- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 czerwca 2016, 20:00
Od kilku dni biję się z myślami bo mam mały (wielki) problem w pracy...
Dwa tygodnie temu mieliśmy małą imprezę w pracowym gronie, kiedy chciałam wyjść do domu mój najlepszy kolega zatrzymał mnie i zaczął nalegać żebym została, jak go zapytałam po co? Od słowa do słowa powiedział, że mnie kocha. Suma sumarum wyszlismy razem, dopilnował, żebym bezpiecznie dotarła do domu. Nic się między nami nie wydarzyło.
No i nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ale ja jestem mężatką, a on jest żonaty. Dodatkowo prawda jest taka, że od jakiegoś czasu ja sama mam wobec niego pewne uczucia (w zasadzie spodobał mi się od pierwszego momentu), dużo sympatii i no coż... pożądanie, ale sama bym mu o tym na pewno nie powiedziała.
Z mężem jestem 6 lat, od pewnego czasu jestesmy malzenstwem i kocham go, ale nie ma między nami tej namietnosci co kiedyś. W przeciągu tych 6 lat nie zwracalam uwagi na innych mężczyzn do tej pory, kilka lat temu jeden chłopak mi się podobał, ale unikałam go jak tylko mogłam.
Czuję sie z tym źle, bo oczywiście namiętność jest przyjemna, adoracja też, lubie spędzać czas z kolegą. Nie chcę przekraczać granicy, wielokrotnie usiłował mnie pocałować, ale mu na to nie pozwoliłam, co nie zmienia faktu, że chciałam tego...
Dla mnie jest to dodatkowo sytuacja nienaturalna, bo jako, że jestem dość silną kobietą, zwykle spotykałam się z odwrotnymi reakcjami, niechęcią silnych samców, ponieważ mam własne zdanie i nie boję się go wyrażać. Słabszych panów onieśmielam. W zespole mamy głownie kobiety, plus geja (który mnei nienawidzi), mezczyzne w srednim wieku i dwóch szefów. W pewnym sensie pochlebia mi, że ktoś nagle zwrócił na mnie uwagę.
Nie mogę powiedzieć, że mój mąż jest straszny i niedobry. Jest kochany, dba o mnie, mamy spięcia jak w każdym małżeństwie, jest rutyna... romansu nie chce, ale zauroczona jestem dość mocno, moje ciało po prostu wariuje kiedy jestem obok kolegi, ciagle mam gęsią skórkę. Bardzo dawno tego nie czułam... ale małżeństwa nie chce niszczyc a tym bardziej nikogo krzywdzić.
Tak chciałam się wypisac, może sprawdzić, czy to odosobniona sytuacja, oczywiście pod innym niż normalnie loginem.
PS. z tego wszystkiego to nawet apetyt straciłam.
Edytowany przez Lena_86 1 czerwca 2016, 20:03
2 czerwca 2016, 10:40
Myślę, że dostałaś już wiele cennych rad. Dołączam do opinii, że powinnaś starać się zwrócić całe aktualne podniecenie i pożądanie w stronę męża :) Od siebie polecam lekki, przydługawy i spokojny film "Take this waltz" - myślę, że dla Ciebie w obecnej sytuacji idealny.
2 czerwca 2016, 10:50
To jest naturalne, że człowiek zakochuje się kilka razy w życiu, nawet jeśli jest już w związku małżeńskim. Warto jednak odróżnić zakochanie od Miłości. Nad namiętnością w Waszym związku możecie zawsze popracować. Jest na to milion sposobów, w ostateczności można iść nawet na terapię. Słuchałam kiedyś konferencji pewnego księdza, który mówił, że duchowni zakochują się średnio co 5 lat i niema w tym nic złego, przeciwnie, to piękna rzecz. Ważne jest, co się zrobi z tym faktem, czy się zacznie w to brnąć ryzykując wiele, czy po prostu się przeczeka, aż uczucie minie, bo właśnie tak jest z uczuciami i emocjami - warto je obserwować i traktować jako coś naturalnego, ale nie przywiązywać się do nich, bo one nie są trwałe. Nie skupiaj się za bardzo na tym co się dzieje między Tobą a kolegą z pracy, bo tylko się będziesz coraz bardziej wkręcać. Energię ze swojego zauroczenia wykorzystuj w relacji z mężem. Nie warto dla czegoś takiego ryzykować małżeństwa. Pozdrawiam i życzę powodzenia
2 czerwca 2016, 11:00
Ja myślę że to normalne. Sama też tak miałam, pomyśl jak się czułas na początku waszego związku i to co jest teraz, ta rutyna będzie z każdym innym facetem. Pomysl ile wspaniałych wspomnień i chwil was łączy i czy warto to tracić dla chwili dreszczyku emocji, która prędzej czy później minie
2 czerwca 2016, 11:05
chyba w każdy związek prędzej czy później wkrada się rutyna i albo budzimy się w porę jesteśmy w stanie jeszcze związek uratować albo jest już za późno na latanie i każdy idzie w swoją stronę
2 czerwca 2016, 12:18
Wiem co czujesz bo sama niedawno przez coś podobnego przeszłam. Poznałam w pracy faceta, który bardzo mi się spodobał i ja chyba jemu też. Do niczego nie doszło ale chodziłam przybita i ciągle o nim myślałam. Myślałam, że tego nie przetrwam. Wtedy zrobiłam coś co pomogło mi o tym facecie zapomnieć. Wyobraziłam sobie różne scenariusze, w których jestem z nim: w jednym był to potajemny romans w drugim zerwanie z moim partnerem by odejść do tamtego. W obu przypadkach myślałam o tym co stanie się z moim chłopakiem i aż mnie skręcało w środku gdy wyobraziłam sobie jak cierpi, jak jest samotny po mojej zdradzie lub odejściu, jak wyglądałyby nasze relacje, jak czułabym się gdybym po jakimś czasie zobaczyła go z inną kobietą lub co gorsza jak przez resztę życia jest samotny i rozbity i uświadomiłam sobie, że prędzej dam się pokroić niż dać go skrzywdzić. Z kolegą z pracy nadal utrzymuję kontakt, widujemy się codziennie i często rozmawiamy ale całe zauroczenie prysło. Nagle dostrzegłam w nim zwykłego faceta, który ma wady i z którym nie mogłabym spędzić całego życia. Mój chłopak nie jest ideałem, często się kłócimy ale jest moim najlepszym przyjacielem, jest częścią mnie i teraz wiem, że nie wyobrażam sobie życia bez niego. Może potrzebowałam właśnie takiego zauroczenia by sobie to uświadomić. Może Ty też właśnie przechodzisz taką próbę. Życzę Ci byś była szczęśliwa cokolwiek postanowisz.
2 czerwca 2016, 12:29
Wiem co czujesz bo sama niedawno przez coś podobnego przeszłam. Poznałam w pracy faceta, który bardzo mi się spodobał i ja chyba jemu też. Do niczego nie doszło ale chodziłam przybita i ciągle o nim myślałam. Myślałam, że tego nie przetrwam. Wtedy zrobiłam coś co pomogło mi o tym facecie zapomnieć. Wyobraziłam sobie różne scenariusze, w których jestem z nim: w jednym był to potajemny romans w drugim zerwanie z moim partnerem by odejść do tamtego. W obu przypadkach myślałam o tym co stanie się z moim chłopakiem i aż mnie skręcało w środku gdy wyobraziłam sobie jak cierpi, jak jest samotny po mojej zdradzie lub odejściu, jak wyglądałyby nasze relacje, jak czułabym się gdybym po jakimś czasie zobaczyła go z inną kobietą lub co gorsza jak przez resztę życia jest samotny i rozbity i uświadomiłam sobie, że prędzej dam się pokroić niż dać go skrzywdzić. Z kolegą z pracy nadal utrzymuję kontakt, widujemy się codziennie i często rozmawiamy ale całe zauroczenie prysło. Nagle dostrzegłam w nim zwykłego faceta, który ma wady i z którym nie mogłabym spędzić całego życia. Mój chłopak nie jest ideałem, często się kłócimy ale jest moim najlepszym przyjacielem, jest częścią mnie i teraz wiem, że nie wyobrażam sobie życia bez niego. Może potrzebowałam właśnie takiego zauroczenia by sobie to uświadomić. Może Ty też właśnie przechodzisz taką próbę. Życzę Ci byś była szczęśliwa cokolwiek postanowisz.
Identyczna historia, choć dojście do tego punktu zajęło mi ponad rok.
2 czerwca 2016, 12:58
to naturalne że w ciągu życia podobasz się wielu osobom, Ty zwracasz uwagę na inne. i choćbyś zmieniała mężów co rok, to zawsze znalazłaby się ktoś, na kim mogłabyś zawiesić oko, a aktualny mąż stalby się nudny :P o związek trzeba dbać i go podsycać, bo KAŻDY przygaśnie jeśli tego nie robisz. mogę Ci obiecac, że kolega również stałby się mniej atrakcyjny za pewien czas. małżenstwo to jest wybór, że będę trwać przy konkretnym człowieku, a nie stan, że znikają wszyscy mężczyźni dookoła i tylko jeden jest na Ziemi:) zauroczenie to nic złego, pod warunkiem że szybko utniesz wszelkie relacje i kontakt z tym człowiekiem, nie mówiąc już o tym, żeby nie pozwolić sobie na żaden kontakt fizyczny, bo to już zdrada. rozumiem że z nim pracujesz, więc musisz mu powiedzieć w 4 oczy że nie interesuje cie jako facet i wasze relacje mogą być wyłącznie służbowe i tyle. tylko trzeba to zrobić szybko. bo tak to będzie sie to ciąglo, będziesz coraz bardziej w to wchodzić, czuć sie zle w stosunku do męża i dawać nadzieje koledze
2 czerwca 2016, 13:03
Zrób sobie rachunek zysków i strat - gołym okiem widać, że nie warto ulegać pokusie. Jak z tego zauroczenia nic nie wyjdzie to stracisz: męża, szacunek innych i pracę. No bo jak pracować z kimś, z kim miało się romans? Szkoda tego Twojego męża, ale na szczęścia na razie jeszcze nic nie zrobiłaś...Wiesz...niektórzy mężczyźni żeby zaliczyć laskę zrobią wszystko, powiedzą nawet, że kochają, więc ten Twój lovelas być może chce Cię tylko przelecieć a Ty takim skokiem spaprałabyś sobie życie. Nie warto. Każdy związek z czasem się zmienia. Dojrzewamy w związku, trudno oczekiwać motylków w brzuchu po x latach znajomości. Ale to nie znaczy, że miłości w związku nie ma. Jest rutyna, i to nad nią musiałabyś z mężem popracować. Jak znam mężczyzn to nie będzie miał nic przeciwko:))) Powrót do starych dobrych czasów może być bardziej intrygujący niż jakiś tam kolega z pracy. Powodzenia. !
2 czerwca 2016, 14:04
Moje zdanie? Trawa u sąsiada zawsze bardziej zielona. Kochasz męża to zadbaj żeby u was też była " Gęsia skórka ". Kwestia zadbania o związek. Powodzenia.
2 czerwca 2016, 14:55
Ja dawno temu niestety przeszłam na tą drugą stronę i wybrałam tego nowego faceta, lecz niestety u mnie było bez hepy endu. Świadomość jak bardzo zraniłam swojego chłopaka, ból w jego oczach były nie do zniesienia, nie potrafiłam sobie z tym poradzić do tego stopnia że od razu odechciało mi się nowej znajomości i całe zauroczenie nią zniknęło w oka mgnieniu. Ostatecznie zostałam sama bo nowego już nie chciałam a stary nie niechciał mnie, nie potrafił wybaczyć. Tak więc nie polecam