Temat: Niedostępność kobiety wobec facetów

Dziewczyny, jak podchodzicie do randkowania/związków i ogólnie szeroko pojętych relacji damsko-męskich?

Gracie niedostępne na siłę? Odmawiacie spotkania, tylko dlatego, żeby nie było, że biegniecie na zawołanie i żeby przypadkiem nie wyszło na to, że akurat macie czas i nic lepszego do roboty?

Pytam, bo moje przyjaciółki i ja również często spotykamy się z początkowym, naprawdę wysokim, zainteresowaniem ze strony faceta, co w dalszym stadium znajomości jednak się jakoś rozmywa i kończy szybciej niż zaczęło. I w sumie jako główny powód na wierzch wysuwa się fakt, że po prostu powoli zaczęłyśmy same się angażować i podchodzić do znajomości dokładnie tak jak oni, a nawet czasem i tak w mniejszym stopniu. 

Domyślam się, że zaatakuje mnie grono kobiet niezależnych, do których faceci ustawiają się w kolejce, ale spokojnie ;) Nie chodzi mi o żadne wydzwanianie, wypytywanie, żadne nachalne zachowanie. I nie mówię nawet o sobie, ale o obiektywnym spojrzeniu chociażby na zachowanie przyjaciółki. 

Rozumiem wyciszenie kobiety na początku, powściągliwość oraz potoczne przyzwolenie na gonienie "króliczka", ale czy to się kiedyś kończy? No bo w mojej ocenie, to trochę męczące, żeby cały czas mieć w głowie myśl "żeby przypadkiem nie pomyślał, że zależy mi za bardzo". Chyba, że ja nie do końca rozumiem pojęcie tej całej niedostępności ;)

Mam nadzieję, że nie uznacie tego za jakiś feministyczny apel sfrustrowanej baby, bo facetów uwielbiałam, uwielbiam i uwielbiać będę, tak samo jak i randkowanie ;-) 

Zapraszam do luźnej dyskusji!

Pasek wagi

Wiesz, ja mam na odwrót. Z natury jestem taka niedostępna i walczę z tym jak mogę, bo jakoś nie działa :D

Ale tak ogólnie to podpisuje się pod wypowiedziami niżej. Granie kogoś kim się nie jest - bez sensu. Jak pragnę komuś okazać zainteresowanie to to robię, mimo że moja niedostępna dusza próbuje mnie od tego odwieść. I w przeszłości wcale ta natura nie pomagała.

idę na żywioł, robię co chce, na nic specjalnie nie czekam i nie analizuję. jak ma się skończyć to się skończy szybciej a jak nie stracę czasu. a co ma się udać to się i tak uda.

generalnie na poczatku jakiejkolwiek damsko-meskiej znajomosci pozwalam facetowi przejac inicjatywe. to on odzywa sie pierwszy, proponuje spotkania itp. itd. z czasem jednak, gdy zaczyna mi na kims zalezec to ja rowniez bardziej sie angazuje i przykladam, zeby ta relacja sie rozwinela ;)

Robię, co mi serce dyktuje. Jak to komuś nie pasuje, to widać nie jest kompatybilny :)

Moim zdaniem granie kogoś kim się nie jest na siłę zazwyczaj okazuje się złym pomysłem. Nie wierzę w możliwość budowania jakiejkolwiek znajomości (czy związku) na sztucznie wykreowanym obrazie drugiej osoby. Tak samo jak nie wyobrażam sobie, że gaduła miałby udawać milczka, czy flegmatyk choleryka, tak samo nie wyobrażam sobie, że ktoś kto się łatwo i szybko angażuje miałby to ukrywać. Potem się zaczynają pretensje, że druga strona nie spełnia naszych oczekiwań, a ta druga strona może po prosu być kompletnie nieświadoma jakie one są. Oczywiście bez skrajności, nikomu nie służy trajkotanie jak karabin maszynowy, cedzenie słów przez zęby, czy rzucanie się facetowi w ramiona po pięciu minutach znajomości i opowiadanie, że chciałoby się mieć domek z ogródkiem i obrus z cepelii. Ale pomijając skrajności (kiedy też nie warto kogoś oszukiwać, tylko pracować nad samą sobą) lepiej nie udawać. Sama jestem raczej niedostępna, ale to nie tylko patrząc pod kątem randkowym, a tak ogólnie. Po prostu 95% ludzi na wstępie nie lubię i dopiero z czasem zmieniam zdanie. Czy ja wiem czy to fajnie? - ludzie wyczuwają, że się trzyma dystans i też się usztywniają. Trzeba by mieć we krwi taki wrodzony talent do flirtowania, żeby niby kogoś trzymać na dystans, a jednocześnie nie wysyłać komunikatu "idź sobie". Ja nie mam i myślę, że tak naprawdę to bardzo niewiele osób ma (niektórym się wydaje, że jest inaczej, ale potem wychodzi po prostu żenująco, tak jakby ktoś nieumiejętnie naśladował kiczowate sceny z jakiegoś romansidła - czyli znowu, sztuczność i granie nie popłaca). 

ja zawsze byłam niedostępna właśnie.. i raz to się okazało mega błędem, bo facet, w którym się zakochałam w ogóle się tego nie domyślił przez moją nabzdyczoną postawę, a również mu się podobałam bardzo :P nie warto wg mnie zgrywać taką nie do zdobycia.. u mnie to jest naturalne i jak byłam wolna starałam się z tym walczyć:P teraz nie muszę hehe

nie udaję niedostępnej, robię to, co czuje za słuszne, zawsze wychodziłam z założenia, że jak nie ten to będzie następny:D

Pasek wagi

ikenii napisał(a):

Pytam, bo moje przyjaciółki i ja również często spotykamy się z początkowym, naprawdę wysokim, zainteresowaniem ze strony faceta, co w dalszym stadium znajomości jednak się jakoś rozmywa i kończy szybciej niż zaczęło. I w sumie jako główny powód na wierzch wysuwa się fakt, że po prostu powoli zaczęłyśmy same się angażować i podchodzić do znajomości dokładnie tak jak oni, a nawet czasem i tak w mniejszym stopniu.

Nie nie chcę mi się wierzyć, że zainteresowany kobietą facet nagle osłabia z nią kontakt tylko dlatego że sama zaczęła okazywać zainteresowanie. Nie ma tutaj logiki. Myślę, że zwyczajnie się nie spodobałyście przy bliższym poznaniu, w końcu po to jest początkowa faza znajomości żeby się lepiej poznać i przekonać czy ktoś nam odpowiada. Wtedy albo dalej rozwija się znajomość albo ją kończy. Po co dorabiać tu jakieś ideologie ;)

Pasek wagi

snowflake_88 napisał(a):

ikenii napisał(a):

Pytam, bo moje przyjaciółki i ja również często spotykamy się z początkowym, naprawdę wysokim, zainteresowaniem ze strony faceta, co w dalszym stadium znajomości jednak się jakoś rozmywa i kończy szybciej niż zaczęło. I w sumie jako główny powód na wierzch wysuwa się fakt, że po prostu powoli zaczęłyśmy same się angażować i podchodzić do znajomości dokładnie tak jak oni, a nawet czasem i tak w mniejszym stopniu.
Nie nie chcę mi się wierzyć, że zainteresowany kobietą facet nagle osłabia z nią kontakt tylko dlatego że sama zaczęła okazywać zainteresowanie. Nie ma tutaj logiki. Myślę, że zwyczajnie się nie spodobałyście przy bliższym poznaniu, w końcu po to jest początkowa faza znajomości żeby się lepiej poznać i przekonać czy ktoś nam odpowiada. Wtedy albo dalej rozwija się znajomość albo ją kończy. Po co dorabiać tu jakieś ideologie ;)

Ale to nie chodzi o to, że koleś po jednym spotkaniu zmienił zdanie, tylko po na przykład dwóch miesiącach ;) Pewnie, powód może być inny, ale akurat w tym temacie chciałam poruszyć problem tego :)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.