- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 lutego 2016, 14:49
Witajcie,
Mam 21 lat, 8 miesięcy temu mój tata odszedł od matki do innej kobiety, na początku miałam do niego wielki żal, ale z czasem zrozumiałam jego decyzję. Jestem z Ojcem na bardzo bliskich, wręcz przyjacielskich relacjach i nie raz w życiu żalił mi się, że nie układa mu się z matką, że w ogóle nie poświęca mu uwagi, nie chce nigdzie z nim wychodzić, nie wspiera go, ani nie okazuje jakiejkolwiek miłości, rozmawiał z nią wiele razy na ten temat, ale moja matka olewała jego prośby i próby naprawiania związku.
Dla Matki priorytetem było ugotować i posprzątać i traktowało to jak przymus i potrafiła wypominać nam, że ona gotuje i sprząta, a my nie doceniamy, często było tak, że wynajdowała sobie specjalnie nowe rzeczy do roboty, tylko, żeby nie spędzić z ojcem trochę czasu, była oziębła i w ogole nie pokazywała mu uczuć, trwało to wiele lat. Nigdy go nie wspierała, a jak już to robiła, to tylko wtedy, kiedy miała naprawdę dobry humor. Czasem było oki, ale tylko z perspektywy osoby trzeciej. Mam również 7 letnia siostrę, która też jest bardzo za ojcem, jeśli któraś z nas miała jakiś problem, szłyśmy do Taty, bo on potrafił nas wspierać i umiał z nami rozmawiać, poza tym mogłyśmy mu powiedzieć o wszystkim i nigdy nas nie krytykował. Od zawsze dzieci były dla niego priorytetem i cokolwiek nie robił, zawsze mówił, że robi to dla nas. Przyszedł moment, gdy odszedł, żal, rozgoryczenie, miałam mu za złe, bo spadło na mnie sporo obowiązków (mieszkaliśmy na wsi, mama nie ma prawa jazdy i w sumie sama raczej nigdy nic nie załatwiała, ani nie robiła nawet zakupów, bo ktoś przecież musiał z nią pojechać do miasta). Działo się dużo chorych rzeczy, przez wstrącanie się osób trzecich. Matka cały czas miała mi za złe, że mam kontakt z ojcem i nie daje mu odczuć, że rozwalił rodzine, doszlo do takiego stopnia, że widywalam Tate raz w miesiacu na pare godzin, a tylko gdy wracałam do domu, słyszałam nieprzyjemne komentarze w moją stronę i ciągłe obwinianie o wszystko, matka ciągle słuchała plot, przez co ciągle miała do mnie pretensje o jakieś bzdury, czasami nawet nie wiedziałam o co chodzi. Dużo się kłóciłyśmy, szczególnie o to, gdy stawałam w obronie młodszej siostry, która bardzo chciała widywać się z ojcem, ale matka ograniczała widzenia jak tylko mogła, ciągle knuła i mówiła przy dziecku takie rzeczy o ojcu, że aż człowiekowi robiło się słabo. Z biegiem czasu zaczęła mnie wyzywać i grozić wyrzuceniem z domu, pewnego razu tak zaczęła wojować, że kazała mi sie wynosić, spakowałam się i poszłam mieszkać do ojca, mimo, że nie ma na to za bardzo warunków, minął prawie miesiąc, a od tamtej pory matka ciągle wypisuje do mnie smsy, że urodziła potwora, że wbiłam jej nóż w plecy, że nie chce mnie widzieć na swoim pogrzebie, gdy umrze i wiele innych strasznych rzeczy. Były już dwie sprawy w sądzie ( z orzeczeniem o winie ojca ). Nie brałam w niej udziału. Jestem obwiniana nawet o to, co moja rodzina mówiła w sądzie. Mój tata ma firmę i numer z abonementu był na mamę, co chwile zablokowywała mu numer, bo np. nie chciał jej czegoś oddać, ciągle go szantażuje, szczególnie młodszą siostrą, grozi nam wszystkim i osobiście już po prostu nie mam siły, jeśli chodzi o kobietę ojca, jest bardzo w porządku i gdy ją bliżej poznałam i zobaczyłam prawdziwe oblicze własnej Matki (w sumie mówiła mi, że już nie mam matki) to zrozumiałam, czemu tata odszedł. Najbardziej boli mnie to, że matka manipuluje młodszą siostrą, która przez matkę jest zmuszana kłamać, często pisze z młodej telefonu - podszywając się pod nią typu ''nie kocham Cie już tato'' tylko po to, żeby zranić, upokorzyć i się zemścić. Ciągle wyzywa go, mnie i kobietę Taty. Moja mama ma nerwice, na którą się niby leczy, ale uważam, że powinna iść do lekarza, albo na terapie, ale ona nie chce. Ciągle mnie atakuje, co nie powiedziałabym, mówi, że jej lepiej beze mnie i że ma drugą córkę, a ja mam zniknąć.
Potem nagle coś potrzebuje np. pojechać gdzieś to dzwoni do mnie i ''kochanie zawieziesz mnie tu i tam?'' robię to, a na drugi dzień znów teksty typu '' zaakceptowalas kochanke ojca, nie chce Cie znac''.
Generalnie głównie chodzi o moją siostrę, bo ja jakość sobie z tym wszystkim poradze, ale Mała bardzo chciałaby widywać się z ojcem, a matka ciągle wpaja jej do głowy chore rzeczy, Siostra jest wyjątkowo inteligentna, jak na 7 letnie dziecko i powiedziała do mnie, że wszystko to co mama każe jej mówić, to nie prawda, ale mówi tak, żeby mieć spokój. Boli mnie i serce mi pęka, kiedy do mnie dzwoni i mówi pod kontrolą matki, że nie chce przyjechać do Nas, a gdy rozmawiam z nią sam na sam, przeprasza mnie, że tak musiała mówić.
Próbowałam porozmawiać z babcią (mama, mamy) ale ona jedyne co jest mi w stanie powiedzieć '' nie kłóćcie się i wracaj do domu'', gdyby to było takie proste...
Jestem zmęczona całą sytuacją, u taty nie mam warunków na dłuższe mieszkanie, mój chłopak jeszcze się uczy i nie mamy możliwości zamieszkać razem, ja się uczę i pracuje, ale zarabiam najniższą krajową. Co zrobić w takiej sytuacji?
chciałabym mieć spokoj, chciałabym, żeby tata miał spokój i siostra mogła się z nim widywać oraz żeby mama zajęła się własnym życiem.
ps. rozumiem, że dla niej to cios, że mężczyzna zostawił ją po 20 latach, ale to co ona robi, to przesada., a opisałam to naprawdę bardzo ogólnie.
5 lutego 2016, 23:36
Oj, Rybko, nie ma reguły, generalizujesz nie biorąc pod uwagę, że stosunek do rodziców nie zależy jedynie od płci i wieku dziecka (młoda córka stanie po stronie ojca - co to w ogóle za teoria?), tylko od indywidualnej relacji na linii dziecko - rodzic i rodzic - rodzic. Każda rodzina jest inna, tak jak i każdy człowiek jest inny i nie ma co tutaj dopisywać jakichś dziwnych teorii.