- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 lutego 2016, 10:40
Witam, Jestem Piotrek, mam 27l.
Straciłem swoją ukochaną, rozeszliśmy się... głównie ona ze mną zerwała. Byliśmy razem 3 lata, znamy się prawie 4, ona ma teraz 23 lata. Ona była 5 moja oficjalna dziewczyna ale moją "pierwszą" jeśli wiecie o co mi chodzi. Jak ją poznałem, ona juz była doswiadczona w tych sprawach.
Minął tydzień od kiedy się rozstaliśmy, nie mogę przestać o niej myśleć, wczoraj spotkaliśmy się porozmawiać i popłakaliśmy się ale powiedziała mi że już nic z tego nie będzie...
Chce ją bardzo odzyskać ale nie wiem jak to zrobić.. czy mam się teraz usunąć w cień czy walczyć nadal?
Sprawa wygląda tak.. od ostatniego roku (2015) wszystko zaczęło się mocno psuć bo akurat w ostatnim roku związku zaczęło mi najbardziej zależeć a wcześniej miałem to tak jakby w dupie bo myślałem że nic z tego nie będzie i wiem, że źle traktowałem swoją kobietę... gdy jej nie miałem, starałem się bardzo mocno, traktowałem ją jak księżniczkę, a jak już ją miałem, traktowałem ją jak kolegę/znajomego i nie starałem się ponieważ byłem pewien że już na zawsze będzie ze mną - może trochę wpływ na to mieli moi koledzy którzy mówili : nie przejmuj się, ona i tak Cię kocha, i tak będzie z Tobą, nie zostawi Cię, wybaczy! - gdy wychodziłem na imprezy bez niej do klubów z kolegami jak moja kobieta wyjeżdżała do siebie na weekend na wieś choć prosiła mnie żebym nigdzie wtedy nie wychodził... a było tak że zawsze jak wyjeżdżała to latałem z kolegami na imprezy w weekend... Wiem że przeżywała to strasznie, nie mogła spać po nocach ale i tak miałem to gdzieś... bo uważałem że mi nie ufa i że w końcu zrozumie że nie ma się o co martwić, że nic głupiego nie zrobię - i nie zrobiłem.
Wczoraj powiedziała mi, że było super między nami ale zawsze tylko do pierwszej kłótni, a później po kłótni traktowałem ją jak "śmiecia" - tak mi powiedziała wczoraj... że miałem wywalone na to co czuje... i przez to często czuła się gorsza i jak "śmieć"...
I po prostu w roku 2015, w kwietniu, bądź maju pojawił się kolega ze studiów mojej kobiety który zaczął ją adorować w momencie kiedy ja byłem dla niej najgorszy... jeszcze pod wpływem emocji uderzyłem ją w rękę i miała wielkiego siniaka i wtedy ten koleś z jej roku wykorzystał moment i ją pocieszał i pocałowali się... pocałowali się oczywiście wtedy jak już wcześniej ze mną zerwała na tydzień czy dwa więc chyba nie mogę jej za to winić? Nigdy czegoś takiego nie zrobiła jak byliśmy oficjalnie ze sobą... wiem że nic więcej nie było bo i tak zawsze mówiliśmy sobie prawdę ze swoją kobietą. Jaka by ona nie była to zawsze woleliśmy sobie powiedzieć prawdę niż kłamać...
Potem oczywiście jakoś wróciła do mnie ale czułem cały czas że ten drugi koleś gdzieś tam jest.. Te cholerne uczucie odczuwałem przez cały 2015 rok bo przecież uczy się z nim na studiach, a chyba nie zakaże jej chodzenia na studia prawda? I czułem po prostu że to nie jest to co kiedyś, że tak jakby tylko mi na tym zależało żebyśmy byli razem choć mówiła że mnie kocha i chce być ze mną to nie mogłem się pogodzić z tym faktem, że jest jeszcze ten typ obok i że się widują... Byłem cały czas zdenerwowany i nie starałem się ponieważ miałem do niej wyrzuty więc nie patrzyłem na to co mi mówiła, żebym gdzieś nie szedł lub czegoś nie robił bo szczerze mówiąc miałem to w dupie, ze względu na to że cały czas myślałem o tym kolesiu... byłem cholernie zazdrosny i czułem się zagrożony... chciałem go zabić po prostu...
16 dni temu mieliśmy rocznicę... było super, sama mi tak wczoraj powiedziała, potem oczywiście wyszedł jakiś problem i znów się pokłóciliśmy.... powiedziałem że jest oszustką i żeby się do mnie więcej nie odzywała bo nie przyszła na czas na spotkanie... spóźniła się 3 godziny i potem przez tydzień się do niej nie odzywałem, chociaż prosiła mnie i dzwoniła 100 razy żebym się z nią spotkał.. ale ja nie dawałem za wygraną i miałem to gdzieś... potem się spotkaliśmy, ale już było coś nie tak. Tydzień temu w środę powiedziała że chce ze mną porozmawiać bo to ważne, chodziło o nasze rozstanie... Gdy przekazała mi informację, że to już koniec z nami powiedziałem na początek że ok, skoro tak chce, niech tak będzie, nie ma problemu - ale potem zacząłem ją wyzywać od najgorszych... od szmat.. hmm.. nie powiedziałem dokładnie że jest szmatą ale że jej zachowanie można porównać do szmaty... zablokowała mnie na fejsbuku, nie chciała się ze mną spotkać, porozmawiać...bardzo żałuję że tak się zachowałem...
W piątek oszukała mnie że pojechała do domu na wieś a tak naprawdę poszła na imprezę ze swoim rokiem i oczywiście z tym typem... z tego co sama mi wczoraj powiedziała piła i siedziała z nim od 22 do 6 nad ranem i znów się całowali... ale tylko tyle.. w sobotę też się widzieli ale nic nie robili..
Wczoraj jak rozmawiałem z nią to zaczęła płakać mówiąc mi oczywiście że mnie kocha ale już na 100% nigdy do mnie nie wróci, żebym odpuścił.... że te jej zachowanie, całowanie się z tym kolesiem pozwala jej o mnie zapomnieć, i że niby coś tam do niego czuje ale raczej go wykorzystuje - to są jej słowa - natomiast ja wiem że ten koleś jest zakochany w mojej kobiecie... powiedziała mi także że nie chce zerwać z nim kontaktu bo jest jej taką jakby jej podporą... powiedziałem dla niej że i tak będę na nią czekał ale nie chce niczego na siłę.
Tak strasznie mi jej brakuje... nie wiem jak ją odzyskać.
Czy jest jeszcze szansa na to abyśmy byli razem? Nie potrafię od tak wymazać 3 lata związku, poza tym sama mi wczoraj powiedziała że były to piękne lata ale bardzo często czuła się przy mnie jak śmieć po kłótni bo tak ją traktowałem... jak gorszą od siebie... Co mam zrobić?....
Pozdrawiam...
Edytowany przez TakiTam88 16 lutego 2016, 20:40
16 lutego 2016, 13:16
ty bedziesz nad nia czuwal zeby koles jej nie skrzywdzil... padne zaraz! tobie sie wpier nalezy za to ze ja juz skrzywdzileswiesz... mam przeczucie ze jestes jakims nudzacym sie w ferie trolem ale ok! jest temat !jedz na ta wies, nazbieraj polnych kwiatkow i wsadz sobie w tyl serio! na pewno doceni poswiecenie i wroci do ciebiesie aniol stroz znalazl, ktorzy ja ponizal, zaniedbywal i uderzylakcja jak w telenoweli
16 lutego 2016, 13:17
No dobrze, dziękuję Wszystkim za opinie i rady... już teraz to widzę jasno jak na dłoni - już nigdy nic z tego nie będzie.
Powiedzcie mi tylko jedno, czy widzicie choć cień szansy żebym mógł zostać jej chociażby kolegą? Żeby nie zrywać całkowicie kontaktu?
Czy to także zły pomysł?
16 lutego 2016, 13:20
Nie. Wiem napewno ze to jest milosc. Po prostu to wiem. Te tesknoty, wszedzie widze ją, gdziekowliek się nie ruszę - widzę ją. Wszędzie zdarzają sie takie przypadki ze akurat wszystko mi o niej przypomina. I tak w dzien w dzien. To nie moze byc nic innego.Może mylisz miłość z chęcią posiadania kogoś? Na jej miejscu nie wróciłabym do kogoś, kto zachowywał się tak, jak Ty. Oby szybko o Tobie zapomniała. Najpierw ją wyzywasz, a teraz się zastanawiasz, jak ją do siebie znowu przyciągnąć..chore. Popracuj nad sobą, bo nigdy Ci żaden związek nie wyjdzie.
16 lutego 2016, 13:26
NIGDY nie uderzyłbyś kogoś, kogo byś kochał. NIGDY byś miał wyłożone na jego uczucia. I gdybyś ją kochał, chroniłbyś ją za wszelką cenę od wariata, który krzywdził ją przez ostatnie 3 lata. Teraz faktycznie jesteś wyżej wspomnianym walniętym byłym, który rości sobie prawa do tego, by móc się opiekować dziewczyną, która tej opieki nie wymaga. Opiekuje się nią ktoś inny, a Ty jesteś ostatnią osobą, która powinna obserwować, czy on aby ją dobrze traktuje.To, co Ty opowiadasz NIE JEST miłością.Nie. Wiem napewno ze to jest milosc. Po prostu to wiem. Te tesknoty, wszedzie widze ją, gdziekowliek się nie ruszę - widzę ją. Wszędzie zdarzają sie takie przypadki ze akurat wszystko mi o niej przypomina. I tak w dzien w dzien. To nie moze byc nic innego.Może mylisz miłość z chęcią posiadania kogoś? Na jej miejscu nie wróciłabym do kogoś, kto zachowywał się tak, jak Ty. Oby szybko o Tobie zapomniała. Najpierw ją wyzywasz, a teraz się zastanawiasz, jak ją do siebie znowu przyciągnąć..chore. Popracuj nad sobą, bo nigdy Ci żaden związek nie wyjdzie.
16 lutego 2016, 13:35
Nie, nie istnieje.
Powiedz mi, po co chcesz być jej kolegą.
I, jeszcze ważniejsze pytanie: po co i dlaczego ona miałaby chcieć być twoją koleżanką?
Edytowany przez comfy 16 lutego 2016, 13:36
16 lutego 2016, 13:41
Dlaczego chciałbym być jej kolegą? Bo nie widzę w tym nic złego i sama mi to zaproponowała. Jeśli będzie miała jakikolwiek problem lub będzie chciała porozmawiać, będzie mogła na mnie liczyć. Zawsze jej pomogę i wysłucham. Sama także mi powiedziała że jeśli miałbym jakikolwiek problem, żebym nie bał się do niej odezwać.
Nie widzę żadnego problemu aby po nieudanym związku być kolegą i koleżanką jak już wszyscy pogodzimy się ze swoim losem.
Mam wielu znajomych którzy byli ze sobą także długo, już nie są, ale dalej utrzymują kontakt ponieważ zawsze świetnie potrafili ze sobą rozmawiać. Są dobrymi znajomymi. Więc dlaczego mamy zrywać całkowicie kontakt?
16 lutego 2016, 13:50
Dlaczego chciałbym być jej kolegą? Bo nie widzę w tym nic złego i sama mi to zaproponowała. Jeśli będzie miała jakikolwiek problem lub będzie chciała porozmawiać, będzie mogła na mnie liczyć. Zawsze jej pomogę i wysłucham. Sama także mi powiedziała że jeśli miałbym jakikolwiek problem, żebym nie bał się do niej odezwać.Nie widzę żadnego problemu aby po nieudanym związku być kolegą i koleżanką jak już wszyscy pogodzimy się ze swoim losem.Mam wielu znajomych którzy byli ze sobą także długo, już nie są, ale dalej utrzymują kontakt ponieważ zawsze świetnie potrafili ze sobą rozmawiać. Są dobrymi znajomymi. Więc dlaczego mamy zrywać całkowicie kontakt?
Wiesz co to jest kurtuazja? To twoje pierwsze poważne rozstanie z kobietą? Musiałbyś jej naprawdę mocno dopiec, żeby zamiast miłego i grzecznego ''zostańmy kolegami'', powiedziała ci prosto w twarz ''odpieprz się od mnie''.
Nie chcę być brutalna, ale szansa na to, że ona będzie chciała z tobą porozmawiać, albo pozwierzać się ze swoich problemów jest jak jeden do tysiąca. No, chyba że dalej będzie chciała ciągnąć tę patologię, ale to wątpliwe.
Najpewniej za kilka miesięcy ani ty nie będziesz chciał być jej kolegą, ani ona nie będzie chciała być twoją koleżanką. To co ty teraz czujesz, to jest skamlenie o resztki uwagi, desperacja próba pozostania w jej życiu. To trochę tak, jakbyś mieszkał z toksyczną matką, wyprowadził się od niej, a ona odwiedzała cię 3 razy w tygodniu. Na oko wszystko jest ok - przecież już z nią nie mieszkasz, wszystko gra. A mimo to ona dalej jest w twoim życiu, kupuje ci majtki, przynosi obiadki i poucza, jak masz żyć. Kumasz to?
Edytowany przez comfy 16 lutego 2016, 13:50
16 lutego 2016, 13:55
Kumam. Tak, to moje pierwsze poważne rozstanie z kobietą... Skoro nie będzie chciała ze mną rozmawiać to czemu powiedziała mi że jakby coś się stało albo że jak miałbym jakiś problem to żebym się do niej odezwał a ona mnie wysłucha? Dlaczego?
16 lutego 2016, 13:57
Eeeee tam... bzdury wypisujecie. Ona nie ufała Jemu ( zakaz wychodzenia z kumplami gdy Ona jest u siebie na wsi) a On wszedl w związek choc w niego nie wierzył..Obydwoje są na tym samym poziomie dojrzałości. Dobrze się stało jak się stało. Dobrze że nie ma dzieci czy ślubu. Bo to się nie mogło udać. Autorze masz nauczkę na przyszłość nie ufasz nie wchodz w związek. Masz TYLKO 27 lat poznasz kogoś odpowiedniego i będzie dobrze. Teraz pocierpisz ale to przejdzie. Najlepiej dla Ciebie się odciąć od tej panny, będzie latwiej Ci się pogodzić ze stratą. A Wy dziewczyny przestańcie już tak po Nim jeździć. Laska mi wygląda na pretensjonalną, sfochowaną lale i tyle.
16 lutego 2016, 14:00
Jak czytam to co piszesz, to nasuwa mi się jedno: dlaczego uważasz, że ona miałaby po coś wracać do Ciebie? Co masz jej do zaoferowania poza ślepą, desperacką próbą zaistnienia w jej życiu? Gdzie są te wartości, którymi miałbyś ją przyciągnąć? Kobieta potrzebuje silnego, niezależnego faceta, a nie chłopca, który wisi na niej, skomli, przysięga, że od teraz to już będzie super. Żadna nie uwierzy. Bo niby na jakiej podstawie? Pokaż jej, że jesteś wartościowym facetem. Ale nie w niedzielę, nie za tydzień ani za miesiąc. Po prostu zajmij się swoim życiem, rób swoje najlepiej jak potrafisz, a ona jeśli będzie chciała - sama się zainteresuje i o tym dowie. A jeśli nie, to przynajmniej Ty sobie życie ułożysz.