Temat: Mój związek mnie niszczy

Cześć kobitki! 

Witam was kochani

Z góry piszę, jestem młoda, wiem, że tematy miłosne mogą być nudne i żałosne, ale moja sprawa już tak mnie przytłacza, że niszczę swoją osobowość. Jeśli czujecie, że nie chce wam się wgłębiać w moje pseudo problemy, nie czytajcie tego i nie osądzajcie mnie proszę. Potrzebuję pomocy, i postanowiłam, że zacznę jej szukać wśród ludzi. Jeśli macie troszkę wolnego popołudnia, będę bardzo wdzięczna.

Jestem w związku od półtora roku. Przez pierwsze 3 miesiące było różnie-on palił marihuanę, imprezował, nie interesował się swoją nauką, był zaślepiony w innej dziewczynie. Sprowadziłam go na dobrą drogę, zajął się nauką, nie imprezuje tak często (oczywiście czasem zdarzy mu się skok w bok, ale to już raczej ze mną), robimy wszystko razem, mimo nauki widzimy się praktycznie codziennie, jest mi wierny. Na początku było bajecznie: wspólne wyjazdy, wspólna codzienność, sponatniczne plany, marzenia.

Może to chore, ale mam nadzieję że zrozumiecie o co mi chodzi. Od jakiegoś czasu zaczęłam zauważać że nie potrafię nawiązywać kontaktów z ludźmi-nie jestem w stanie prowadzić rozmowy, stresuję się. Wcześniej, na początku związku miałam mnóstwo znajomych, a teraz mam jedną przyjaciółkę i to absolutnie wszystko. Mam wrażenie że odstraszam ludzi, oni się tak zachowują. Ponownie przywołując stare czasy-podobałam się płci przeciwnej, potrafiłam rozmawiać z facetami. A dziś , mimo że przykładam większą uwagę do wyglądu, odstraszam charakterem, który zamienił się w absolutny brak osobowości. 

Ponadto codziennie potafię płakać w poduszkę, nie wiadomo dlaczego, nie widzę sensu w swoich działaniach. 

Nie potrafię skupić się na nauce, zaniedbałam moje pasje i jazdę konną, która była moją absolutną miłością. Nie mam ambicji, prawie cały tydzień spędzam z nim, absolutnie każdy weekend, ale nie potrafię inaczej, bo tylko to daje mi ulgę od czarnych, depresyjnych myśli. Kiedy nie jesteśmy przy sobie, ogarnia mnie pustka, beznadziejność. Nie widzę niczego interesującego wokół mnie, żyję od spotkania do spotkania. I proszę nie czytajcie tego źle-nie chodzi szaloną  miłość, o tym, że jestem w nim zapatrzona i zakochana po uszy, ale o to, że muszę się z nim spotykać, bo inaczej dopadają mnie czarne myśli. Czarne myśli które powodują że nie mam ochoty na nic. Przy nim nie muszę rozmawiać z ludźmi , wystarczy że rozmawiam z nim, co daje mi bezpieczeństwo. 

Kiedy był okres, w którym byliśmy pokłóceni, trwał on około tygodnia, odzyskałam pewność siebie, potrafiłam rozmawiać z ludźmi i nie przejmowałam się wszystkim wokół. Oczywiście, po tym tygodniu tęskniłam za nim, ale czułam się zupełnie innym człowiekiem. Starą Anią, która miała swój własny świat. Teraz go nie mam. 

Mimo wszystko on mnóstwo dla mnie znaczy i nie potrafiłabym żyć bez niego.

Wiem, że to wszystko jest bardzo skomplikowane. Wiem, że może wydawać się żałosne, bo mam kochającego chłopaka i doszukuję się problemów. Ale niestety nie doszukuję się ich, one są i czuję się przez nie coraz gorzej. Mam nadzieję że któraś/któryś z was jest w stanie coś napisać na ten temat, bo sama nie wiem jak to zdefiniować-toksyczny związek, uzależnienie od chłopaka? 

Miłego wieczorku i z góry dziękuję, Ania

Nie poddawaj się i znajdź coś co będzie Ci dawało szczęście. Nie zatracaj siebie da relacji. Wszystko powinno łączyć się mimo wszystko w dość idealna całość, ale przede wszystkim zdrowy egoizm to podstawa :)

Mysle, ze koniecznie powinnas przeczytac ksiazke Robin Norwood "Kobiety, ktore kochaja za bardzo" mam wrazenie, ze jest ona o tobie. To jest taki poradnik dla kobiet,ktore wlasnie jak ty za bardzo kochaja. Dowiesz sie dlaczego to robisz itd.

Dziękuję, koniecznie przeczytam! 

ateistka napisał(a):

Mysle, ze koniecznie powinnas przeczytac ksiazke Robin Norwood "Kobiety, ktore kochaja za bardzo" mam wrazenie, ze jest ona o tobie. To jest taki poradnik dla kobiet,ktore wlasnie jak ty za bardzo kochaja. Dowiesz sie dlaczego to robisz itd.
        dziękuję za wspaniały pomysł i polecam każdej kobitce, której sytuacja  choć troszkę przypomnia moja. Książka niesamowita, zachciewa mi przez nią żyć

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.