4 lutego 2011, 13:31
Witajcie, piszę do Was z prośbą o pomoc, dobrą radę, odrobinę zrozumienia...
W listopadzie poznałam chłopaka, chodziliśmy na spacery, dobrze nam się rozmawiało, zabrał mnie do kina, kupował róże (nawet bez okazji!), coś tam zaiskrzyło. Długo zwlekałam z wyznaniem mu, co do niego czuję, mimo, że on już próbował mi to powiedzieć wcześniej. Po prostu chciałam się upewnić, że naprawdę mogę na niego liczyć. Moje poprzednie związki zazwyczaj kończyły się wkrótce po wyznaniu miłości, dlatego teraz chciałam być ostrożniejsza, działać mniej pochopnie.
Spędziliśmy razem sylwestra i w Nowy Rok wreszcie się przełamałam. On wyglądał na wniebowziętego, że wreszcie to usłyszał.
Potem przez dwa tygodnie było jeszcze w porządku, musieliśmy jednak ograniczyć spotkania, bo zbliżała się sesja. Dla mnie każdy dzień bez Niego był strasznie ponury i przygnębiający, On mówił, że tęskni, ale woli ze mną w tym czasie nie pisać, bo przez to tęskni jeszcze bardziej (tego nie mogłam pojąć ;| ).
Pewnego dnia, gdy pojechałam do domu i rozmawialiśmy przez GG, był dla mnie niemiły, ja się zdenerwowałam i następnego dnia, gdy rozmawialiśmy posprzeczaliśmy się jeszcze bardziej (chodziło o to, że mamy dać sobie więcej swobody, że go nie obchodzi z kim ja się spotykam i wychodziło na to, że tego samego oczekuje ode mnie). Następnego dnia była już zgoda.
Kilka dni później napisał mi, że chyba musimy porozmawiać, ale to po sesji, na co ja, że skoro już o tym wspomniał, to spotkajmy się następnego dnia. No i wtedy powiedział mi, że chce trochę odpocząć od tego wszystkiego i przemyśleć pewne sprawy. Wprost mówił mi o tym, że przestało mu zależeć, że przestał się angażować i że się rozleniwił, bo byłam dla niego za dobra. Twierdził, że wciąż mnie kocha, ale będąc przy mnie jest obecny tylko fizycznie, przestałam być całym jego światem. Dlatego też chciał się ode mnie odsunąć, by zaoszczędzić mi "piekła obojętności" z jego strony i się przekonać, czy zacznie tęsknić czy nie.
W czasie tej separacji pisaliśmy na GG (drętwa wymiana zdań typu "Co tam? Co słychać? Jak nauka? Kiedy egzamin?"). Raz ustawił sobie opis, tekst piosenki Happysad-'Jeszcze, jeszcze', która dla mnie osobiście jest cholernie jednoznaczna. Gdy coś o tym delikatnie wspomniałam, stwierdził, że to przecież tylko głupi opis i złe wnioski z niego wyciągam, ale od razu go skasował.
Ta sytuacja dała mi kopa, stwierdziłam, że muszę to zakończyć, zanim on to zrobi, a jest pewne, ze zrobi.
Mieliśmy spotkać się dziś, ale oboje mamy za dużo nauki, więc odwlekamy to do po egzaminach. On wie, że chodzi o rozstanie i chce abyśmy zrobili to w normalny, cywilizowany sposób, tak by nie znienawidzić się wzajemnie i móc kiedyś wyskoczyć razem na piwo.
Problem w tym, że ja strasznie za nim tęsknię i wiem, że jak skończy się ten cały sesyjny zapieprz i będę miała dużo wolnego, będę siedziała w domu i użalała się nad sobą. W zasadzie moje postępowanie i decyzja o zerwaniu z nim była umotywowana radami przyjaciółek, ale gdy teraz sama o tym myślę, nie chcę tego robić...
Jak myślicie, czy istnieje jeszcze szansa, by mu zaczęło znów zależeć? Czy to raczej ja powinnam być twarda, zacisnąć zęby i kulturalnie to zakończyć?
4 lutego 2011, 21:18
Grosa - no rzeczywiście trochę przesadziłam z tym "długo". ;p To bardziej moje subiektywne odczucie po poprzednich 'związkach', gdzie mi, młodziutkiej i głupiutkiej, wydawało się, że to takie big love i że z takimi wyznaniami nie ma co zwlekać... Tym razem po prostu porządnie się zastanawiałam, a nie szłam na spontan.
Kitka628 - kopnąć się postaram, ale wątpię bym była na tyle odważna. Jednak latać za Nim nie zamierzam. ;)
- Dołączył: 2006-01-17
- Miasto: Pod Bukami
- Liczba postów: 4137
4 lutego 2011, 21:23
Polecam książkę "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" czy jakos tak.
- Dołączył: 2011-01-17
- Miasto:
- Liczba postów: 194
4 lutego 2011, 22:29
hmmm, jest jeszcze niestety taka opcja , niezbyt miła ale prawdopodobna ... upatrzył sobie inną pannę i ma ochotę ją "bliżej" poznać ale nie chce palić za sobą mostów, więc z Tobą nie zrywa bo w razie czego wie,ze go kochasz i że będziesz czekać.... ( niestety sama miałam taką sytuację jak Ty opisujesz i u mnie właśnie chodziło o to co napisałam ;/ )
5 lutego 2011, 00:19
I tak być może, choć On sugerował, że nie jest... Mam nadzieję, że był szczery do końca...
- Dołączył: 2011-01-17
- Miasto:
- Liczba postów: 194
5 lutego 2011, 08:52
w tym przypadku to faceci zawsze brną w zaparte, że nie ma innej . Ale mam nadzieję, że w Twoim przypadku faktycznie facet jest szczery. a Tobie pozostaje w takim wypadku, zająć się sobą, coś dla ciała, coś dla ducha , dzięki temu nie będziesz miała czasu myśleć , przez co się troszkę zdystansujesz , a zobaczysz on wtedy zacznie biegać z Tobą :)
5 lutego 2011, 13:35
Dziękuję Wam wszystkim za cenne rady! Póki co, tak jak większość z Was mówi, zajmę się sobą (to po sesji ;p), zacznę wychodzić do ludzi (w zasadzie to przez niego zaniedbałam nowe znajomości ze studiów, pora to nadrobić) i się zdystansuję. Zobaczymy czy coś drgnie, jeśli nie to... Panu już podziękujemy. :)
Jeszcze raz dzięki, na Vitalijki zawsze można liczyć. :)
- Dołączył: 2007-08-27
- Miasto: Hamak
- Liczba postów: 10054
5 lutego 2011, 15:27
Boże,weź tu zrozum faceta..... niby Cię kochał, ale przestało mu zalezeć? moim zdaniem jedno wyklucza drugie. Twoja historia przypomniała mi moje "podchody"z pewnym panem, rok temu, z poczatku bardzo mu sie podobalam, on mi średnio, ale potem coś się stało, on zaczął się oddalać, a mi zaczęło strasznie zależeć, nigdy nie bylismy para ale zachowywalismy sie tak, ja bylam wniebowzieta i czekalam na dalszy jego krok, raz był milutki i robil maslane oczka, gładził mnie po dłoniach, przytulał się, nastepnego dnia mogłabym nie istnieć... ja cały czas walczyłam o to, żeby w końcu wydusił z siebie, że jesteśmy para, ale on wszystkim mówił, że jak bedziemy para, to im powie, a poki co jestesmy przyjaciolmi (conei przeszkodzilo mu calowac mnie od czasu do czasu a potem tlumaczyc sie ze tak wyszlo). W koncu, kiedy zmienilam kierunek studiow olał mnie totalnie, przestalismy sie ze soba kontaktowac, czasem do mnie pisze chyba tylko po to, zeby obudzic we mnie to co do neigo czułam. Wróciłam do byłego, z ktorym byłam dlugo i pomimo klotni wiem, ze to jest to, bo bardziej od slodkich maslanych oczu liczy sie to , jak druga osoba Cie traktuje i na ile mozesz na nią liczyć.
Mysle, że chłopak z twojej opowiesci troche przypomina mi tego mojego chłopaczka sprzed roku który nie umiał się zaangazowac, ale fajnie mu było mieć swiadomość, że ktoś za nim szaleje...
zerwij z nim, tosie przekonasz co tak naprawde chlopak ma w glowie. moze kiedy z nim zerwiesz chłopak odzyska rozum i zrozumie, że tak naprawde to chce z Tobą byc, a jego wybryk to tylko mały kryzys związany z nawałem obowiązków, może złego humoru, etc.
Mniebardzo dziwi, ze faceci tak szybko potrafia pozbierac sie po rozstaniu, czy zakonczeniu czegos co dla nas bylo marzeniem. Zwlaszcza, ze tak jak w twoim przypadku zwiazki rozpadaja sie nie wiadomo z jakiego powodu, bez konkretnej przyczyny..najpierw nas w sobie rozkochują, robią słodkie oczka, komplementują, a potem się wycofują nie podając nawet normalnej przyczyny...
- Dołączył: 2011-01-23
- Miasto: Biały Bór
- Liczba postów: 3877
5 lutego 2011, 15:32
Przecież mogłaś go odepchnąć jak chciał Cię całować! :). Swój rozum masz i chyba nie jesteś bezwolnym zwierzęciem.