- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 grudnia 2015, 22:28
Mam ogromny problem i nie potrafię znaleźć rozwiązania. Może wy coś poradzicie. Z psychologiem i bliskimi już rozmawiałam. Metody męża nie działają. Mój mąż ma córkę z poprzedniego związku. Wiedziałam o tym kiedy się związaliśmy, ale nie spodziewałam się, że wyniknie z naszego związku coś więcej i zaakceptowałam ją pomimo wzajemnej niechęci. Dziś jesteśmy małżeństwem i mamy 6 miesięczną córeczkę :) Jego córka jest bardzo trudnym dzieckiem, przede wszystkim dlatego, bo jej matka ją buntuje przeciwko mnie i teraz dodatkowo przeciwko naszemu dziecku. Z tego powodu może być to odebrane tak, że zabrałam dziecku ojca... Odkąd byłam w zaawansowanej ciąży stopniowo przestaliśmy zabierać ją do nas do domu na weekendy, w tygodnu też nie ani na wakacje z nami. Ona ma prawie 9 lat, więc jest już dużym i rozumiejącym konsenkwencje swojego zachowania dzieckiem. Ja przyznam, że nie lubię niegrzecznych dzieci i od początku było jasne, że nie będę jej drugą mamą, nie będę się nią opiekować ani nic 'przy niej' robić. To było postanowione i mój mąż tego ode mnie nie wymagał. Odpowiadał mi ten układ, spędzała u nas wiele czasu w tygodniu, w weekendy i pozwalałam żeby czasami z nami jeździła na wakacje, ale jej złe zachowanie kiedy byłam w ciąży i po urodzeniu naszej córki było tak mocno odczuwalne, że nie zgodziłam się żeby przyjeżdzała do naszego domu, zostawała na noc... Długo znosiłam jej złe zachowania i obrałam metodę ignorowania jej. To pomagało, ale niestety kiedy urodziła się nasza córka ona i jej matka oszalały z zazdrości. Podobnie było przed i po naszym ślubie, ale przycichło i kiedy zaszłam w ciążę znowu się zaczęło. Jej matka jest na mnie wściekła i twierdzi, że odebrałam dziecku ojca. Nie rozumie, że chodzi o zachowanie jej córki, a nie o to że się na nią uwzięłam. Do czasu kiedy miałam dosyć nie robiłam niczego żeby zaszkodzić jej relacjom z ojcem, ale teraz stawiam swoje i naszego dziecko dobro na pierwszym miejscu. Nie chcę dłużej tolerować jej agresji, humorów, bezczelnych odzywek i zagrań typu specjalne budzenie dziecka lub zabierania mu smoczka czy zabawki, którą akurat się bawi. Nie chcę osoby, która tak się zachowuje w moim domu. Idą święta i nadal nie ustaliliśmy czy spędzi część świąt z nami... Dziewczyny, powiedzcie co wy o tym wszystkim myślicie. Czy naprawdę muszę zgadzać się na złe zachowanie, brak szacunku i po prostu zatruwanie mi życia tylko dlatego, bo wiedziałam, że mąż ma dziecko i zaakceptowałam to? On próbuje ją dyscyplinować, rozmawia z nią, byli u psychologa i jej matka o to się wściekła, ale nic nie działa. Nigdy nie widziałam takiego dziecko w moim życiu, a mam dużo dzieci w rodzinie i córkę chrzestną. Mi teraźniejsza sytuacja odpowiada, ale z drugiej strony teraz kiedy też jestem matką czuję więcej empatii do córki męża i nie chcę jej odcinać tak bardzo od ojca tylko znaleźć inne rozwiązanie.
Edytowany przez phonyy 16 grudnia 2015, 22:31
17 grudnia 2015, 08:50
przeczytałam kilka Twoich wypowiedzi ale nie dałam rady dobrnac do końca. Niestety to w tobie tkwi problem. To całkowicie naturalne że dziecko się buntuje , że chce mieć ojca , że chce aby rodzice byli razem. A jak Ty jesteś tak nastawiona to Cie zwyczajnie nienawidzi. Bunt matki swoją drogą ale ty sytuacji nie poprawiasz tylko zaostrzasz konflikt. A podobno jesteś dorosła. .. to zawsze będzie cześć waszej rodziny. Ona zawsze będzie w waszym życiu. Czy tego chcesz czy nie. I nie masz prawa w żaden sposób ograniczać jej czas który może spędzić z ojcem. Mimo że wiem jakie piekło możesz z nią przechodzić to nie jest wina dziecka a wasza. Waszej dorosłej 3
17 grudnia 2015, 08:55
U mnie takie wahania trwały 5 lat dopóki młoda nie dorosła. Była jak horagiewka , raz było super bo bardzo mnie lubiła a innym razem była nabuntowana przez mate i był kosmos. Ja zawsze starałam się żeby te relacje były fajne ale jak miała swoje jazdy to całkowicie ja ignorowałam. Najgorsze jeszcze przed Tobą. Zobaczysz jak zacznie dorastac... gdy było bardzo zle mój mąż spotykał się z nią tylko sam na sam poza domem. Najlepsze jest to że gdy ja poznałam swojego męża on już nie był z jej matka. Najlepszym rozwiązaniem jest pogadać właśnie z matką i przetłumaczyć jej ze takim zachowaniem i buntowaniem dziecka tylko jej szkodzi. Ze im lepsze relacje między wami tym lepsze z ojcem i wszyscy na tym korzystają. Tylko tu właśnie nie chodzi o dobro dziecka tylko o zniszczenie byłemu życia kosztem dziecka
no właśnie - ty się starałaś, autorka tematu od razu podeszła do tego dziecka negatywnie nastawiona. no ręce opadają, ja nie przepadam za dziećmi i generalnie (jeszcze) mam w nosie problemy z nimi - ale ten temat, a konkretnie wypowiedzi phonyy wkurzyły mnie jak mało co na forum.
17 grudnia 2015, 08:57
Ewidentnie nie próbowałaś nawiązać z nią więzi.Nie zrobiłaś nic by czuła się dobrze w Twojej obecności.Traktujesz ją jak niechcianego psa.Pies też wyczuwa nastawienie człowieka i potrafi ugryźć.Dziwić się tej dziewczynce?Idę o zakład,że nigdy nie usiadłaś z nią przy kubku kakao i nie pogadałaś od serca.Odnoszę wrażenie,że od początku byłaś(tak ty byłaś)zazdrosna o jego córkę. Co do zabierania smoczka twojemu dziecku...u każdego zazdrosnego dziecka takie zachowanie jest normalne.Moja starsza córka młodszą biła ale zamiast ją odsuwać to zaangażowałam w pomoc przy młodszej siostrze.Twój mąż jeśli będzie mądry to na dłuższą metę nie wytrzyma twojego egoistycznego zachowania.Lepiej przestań zgrywać ze swoim dzieckiem pępek świata bo sobie zaszkodzisz.
17 grudnia 2015, 09:00
U mnie takie wahania trwały 5 lat dopóki młoda nie dorosła. Była jak horagiewka , raz było super bo bardzo mnie lubiła a innym razem była nabuntowana przez mate i był kosmos. Ja zawsze starałam się żeby te relacje były fajne ale jak miała swoje jazdy to całkowicie ja ignorowałam. Najgorsze jeszcze przed Tobą. Zobaczysz jak zacznie dorastac... gdy było bardzo zle mój mąż spotykał się z nią tylko sam na sam poza domem. Najlepsze jest to że gdy ja poznałam swojego męża on już nie był z jej matka. Najlepszym rozwiązaniem jest pogadać właśnie z matką i przetłumaczyć jej ze takim zachowaniem i buntowaniem dziecka tylko jej szkodzi. Ze im lepsze relacje między wami tym lepsze z ojcem i wszyscy na tym korzystają. Tylko tu właśnie nie chodzi o dobro dziecka tylko o zniszczenie byłemu życia kosztem dziecka
Tylko do takich układów, żeby one funkcjonowały, trzeba być dojrzałym psychicznie i odpowiedzialnym. O autorce bardzo ciężko to powiedzieć, zwłaszcza, jak z dumą podkreśla, że ona się nigdy na taki układ nie pisała. Niestety to chyba taki typ człowieka, który winę widzi we wszystkich dookoła, tylko nie w sobie. Bo co trzeba mieć w głowie, by tak nienawidziec dziecko. Dziecka nie trzeba kochać, wystarczy zachowywać się jak dorosły, i je akceptować, po prostu. Ja jestem w ciężkim szoku, bo wiele tu było przypadków skrajnego zadufania i zaslepienia na tym forum, ale ten bije wszystkie na głowę.
A ona sama zachowuje się jak małe dziecko, któremu wydaje się, że ktoś chce mu zabrać lizaka.
17 grudnia 2015, 09:05
no właśnie - ty się starałaś, autorka tematu od razu podeszła do tego dziecka negatywnie nastawiona. no ręce opadają, ja nie przepadam za dziećmi i generalnie (jeszcze) mam w nosie problemy z nimi - ale ten temat, a konkretnie wypowiedzi phonyy wkurzyły mnie jak mało co na forum.U mnie takie wahania trwały 5 lat dopóki młoda nie dorosła. Była jak horagiewka , raz było super bo bardzo mnie lubiła a innym razem była nabuntowana przez mate i był kosmos. Ja zawsze starałam się żeby te relacje były fajne ale jak miała swoje jazdy to całkowicie ja ignorowałam. Najgorsze jeszcze przed Tobą. Zobaczysz jak zacznie dorastac... gdy było bardzo zle mój mąż spotykał się z nią tylko sam na sam poza domem. Najlepsze jest to że gdy ja poznałam swojego męża on już nie był z jej matka. Najlepszym rozwiązaniem jest pogadać właśnie z matką i przetłumaczyć jej ze takim zachowaniem i buntowaniem dziecka tylko jej szkodzi. Ze im lepsze relacje między wami tym lepsze z ojcem i wszyscy na tym korzystają. Tylko tu właśnie nie chodzi o dobro dziecka tylko o zniszczenie byłemu życia kosztem dziecka
17 grudnia 2015, 09:52
Dla mnie najbardziej winną sytuacji jest matka tej dziewczynki. Przelewa na nią swój jad, zazdrość i żal. To bardzo egoistyczne, ojciec rozstał się z nią a nie z córką. Ciekawe, że nikt nie wspomniał że była buntując dzieciaka tylko robi mu krzywdę bo odcina je od nowej rodziny i wychowuje w nienawiści zamiast tłumaczyć że ojciec przecież ją nadal kocha i chce ją widywać. Od jej matki nie wymagacie empatii ale od macochy już tak. Zakłamanie i tyle.
17 grudnia 2015, 09:55
9 letnie dziecko, po rozstaniu rodziców wcale nie musi przewidywać konsekwencji jak dorosły. Wiem, że swoim dzieciom się więcej pozwala ale Twoje dziecko też pewnie będzie kiedyś przechodzić bunt. Postaw się w jej sytuacji - tak naprawdę nie ma ojca, ojciec ma nową kobietę i nowe dziecko. Czuje się odrzucona, sprawdza czy jest dla ojca ważna. To trudne ale też normalne. Dzieci reagują różnie.Ale to Ty i Twój mąż (a także matka dziecka) jesteście dorośli i to Wy powinniście znaleźć rozwiązanie a nie wymagać od dziecka, żeby zachowywało się jak dorosły ;)Może warto żebyście Ty i mąż poszli do jakiejś poradni i dopytali psychologa jak najlepiej to rozwiązać. Może pomoże to, że Ty zaczniesz z nią rozmawiać albo to, że ojciec będzie spędzał czas z dwójką dzieci i też tłumaczył, że choć maluch bywa bardziej absorbujący to nie znaczy, że starszą córkę kocha mniej. A to, że mieszka z młodszą córką nie wynika z tego, że starszą mniej kocha tylko, że dorośli czasem się rozstają i zakładają nowe rodziny. Niby 9latka to wie ale trzeba takie dzieci zapewniać o miłości i wyjaśniać takie rzeczy :) Jakby to głupie nam się nie wydawało.Niech ma też szansę spędzać trochę czasu z siostrą (pod nadzorem ojca, nie Twoim na początek pewnie) żeby mogła ją poznać i nie traktowała jak zagrożenia a pokochała jak rodzeństwo :)Dziecko nie zmieni się z dnia na dzień, to będzie ciężka praca :) Niestety Twoja niechęć nie pomoże więc spróbuj się przełamać.
otóż to.
17 grudnia 2015, 10:05
Dla mnie najbardziej winną sytuacji jest matka tej dziewczynki. Przelewa na nią swój jad, zazdrość i żal. To bardzo egoistyczne, ojciec rozstał się z nią a nie z córką. Ciekawe, że nikt nie wspomniał że była buntując dzieciaka tylko robi mu krzywdę bo odcina je od nowej rodziny i wychowuje w nienawiści zamiast tłumaczyć że ojciec przecież ją nadal kocha i chce ją widywać. Od jej matki nie wymagacie empatii ale od macochy już tak. Zakłamanie i tyle.
I serio wierzysz w to, że skoro rozstali się 6 lat temu, i facet miał po drodze już wiele kobiet, o czym pisała autorka, to ta kobieta specjalnie buntuje swoje dziecko i naraże je na takie sytuacje? I specjalnie zatruwała i zatruwa życie każdej kobiecie, z którą on był? Poświęcając psychikę własnego dziecka?
Nawet jeśli to dziecko byłoby trudne, i zbuntowane, to ta kobieta jest do cholery dorosła, i tak się powinna zachowywać, a nie wymagać dorosłości od 9letniego dziecka po przejściach, a samej zachowując się jak trzylatka. A jeśli ona od początku liczyła, że facet urwie kompletnie kontakt z dzieckiem, bo tak to właśnie wygląda i zajmie się tylko jej, i jej dzieckiem, to cóż, chyba się przeliczyła.
Edytowany przez cancri 17 grudnia 2015, 10:09
17 grudnia 2015, 10:20
I serio wierzysz w to, że skoro rozstali się 6 lat temu, i facet miał po drodze już wiele kobiet, o czym pisała autorka, to ta kobieta specjalnie buntuje swoje dziecko i naraże je na takie sytuacje? I specjalnie zatruwała i zatruwa życie każdej kobiecie, z którą on był? Poświęcając psychikę własnego dziecka?Nawet jeśli to dziecko byłoby trudne, i zbuntowane, to ta kobieta jest do cholery dorosła, i tak się powinna zachowywać, a nie wymagać dorosłości od 9letniego dziecka po przejściach, a samej zachowując się jak trzylatka. A jeśli ona od początku liczyła, że facet urwie kompletnie kontakt z dzieckiem, bo tak to właśnie wygląda i zajmie się tylko jej, i jej dzieckiem, to cóż, chyba się przeliczyła.Dla mnie najbardziej winną sytuacji jest matka tej dziewczynki. Przelewa na nią swój jad, zazdrość i żal. To bardzo egoistyczne, ojciec rozstał się z nią a nie z córką. Ciekawe, że nikt nie wspomniał że była buntując dzieciaka tylko robi mu krzywdę bo odcina je od nowej rodziny i wychowuje w nienawiści zamiast tłumaczyć że ojciec przecież ją nadal kocha i chce ją widywać. Od jej matki nie wymagacie empatii ale od macochy już tak. Zakłamanie i tyle.
Tutaj sytuacja jest taka, że założył nową rodzinę, o przelotne romanse nie musiała być zazdrosna. Jestem w stanie uwierzyć, że żal przelewa na własne dziecko. Nie rozumiem, czemu nikt nie mówi o jej zachowaniu, skoro to ona ma największy wpływ na dziewczynkę. Dziecko to wiadomo tylko dziecko, chłonie jak gąbka to co mówią dorośli.