- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 grudnia 2015, 16:51
Cześć wszystkim,
Cóż, przychodzi tak czas, kiedy mężczyzna zaczyna poszukiwać swojej drugiej połówki. I to raczej tak na serio, na dłużej, z większym zaangażowaniem. Ostatnio trafiło również na mnie i, jak niektórzy by to nazwali, zostałem trafiony strzałą Amora. Choć nie od razu, trochę do czasu zajęło.
Pewnego dnia postanowiłem zaprosić pewną dziewczynę na spotkanie. Zgodziła się, wszystko przebiegło w świetnej atmosferze, mam wrażenie, że oboje miło spędziliśmy czas. Powoli zaczynałem ją poznawać i może już wtedy pojawiło się jakieś kruche uczycie przywiązania.
Kolejne spotkanie musiała odwołać z powodu dużej ilości prac na uczelni. Trochę smutne, ale faktycznie, część zajęć była naprawdę wymagająca, a projekt do wykonania bardzo czasochłonny.
Znowu minął tydzień i znów się spotkaliśmy. Z perspektywy czasu zauważam, że moje nadzieje rosły, choć starałem się na niej nie wywierać presji. Zauważyłem, że sama dąży do przedłużenia spotkania - krótki spacer po parku krajobrazowym nagle przerodził się w dwugodzinne spotkanie.
Cóż, teraz znów zaproponowałem jej spotkanie - planowałem zaprosić ją na squasha - jakby nie było sport prosty w opanowaniu, zespołowy i odprężający. Stwierdziła, że znów nie ma czasu, może po świętach może nam się uda. I cóż, tutaj chciałbym was prosić o poradę, bo znów wiem, że ten brak czasu ma solidne podstawy.
Sam już nie wiem, czy nie jest mną zainteresowana, czy po prostu klasyczna atmosfera uczelniana nie pozwala jej na wygospodarowanie choć odrobiny czasu. To, że ja radzę sobie na tyle dobrze, ale móc go zorganizować, nie oznacza, że ona musi go mieć równie sporo, a wiem, że stara się o jak najlepsze stopnie. Choć faktem jest też, że gdyby mnie zaprosiła, sam uczyniłbym wszystko, aby dać radę, nawet, jakbym był całkowicie zawalony obowiązkami.
Nie chcę jej do niczego zmuszać, ani namawiać. To chyba nie ma sensu, albo się coś czuje, albo nie. Problem w tym, że sam nie potrafię określić jej uczuć. Co o tym sądzicie? Nie chcę kreować jednostronnej miłości, która męczyła by mnie i zapewne ją. Nasze relacje jeszcze się nie rozwinęły jakoś szczególnie, ale mam wrażenie, że dwa spotkania na półtora miesiąca to nienajlepszy wynik ;( Niby ona daje mi nadzieje, ale może są tylko złudne?
Drogie Panie, jak wy to widzicie?
20 grudnia 2015, 12:51
Nie kazdy lubi squash. Mogles zaoproponowac kino albo cos prostego, zeby nie tzreba bylo sie przebierac, pocic i scierac makijaz. Squqh - to dla mnie dosc agrsywna randka.
20 grudnia 2015, 13:38
Nie kazdy lubi squash. Mogles zaoproponowac kino albo cos prostego, zeby nie tzreba bylo sie przebierac, pocic i scierac makijaz. Squqh - to dla mnie dosc agrsywna randka.
Cóż, jeśli teraz do czegokolwiek dojdzie, sama będzie mogła wybrać formę spotkania - jeśli to ona chce wyjść z propozycję spotkania to rozumiem, że coś zaplanuje.
20 grudnia 2015, 14:08
Brzmisz jak 50-ciolatek... Pewnie własnie to jest przeszkodą;)
20 grudnia 2015, 14:31
Brzmisz jak 50-ciolatek... Pewnie własnie to jest przeszkodą;)
Całkiem możliwe, choć do drętwych nie należę ;)
20 grudnia 2015, 14:49
Brzmisz jak 50-ciolatek... Pewnie własnie to jest przeszkodą;)
To zle kiedy chlopak umie elokwentnie sie wypowiedziec? To juz oznacza,ze jest dretwy? Najlepiej jakby rzucal k...wami na prawo i lewo,wtedy to rzeczywiscie macho-luzak....co za komentarze,rece opadaja
20 grudnia 2015, 17:16
Zapomniałem jeszcze dodać, że gdy trzeci raz ją zapraszałem, stwierdziłem, że jak nie ma ochoty się spotkać, niech powie, bo nie chciałbym jej do niczego namawiać. Powiedziała wtedy, że nie ma problemu i chętnie się ze mną zobaczy.
To są właśnie te poniekąd sprzeczne zachowania, które aktualnie mieszają mi w głowie.
20 grudnia 2015, 23:03
Zapomniałem jeszcze dodać, że gdy trzeci raz ją zapraszałem, stwierdziłem, że jak nie ma ochoty się spotkać, niech powie, bo nie chciałbym jej do niczego namawiać. Powiedziała wtedy, że nie ma problemu i chętnie się ze mną zobaczy.To są właśnie te poniekąd sprzeczne zachowania, które aktualnie mieszają mi w głowie.
21 grudnia 2015, 20:51
nie odzywaj się już do niej, jak zechce to rzuci wszystko (łącznie z dumą) w kąt i zaproponuje sama spotkanie
21 grudnia 2015, 23:47
nie odzywaj się już do niej, jak zechce to rzuci wszystko (łącznie z dumą) w kąt i zaproponuje sama spotkanie
Tak też mam zamiar zrobić...