Temat: Jestem złą, leniwa żoną?

Ostatnio wypowiedziałam sie na forum w sprawie podziału obowiązków w związku i dostałam wiadomość na prv, że jestem złą i leniwą żoną, a mojemu mężowi należy współczuć? Naprawdę? Mamy 2 malutkich dzieci: 2 lata i 3 miesiące. Jestem na urlopie macierzyńskim. Bardzo rzadko gotuję, sprzątam na bieżąco, przed jakimis imprezami czy świętami przychodzi pani do pomocy. Piorę ale nie prasuje rzeczy mężowi. Jedną corkę kąpie mąż, malutką kąpiemy razem. Do malucha wstaję ja, do starszej mąż. Kiedy mąż jest w pracy ja zajmuję się dziećmi, do starszej córki przychodzi 1-2 razy w tyg.opiekunka. Pomagają mi też teściowie i mama. Czy to naprawdę świadczy o moim lenistwie? Przy dwójce maluchow i domu jest co robić i ja się zawsze uważałam za osobę bardzo zapracowaną, cięzko mi znaleźć czas dla siebie!

Pasek wagi

O to jedzenie jednak na twoim miejscu bym zadbała - jeśli nie jakiś obiad bo mąż w pracy to może jakaś ciepła kolacja? 

Złą i leniwą to nie wiem, za mało danych by stwierdzić. Zresztą moim zdaniem nie w tych kategoriach ocenia się czy ktoś jest dobrym małżonkiem.

Mimo wszystko stwierdzenie "ja się zawsze uważałam za osobę bardzo zapracowaną" jest już dla mnie przesadą i to bardzo grubą.

Moim zdaniem masz komfortową sytuację. Na pewno się nie przemęczasz. A męża trzeba Ci zazdrościć, skoro nie marudzi, że siedząc w domu masz panie do sprzątania i do opieki nad dzieckiem. 

Ja także mam dwójkę małych dzieci, bliźnięta dziewięciomiesięczne. Jestem na urlopie. Gotuje codziennie, sprzątam "po wierzchu" codziennie, porządnie w soboty. Gotuję dla nas i dla dzieci osobno. Nie mam nikogo do pomocy. Piętro niżej mieszka teściowa ale pomoc ogranicza się do pozostania z dziećmi, gdy już naprawdę muszę wyjść i nie mogę ich ze sobą zabrać. Męża całe dnie nie ma w domu, wieczorami czasem zajmie się chwilę którymś dzieckiem i czasem pomoże mi przy kąpieli, ale co drugi tydzień pracuje do 22 i wówczas radzę sobie sama. Do dzieci w nocy wstaję ja, niestety w sumie kilkanaście razy. Mąż w tygodniu śpi w drugim pokoju. Pranie robię ja, składam także ja, ale na ogół nie prasuje, chyba że coś naprawdę prasowania wymaga. Jakiś czas temu odpuściłam też prasowanie rzeczy dzieci. Chłopcy są wcześniakami, dopiero 2 tyg temu stanęli na nogach, więc ciągle muszę ich pilnować, bo się przewracają. Jestem zmęczona, niewyspana i niezbyt szczęśliwa z obecnej pozycji kury domowej, ale niestety nie wiem czy po zakończaniu urlopu uda mi się wrócić do pracy.

Uważam, że jesteś wygodna i niespecjalnie lubisz się wysilać, ale to nie lenistwo. Skoro stać Cię na to co masz, to super że to masz. 

teraz tutaj wszystkie pisza, ze dobrze robi, a jak ja zalozylam moj temat, o tym ze kolezanka sie ze mnie smieje i nazywa kura domowa to wszystkie dzielily jej zdanie xD chociaz ja w domu na pupie nie siedze i nie mam zadnych pomocnic ani sprzataczek xD ale czas dla siebie, pracy, nauki, kolezanek i oczywiscie meza mam <3 oh dziewczyny, dzoewczyny!

Pasek wagi

LiuAnne napisał(a):

Moim zdaniem masz komfortową sytuację. Na pewno się nie przemęczasz. A męża trzeba Ci zazdrościć, skoro nie marudzi, że siedząc w domu masz panie do sprzątania i do opieki nad dzieckiem. Ja także mam dwójkę małych dzieci, bliźnięta dziewięciomiesięczne. Jestem na urlopie. Gotuje codziennie, sprzątam "po wierzchu" codziennie, porządnie w soboty. Gotuję dla nas i dla dzieci osobno. Nie mam nikogo do pomocy. Piętro niżej mieszka teściowa ale pomoc ogranicza się do pozostania z dziećmi, gdy już naprawdę muszę wyjść i nie mogę ich ze sobą zabrać. Męża całe dnie nie ma w domu, wieczorami czasem zajmie się chwilę którymś dzieckiem i czasem pomoże mi przy kąpieli, ale co drugi tydzień pracuje do 22 i wówczas radzę sobie sama. Do dzieci w nocy wstaję ja, niestety w sumie kilkanaście razy. Mąż w tygodniu śpi w drugim pokoju. Pranie robię ja, składam także ja, ale na ogół nie prasuje, chyba że coś naprawdę prasowania wymaga. Jakiś czas temu odpuściłam też prasowanie rzeczy dzieci. Chłopcy są wcześniakami, dopiero 2 tyg temu stanęli na nogach, więc ciągle muszę ich pilnować, bo się przewracają. Jestem zmęczona, niewyspana i niezbyt szczęśliwa z obecnej pozycji kury domowej, ale niestety nie wiem czy po zakończaniu urlopu uda mi się wrócić do pracy.Uważam, że jesteś wygodna i niespecjalnie lubisz się wysilać, ale to nie lenistwo. Skoro stać Cię na to co masz, to super że to masz. 

o matko, ale masz ciężko. to co napisałaś, to dla mnie koszmar. a chłop śpi w osobnym pokoju bo???? mój też ciężko pracuje, ale bez przesady... 

Pasek wagi

Jestem w stanie zrozumieć kwestię sprzątania czy nawet prasowania, ale nigdy nie będę w stanie zrozumieć faktu że nie gotujesz... Obiad w pracy to ok ale kolacja? Mąż wraca po pracy i nawet nie ma ciepłego posiłku... To jakiś koszmar. Wgl gotowanie to przecież powinna być przyjemność. Nie gotujesz dla obcych tylko dla osób  które najbardziej kochasz! A karmienie ich zdrowym, ciepłym posiłkiem to po prostu wyraz miłości... Są też dania które wcale nie zabierają dużo czasu do przygotowania. I można ogarnąć smaczny  posiłek w mniej niż 30 min. Nikt nie mówi o 5 daniach tylko o zwykłym posiłku od serca... W końcu dzieci będą dorastały mając w głowie kuchnię swojej mamy i te smaki pozostaną na zawsze. To samo z mężem... Ja nie wyobrażam sobie kolacji nie przygotować.

Jesteś wygodnicka na potęgę, ale nikomu - poza Twoim mężem oraz pomagającą Ci mamą i teściową - nic do tego.

Osobiście źle bym się czuła nie będąc panią swojego domu.

przecież dziewczyna na co dzien sprząta i zajmuje się 2 dzieci, to już samo w sobie jest dużo, zwłaszcza że jest mała różnica wieku. jedyne co to jej mama lub teściowa coś ugotują. opieka nad 2 z małą różnicą jest ciężka, sama to przerabiałam. starsze dziecko niewiele jeszcze rozumie i tak naprawdę to jest zagrożeniem dla młodszego (mój synek wrzucał małej do łóżeczka wielkie ciężarówki, dawał jej ciastka jak miała kilka tygodni itp). niespełna 2 letnie dziecko nieiwele tak naprawde jeszcze rozumie i na pewno nie jest w stanie przewidzieć konsekwencji swoich czynów. nie mogłam ich na chwilę zostawić samych, nigdy też nie spali jednocześnie, wiec tak naprawdę jak byłam sama z dwójką to nieiwele robiłam poza opieką nad nimi. no ok, gotowałam, ale bardzo proste dania, zazwyczaj raz na 2-3 dni. 

teraz córka ma rok a syn 3 latka i dalej jest mega ciężko jak jestem z nimi sama, ale już ogarniam wszystko bo mam wprawę. ale szczerze, to nie cierpię prac domowych, zwłaszcza sprzątania. jedyne to gotowanie i pieczenie robię z przyjemnością. 

Jestes tylko malo zorganizowana - co nie ma nic wspolnego ani z wygodnictwem ani lenistwem.

Poza tym ja tez chcialabym sobie  poczte zablokowac  -(

Dziewczyno sa w zyciu obowjazki ktore sie poprostu wykonuje bez zastanowienia i zalu bo tak poprostu trzeba. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.