje.. widac ze ciagle siedzi Ci w glowie dziecinstwo. Tamte sprawy ciagle nie daja Ci spokoju.Probowalas usiasc z mama i szczerze z nia porozmawiac ? Ze jest Ci przykro, ze Cie to boli? Polecam rozniez rozejrzec sie za dobrym psychologiem
Nie raz rozmyślam o całym moim życiu i mi sie wszystko przypomina . Jak mi cos nie wychodzi np w pracy to strasznie to przeżywam i się załamuje, w dodatku mam presje ze jak wroce do domu to znowu matka bedzie mnie poniżać i reszta rodziny , i znowu wyjdzie na to ze sie do niczego nie nadaje, ze to moja wina itp. Tak ciągle to we mnie siedzi . Za bardzo wszystko przeżywam.
Obcy ludzie potrafili mnie docenić w pracy , a tutaj w domu to wiadomo.... zwykły śmieć
5 października 2016, 23:09
Bardzo smutne jest to co piszesz, a rozmawialas kiedyś z tata na temat mamy?Jedyne chyba co możesz zrobić to odciąć się od niej może jak będziesz daleko zobaczy jaki skarb stracila jeśli w Polsce nie zarabiasz wystarczająco dużo żeby zyc samodzielnie to wyjazd chyba bylby rozwiazaniem
Bylam juz na emigracji. Jak wróciłam to matka ze mną gadała 2 dni , później wszystko się zaczeło od nowa, zaczełam jej przeszkadzać.
Z tata duzo gadamy ale on mowil zeby sie nią nie przejmowac i nie raz ją opieprza.
5 października 2016, 23:17
Wyprowadź się. Znajdz pracę w mieście, jakąkolwiek. Nawet za najniższą krajową dasz radę opłacić jakiś skromny pokój. A z tego co zrozumiałam masz jakieś oszczędności w razie czego. Jeżeli niszczy Cię toksyczne środowisko, w którym przebywasz na co dzień to właśnie powinna być pierwsza rzecz na Twojej liście - odcięcie się od niego.