Temat: Kocham ale nie jestem szczęśliwa.

Pisze tutaj bo już nie wiem co mam robić. Od roku jestem ze swoim facetem, którego znam od wielu lat (jesteśmy sąsiadami), bardzo szybko ze sobą zamieszkaliśmy bo juz po 2 miesiącach. Od samego początku były problemy (on pił, bardzo mało zarabiał, zazdrość itp. ) Miałam nadzieje, że się zmieni dla Mnie ale cały czas kończyło się na obietnicach więc postanowiłam rozstać się z nim ostatecznie, spakowałam jego rzeczy i się skończyło. On pisał, płakał, obiecywał, aż w końcu powiedział że bez względu na to czy z nim będę czy nie to on się zaszyje, znalazł już inną, lepszą prace i chce zmienić swoje życie. Tak właśnie zrobił, po 2 tygodniach wróciliśmy do siebie, do dzisiaj nie pije (niedługo kończy się zaszycie, czego bardzo się boje). Ale problem z pracą pozostał, ja jestem w ciąży a on od jakiegoś czasu zrobił się okropny. Cały czas się denerwuje, krzyczy, złości, cały czas coś mu nie odpowiada. Dzisiaj np. stwierdził, że co ze mnie za Pani domu i przyszła żona skoro nie potrafię zrobić prostej rzeczy-wyprać mu spodni. Więc powiedziałam mu że wyprałam wszystko co było w koszu na pranie a nie jestem wróżką, żeby się domyśleć, że spodnie które ma złożone w szafie też są do prania. Pewnie gdybym je wyprała to miałby pretensje bo chciałby je własnie założyć. Przed wczoraj stwierdził, że siedzę cały dzien w domu i nie mogłam nawet pozmywać tylko on to musi robić (do zmywania był 1talerz i 1szklanka) więc powiedziałam mu że szkoda wody na 2 naczynia i żeby nie przesadzał. Od 2 tygodni nie pracuje bo mam zagrożoną ciąże, dbam o dom a jemu i tak ciągle coś nie pasuje a do tej pory to ja utrzymywałam Jego i dom bo z tych pieniedzy co zarobił to nie wystarczało na nic. Do tej pory starałam się spokojnie podchodzić do jego czepialstwa, żeby nie wywoływać nie potrzebnych kłótni ale już dzisiaj nie wytrzymałam. Pokłóciliśmy się i nadal się nie odzywamy a ja nie wiem co mam robić bo bardzo go kocham w dodatku w drodze dziecko ale już mam dosyć takiego traktowania. Ciągle nerwy. Jak powiem mu o tym wszystkim to przeprosi a za pare godzin znowu to samo. Myślę nad rozstaniem ale czy to będzie dobre dla dziecka? Boje się że sobie nie poradzę, potrzebuje wsparcia, od kiedy jestem w ciąży to zrobiłam się strasznie wrażliwa, nawet teraz kiedy tak bardzo mnie zdenerwował to mam ochote się przytulić i zapomnieć o wszystkim ale wiem, że jak to zrobie to tak już będzie zawsze, nic nie zrozumie i będzie myślał, że "on miał racje a ja zrozumiałam, że zrobiłam źle", cały czas się "śmieje" że jestem małą zołzą i twierdzi, że nasze kłótnie są przeze Mnie... czasami się zastanawiam czy nie ma racji ale od kiedy jestem w ciąży zrobiłam się bardzo pokorna i jest jeszcze gorzej. Co wy byście zrobiły na moim miejscu ? Proszę pomóżcie :(

Kolejna,ktora się wkopala.....Za szybko to dziecko i nie z tym człowiekiem. Nie przepraszaj, nie masz za co.Postaw mu jakies warunki, niech probuje sie ogarnąć ale ja czarno to widzę.

Pasek wagi

I Ty sobie pozwolilas na dziecko w takiej sytuacji?:?

Alkoholik, zazdrośnik, nierób, cham, w dodatku mający w d*pie Ciebie i dziecko bo co to ma w ogóle znaczyć że masz zagrożoną ciążę a dbasz o dom zamiast leżeć i wypoczywać?! W dodatku pan i władca ma do Ciebie pretensje, że źle coś zrobiłaś. Nie rozumiem jak można się z kimś takim decydować na dziecko, a Ty się jeszcze zastanawiasz czy zostać z nim dla dobra dziecka? Serio? Dla jakiego ''dobra''? Kochasz go, ale po co Ci taka jednostronna miłość bo to że koleś Cię nie kocha to chyba jasne. Wygląda na to że jest z Tobą dla kasy. 

Pasek wagi

Pytacie dlaczego z nim jestem i co w nim widziałam. Zawsze mi się podobał, wysoki, bardzo przystojny, starszy o 7 lat, myślałam że skoro jest starszy, dojrzały to będzie bardziej opiekuńczy. I tak było od samego początku, cały czas mi gotował, uwielbia gotować i ja nigdy tego nie musiałam robić jak pracowałam. Cały czas jest troskliwy i opiekuńczy, kupuje kwiaty, codziennie rano przed pracą chodzi po świeże pieczywko, robi zakupy, prawi komplementy, mówi jak bardzo mnie kocha, o sexie nie wspomne bo z każdym razem jest lepszy ale to wszystko jest piękne dopóki się nie wkurzy. A że jest bardzo nerwowy to wkurza sie o byle głupote, codziennie. Dopiero jak ochłonie to przeprasza i prosi, żebym mu wybaczyła. Dzisiaj rano znowu była kłótnia, przekazałam mu wiadomosc od mojej mamy, że jeśli bedzie się tak dalej zachowywał to przestanie być dla niego taka miła jak do tej pory to stwierdził, że nie będzie go nikt szantażował i on się wyprowadza. Więc mu powiedziałam, że proszę bardzo, będę miała święty spokój. Później stwierdził, że na opłaty które miał dzisiaj zrobić niech mi da mamusia a on płacić za nic nie bedzie bo najpierw musi zrobić testy na ojcostwo. Wkurwiłam sie strasznie, popłakałam i powiedziałam mu że nic od niego nie chce, że skoro tak do tego podchodzi to niech sie nie przyznaje do dziecka, że jemu nie potrzebny jest taki ojciec jak on. Nastepnie zawiózł mnie na badania a sam gdzieś poszedł, jak przyszedł po mnie to zabrał mnie w takie romantyczne miejsce, dał mi kwiaty i znowu zaczął przepraszać, mówił, że zrozumiał że nie miał racji, że mnie kocha ale już taki ma charakter nerwowy itp. itd. Powiedziałam mu co o tym wszystkim myśle i o tych przeprosinach i powiedziałam mu że skoro chce się zmienić, opanować to proszę bardzo ale przy następnym wybuchu nerwów już nie bedzie kłótni tylko spakuje swoje rzeczy i się wyprowadzi. Zgodził się i tak wróciliśmy do domu, odzywamy sie, on stara sie mi to jakoś wynagrodzić ale ja jestem chłodna, niech zrozumie, że jest mi przykro i głupi kwiatek tu nie pomoże. Najgorsze jest to że jego mama jak widzi, że coś jest nie tak w jego zachowaniu to go dopytuje co się stało i on jej opowiada a ona zamiast być obiektywna to stoi po jego stronie, mówi, że to jest moim obowiązkiem, żeby mu wyprać ubrania albo jechać z nim na zakupy bo już ma zniszczone ciuchy a jak sie denerwuje to powinnam przymknąć na to oko skoro go kocham bo on już taki jest :/ On tego słucha i później uważa, że skoro mamusia go popiera to on ma racje a ja jestem ta zła, żona która nie potrafi zadbać o dom i męża :/ Tylko tak jak pisałam wcześniej, wszystko ma uprane a jeśli schowa spodnie do szafki z czystymi ciuchami to ja nie jestem wróżką, żeby się domyśleć że ma je brudne, musiałabym wyrzucać wszystkie ubrania z półek i sprawdzać a i  tak bym nie zauważyła bo nie były niczym ubrudzone. Co do kupowania nowych ciuchów to czy to jest małe dziecko ? Mówiłam mu wiele razy, żebyśmy jechali na zakupy?! Gdybym sama mu nie kupiła to nie miałby nawet bielizny bo wszystko co miał to zniszczył. Oprócz tego kupiłam mu koszule, t-shirty a spodnie ciężko jest kupić na "oko". Z resztą nawet nie pomyślała o tym czy mamy na to pieniądze, ciągle kasy brakuje, sama też sobie nic nie kupuje a mam jechać i jemu ubrania kupować ?! :/ A co do przymykania oka na jego nerwy to czy jak będzie mnie bił to też mam przymknąć oko bo go kocham ?! Nie znęca się nade mną fizycznie ale psychicznie tak a ja już mam dosyć ciągłych nerwów i kłótni, ileż można :(( Gdyby nie moi rodzice to już bym zwariowała, nie mam się komu wyżalić, wstydzę się o tym mówić koleżankom, niby coś tam wiedzą ale nie wszystko, zawsze jak miały nie odpowiednich facetów to im tłumaczyłam że nie warto marnować sobie życia a teraz sama się wpakowałam w związek  bez przyszłości :(

izabela19681 napisał(a):

Ależ miłość jest ślepa. Serio nie było lepszego kandydata na ojca Twojego dziecka oprócz pijaka, nieroba i chama?

Wyjelas mi to z ust. 

Zagrożona ciąza, a on sie rzuca Ciebie, jaka z Ciebie pani domu i czemu mu gaci nie wyprałas? A jaki z niego pan domu, dwie ręce ma? Ma. No to niech pierze sam. I powiedz to dosadnie przy jego matce, bo nic jej do Twoich obowiazków w Twoim własnym domu.

Chcesz sie rozstac, ale ' czy to dobre dla dziecka?'. Nie, najlepsza dla dziecka jest obserwowanie jak rodzice skaczą sobie do gardeł, nie szanują się, a nawet ponizają; skoro on nie bardzo przejmuje się tym, ze ciąza jest zagrożona, po urodzeniu dziecka nic się nie zmieni - mało tego, pewnie będzie gorzej.

Może pomyślcie jeszcze o jakiejś terapii, która pomogłaby mu uporać się z gniewem, złością itp. Bo według mnie, to sie skonczy tak, jak sama przewidujesz, w koncu Cie uderzy i jeszcze powie, ze 'jestes zołzą i w gruncie rzeczy to twoja wina'. 

Pasek wagi

Jasne, że rozstanie będzie dobre dla dziecka, to najlepsze co możesz dla niego i dla siebie zrobić. Ratuj się zanim nie wsiąkłaś w ten związek totalnie. Facet tobą manipuluje, poczuł się pewnie bo jesteś w ciąży - wcześniej pewnie jeszcze się bał, że cię straci więc się ograniczał i płakał. Ja jestem z takiej rodziny, mój ojciec jest psychicznym manipulatorem. To zatruwa życie kobiecie, dzieciom. Uciekaj od niego.

Zostaw go i wyprowadź się do rodziców. Szans miał wiele, dziecko w drodze nie oznacza, że na siłę musisz być związana z jego ojcem. Ciążę masz zagrożoną, sama jesteś w rozsypce, niepotrzebne Ci są dodatkowe nerwy w postaci niezrównoważonego partnera. 

Wróć do rodziców, odpoczywaj i daj o siebie! A on? Niech się w końcu zastanowi nad sobą i swoim zachowaniem, ale już w pojedynkę, a nie z Tobą przy boku.

Pasek wagi

Skoro jest taki jak piszesz , to przetestuj na nim jego zachowanie, zrób mu awantury o byle głupstwo a później przepraszaj i tak w kółko...może zrozumie.

marta11i8 napisał(a):

Pytacie dlaczego z nim jestem i co w nim widziałam. Zawsze mi się podobał, wysoki, bardzo przystojny, starszy o 7 lat, myślałam że skoro jest starszy, dojrzały to będzie bardziej opiekuńczy. I tak było od samego początku, cały czas mi gotował, uwielbia gotować i ja nigdy tego nie musiałam robić jak pracowałam. Cały czas jest troskliwy i opiekuńczy, kupuje kwiaty, codziennie rano przed pracą chodzi po świeże pieczywko, robi zakupy, prawi komplementy, mówi jak bardzo mnie kocha, o sexie nie wspomne bo z każdym razem jest lepszy ale to wszystko jest piękne dopóki się nie wkurzy. A że jest bardzo nerwowy to wkurza sie o byle głupote, codziennie.

W którym momencie jest troskliwy i opiekuńczy? Wtedy jak robi ciężarnej żonie awanturę o pranie czy jak żąda testów na ojcostwo? Nie wiem co jest szczególnego w tym że facet gotuje albo chodzi po pieczywo. Normalne obowiązki, a Ty piszesz o tym jakby czyniło to z niego kogoś wyjątkowego. Przestań być taką desperatką i zacznij mieć wymagania. To że prawi komplementy, mówi kocham i daje kwiaty to w sumie nic nie znaczy w świetle tego jak się zachowuje, liczą się czyny nie słowa. Facet widzi, że łykasz takie teksty jak pelikan, a że słowa nie wymagają żadnego wysiłku to co mu szkodzi. Nie liczyłabym na to że to ostatnia awantura, a on się nagle zmieni. Dobrze wie, że przy Tobie nie musi się jakoś bardzo starać, a po następnej kłótni wystarczy kupić kwiaty, rzucić jakimś smętnym tekstem i już będziesz urobiona. 

Masz teraz szansę coś z tym zrobić i nie zmarnować życia sobie i dziecku, ale po tym co piszesz czarno to widzę. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.