Temat: Kupno mieszkania czy ślub

Jestem z chłopakiem 3 lata. Ja mam 26 lat, on 28. Skończyliśmy studia. Obydwoje sami się utrzymujemy, mamy stałą pracę. On mieszka z mamą ja mieszkam w kawalerce rodziców. Dodam ze przed ślubem nie będziemy mieszkać razem przed ślubem. Nie jest to spowodowane wiarą ani religia. Mój chłopak uważa że najpierw chciałby uzbierać pieniądze na wkład własny w mieszkanie (to jest ok 50tys-60tys). Przez dwa lata uzbieral 12 tys. Wychodzi na to ze jeszcze 6 lat będzie zbierał te pieniądze. Z kolei ja uważam, najpierw moglibyśmy wziąć ślub, mieszkać na razie w kawalerce, starać się razem uzbierać jak najwięcej potem może coś wynająć jakby sie pojawil bobas  i na spokojnie kupić mieszkanie (uzbierać na wkład własny i opłaty okolokredytowe i częściowe wykończenie mieszkania).  Co myślicie o tej sytuacji? 

Zaczytana90 napisał(a):

my odkladamy na dom i mamy zamiar kupic go w kwietniu przyszlego roku. Slub moze z czasem ale tylko  ceremonia dla najblizszych. Nigdy nie chcialam wielkiego wesela. Szkoda kasy ;) 

Ale ja też nie chce wielkiego wesela. Nigdzie nic takiego nie napisałam. 

A co do reszty to chyba mamy inną sytuację 

Jedno , co mi przychodzi do glowy, to ty kupujesz na boku mieszkanie - on kupuje mieszkanie - w jednym mieszkacie jedno wynajmujecie. Nie  wyobrazam sobie sytuacji,kiedy ty wprowadzasz sie do jego mieszkania i za swoje oszczednosci kupujesz lodowke, pralke i cale wyposazenie a jak cos to mozesz sobie te lodowke wziac, a on bierze mieszkanie.... Bo jak on chce sam kupic mieszkanie - to ty wlasciwie na co zbierasz, skoro bedziecie malzenstwem to twoje oszczednosci pojda na "dom".  Teraz kiedy jest rownowaga (razem oszczedzacie i razem dobrze zarabiacie)  moglby cie "przyjac" do swojego planu, ale on doprowadza do braku rownowagi. To nie fair. Nic nie umiem ci poradzic.

ateistka napisał(a):

Jedno , co mi przychodzi do glowy, to ty kupujesz na boku mieszkanie - on kupuje mieszkanie - w jednym mieszkacie jedno wynajmujecie. Nie  wyobrazam sobie sytuacji,kiedy ty wprowadzasz sie do jego mieszkania i za swoje oszczednosci kupujesz lodowke, pralke i cale wyposazenie a jak cos to mozesz sobie te lodowke wziac, a on bierze mieszkanie.... Bo jak on chce sam kupic mieszkanie - to ty wlasciwie na co zbierasz, skoro bedziecie malzenstwem to twoje oszczednosci pojda na "dom".  Teraz kiedy jest rownowaga (razem oszczedzacie i razem dobrze zarabiacie)  moglby cie "przyjac" do swojego planu, ale on doprowadza do braku rownowagi. To nie fair. Nic nie umiem ci poradzic.

Chce jeszcze dzisiaj z nim o tym porozmawiać. Ja nie wyobrażam sobie być małżeństwem i każdy sobie sam rzepke skrobie. Na pewno do takiej sytuacji nie odpuszczę. W takiej sytuacji to się niczego nie dorobimy jak każdy będzie miał swoje mieszkanie.

Lena1980 napisał(a):

ON mieszka z MAMĄ! zapewne z mamą mu najlepiej - obiadki itp. Synuś mamusi.

No właśnie on nie wydaje się maminsynkiem. Nie wiem może porostu rzeczywiście mnie zbyl taka odpowiedzią.

... ale to przeciez jest jasne i klarowne ze on zbiera na Wlasne mieszkanie ... jezeli bedzie slub i wspolny wklad, to mieszkanie bedzie wasze  a nioe jego ....ja robie to samo, mam zamiar życ z moim długo i szczesliwie, ale wole by mieszkanie bylo moje bo sie w zyciu napatrzylam... połowek nie ma z tym problemu...

...no ewentualnie przedluża sobie czas wolności :D

oczywiście, że powinniście zamieszkac razem w kawalerce, z tego co mówisz to nie musicie wynajmować, więc sporo kasy możecie wciąż oszczędzać przy tym mieszkając razem - nad czym się jeszcze zastanawiac? kolejne 6 lata osobno?! never. a potem się okaże, że on jednak nie jest gotowy i tyle lat zmarnowane - już taką sytuację widziałam, facet po prostu był niedojrzały do powaznego związku, a byli ze sobą już chyba z 5 lat spokojnie.

wydaje mi się, że szuka problemów tam gdzie ich nie ma, albo po prostu kręci, co jest bardziej prawdopodobne. ja bym postawiła mu sprawę jasno, bo tak to do usranej śmierci sobie może mieszkac z mamusią i na tym skończy.

my wynajmujemy mieszkanie (i za 30m2 płacimy prawie 1500!) :/, przez co jesteśmy w stanie odłozyć naprawde minimalną kwote miesięcznie ale chociaz mieszkamy razem, a tak to byśmy wiecznie siedzieli swoim rodzicom na głowie i żyli na zasadzie randek - bez sensu, dziećmi już przecież nie jesteśmy. my mamy 27 i 28 lat, mieszkamy razem prawie 1,5 roku, jesteśmy ze soba 4,5, w tym roku ślub :)

Ale on chciał z Tobą zamieszkać w kawalerce tylko postawiłaś ultimatum, że może dopiero po ślubie? 

Queen_D napisał(a):

Ale on chciał z Tobą zamieszkać w kawalerce tylko postawiłaś ultimatum, że może dopiero po ślubie? 

Ja nie stawialam nigdy żadnego ultimatum. Od początku związku znał moje stanowisko w tej sprawie więc to nie tak ze ja go przymuszam teraz do ślubu. Powiedział ze szanuje  moją decyzję. 

qwertyasdf napisał(a):

A to nie jest tak, że mieszkając z mamą, oszczędza na kosztach jedzenia, mieszkania i czego tam, a mieszkając z Tobą nie dałby rady zaoszczędzić nawet tych 500 zł miesięcznie?

Nie jest tak. Mamie płaci ok 1000 - 1200 zl. Moje rachunki nie przekraczają 400 zl miesięcznie za mieszkanie (czynsz, gaz, prąd i woda). Myślę ze gdybyśmy razem zamieszkali to rachunki za mieszkanie nie wzroslyby znacząco. W sumie pewnie głównie woda. Oprócz tego kupowalibysmt jedzenie dla dwóch osób. Możliwe ze moglibyśmy odkładać więcej mieszkając u mnie. Ale na pewno nie byłoby to dla niego niekorzystne finansowo 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.