- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 lutego 2016, 20:25
Czytam sobie wątek http://vitalia.pl/forum11,935131,0_W-jakim-wieku-z... i... trochę mi smutno. Mam 25 lat, mój Narzeczony 34. Czuję na sobie upływ czasu. On pracuje w delegacji. Ja, żeby być blisko porzuciłam swoje życie i mieszkam razem z nim w miejscach jego pracy (zazwyczaj po pół roku). Mam swój mały biznes, który mogę bez przeszkód prowadzić przez internet. Otworzyłam 2 miesiące temu więc teraz inwestujemy, ale jeszcze nie wyszłam na 0. Jesteśmy razem 3 lata, rok po jego oświadczynach. Czuję, że jestem "stara". Dziewczyny piszą że zachodziły w ciążę 23, 24, 25 lat... Ja... też bym już chciała. Ale nie mamy kasy na mieszkanie, jego praca jest taka a nie inna, a ja nie potrafię sobie tak od już zajść i nie martwić się. Bo jak to, znowu za kilka miesięcy się przeprowadzimy, nie będę miała stałego lekarza etc. Pieniądze mamy na normalne życie. Odkłada się może jakiś 1000 w miesiącu, jeśli dużo nie jeździmy do mnie do domu (mam 600 km ) więc to sporo kosztuje, a czasem muszę załatwić wiele spraw i jadę autem.
Kocham go. Na prawdę. Ale widzę jak życie ucieka mi przez palce. Przyjaciele, znajomi... czekanie na nie wiem co. Jestem już po studiach, z doświadczeniem zawodowym swoją wizją.... nie wiem gdzie zmierzamy. A mentalnie.... wydaje mi się że jest za późno na wszystko i bedzie coraz gorzej. Chciałabym dziecko, ale... nie czuję bezpieczeństwa ...
18 lutego 2016, 09:17
Dziękuję dziewczyny. Są to dla mnie ważne słowa - spodziewałam się raczej ostrej fali krytyki.
Miałam wczoraj gorszy dzień. Prace nad biznesem trwają od 2 miesięcy. Wstaję rano, robię kawę i... siadam do komputera. I klepię do samej nocy - 4 dni temu poszłam spać o 2. A sprawy się nawarstwiają, sporo pieniędzy wychodzi z konta, a mniej wpływa - oczywiście jest to jasne. W ogóle się cieszę, że po 2 miesiącach już coś wpływa, i że minus się zmniejsza, a nie rośnie. Ale jestem strasznie przemęczona.
W dodatku jakoś mnie przytłacza miejsce, w którym mieszkamy od lipca. Ja ogólnie jestem typem przedsiębiorcy, to nie mój pierwszy biznes. Ale jeden padł bo moja wspólniczka jest w Krakowie i tam mieliśmy większość klientów, a ja stąd gdzie jestem to 6, 7 h autem, a autobusem czy pociągiem to przesiadki. Drugi biznes, mimo pracy 200% na dobę też padł - robiłam go z człowiekiem z Kanady, właściwie z inwestorem i zwyczajnie nie wrobiłam. Rok temu zwolniłam się z etatu w korpo.
I to był taki dzień podsumowań. Że idzie jak po grudzie, że mam 25 lat a jeszcze się nie udało czegoś rozkręcić dobrze prosperującego, że właściwie to życie zawodowe to mam bez sensu, jestem na obcej ziemi i nic mi nie wychodzi :P
W dodatku diety nie trzymam żadnej - jem sporo mniej niż powinnam, nie ćwiczę. Bo jak zaplanuję, że rano wstanę i poćwiczę to kiedy po otworzeniu oczu spojrzę na telefon to widzę zapchaną skrzynkę i robotę na wczoraj. A wieczorem jestem wyzuta totalnie z energii.
W dodatku moje 3 przyjaciółki najbliższe, często dzwoniące, mają dzieci... więc wiecie z każdą o tych dzieciach... żeby nie było, że ja ganię - chętnie rozmawiam ale to taki efekt. A te w moim typie robiące jakieś sprawy zawodowe to tak jak ja - nie mają czasu na gadaninę.. .I koło się zamyka.
Ale podniosłyście mnie na duchu - dziękuję :)
Edytowany przez FitnessGirlToday 18 lutego 2016, 09:21
18 lutego 2016, 11:11
Z tego co mowisz to Twoj styl zycia nijak ma sie so dziecka I dziecko na tym etapie byloby kompletnie niekompatybilne z waszi planami + warto byc w jednym miejscu dluzej jak sie ma dziecko. I czy Twoj narzeczony jest w ogole gotowy ns potomstwo? Jestem o rok od niego starsza I z mojej perspektywy to wyglada tak zd on sie buja, zciagle sie przeprowadza, przez ostatnie 10-15 lat to raptem pare tys zaoszczedzil... Ogolnie nieprzekonujaco jezrli chodzi o zakladanie rodziny.
18 lutego 2016, 11:23
Asiupek - sprzeczność we mnie siedzi. Z jednej strony chciałabym, żeby któryś z moich biznesów wyszedł. A kiedy nie wychodzi, to stwierdzam, że się do tego nie nadaję. Że mam np X lat już, że znowu dupa i ani rodziny, ani innych korzyści :P Ciężko mi to wyjaśnić.
On chciałby dziecko. Z resztą sam powtarza, że nie chce być nazywany dziadkiem jak będzie odprowadzał do przedszkola. On też czuje upływ czasu. Ale widzi też ile wszystko kosztuje, że właściwie tyle wyrzeczeń, a na koncie są jakieś śmieszne sumy. Że nii stać nas na coś swojego ani na kredyt...i taka w sumie dziwna sytuacja.
Wczoraj usiedliśmy, z winem. Podsumowaliśmy rok i zastanawialiśmy się gdzie wyszły nasze pieniądze. Okazało się, że spłaciliśmy wszystkie kredyty (30k), że opłaciliśmy jego podyplomówkę (4,5k), że opłaciliśmy mój kurs (2,5k), że ja zrobiłam dużą sprawę z zębami (aparat+leczenie, 6k) Ni u moja firma na ten moment pochłonęła ok 10k. Więc to nam dużo dało, że właściwie dużo spraw się wyprostowało i ten rok powinien być finansowo lepszy i że w kolejnym może uda się mieć na wkład własny chociaż :)
18 lutego 2016, 14:04
Mam 25 lat, wychodzę za maż za rok, będę miała 27 lat. Dzieci nie planujemy przynajmniej przez dwa lata po ślubie. Czyli gdzieś najwcześniej urodzę pierwsze dziecko koło 30, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Na początku będziemy mieszkać w kawalerce mojego narzeczonego (36m2), chcemy to przerobić na dwa pokoje. W planach mamy budowę domu, ale w tym momencie nie jestem w stanie realnie powiedzieć, kiedy to będzie ;) Także pewnie pierwsze dziecko się urodzi w kawalerce ;) możliwe, że drugie też ;)
Wszystko się da pogodzić, dogadać i (przynajmniej w zarysie) ustalić :) Widzisz, już Wam się udało ogarnąć finanse :) Dla mnie najważniejsze jest to, że macie wspólne cele na przyszłość :) 25 lat to niedużo ;)
18 lutego 2016, 19:48
Vitalia pobudza do refleksji :) miałam podobne przemyślenia jak przeczytałam wątek, o którym wspominasz. Co prawda jestem półtora roku po ślubie, mam gdzie mieszkać, niezłe warunki materialne, blablabla, ale jakoś nie czułam do tej pory, że to jest czas na dziecko. Też wolałabym znaleźć bardziej stabilną i mniej angażującą pracę i w ogóle i ustabilizować życie najpierw, poza tym czuję się jeszcze młoda i mam wrażenie, że przecież mam jeszcze czas. A z drugiej strony kiedy czytam jak wiele dziewczyn w moim wieku już dawno miało dziecko albo przynajmniej rodziło, to myślę sobie, że chyba jest coś ze mną nie tak. Dziś przechadzając się spotkałam młodego ojca z dwójką synów - ok 3-5 letnich i pomyślałam, że rany, może rzeczywiście już czas na dziecko :) W sumie nie wiem czemu, ale mam jakieś lęki związane z macierzyństwem. Poza tym do tej pory naprawdę ani o tym nie myślałam ani nie czułam potrzeby powiększania rodziny. W każdym razie nie jesteś za stara :)) i nic Ci w życiu wcale nie musi umykać. Życie biegnie, taka jest kolej rzeczy, trzeba czerpać garściami i nie zastanawiać się co by było gdyby. Działaj i ciesz się każdym dniem! :)