Temat: Chłopak-problem

Jestem z moim facetem od 2,5 roku. Po roku znajomości mieliśmy poważny kryzys, rozstaliśmy się z jego winy. On wtedy zrozumiał swój błąd, szczerze przeprosił, płakał 3 dni żebym dała mu 2 szansę. Dałam. Od tamtego czasu to był nie ten sam człowiek, starał się, czułam że mu zależy. Nidy nie żałowałam tej decyzji Az do teraz. Mój chłopak od października poszedł na studia a miedzy nami cos zaczęło się psuć. Rozmawiałam Zn im wielokrotnie ale on wszystko tłumaczy nauką. Rozumiem, że to nie są łatwe studia, że musi się uczyć i ja mu tego nie broni ale chciałabym żeby interesował się mną tak jak kiedyś. Nikt nie wmówi mi, że jeśli facetowi zależy to nie znajdzie chwilki żeby napisać sms czy coś. Niby mamy kontakt w ciągu dnia na fb ale to są takie suche fakty typu,, hej, jadę na studia’’ 4 godziny później ,,mam matmę’’ 6 godzin później,, wracam’’ Zero jakichkolwiek emocji, nie pamięta kiedy napisał,, dobranoc Kochanie’’. Wszystkie moje próby rozmowy kończą się kłótnią, on nie widzi problemu, mówi mi że nic się nie zmieniło ale im ja bardziej naciskam tym on mniej przekonywująco to mówi. Widzę że ma mnie już dość, moich ciągłych pretensji ale ja chciałabym tylko normalnego związku. Bardzo boję się drugi raz przechodzić przez rozstanie i nie chce dopuścić do tego. On też mówi że nie chce się rozstawać ale ja wiem że naszym zachowaniem doprowadzimy do tego. Prosty schemat on nie pisze nie dzwoni- ja czuje się niekochana- próbuje z nim rozmawiać, płaczę- on się denerwuje, wynika kłótnia-dla niego wszystko jest ok.- ja widzę jego bierność wiec zrywam. Tak było poprzednim razem. I teraz moje pytanie czy ja powinnam odpuścić? Zdystansować się? Dać mu czas na ogarnięcie tych studiów? Nie pisać nie dzwonić pierwsza zobaczyć jego reakcje? Nie chce za nim latać bo nigdy nie byłam takim typem dziewczyny ale nie chce tez go stracić 

Daj mu trochę wolności ;) Nie naciskaj za każdym razem, napisz pierwsza smsa na dobranoc.

nie dzwonic, czekac na reakcje...I wtedy podejmowac kroki.

Wiesz co ? Piszę z perspektywy osoby zaręczonej , która studiuje 2 kierunki dziennie i jest w ponad 4-letnim związku . Dodam jeszcze ,że razem mieszkamy . Trochę Cię rozumiem bo chyba każdy z nas potrzebuje zainteresowania ze strony partnera . Jednak często jest tak ,że wracam wieczorem tak padnięta , że ani nie mam siły okazywać emocji ani nawet nie mam ochoty rozmawiać . Jedyne o czym marzę wtedy to coś zjeść , położyć się do łóżka , włączyć serial i żeby nikt mi tyłka nie zawracał . Wiele było między nami kłótni na ten temat , właśnie ,że ja jestem zimna , że nie okazuję zainteresowania . Mój facet zrozumiał kiedy sam wreszcie zdecydował się pójść na studia . Do tego czasem jest tak ,że na zajęciach czegoś się nie zrozumiało ,albo ,że ma się dużo nauki na następny dzień i wtedy nie wie się czy da się radę , a ostatnim czego się wtedy potrzebuje to pogadać z kimś , kto tych problemów nie ma .  Ja np . wtedy nie mam ochoty gadać z narzeczonym , mówię ,że jestem zmęczona ,żeby dał mi spokój , natomiast na fajkę z moją najlepszą kumpelą ze studiów jak pójdziemy to mogę przegadać ze 2 godziny bo wiem  ,że ona ma tyle samo nauki , rozumie to i łatwiej się z kimś takim gada . Nie możesz mieć pretensji ,że on nie ma ochoty danego dnia z Tobą gadać ,bo gdy człowiek ma taki temperament jak ja , to w momencie gdy jestem zmęczona ludzie mnie drażnią . Wyluzuj i daj facetowi żyć życiem studenckim , bo na niektórych kierunkach to wcale nie jest łatwe życie . 

Pasek wagi

Wiesz co ? Piszę z perspektywy osoby zaręczonej , która studiuje 2 kierunki dziennie i jest w ponad 4-letnim związku . Dodam jeszcze ,że razem mieszkamy . Trochę Cię rozumiem bo chyba każdy z nas potrzebuje zainteresowania ze strony partnera . Jednak często jest tak ,że wracam wieczorem tak padnięta , że ani nie mam siły okazywać emocji ani nawet nie mam ochoty rozmawiać . Jedyne o czym marzę wtedy to coś zjeść , położyć się do łóżka , włączyć serial i żeby nikt mi tyłka nie zawracał . Wiele było między nami kłótni na ten temat , właśnie ,że ja jestem zimna , że nie okazuję zainteresowania . Mój facet zrozumiał kiedy sam wreszcie zdecydował się pójść na studia . Do tego czasem jest tak ,że na zajęciach czegoś się nie zrozumiało ,albo ,że ma się dużo nauki na następny dzień i wtedy nie wie się czy da się radę , a ostatnim czego się wtedy potrzebuje to pogadać z kimś , kto tych problemów nie ma .  Ja np . wtedy nie mam ochoty gadać z narzeczonym , mówię ,że jestem zmęczona ,żeby dał mi spokój , natomiast na fajkę z moją najlepszą kumpelą ze studiów jak pójdziemy to mogę przegadać ze 2 godziny bo wiem  ,że ona ma tyle samo nauki , rozumie to i łatwiej się z kimś takim gada . Nie możesz mieć pretensji ,że on nie ma ochoty danego dnia z Tobą gadać ,bo gdy człowiek ma taki temperament jak ja , to w momencie gdy jestem zmęczona ludzie mnie drażnią . Wyluzuj i daj facetowi żyć życiem studenckim , bo na niektórych kierunkach to wcale nie jest łatwe życie . 

Pasek wagi

Jeśli sama mówisz, że dopiero poszedł na studia, do tego nie za łatwe, to pomimo tego, że chciałabyś trochę uczucia i uwagi- poluzuj więzi. Jedyne, do czego dążysz poprzez ciągłe wszczynanie kłótni i pretensje, to rozpad związku.  Uprośćmy ten model, pomińmy jego brak zaangażowania i spójrzmy z boku- ciągle się wkurzasz, gniewasz, wydzwaniasz. Trochę generalnie wisisz mu na ramieniu i sapiesz do ucha.  

Trafił w zupełnie nowe miejsce, do nowych ludzi, wykładowców, pewnie chce jakiś interakcji z innymi osobami w swojej grupie, bo tak na studiach zawsze raźniej, kiedy jest od kogo wziąć notatki, z kim iść na piwo i ponarzekać. Musisz przeboleć nawet, że to nie będziesz Ty. Nie wiesz, jak tam jest, przez co w kategorii "studenckiego życia" trochę wypadniesz z obiegu. Moi znajomi spoza studiów zawsze się śmieją, że jak próbuję im na coś ponarzekać, to nawet nie wiedzą, o czym mówię. 

Daj mu kilka dni całkowitej obojętności, zamiast domagać się takich nieszczerych i wymuszonych pieszczot i uczuć. Natomiast jeśli po tych kilku dniach on sam się nie obudzi i nie usłyszysz od niego żadnej fajnej wieści, to wtedy zacznij się poważnie zastanawiać, co tu jest grane ;)

Pasek wagi

Bleuets napisał(a):

Jeśli sama mówisz, że dopiero poszedł na studia, do tego nie za łatwe, to pomimo tego, że chciałabyś trochę uczucia i uwagi- poluzuj więzi. Jedyne, do czego dążysz poprzez ciągłe wszczynanie kłótni i pretensje, to rozpad związku.  Uprośćmy ten model, pomińmy jego brak zaangażowania i spójrzmy z boku- ciągle się wkurzasz, gniewasz, wydzwaniasz. Trochę generalnie wisisz mu na ramieniu i sapiesz do ucha.  Trafił w zupełnie nowe miejsce, do nowych ludzi, wykładowców, pewnie chce jakiś interakcji z innymi osobami w swojej grupie, bo tak na studiach zawsze raźniej, kiedy jest od kogo wziąć notatki, z kim iść na piwo i ponarzekać. Musisz przeboleć nawet, że to nie będziesz Ty. Nie wiesz, jak tam jest, przez co w kategorii "studenckiego życia" trochę wypadniesz z obiegu. Moi znajomi spoza studiów zawsze się śmieją, że jak próbuję im na coś ponarzekać, to nawet nie wiedzą, o czym mówię. Daj mu kilka dni całkowitej obojętności, zamiast domagać się takich nieszczerych i wymuszonych pieszczot i uczuć. Natomiast jeśli po tych kilku dniach on sam się nie obudzi i nie usłyszysz od niego żadnej fajnej wieści, to wtedy zacznij się poważnie zastanawiać, co tu jest grane


Doskonale to rozumiem ale jest jeszcze jedna rzecz, która bardzo mnie boli. Kiedy ja zaczynałam studia to było rok temu, on nie pozwalal mi zupełnie jeżdzić na żadne integrację, bał się po prostu, że kogoś tam poznam. Musze przyznać , że na moim kierunku jest sporo znajmocyh z liceum więc nie miałam dużego parcia na poznawanie nowych ludzi. Wkurza mnie to, że teraz on chce jezdzić na integracje i zapomniał zupelnie co robił w tamtym roku wobec mnie.

Tak jak koleżanka wyżej- z własnego przykładu powiem Ci po prostu tyle, że przez pierwszy semestr studiów bardzo zaniedbałam wszystkich starych znajomych i sympatię. Ogarnięcie wszystkiego absorbowało cały mój czas, poznawałam też nowych ludzi i miałam kolokwialnie wrażenie, że Ci starzy- tyłek mi zawracają i pieklą się bez potrzeby. Nie chciałam z nimi gadać, bo poklepanie po ramieniu i nawet szczere współczucie nie rekompensowało mi faktu, że oni owszem, tak naprawdę nie mają pojęcia, o co ja tu właściwie jazgot podnoszę. Znajomi z grupy- to już zupełnie co innego. Ale na zakończenie- 1) tak, to była w całości MOJA WINA 2) przeszło mi szybko ;)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.