- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
31 sierpnia 2016, 21:06
Hej Dziewczyny,
muszę po prostu się wygadać. Jeśli ktokolwiek ma jakiś pomysł na uratowanie nastroju to będzie mi miło za odpowiedź. Mam wrażenie, że praktycznie w ogóle nie spotyka mnie nic dobrego. Najpierw byłam w dziwnych związkach. Z moim obecnym partnerem przeszłam mega drogę przez mękę do etapu, w który jesteśmy. Jestem od dłuższego czasu szczęśliwa z nim, chociaż on nadal pracuje bardzo dużo ( od rana do ok. 22:00 i w soboty) i czasem czuję się bardzo samotna, mimo, że mam znajomych. W międzyczasie zaszłam w ciążę, myślałam, że oszaleję z radości. Ale tylko przez chwilę, bo nie pozwoliłam sobie na cieszenie się, bo czułam, że coś będzie nie tak. Straciłam ciążę, poroniłam cztery miesiące temu. Serduszko przestało bić i musiałam mieć zabieg.Nie do końca radzę sobie jeszcze z tym tematem. W tym miesiącu mogliśmy starać się ponownie o dzidziusia. Więc zaczęłam obserwacje: śluz, wyznaczanie owulacji itd., kochaliśmy się regularnie. I co...dostałam dziś okres. Dodatkowo kiedyś namiętnie obczajałam na fejsie ex dziewczynę mojego partnera, o którą byłam bardzo zazdrosna. Irracjonalnie. Partner nie dał mi nigdy do tego powodu. A ja uznałam, ze ona na pewno była lepsza, pewnie nie była tak nerwowa jak ja, zapewne nie miała napadów agresji, które mi się zdarzają, miała większe cycki (mój kompleks) itd. Ale dawno już obiecałam sobie nie zaglądać na jej profil i nie robiłam tego od miesięcy. Dziś dostałam karę za swoje wścibstwo i Facebook wyświetlił mi jej profil, jako propozycję znajomych. Weszłam. Okazało się, że świeżo co urodziła córeczkę. To mnie dobiło. A w zasadzie myśl, że mój Ukochany , gdyby z nią został, mógłby być już tatą, o czym tak marzy. A ja jestem na tyle bezużyteczna, że nawet ciąży nie potrafi przejść normalnie. Do tego często choruję, a to infekcja, a to zatoki, a to wbija mi się coś w oko i kończę na pogotowiu, a to dysk mi wypada, a to wieczne zapalenie pęcherza... i to tak co chwilę. Nie ma spokoju, nawet jednego jedynego miesiąca bez przygód zdrowotnych. A to potęguje mój lęk, zaczynam jak jakaś wariatka bać się każdej choroby, bakterii, możliwości zarażenia się czymś nowym. Mam coraz więcej katastroficznych myśli. Jak nie o mnie, to boję się, że mojemu mężczyźnie coś się stanie. Jak nie jemu, to rodzicom, rodzinie. Muszę bardzo nad sobą panować, by tych myśli nie dopuszczać do siebie, bo w przeciwnym razie zaczyna boleć mnie żołądek, czasem do tego stopnia, że ledwo opanowuję wymioty. Teraz jestem przerażona, że już nigdy nigdy nie zajdę w ciążę. Mam już dość siebie tak bardzo... Może któraś z Was miała podobnie i poradziła sobie?
Uprzedzę pytania i rady dotyczące psychologa- wróciłam na terapię do psychoterapeuty. Ale jeszcze nie czuję wielkiej poprawy.
31 sierpnia 2016, 21:13
Dlaczego nie adoptujecie dziecka?
31 sierpnia 2016, 21:16
Dlaczego nie adoptujecie dziecka?
Jeśłi faktycznie wszystko zawiedzie i nie uda nam się mieć własnego, to jest to opcja do rozważenia.
Ale marzę o własny dziecku, marzę o tym, by być w ciąży.
31 sierpnia 2016, 21:18
Oj straszne to co piszesz. uważam że potrzeba czasu żebyś poczuła poprawę. Polecam z całego serca lekturę. "sztuka podświadomości". Nie twierdze że Cię uzdrowi, al moze da chociaż trochę do myślenia.
31 sierpnia 2016, 21:21
Jeśłi faktycznie wszystko zawiedzie i nie uda nam się mieć własnego, to jest to opcja do rozważenia.Ale marzę o własny dziecku, marzę o tym, by być w ciąży.Dlaczego nie adoptujecie dziecka?
31 sierpnia 2016, 21:27
*
Edytowany przez 10 marca 2017, 21:11
31 sierpnia 2016, 21:43
Z własnego doświadczenia Ci powiem że te wszystkie problemy które masz ze zdrowiem siedzą w Twojej głowie. Żeby uporać się z tymi wszystkimi problemami muszisz uporać się z tym wszystkim co tam w twojej główce się kołata. Terapia to naprawdę najlepsza rzecz jaką dla siebie robisz ale nie działa ona jak czarodziejska różczka, na to trzeba czasu, czasami duża a czasami jeszcze więcej.
Świetnie rozumiem to co się teraz w Twobie dzieje też to przerobiłam z samą sobą. Jeśli chciałabyś ot tak poprostu pogadać to zapraszam.
31 sierpnia 2016, 21:45
Jasne, że jestem pod opieką ginekologa, a dodatkowo zostałam objęta takim specjalnym programem po poronieniu. Lekarz po dwóch miesiącach po zabiegu powiedział, że wszystko już jest ładnie zagojone. Po 3 miesiączkach uznał, że można na nowo starać si o maleństwo.
31 sierpnia 2016, 22:01
Sami sobie ustaliliscie, ze zajdziesz teraz w ciaze, czy konsultowalas sie z ginekologiem an temat nowego terminu? Bardzo mnie dziwi, ze lekarz ci pozwolil juz po 4 miesiacach od niedonoszonej ciazy -starac sie juz o dziecko... Nie moge az uwierzyc.... czy jestes pod opieka ginekologa od ciaz zagrozonych?A mnie dziwi twoja niewiedza i wypowiadanie sie w temacie o ktorym nie ma sie pojecia. 4 mce po poronieniu to kupa czasu po ktorym mozna normalnie zajsc w ciaze. Sama poronilam i lekarze dali nam pozwolenie na starania juz w nastepnym cyklu, dla pewnosci odczekalam jeszcze dodatkowy miesiac i znow bylam w ciazy.
31 sierpnia 2016, 23:29
Oj, chciałaś w pierwszym miesiącu starań zajść w ciążę? To nie takie proste :) Próbujcie, w końcu się uda. Zachodzić w ciążę możesz, bo już zaszłaś. Donosić, też donosisz, bo poronienia to loteryjka ' akurat trafiło na Ciebie. Też przez to przechodziłam, zaszłam szybko, co i Ciebie czeka. Wyluzuj, baw się życiem. Wszystko dzieje się dokładnie tak, jak powinno.