- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 września 2016, 21:52
Hej,
Zakładam ten temat, bo tak mnie jakoś naszło na przemyślenia wieczorową porą.
Co mogłybyście poświęcić dla swojego partnera? Z jakiej rzeczy mogłybyście zrezygnować, gdyby on wyraźnie jej nie lubił/nie chciał/miał do niej negatywny stosunek. Mam na myśli na przykład:
Czy zrezygnowałybyście ze ślubu i całej jego magii jeśli Wasz partner nie chciałby go nigdy brać i żyć do końca życia w związku partnerskim?
Czy zrezygnowałybyście z marzeń o własnym domku 25 km od rodzinnej miejscowości jeśli Wasz partner chciałby mieszkać z rodzicami?
Czy zrezygnowałybyście z kariery zawodowej, bo on akurat chciałby i byłby gotowy na dziecko?
Czy zrezygnowałybyście ze swojej rodziny i odwiedzin u nich jeśli on bardzo by jej nie lubił, nie chciał do niej jeździć, źle się z nią czuł?
Albo czy zrezygnowałybyście z chodzenia na wesela waszych znajomych, bo on za nimi nie przepada i ogólnie nie lubi obcych?
Czy zrezygnowałybyście z wakacji/weekendu we dwoje, bo on chciałby koniecznie pojechać np. w czwórkę, bo z jego rodzicami, albo dlatego, że oni KOLEJNY raz zapytali czy mogą jechać z Wami, a on KOLEJNY raz nie odmówił tylko powiedział, że nie ma problemu?
Czy zrezygnowałybyście z tańca na potańcówkach, sylwestrowych nocach i innych zabaw, bo on nie lubi/nie umie tańczyć, bawić się, jest na to za poważny i nie będzie z siebie robił głupka i nie będzie nigdy tego robić mimo, że Wy byście to uwielbiały i frustrowały się kiedy na 5tym weselu w jego rodzinie siedzicie całą noc przy stole?
Czy zrezygnowałybyście z pracy, bo on uważa, że się w niej nie rozwijacie i ogólnie za dużo mężczyzn z Wami pracuje?
Czy zrezygnowałybyście z noszenia spódniczek i szpilek do pracy? (nie mam na myśli wyzywającego stroju)
Z posiadania dzieci, bo on jeszcze nie chce, ma czas?
Z bardziej przyziemnych i banalnych rzeczy: Czy zrezygnowałybyście z zaplanowanej romantycznej kolacji na rzecz wyjścia do jego rodziców?
Z czego byłybyście w stanie zrezygnować, żeby "żyć w zgodzie" z partnerem i żeby on był zadowolony? Jaki kawałek siebie byłybyście poświęcić dla związku, wygody i "widzimisię" partnera? Bardzo jestem ciekawa co o tym sądzicie, bo ja od 2óch godzin siedzę na YT, oglądam przygotowania do ślubu przepięknych par i zastanawiam się...czemu ja do cho*ery chciałam z tego zrezygnować....w imię czego.....(taaak, wiem - w imię miłości oczywiście, ale czy to jest w porządku jeśli jedna osoba rezygnuje na rzecz drugiej ze swoich marzeń, pragnień, planów i nie może być mowy o żadnej dyskusji?)
Edytowany przez DolceSweet 17 września 2016, 21:56
17 września 2016, 23:13
wieksdosc z tego co wymieniłaś to oznaki jakiegoś toksycznego/ chorego związku. Ja dla mojego partnera np. przeprowadziłam sie, żebyśmy mogli widywać sie częściej nix raz na.miesiąc. Ale rzeczy typu rezygnacja z rodziny/przyjaciol/spodniczek to chore wymagania jakiegoś chorego umysłu.
17 września 2016, 23:47
związek to nie tylko kompromis ale przede wszystkim akceptacja samych siebie. Jeśli nie zgadzacie się z niczym to nie pasujecie do siebie.
Jeśli sie kogoś kocha i wie co jest dla niego ważne to druga osoba nie ma prawa nic zabraniać bo to rani,
personalnie nie zrezygnowałabym nigdy z założenia rodziny, bardzo bym ja chciała mieć, nie byłabym z facetem co nie chce dzieci.
Natomiast ślub nie ma dla mnie znaczenia głębszego .
18 września 2016, 00:34
Mogłabym zrezygnować dla niego z wielu rzeczy (takich pierdół jak tatuaż, bo jemu się nie podoba, posiadanie w domu psa czy kota, zmiana planów na wieczór itp.), ale nie zapominajmy, że małżeństwo czy związek dwojga ludzi polega na wzajemnej akceptacji i kompromisach a nie poświęceniach. Większość z rzeczy, o które pytasz dotyczą bardzo ważnych tematów jak np. posiadanie dziecka, ślub czy kontakty z rodziną. Z tego absolutnie bym nie zrezygnowała dla jego komfortu czy zwykłego widzimisię. Jak to się mówi "widziały gały co brały".
Edytowany przez Antinua 18 września 2016, 00:36
18 września 2016, 00:54
Czy zrezygnowałybyście ze ślubu i całej jego magii jeśli Wasz partner nie chciałby go nigdy brać i żyć do końca życia w związku partnerskim?
Zależy od sytuacji i tego, co by kierowało decyzją partnera (ok, nie chce, ale dlaczego?).
Czy zrezygnowałybyście z marzeń o własnym domku 25 km od rodzinnej miejscowości jeśli Wasz partner chciałby mieszkać z rodzicami?
Jeśli mieszkanie z rodzicami to jedyny powód - nie. Jeśli poza tym są inne powody, typu wyższe zarobki, lepsza praca, to zastanowiłabym się.
Czy zrezygnowałybyście z kariery zawodowej, bo on akurat chciałby i byłby gotowy na dziecko?
Nie.
Czy zrezygnowałybyście ze swojej rodziny i odwiedzin u nich jeśli on bardzo by jej nie lubił, nie chciał do niej jeździć, źle się z nią czuł?
Nie.
Albo czy zrezygnowałybyście z chodzenia na wesela waszych znajomych, bo on za nimi nie przepada i ogólnie nie lubi obcych?
Nie.
Czy zrezygnowałybyście z wakacji/weekendu we dwoje, bo on chciałby koniecznie pojechać np. w czwórkę, bo z jego rodzicami, albo dlatego, że oni KOLEJNY raz zapytali czy mogą jechać z Wami, a on KOLEJNY raz nie odmówił tylko powiedział, że nie ma problemu?
Raczej nie, ale zależy od sytuacji. Jakby temat wspólnego wyjazdu powracał non stop, to tak, w końcu warto byłoby wyjechać wspólnie, i o ile nie byłaby to szczególna okazja (rocznica, Sylwester), to generalnie nie widzę większego problemu.
Czy zrezygnowałybyście z tańca na potańcówkach, sylwestrowych nocach i innych zabaw, bo on nie lubi/nie umie tańczyć, bawić się, jest na to za poważny i nie będzie z siebie robił głupka i nie będzie nigdy tego robić mimo, że Wy byście to uwielbiały i frustrowały się kiedy na 5tym weselu w jego rodzinie siedzicie całą noc przy stole?
Nie.
Czy zrezygnowałybyście z pracy, bo on uważa, że się w niej nie rozwijacie i ogólnie za dużo mężczyzn z Wami pracuje?Czy zrezygnowałybyście z noszenia spódniczek i szpilek do pracy? (nie mam na myśli wyzywającego stroju)
Absolutnie nie.
Z posiadania dzieci, bo on jeszcze nie chce, ma czas?
Dzieci według mnie to decyzja obu stron, więc pasowałoby wypracować jakiś kompromis.
Z bardziej przyziemnych i banalnych rzeczy: Czy zrezygnowałybyście z zaplanowanej romantycznej kolacji na rzecz wyjścia do jego rodziców?
Raczej nie, ale zależy od sytuacji. Jeśli za chwilę powtórzylibyśmy romantyczną kolację, to tak, mogłabym przesunąć ten termin.
Z czego byłybyście w stanie zrezygnować, żeby "żyć w zgodzie" z partnerem i żeby on był zadowolony? Jaki kawałek siebie byłybyście poświęcić dla związku, wygody i "widzimisię" partnera?
Z pierdół, typu jakieś jednorazowe plany na weekend, tak, zrezygnowałabym bez problemu, jeśli przemawiałyby za tym jakiekolwiek argumenty poza tym, że "on chce". Za to wszystkie istotne, wpływające na przyszłość kwestie, powinny być konsultowane wspólnie, lub być podejmowane przez osobę najbardziej zaangażowaną (np. o porzuceniu/zawieszeniu kariery kobiety powinna decydować kobieta).
Edytowany przez 18 września 2016, 00:54
18 września 2016, 01:23
Zanim sie kogos nazwie partnerem, to mija troche czasu, kiedy to rozmawia sie na tysiace tematow i spedza czas w roznych sytuacjach. Gdy facet jest misoginem, depsota i zadufanym dupkiem, to raczej wypada mu podziekowac za uczestnictwo, a nie brnac w zwiazek tylko dlatego, ze facet ma kase, piekne oczy albo "pochlania moją obecnosc" -).
18 września 2016, 06:27
... Nie zrezygnowalabym z niczego...brutalnie mowiac - nie zyjemy w Arabii Saudyjskiej a moj maz/ facet nie jest moim bogiem...
18 września 2016, 07:09
Jasne, mogę zmienić plany na wieczór. Dlatego nie. Ale planów na życie? Nigdy! Jestem już za stara i zbyt wiele w życiu wycierpiałam. Teraz nie zamierzam już z niczego rezygnować, dla nikogo. A mężczyzna ma mieć podobne spojrzenie na świat jak ja. Zgrzyty w sprawach fundamentalnych, takich jak dzieci, rodzina, religia czy praca... to wyklucza związek.
18 września 2016, 07:37
Przepraszam - piszesz o nim partner , ale w czym on jest twoim partnerem ... to co opisujesz , to dostosowywanie się do czyjegoś planu na życie i relacje z ludźmi. Mylisz podporządkowanie ze związkiem, . Będziesz albo bardzo nieszczęśliwa, cierpiętnicza i "poświęcająca się " udawać że jest ok, albo kiedyś zgorzkniała "wystawisz mu rachunek". Tak samo odnośnie prawa do relacji z innymi będzie wychowywał wasze dzieci .Pytam o symetrię - co on poświęca dal Ciebie ? Może być mamisynkiem, jeśli to lubisz, ale dlaczego izoluje Cię do innych ludzi?
18 września 2016, 08:51
Większość tego co napisałaś pasuje do mojego byłego faceta... byliśmy razem 4 lata. Nie byłam w stanie zrezygnować dla niego ze ślubu, dzieci i mieszkać z jego rodzicami ( błąd było się tam w ogóle wprowadzac)... Zresztą wycieczki z jego rodzicami doprowadzały mnie już do szału. Wesela na których tylko siedzę a on wychodzi na kolejnego papierosa... Moje odwiedziny w domu rodzinnym, kiedy to zawsze jechałam sama...
Lepiej się rozstać, dlaczego Ty masz ze rezygnować a nie on się dla poświećić?? Jest po prostu somolubny i chce żeby wszystko było tak jak on chce.