Temat: kocham Go ale...

Jestem w związku 2 lata, aleeee.... już od długiego czasu nie możemy się dogadać, ciągłe sprzeczki o byle co, o moje spotkania z koleżankami, o wyjazdy do rodziny... Mój nie chce ze mną nigdzie wychodzić, podczas trwania naszego związku był ze mną na 2 'imprezach' ze znajomymi... o wyjściu do klubu nie wspomnę. ;) Do rodziny też ciężko go wyciągnąć, a jak już pójdzie gdzieś ze mną to aż mnie w środku nosi jak widzę jego minę przy stole. Dzisiaj są urodziny mojej babci. Zapytałam czy pójdzie ze mną na kawę - odpowiedział... " nie znam żadnej pary która razem chodzi do swoich rodzin" :x.. W złości powiedziałam, że w takim razie nie pójdę z Tobą na komunię do Twojego brata, bo pary razem nie chodzą nigdzie! 

Dodam do tego, że mój założył niedawno swoją firmę, jeździ na miesiąc a wraca na tydzień do domu.. Nie dość, że jest problem jak wyjdę gdzieś bez niego, gdy go nie ma, to nigdzie razem nie wyjdziemy(pomijając wyjście do galerii na zakupy, ale to max godzinka i już słyszę jego stękanie, i wyjście do kina)  jak on wróci do domu, ani nie wyjedziemy bo jest zmęczony i chce odespać (mysli)(spi)! Wracając do firmy od kilku miesięcy non stop tylko słyszę w kółko na jej temat. Jest sporo wydatków, bardzo... ale kurcze... ostatnio też miałam urodziny, były walentynki, imieniny miałam i jutro już dzień kobiet... Tak jak wyżej wspomniałam wiem, że jest sporo wydatków związanych z firmą, ale naprawdę wystarczyłby chociaż jeden kwiatek na te cztery święta.. nawet mu już sama głupio się wypytuje gdzie ma do mnie prezent na urodziny?  Kocham go, ale coraz więcej mi w nim przeszkadza.. Kiedyś mnie częściej zaskakiwał.. Ogólnie jest kochany, ambitny, ma plan na przyszłość, ale też porywczy, strasznie zazdrosny... i moim skromnym zdaniem nudny. Czy jest sens ciągnąć to dalej? Powiedzcie mi czy to tylko jakiś kryzys w którym mam go serdecznie dość? Chciałabym to zakończyć, ale i nie chciałabym.. mam mętlik w głowie.. 

Pasek wagi

Co do zazdrości i do wychodzenia z koleżankami czy do koleżanek, to nie mogę wyjść bo tam na pewno jest milion kolegów, po pijaku pewnie z każdym flitruje itp itd... jak pojadę do cioci to obraza majestatu, bo jest tam ktoś tam pan X z którym kiedyś na pewno byłaś... chyba każdy by już miał dość tego gadania i stękania...

Pasek wagi

Ja bym chyba odpuściła... 

Spróbuj z nim porozmawiać od serca. Zastanów się, co może być przyczyną jego zmęczenia i ignorancji. Jeśli się nie poprawi, to już nigdy się nie zmieni

Wiesz Ja tu widze wiecej wad niz zalet i defintywnie dusisz sie w tym zwiazku. Ale musisz pomyslec jak bedzie wygladalo Twoje zycie bez niego. Czy bedziesz szczesliwsza? 

Pasek wagi

mystify napisał(a):

Dzisiaj są urodziny mojej babci. Zapytałam czy pójdzie ze mną na kawę - odpowiedział... " nie znam żadnej pary która razem chodzi do swoich rodzin" .. W złości powiedziałam, że w takim razie nie pójdę z Tobą na komunię do Twojego brata, bo pary razem nie chodzą nigdzie!

Masakra, na Twoim miejscu zastanawiałabym się czy traktuje Cię poważnie, bo skoro nie chce uczestniczyć w życiu Twojej rodziny to tym bardziej nie będzie chciał do niej należeć.

To, że ma sporo na głowie przez firmę tego nie uzasadnia, zwłaszcza jeśli robił problemy przed jej założeniem.

Skoro nie jestes do konca szczesliwa w tym zwiazku, ani pewna tego, czy chcesz z nim byc do konca zycia, to lepiej teraz zerwac. Im predzej tym lepiej :P Ja hmm... ja sobie nie wyobrazam zwiazku gdzie moj facet wyjezdza na miesiac :/ jesli chodzi o imprezy, tez nie lubie, ale wyjscia do rodziny obowiazkowe :D

Pasek wagi

Ja byłam z takim panem i władcą do wczoraj, uważam że i tak długo wytrzymałam bo takiego typowego meczenia się to 2 lata. Teraz tego żałuję trzeba było zakończyć ten związek wcześniej, teraz nie mam żadnej dosłownie żadnej koleżanki nawet nie mam komu się wyzalic, bo jak dziewczyny się spotykaly to ja wiecznie nie mogłam wyjść bo była zazdrość i tylko pretensje 

Pasek wagi

Też już to sama w sumie stwierdziłam i nie tylko ja (moja mama również), że się duszę w tym związku, ale się wtrącać nie będzie bo to mój wybór. Co do tego czy byłabym szczęśliwsza, nie potrafię odpowiedzieć, bo jestem też z nim szczęśliwa, ale nie najszczęśliwsza. Już nawet nasze stosunki nie wyglądają tak samo jak kiedyś. Potrafił mi kilka razy wprost się zapytać "Dlaczego nigdy nie stękasz?" :x(kreci) no wtf...? Odpowiedziałam mu oczywiście, że chyba za dużo się pornosów naoglądał.. niestety ta odpowiedź nie zadziałała i przy następnym wytknięciu powiedziałam po prostu, że to raczej on się powinien martwić, to jego problem, a nie mój, że nie czeka za mną i się nie stara :< to, że przesadziłam i teraz to już będzie miał blokadę na jakiekolwiek zbliżenie. ;) wracając jeszcze do stosunków.. spróbowaliśmy wszystkiego w łóżku czego tylko chciał... i co? NADAL MU MAŁO... ;) "jesteśmy młodzi, spróbujmy jeszcze czegoś szalonego".. Szkoda, że nie przyjmuje do świadomości tego, że jesteśmy młodzi to może w końcu byśmy gdzieś wyszli a nie piątek, sobota wieczór po 22 już w łóżku jak stare dziadki ;) Do znajomych nigdzie nie jeździmy tylko do rodziców na kawki herbatki kolacyjki obiadki.

A wracając do omijania spotkań, wyjazdów, wyjścia na koncert z koleżankami to ominęłam chyba z 200 takich. Boję się, że zostanę sama, koleżanki się wyprowadziły teraz, fakt nie tak daleko, ale teraz już zupełnie nie mogę do nich pojechać, BO PEWNIE NOWI KOLEDZY JUŻ TAM BĘDĄ I CHCESZ POZNAĆ? 

Próbowałam z nim wiele razy na ten temat rozmawiać. Na nasz temat. Prosiłam, żeby się zmienił to "może zacznij od siebie, sama nie jesteś idealna.." :) albo.... że to ja mam zacząć się starać!! A ja się staram cały czas, ale chyba już po prostu trochę odpuszczam bo może sama nie widzę sensu.. może potrzebuję kogoś kto spojrzy na nasz związek z boku i mi powie co i jak jest nie tak...  Może tak traktuje nasz związek bo jestem jego pierwszą dziewczyną? Sama już nie wiem. 

Pasek wagi

Widac ze jestes sfrustrowana cala ta sytuacja, wiec na Twoim miejscu po prostu wyplatalabym sie z tej relacji... Na pewno latwo nie bedzie, zwlaszcza jesli razem mieszkacie, ale taka zlota klatka to nie jest dobre rozwiazanie... 

Ja sobie nie wyobrazam zeby mi moj mezczyzna zabronil jechac na spotkanie z kolezankami, czy na koncert, czy na impreze... Co prawda rzadko mi sie zdarza gdzies isc bez niego, ale jak jade sama do Polski bo sie chce spotkac z przyjaciolka, czy odwiedzic rodzine to nie mam zadnych zali z tego powodu. Rodzicow tez odwiedzam sama, ale tylko dlatego ze moje szczescie zwyczajnie sie u nich nudzi, bo nie ma jak pogadac. On nie zna polskiego rodzice po angielsku ledwo dukaja, wiec latwiej jest jak pojade sama, co nie zmienia faktu ze jak tylko jestesmy razem w okolicy to na kawe wdepniemy. na imprezy pracownicze chodze sama, on na swoje spotkania z kolegami tez czasem jezdzi sam, grac w golfa tez jezdzi sam, a ja mam w tym czasie czas dla siebie... 

Imprezowi raczej nie jestesmy wiec kluby odpadaja, ale razem wychodzimy praktycznie co 2 tydzien gdzies, a to do pubu, to do restauracji, bilard, kregle, kino... 

Ufamy sobie wiec nie widze potrzeby 'zabraniania' mu czegokolwiek - w druga strone dziala to tak samo. inaczej dla mnie zwiazek jest chory... 

Pasek wagi

Jak dla mnie to ten zwiazek jest beznadziejny. Nie wiem dlaczego piszesz ze jestes szczesliwa - z czego? Prawie sie nie widzicie, jak juz sie widzicie to nie chce spedzac czasu tak jak ty, nie zadowala Cie seksualnie, olewa Twoje urodziny, Walentynki etc. Dla mnie to brzmi jakbys na sile chciala sie przekonac ze jestes we fajnym zwiazku pomimo ze jest bleee...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.