- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 lutego 2016, 16:50
Ciężko mi z tym i nie wiem co mam zrobić, więc chciałabym prosić o radę.
Spotykałam się z pewnym mężczyzną przez ok. 3 miesiące. Po miesiącu odkryłam, że ma on drugie konto na facebooku. Po prostu z ciekawości weszłam na profil przyjaciółki znajomej z widzenia i widzę, że jest ona w związku z nim. Miał trochę pozmieniane dane, ale to szczegół. Zwróciłam mu na to uwagę i chciałam zakończyć tą znajomość, ale on przekonał mnie w jakiś sposób, że to pomyłka, błąd facebooka, że to jego była dziewczyna, a ja naiwna uwierzyłam. Pokazałam mu nawet zrzut ekranu, ale po wysłaniu mu tego i ponownym wejściu na jej profil zostało tylko "w związku". On sam twierdził, że tamto konto jest stare i dawno nie używane. Tego samego dnia także nie mogłam zobaczyć już tego drugiego profilu, bo podobno został usunięty. Nie wiem co mnie tak wtedy zaślepiło...
Teraz po kolejnych dwóch miesiącach, jakoś tak z ciekawości znów weszłam na profil tej dziewczyny i ku mojemu zaskoczeniu on nadal był z nią w związku. Klikając na jego profil wyskakiwało, że strona jest uszkodzona. Stwierdziłam, że coś musi być na rzeczy i napisałam do koleżanki żeby weszła na profil tej dziewczyny i sprawdziła go. Ona wszystko mogła zobaczyć, ba! wysłała nawet mi jego zdjęcia z tamtego profilu. Domyśliłam się, że on mnie po prostu zablokował. Napisałam mu, że nie można być tak podłym dla ludzi.. taka gadka moralizująca i już nie mam z nim kontaktu. Zablokowałam go, bo nie chce słuchać nadal tych kłamstw. On zabrnął tak głęboko, że nie uwierzyłabym pewnie w żadne już słowo, gdyby nawet było prawdą.
I nie chodzi mi zupełnie o mnie, bo mam dobre podejście do życia. Nie chce marnować czasu na smęty i lamenty. No cóż, na pewno w moim życiu spotkam dużo bardziej zagubione osoby... nieważne.
Problem mam tylko taki, że nie wiem czy powinnam napisać tej dziewczynie o tym. Powiedziałam mu, że wyjawię jej wszystko, ale on stwierdził, żebym "nie była żałosna". Szkoda mi jej. Nie wiem, może mają taki układ, ale z tego co widzę to ona zna nawet jego rodzinę, więc to musi być coś poważnego. Nie chce nikomu robić problemów i przykrości, nie chce się z nią kłócić przede wszystkim i jeśli już bym miała jej powiedzieć to wolałabym to zrobić anonimowo, tylko nie wiem w jaki sposób, bo mamy wspólnych znajomych.
Proszę o radę.
PS.Wiem, jestem głupia, że wcześniej uwierzyłam.
Uczymy się na własnych błędach.
Historia trochę dziecinna, ale jakże prawdziwa. Moje życie to cyrkowa arena w każdej sprawie.
20 lutego 2016, 18:22
ale jak to zrobić tak, żeby pozostać anonimową osobą?ja nie należę do mściwych, każdy popełnia błędy, a ludzie z natury to dobre stworzonka (;
Ale dlaczego anonimową? boisz się co on o Tobie pomyśli? albo ona? Gdybyś była na miejscu tej dziewczyny to nie chciałabyś wiedzieć co wyprawia Twój chłoptaś? on z natury na pewno jest dobrym stworzonkiem, wybacz ale mam wrażenie, że jesteś troszkę naiwna.
20 lutego 2016, 18:24
oczywiscie że napisz do niej
20 lutego 2016, 18:43
Ale czemu chcesz być anonimowa? Bez sensu. Nie jesteś niczemu winna, masz prawo napisać do kogo chcesz i zgłosić co tylko chcesz. Obie jesteście ofiarą beznadziejnego typa. Jak napiszesz z jakiegoś anonimowego konta to na bank ci nie uwierzy. On sprzeda jej podobną historie jak tobie i oczywiscie że zaufa swojemu facetowi. Ja bym nawet się nie zastanawiała tylko bym pisała. Nie musisz jej oceniać, nie musisz sprzedawać jej intymnych szczegołów, krótko zwięźle i na temat.
Napisz jej na spokonie coś w stylu " Wiem,że zabrzmi to dziwnie,wiem,że jest to delikatna sprawa, ale uważam,że każdy ma prawo znać prawde i decydować co z nią zrobi. Piszę do Ciebie wprost, bo sama zostałam oszukana i wiem,jakie to uczucie stracić zaufanie do kogoś bliskiego. Jestem (tu twoje imie i nazwisko) i od X czasu byłam z Twoim chłopakiem. Oczywiście nic o tobie nie wiedziałam, a on grał na dwa fronty..." No i tu lecisz z tym co sie działo, jak wyglądały pewne sprawy, fajnie jakbyś miała print screeny jakiś bliższych rozmów czy jakbyś zrobiła zrzut smsów. Każdy dowód jest niezbędny bo ona pewnie nie uwierzy od razu.
20 lutego 2016, 19:47
A ja uważam chyba jako jedyna że nie wpier**la się między wódkę a zakaske. On i tak nawkreca jej coś. Np że dał Ci kosza a Ty się mscisz. Zrobi z Ciebie ofiarę losu, ona mu uwierzy tak jak Ty kiedyś i będzie Cie obgadywac do ludzi a z nim się śmiać.
20 lutego 2016, 19:51
w sumie, to zależy, bo nie masz obowiązku, a być może czułabyś się upokorzona, bo ludzie lubią nie wierzyć; albo jeżeli na Twoim sumieniu to ciąży to ja bym powiedziała i nie wdawała się w dyskusję ot wiadomość przekazano i tyle
20 lutego 2016, 20:13
Napisalabym juz jak emocje opadna. Co z tego, ze macie wspolnych znajomych? To on byl nieostrozny i az prosil sie o ujawnienie prawdy. Sam jest zalosny.
Kiedys gdy bylam studentka, mieszkalam w akademiku z pewna dziewczyna z ktora sie nawet kumplowalam. Byla bardzo zakochana w pewnym studencie, takim bawidamku, dosyc przystojnym. Spedzila z nim nawet Sylwestra, ale sama mowila, ze mu jakos nie ufala.
Ja w tym samym czasie mialam drugi akademik, bylam na dziennych studiach rowniez, na innej uczelni w miescie oddalonym o 160 km. Jakiez bylo moje zdziwienie, gdy w pierwszych dniach stycznia, juz po Nowym Roku na jednym z wykladow zauwazylam w tym drugim miescie tego chlopaka mojej kumpeli. Jakos tak sie odwrocilam i zaniemowilam, bo wierzyc mi sie nie chcialo, ze on studiuje moj kierunek, ale stwierdzilam, ze to nie on, po prostu ktos bardzo podobny do tamtego. Podczas wykladu jeszcze kilka razy sie ogladnelam do tylu i sie na niego patrzylam i pomyslalam sobie, ze ktos bardzo podobny do gostka, ktory byl z moja dobra kolezanka z pokoju, z mojego drugiego akademika. Po wykladzie tylko zobaczylam, ze on idzie za reke z kolezanka z mojego drugiego kierunku i ze rzeczywiscie jest bardzo podobny do tego gostka z innego miasta...
Juz prawie o tym zapomnialam, gdy kilka dni po tym podeszla do mnie kolezanka z mojego drugiego kierunku i zapytala dlaczego tak przypatrywalam sie jej chlopakowi podczas wykladu....i ze on powiedzial jej, ze mnie zna i ze duuuzoooo moge powiedziec na jego temat jej. Powiem szczerze, ze gdyby tylko zapytala dlaczego sie na niego patrzylam, to bym powiedziala, ze kogos mi przypomina, ze widocznie sobowtor, ale jak juz on jej powiedzial, ze mnie zna, to pomyslalam sobie, ze kretyn skonczony jest i tyle. Wiec powiedzialm jej, ze owszem, znam go bo to jest chlopak mojej kolezanki z pokoju w akademiku w ktorym mieszkam, w innym miescie akademickim. A ona, ze nie, ze ona jest z nim od kilku miesiecy...ze to jej chlopak. A ja mowie, wiesz, no nie chce rozsiewac plotek, ja wiem tyle, co ona mi mowila. Ze razem sylwestra spedzili itd. A tamta, ze na Sylwestra on pojechal do kuzyna...itd...Oj, okazalo sie, ze dziewczyna byla w nim zakochana, ale zerwala z nim. Natomiast powiadomilam moja wspollokatorke i ona byla w glebokim szoku, ale tez czula, ze tamten ja oszukuje i jakos sie tak nie zaangazowala.
Tamta zas z mojego kierunku podziekowala mi jakis dluzszy czas po za to, ze w sumie przypadkiem to wyszlo...ze byla bardzo zakochana w nim i nie sadzila, ze on ja zdradza. To byla era, gdy nie bylo jeszcze netu, komorki dopiero wchodzily i rzadko kto je mial....
A chlopak sam sie wydal na wlasne rzadanie. Kiep byl i tyle, bo ja raczej nie naleze do osob, ktore leca od razu doniesc cos....
20 lutego 2016, 20:15
Ja pewnie bym napisała do niej. Zawsze możesz jej załączyć jakieś wasze wspólne fotki czy screeny z rozmów itd, żeby uwierzyła. A żałosny to jest ten koleś, porażka.