- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 grudnia 2015, 10:23
Witam,
wiem, że temat może wzbudzić kontrowersje i od razu określone stanowisko. Jednak może znajdzie się ktoś, kto oceni patrzać już tylko na pryzmat naszego związku. Przeszliśmy ciężką drogę, aby być razem. Oboje byliśmy w związkach małżeńskich, zakochaliśmy się w sobie i rozbiliśmy to co mieliśmy wcześniej, stało się dużo złego. Przeszłam przez rozwód, jego rozwód dopiero się zaczyna, pierwsza rozprawe bedzie mial w marcu. Wiem, że jakkolwiek między nimi jest dużo wrogości i mało sentymentów, jest to dla niego na pewno ciężki okres. Mieszkamy razem od roku, jestesmy razem od poltorej roku.I właściwie jest między nami bardzo dobrze- dogadujemy się w codziennym mieszkaniu razem, przeszliśmy już sporo ciężkich chwil. Problemy pojawiają się wtedy, kiedy zaczynam myśleć o pewnych kwestiach i się z nim tym dzielę. On nie rozumie o czym mówię, wpada w gniew. I dlatego piszę tutaj- chciałabym obiektywnej oceny.
Jego była pracuję w systemie 12h, co drugi dzień. Oznacza to, że on zajmuje się co drugi dzień ich dzieckiem. Wiedziałam, że on ma dziecko i nie odczuwam w związku z tym żadnego żalu. Jednakże to ma miejsce głownie w jego dawnym mieszkaniu. Wraca wtedy do domu ok. 22. Dzięki temu z jednej strony czuję, że ten co drugi dzien ktory mamy dla siebie naprawde spedzamy ze soba, a z drugiej... zastanawiam się, czy to naturalne, że on nie zabiera go do nas. Przychodzą tutaj bardzo sporadycznie, dotychczas spędziłam z nim i z młodym 3 popołudnia. Zawsze miałam wtedy wrazenie, ze zaczna bywac tu czesciej, ale wtedy pojawialy sie jej pretensje i odpuszczal przychodzenie. Dziecko nie wie, ze jestesmy para, teoretycznie jestesmy wspollokatorami i on na razie nie chce go informowac. W mieszkaniu sa 3 pokoje, teoretycznie ten jeden jest jego pokojem, jako przykrywka dla syna. Wyrzucil mi ostatnio, ze nie przyprowadza go, bo w tym pokoju jest wiecznie balagan (zostawiam tam schnace i suche pranie), ze ciezko uwierzyc ze on tam mieszka. Jednak z mojego punktu widzenia, kiedy on praktycznie z nim tu nie bywa, zastanawiam sie dlaczego mialabym nie suszyc tam prania, bo moze raz w miesiacu sie pojawia. Poza tym gdy uprzedzil mnie, ze przyjda zwijalam pranie do drugiego pokoju.
Ostatnio powiedzial, ze mlody Sylwestra rok temu spedzil z mama i ona chcialaby zeby w tym roku on sie nim zajal. Postanowilismy poczatkowo, ze bedziemy w trojke, ze zrobie pizze, obejrzymy film, kupimy fajerwerki... Po czym potem powiedzial, ze moze to glupi pomysl, e ona bedzie zla i moze zmieni zdanie i bedzie robila mu problemy z rozwodem. Poplakalam się. Odczuwam ogromyn smutek, kiedy mysle o tym, ze on wyobraza sobie zostawic mnie sama. On stwierdzil, ze bedac mna nie robilby problemow i zostal w domu sam. Dla mnie jest to natomiast niesprawiedliwe i bolesne, tak wlasnie sie czuję. Czuję, że moje uczucia nie są ważne. Ostatecznie stwierdzil, ze skoro się tk zachowuje, to przyjda do mnie, jednak mam swiadomosc ze bedzie to troche na sile. Druga sprawa- ona nie jest jeszcze nawet na 100% pewna czy dziecko ma byc z nim, czy z nia- jak zdecyduje to da mu znac, aczkolwiek jest juz 19 grudnia...
Zastanawiam sie, czy mam prawo czuc, co czuje. Czy naprawde jestem zabrocza i egoistyczna, bo nie wspieram go w rozwodzie. Tylko, ze... po krotkim czasie mieszkania razem on spakowal pod moja nieobecnosc walizki i wrocil do zony. Pozniej twierdzil, ze zrobil to z glupoty, ze chodzilo o jego dziecko plus co bardzo wazne- o jego poczucie ze nigdy juz nie chce miec wiecej dzieci, a wie ze ja chcialabym i ze uwazal ze nie bedziemyr azem szczesliwi. Aczkolwiek potem stwierdzil ze chce byc tylko ze mna- zrozumialam, bo tez mialam wyrzuty sumienia i watpliwosci kiedys w sytuacji z moim mezem, gubilam sie. Wrocilismy do siebie i od tamtego czasu mieszkamy razem i docieramy sie. Jednak ostatnio, jakis miesiac temu stalo sie cos, co chyba rzutuje na wiele moich uczuc, obaw- dowiedzialam sie, ze wtedy kiedy wrocil do zony spali ze soba i po tym razie ona myslala ze jest w ciazy... Ciagle mysle o tym, że ze mna nie chce miec dzieci, ze twierdzil ze przez to to nie ma sensu, a o maly wlos nie mial drugiego dziecka z nia... Bardzo mnie tym zranil, duzo o tym mysle. Chyba chcialabym, zeby na kazdym kroku teraz udawadnial mi jaka jestem wazna, a tak sie nie dzieje. CZasem czuje ze mam racje, po tym kiedy mowie mu o swoich uczuciach i zaczynam go denerwowac czuje sie irracjonalna, zaczynam przepraszac...
Chyba w glebi duszy czuje, ze nie ebde nigdy tworzyc domu, ze nie bede miec dzieci, a jestem raczej ciepla osoba i mam poczucie, jakby... moje zycie mialo byc drugim planem. BO on ma dziecko, spedza z nim czas, a ja jestem w tym czasie sama i to sie nigdy nie zmieni... I nadchodzace swieta... mysle o tym jak bardzo chcialabym tworzyc dom... To chyba wszystko poglebia.
DO jakich uczuc, ktore mam- mam prawo, a ktore faktycznie sa bez sensu...? Bardzo sie pogubilam:(
Edytowany przez bardzoZagubiona 19 grudnia 2015, 10:31
19 grudnia 2015, 19:16
Z mojego punktu widzenia - tio nie jestescie w takiej samej sytuacji, pomimo, ze tak bardzo chcesz w ten sposob widziec wasz zwiazek. Byliscie razem zaangazowani - i po waszym zauroczeniu - ty zdazylas sie juz rozwiezc a on nawet nie rozpoczal. - Dla mnie to wielkiej wagi informacja. Owszem, pozwolil sobie na romans z toba, ale nie jest gotowy w imie tego romansu - opuscic dom.
Mowisz, ze gdy zaczeliscie razem mieszkac - spanikowal i wrocil z podkulonym ogonem do zony,ktora mu jawna zdrade wybaczyla. Dla niej- daje ogromny plus (sorry), Nie kazda zona wybacza zdrade mezowi. Jednak zycie go zlapalo i pierwsza lepsza sprzeczka i sie wyprowadzil. Mial gdzie . Wg mnie jestes takim kolem zapasowym. On jest gotowy miec kogos na boku, na boku - tzn obok swojej zony, ale nie jest gotowy zwiazac sie jeszcze z nikim, ani z toba, ani z nikim innym. Mysle, ze to dla neigo o wiele za wczesnie na takie decyzje. Twoje rozterki - nie graja tutaj zadnej roli.
Mysle, ze dlatego zaznaczyl, ze nie chce miec z toba dzieci i tylko twoja determinacja trzyma go przy tobie. Z twojego punktu widzenia mialo byc bajecznie. dwa niedobrane malzenstwa sie rozstaja i po jednej osobie z tych par - tworza nowy zwiazek. Wiec z twojego opisu wcale nie widac tego tak w ten sposob. Facet nie zakonczyl zwiazku z byla i chyba oboje licza na wspolna jeszcze przyszlosc. W sumie z tego co opisujesz - to ty im stoisz na przeszkodzie, aby sie pogodzili, a jezeli nawet sie nie pogodza, to ja nie widze, ze facet chcialby sie z toba zwiazac na dluzej.
Przykro mi, ale tak to widze.
Edytowany przez 5efb75367d05823fac09f20f9e63588b 19 grudnia 2015, 19:23
19 grudnia 2015, 19:19
Wszystko co tu czytam przypomina mi moją historię sprzed lat, byłam tą żoną. Też przespalam się z niedoszłym byłym tylko po to żeby tamtej zrobić na złość. Po 18 latach pochodze do tego z dystansem, ale wtedy też od różnych wyzwisk zaczynały się rozmowy. Nie ułożyło się im, a ja po rozwodzie odżyłam. Tamta dziewczyna odeszła w porę, ale już następna, dodam, że jeszcze przed końcem rozwodu, zaszła z nim w ciążę. Zostawił ją po nie całych dwóch latach. Ach, szkoda gadać. Ten typ tak ma. Kopnij go w dupe dziewczyno, póki nie jest jeszcze za późno. Zostaw przeszłość, zadbaj o siebie, wykorzystaj trochę życie a ten ON i ta prawdziwa miłość sama przyjdzie do ciebie. Do mnie na rowerze przyjechał nie na białym koniu hehe, więc miej oczy szeroko otwarte i wyciągnij porządne wnioski z tej okrutnej życiowej lekcji.
19 grudnia 2015, 20:24
Z mojego punktu widzenia - tio nie jestescie w takiej samej sytuacji, pomimo, ze tak bardzo chcesz w ten sposob widziec wasz zwiazek. Byliscie razem zaangazowani - i po waszym zauroczeniu - ty zdazylas sie juz rozwiezc a on nawet nie rozpoczal. - Dla mnie to wielkiej wagi informacja. Owszem, pozwolil sobie na romans z toba, ale nie jest gotowy w imie tego romansu - opuscic dom.Mowisz, ze gdy zaczeliscie razem mieszkac - spanikowal i wrocil z podkulonym ogonem do zony,ktora mu jawna zdrade wybaczyla. Dla niej- daje ogromny plus (sorry), Nie kazda zona wybacza zdrade mezowi. Jednak zycie go zlapalo i pierwsza lepsza sprzeczka i sie wyprowadzil. Mial gdzie . Wg mnie jestes takim kolem zapasowym. On jest gotowy miec kogos na boku, na boku - tzn obok swojej zony, ale nie jest gotowy zwiazac sie jeszcze z nikim, ani z toba, ani z nikim innym. Mysle, ze to dla neigo o wiele za wczesnie na takie decyzje. Twoje rozterki - nie graja tutaj zadnej roli.Mysle, ze dlatego zaznaczyl, ze nie chce miec z toba dzieci i tylko twoja determinacja trzyma go przy tobie. Z twojego punktu widzenia mialo byc bajecznie. dwa niedobrane malzenstwa sie rozstaja i po jednej osobie z tych par - tworza nowy zwiazek. Wiec z twojego opisu wcale nie widac tego tak w ten sposob. Facet nie zakonczyl zwiazku z byla i chyba oboje licza na wspolna jeszcze przyszlosc. W sumie z tego co opisujesz - to ty im stoisz na przeszkodzie, aby sie pogodzili, a jezeli nawet sie nie pogodza, to ja nie widze, ze facet chcialby sie z toba zwiazac na dluzej. Przykro mi, ale tak to widze.
haha no rzeczywiście potraktował tą swoją żonę jak idiotkę, ona mu wybaczyła, a on i tak do niej nie wrócił.. no to 100 pkt dla jej inteligencji i szacunku do samej siebie.. od takich patałachów jak ten facet należy się trzymać z daleka, a nie pozwalać by posuwał dwie jednocześnie.. faceci odwalają takie "akcje", bo są naiwniary które na to pozwalają.. dzizas..
"plus" dla tego faceta - ma dwa domy, kobiety wiedzą o sobie nawzajem i im to nie przeszkadza.. wirtuoz zdrady normalnie
Edytowany przez 8372dfcd8923ed4a5dc14aff4132bb10 19 grudnia 2015, 20:36
19 grudnia 2015, 22:14
Ja sprawdziłabym, czy ten marcowy rozwód w ogóle ma się odbyć. A tak poza tym, to kompletnie mi cię nie szkoda, "ciepła osobo". Ja kiedyś byłam tą żoną i wiem jak to boli i ile kosztowało to moje 5-letnie wtedy dziecko.
20 grudnia 2015, 21:41
Zdaje się, że pozwalasz się krzywdzić. Mam wrażenie, że na to pozwalasz,bo czujesz się winna. To zły sposób na życie, więc albo to zmień, albo zrezygnuj z tego mężczyzny. Zastanawiam się co on by zrobił gdybyś w chwili zagubienia na chwilkę pogodzila się z byłym mężem, a po powrocie ogłosiła, że chyba jesteś w ciąży... Pewnie nie byłby tak wyrozumiały. Szkoda, że obie nie potraficie go rzucić...
21 grudnia 2015, 11:10
Masz prawo do wszystkich wątpliwości i obaw... Ty postawiłaś wszystko na jedną kartę, rozwiodłaś się, zaczęłaś wszystko układać od nowa a on zamieszkał z Tobą, po czym wrócił i przespał się z żoną i znowu od niej odszedł... sam fakt, że nie chce powiedzieć synowi, że jesteś jego nową partnerką jest dziwny, przecież powinno mu zależeć, żeby jego syn poznał nową życiową partnerkę i się z nią zaprzyjaźnił bo to jest nowa rzeczywistość, a on tworzy jakąś fikcję... i pytanie dlaczego? Czy nie jest pewny waszego związku? Nie wie czego chce?