Temat: nie ogarniam faceta

spotykam sie z nim od miesiaca (znamy sie rok), zachorowal i tydzien lezal chory, codziennie pisalam smsy z pytaniem jak sie czuje, ale nie pojechalam, w miedzyczasie mial tez imieniny, o ktorych zapomnialam, zaraz po nich odwiedzilam go (zawiozlam prezent imieninowy, kupilam jakies owoce i soki) i przeprosilam za to, ze nie odwiedzilam i ze zapomnialam o imieninach

posiedzielismy, posmialismy sie, on nie okazywal jakos szczegolnie zlosci, byl czasami raczej ironiczny i sakrastyczny, ale sie przytulal i dawal buzi
nastepnego dnia sie nie widzielismy, a wczoraj byly jego urodziny
i poszlam do pubu, w ktorym je organizowal - byli jego znajomi i nasi wspolni znajomi, i calutki wieczor traktowal mnie jak dobra kolezanke, wytrzymywalam, stwierdzilam, ze to urodziny, nie chce sie klocic, 
potem z dwiema kolezankami wyszlismy i poszlismy do innego baru, bo tamten zamykali, i w koncu nie wytrzymalam gdy obie wyszly na papierosa, spytalam: co sie dzieje?
powiedzial, ze zabolalo go, ze go nie odwiedzilam, ze zapomnialam o imienach i ze wygladalo to tak, jakbym w ogole nie czula sie przez to zle, nie bylo jednym slowem widac po mnie skruchy, i ze on jest msciwy i nie dal rady byc dzis mily (wtf!?),
kolejny wiec raz powiedzialam, ze przepraszam, on tez przeprosil, obiecal, ze wiecej tak nie zrobi, pogodzilismy sie
i wtedy on wyskoczyl, ze bardzo mu nie odpowiada jeszcze, ze stawiam warunki w zwiazku - bo mu powiedzialam wyraznie 1 dnia zwiazku: albo fajki, albo ja (wiele potrafie zniesc, ale tego smrodu nigdy)
i on sie stara nie palic, ale okazuje sie, ze nie pali gdy sie widzimy, a gdy sie nie widzimy, pali
i stalismy w tym barze i on nagle wyskoczyl: jestem zdenerwowany, musze zapalic
mialam dosc, zaczelam sie ubierac, ale zobaczylam, ze nie wychodzi na tego papierosa, wiec zostalam, 
wyszlismy wszyscy przed bar, dziewczyny zdecydowaly, ze ida do klubu, spytaly, czy nie chcemy, ja nie chcialam, on powiedzial, ze w sumie chetnie, 
poszlismy w swoja strone
ja: chcesz zostac?
on: w sumie chcialbym.
ja: to zostan (ze zlością piekielną)
on: a bedziesz zla?
ja: tak. zostajesz?
on: no, zostalbym. 
ja: ok, to zostan.
on: jestes zla?
ja: jestem... chyba nie w te strone jest metro tylko w druga zreszta?
stoi, gapi sie i mysli
w koncu nie wytrzymalam: dobra, znajde
wiedzialam, w ktora strone jest metro, po prostu chcialam sprawdzic, czy on kojarzy co sie dzieje
i wracajac do meritum - odwrocilam sie na piecie i poszlam
pytania mam dwa (+milion jeden):
1 - czy to normalne, by koles po prawie miesiacu nie potrafil zastosowac plastrow albo innego gowna by w koncu przestac palic? czy mu nie zalezy? mimo ze milion razy mi powtarza, ze mu zalezy i ze sie stara rzucic
2 - czy to normalne, by ktos, komu zalezy, zostawial dziewczyne sama i pozwalal jej wracac samej do domu o 2 w nocy? czy to ja jestem nienormalna, czy kolesiowi po prostu nie zalezy?
i czy w takim wypadku nie powinien przynajmniej zadzwonic i spytac czy dojechalam bezpiecznie czy mnie nikt nie zgwalcil w krzakach?
i teraz mamy nowy, piekny dzien, a on sie nie odzywa az do teraz (czyli juz drugi dzien w sumie, bo urodziny robil w sobote) - czy to normalne? czy to ja jestem nienormalna, czy koniec tego zwiazku, czy on sie w ogole odezwie, czy go sam skonczyl? czy ja skonczylam? czy w ogole to sie powinno ratowac? czy w ogole tu sie powinno cokolwiek robic? 
i czy facet, ktory jest z dziewczyna, powinien tak chlac, by nie kojarzyc w ktora strone jest metro?

Chyba się nie próbowaliście charakterami i ty i on przesadzacie 

Powiedzialas mu, ze jestes zla i bedziesz i poradzisz sobie bez niego. Moze dlatego sie nie odzywa. Czeka az Ci przejdzie ;) moze on nawet nie do konca wie o co jestes zla. Oni tak maja czasem... ale on tez bez winy nie jest. Jedno jest pewne, musicie ze soba porozmawiac, szkoda troche ze takie rzeczy sie dzieja juz na poczatku zwiazku, ale jesli chcecie ze soba byc to musicie sie nauczyc rozwiazywac problemy. Na spokojnie, pogadac, powiedziec co komu lezy na watrobie i dlaczego. Moim zdaniem powinnas sie do niego odezwac, moze nie tak jakby nic sie nie stalo. Zapytaj moze jak sie czuje i czy mozecie sie spotkac. Wtedy samo przyjdzie co kto chcialby powiedziec. W zwiazkach istnieje jedna prawdziwa zasada. Nic na sile. Powodzenia :) 

zielony.pomidor napisał(a):

dory3 napisał(a):

zielony.pomidor napisał(a):

dory3 napisał(a):

minutka3 napisał(a):

Nic nie rób. Ten związek i tak nie przetrwa.
i znowu sie poplakalam...
Nikt poza Tobą i nim nie ma wpływu na trwałość tego związku.
wiem, dlatego dobrze mi zrobilo to, co tutaj przeczytalamnie wiem, czy do niego napisze, ale wiem, ze wina lezy mocno posrodku i ze jesli sie odezwie, wezme nawet ja w 70% na siebie, bo faktycznie przegielam w wielu sprawach, wciaz tylko nie jestem pewna, czy powinnam sie odezwac, bo ani nie wiem, czy to ma sens (bo nie wiem, czego on chce i czego nie chce), nie wiem, czy serio on mial racje i ma racje, nie odzywajac sie, skoro wie, ze zostawil mnie i polazl sobie na impreze i olal to, czy jestem bezpieczna (siedzi to we mnie jak drzazga okropnie:( )
Bardzo dobrze Cię rozumiem i nie uważam, żebyś zachowała się źle. Chyba każda dziewczyna chce, żeby facet się o nią troszczył, a ta troska przejawia się m.in. właśnie w pytaniu czy szczęśliwie dojechałaś. Piszesz, że Ci zależy więc napisz do niego, zapytaj co robi. Ja bym nie słuchała koleżanki, która radziła Ci przeprosić, ale to nie moja sprawa więc zrobisz jak uważasz. Warto jednak szczerze pogadać, bo wybacz, ale facet jest przed 30. a zachowuje się trochę jak rozkapryszona 18latka... No ale skoro poza tym wszystkim jest super to może warto powalczyć trochę. Zresztą sama wiesz najlepiej.Co do palenia to już o tym rozmawialiście więc jeżeli zgodził się na rzucenie całkowite to powinien to zrobić. Słyszałam kiedyś, że fizyczne uzależnienie od papierosów trwa trzy dni, reszta to kwestia psychiki.

on po pijaku w sobote wlasnie powiedzial, ze bardzo mu ciezko rzucic, nie daje rady, a ja nawet nie doceniam tego, ze sie stara

powiedzialam, ze doceniam, ale i tak byl rozgoryczony

i nie wiem czy to kwestia niedojrzalosci, czy faktycznie czuje sie "niekochany" i czy nie przesadzalam w ciagu tych kilku tygodni z tym byciem "byle jaką"

tylko co mialabym napisac, jesli mam sie odezwac? 

Dopóki nie porozmawiacie nie będziesz wiedziała co on myśli i czego chce. Tak więc masz dwa wyjścia: możesz czekać i zastanawiać się dalej co z waszym związkiem albo się do niego odezwać i jak najszybciej to wyjaśnić. A co do słów, że by zapalił, to u palaczy jest to metoda na rozładowanie napięcia, stresu, więc nie powinno cię dziwić, że to powiedział nawet jeśli próbuje rzucić 

bombee napisał(a):

Powiedzialas mu, ze jestes zla i bedziesz i poradzisz sobie bez niego. Moze dlatego sie nie odzywa. Czeka az Ci przejdzie ;) moze on nawet nie do konca wie o co jestes zla. Oni tak maja czasem... ale on tez bez winy nie jest. Jedno jest pewne, musicie ze soba porozmawiac, szkoda troche ze takie rzeczy sie dzieja juz na poczatku zwiazku, ale jesli chcecie ze soba byc to musicie sie nauczyc rozwiazywac problemy. Na spokojnie, pogadac, powiedziec co komu lezy na watrobie i dlaczego. Moim zdaniem powinnas sie do niego odezwac, moze nie tak jakby nic sie nie stalo. Zapytaj moze jak sie czuje i czy mozecie sie spotkac. Wtedy samo przyjdzie co kto chcialby powiedziec. W zwiazkach istnieje jedna prawdziwa zasada. Nic na sile. Powodzenia :) 

nie, no chyba wie, ze jestem zla, ze poszedl, skoro pytal, czy bede o to zla

on ma tak, ze po klotni (juz jedna przerobilismy, tzn. nie byla wlasciwie klotnia jakas wielka, ale zrobilo sie dziwnie miedzy nami) on potrzebowal nawet dnia, by wszystko przemyslec i nie chcial rozmawiac, byl wtedy tez oschly, powiedzial, ze tak reaguje, gdy nie wie, jak zareagowac i co powiedziec, wtedy na szczescie bylismy obok siebie i nie bylo glupiego milczenia, po prostu powiedzialam, ze poczekam i obejrzelismy film, poszlismy spac, nastepnego dnia po poludniu dopiero sam zaczal rozmowe i tyle

zastanawiam sie, czy teraz jest tak zly, czy moze znowu potrzbuje czasu na poukladanie sobie tego wszystkiego w glowie

a z drugiej strony ile mozna sobie to wszystko ukladac, juz koniec poniedzialku:(

nessti napisał(a):

Dopóki nie porozmawiacie nie będziesz wiedziała co on myśli i czego chce. Tak więc masz dwa wyjścia: możesz czekać i zastanawiać się dalej co z waszym związkiem albo się do niego odezwać i jak najszybciej to wyjaśnić. A co do słów, że by zapalił, to u palaczy jest to metoda na rozładowanie napięcia, stresu, więc nie powinno cię dziwić, że to powiedział nawet jeśli próbuje rzucić 

tylko wciaz pytam: co ja mam napisac? nie mam zielonego pojecia, nigdy nie bylam w takiej sytuacji

wiem, stara dupa, a pyta o takie glupoty

bombee napisał(a):

Powiedzialas mu, ze jestes zla i bedziesz i poradzisz sobie bez niego. Moze dlatego sie nie odzywa. Czeka az Ci przejdzie ;) moze on nawet nie do konca wie o co jestes zla. Oni tak maja czasem... ale on tez bez winy nie jest. Jedno jest pewne, musicie ze soba porozmawiac, szkoda troche ze takie rzeczy sie dzieja juz na poczatku zwiazku, ale jesli chcecie ze soba byc to musicie sie nauczyc rozwiazywac problemy. Na spokojnie, pogadac, powiedziec co komu lezy na watrobie i dlaczego. Moim zdaniem powinnas sie do niego odezwac, moze nie tak jakby nic sie nie stalo. Zapytaj moze jak sie czuje i czy mozecie sie spotkac. Wtedy samo przyjdzie co kto chcialby powiedziec. W zwiazkach istnieje jedna prawdziwa zasada. Nic na sile. Powodzenia :) 

"czesc, jak sie czujesz?" - tak mu napisac? tak po prostu? brzmi strasznie... milo, nie uwazasz? :)

zielony.pomidor napisał(a):

Wiesz, no nie znam faceta, ale mi to wygląda na takie jęczenie "o Boże jaki ja jestem biedny", strasznie mnie denerwuje takie zachowanie u ludzi. No, ale może on faktycznie taki wrażliwy więc nie wiem... Dla mnie jedynym wyjściem byłaby szczera rozmowa i uzgodnienie pewnych kwestii. Napisać możesz wszystko. Od "cześć, co słychać?" po "czy możemy porozmawiać o tym co się stało w sobotę?". Ciężko mu rzucić, ale plastrów sobie nie kupił? To może Ty mu kup. I wyjaśnij (jeżeli nie zrobiłaś tego wcześniej), że Ciebie zwyczajnie ten zapach odrzuca/brzydzi i nie masz na to wpływu. Ludzie są różni i niestety na żadnym forum nie znajdziesz odpowiedzi co powinnaś zrobić.

dla mnie tez rozmowa zawsze byla wyjsciem, dlatego tak mnie meczy ta sytuacja

nawet gdyby ze zloscia napisal do mnie cokolwiek, potrafilabym to wyjasnic w rozmowie, inaczej w milczeniu przeciez sie nie da

bral tabletki, ale bylo mu po nich niedobrze i potem juz niczego wiecej nie uzywal

a rozmowe o fajkach mielismy ok. 2 tygodni temu, bo wyczulam, ze palil (dzien wczesniej wieczorem, ale ja czuje to okropnie mocno, jako ze nigdy nie palilam, od razu poczulam ten smrod z nozdrzy, gdy lezalam obok i oddychal), powiedzialam, co to ma byc, dlaczego tak zrobil, przeprosil, powiedzial, ze zdarzylo mu sie, powiedzialam, ze nie dam rady, ze to przeciez jedyna rzecz, ktorej nie daje rady obejsc, spytalam, jak mu pomoc, czy moge cos zrobic, zeby bylo mu latwiej, powiedzialam - okej, zrob to po swojemu, ale ja tego nie chce czuc, obiecalam, ze wiecej nie poczuje, i nie poczulam

moze nie znajde dokladnej odpowiedzi, ale bardzo mi pomagaja te odpowiedzi, po prostu uklada mi sie w glowie wszystko, czego nie rozumialam

po prostu jestem niedoswiadczona, od dawna nie bylam w zwiazku, sama sie zmienilam (jednak co 22 lata, to nie 28), oni sie zmienili, czasem nadal zachowuje sie tak, jakbym nie rozumiala facetow, 

bo ich nadal w sumie nie rozumiem:(

Dziewczyno napisz do niego, albo po prostu pojedz !!! Im bardziej zwlekasz tym gorzej... a przez takie coś można sobie rozwalić związek :)

Otworzy Ci drzwi i jakoś to będzie... :) uszy do góry :D

to wygląda tak jakby to jemu nie zależało i miał Cię gdzieś, więc daj mu spokój 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.