- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 października 2015, 15:19
Na wstępie chciałabym powiedzieć, że to nie jest w żaden sposób desperacja, że piszę ten temat, po prostu nie mam się komu wygadać, bo wszyscy są ciągle zajęci pracą, szkołą...
Byłam z chłopakiem rok, przez ten rok było dużo wzlotów i upadków, kłótni - zazwyczaj z mojej winy. Jestem osobą o bardzo dziwnym charakterze, wybucham jak głupia i potrafię się obrazić o byle co...Mój były chłopak ciągle mi powtarzał, żebym się zmieniła, bo on dłużej tego nie wytrzyma. No i wyszło. W niedzielę znowu walnęłam focha o to, że On chce oglądać F1 w telewizji, a mieliśmy się spotkać. Oczywiście nie odmówił spotkania, ale wolałabym spędzić z nim więcej czasu i ciekawiej, niż leżeć i gapić w się w tv. Popełniłam błąd, wiem, nie wiem co we mnie wstąpiło...Obraził się i nie odzywał do poniedziałku. W poniedziałek napisałam do niego, to odpisywał mi bardzo oschle, napisał, że spotkamy się w środę i pogadamy w cztery oczy jak dorośli, oczywiście ja wpadłam w panikę i napisałam mu, że jeżeli ma zamiar się ze mną rozstać to niech zrobi to teraz...Nie zaprzeczył tego, ale trzymał się dalej swojego, że pogadamy w środę. Strasznie mnie to zabolało i rozryczałam się, bo naprawdę kocham go i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Zrozpaczona wsiadłam w autobus i sama do niego pojechałam, błagając i przepraszając i prosząc o kolejną szanse. Na początku stanowczo twierdził, że szans było za wiele i nie da mi kolejnej. Ja płakałam tak przez godzinę, jak nie więcej, on ciągle mnie przytulał i w końcu powiedział, że potrzebujemy tygodnia przerwy. Ja oczywście dalej swoje, ryczałam jak głupia, aż się zanosiłam, a tusz do rzęs miałam nawet rozmazany na czole...Odwiózł mnie do domu, powiedział, że musi to wszystko przemyśleć, na koniec przytulił mnie mocno, przetarł łzy z moich policzków i powiedział, że "będzie dobrze" po czym pocałował mnie w usta na pożegnanie. Tęsknię za nim cholernie, od 2 dni nie śpię, nic nie jem, nie pije, po prostu jakbym nie żyła. Czasem napiszę coś do niego na fb ale to jest taka rozmowa na odwal się, powiedział mi, że przyjedzie do mnie jeszcze pogadać w tym tygodniu. Ja naprawdę się zmienię, nawet postanowiłam zapisać się do psychologa, żeby pomógł mi panować nad emocjami. To nie jest aż taki ciężki powód, żeby od razu się rozstawać, bo jak coś się psuje, to trzeba to naprawiać, a nie wyrzucać...Dodam, że On taki się stał przez swoją byłą, która robiła mu dokładnie takie same problemy, dlatego się rozstali i jest uprzedzony do takich związków, ale ona go jeszcze na dodatek zdradzała, a on jej to wybaczył. Ja nigdy bym go nie zdradziła, a człowiek z charakteru potrafi się zmienić. Nie wiem sama co mam myśleć, znajomi pisali mi, że wszystko się ułoży, że jeśli mnie kocha naprawdę to do mnie wróci i w ogóle, że przerwa jest dobra, bo wtedy zdajemy sobie sprawę ile tak naprawdę druga osoba dla nas znaczy. Co więcej, koleżanka doradziła mi, abym nie pisała do niego, nie była nachalna, dała mu zatęsknić. Tylko, że ja nie potrafię tak. W nocy mam koszmary, jak uda mi się zasnąć to na 5 minut i znowu budzę się z płaczem. Nie chce go stracić całkowicie, proszę pomóżcie mi, doradźcie co mam zrobić, bo ja nie wyobrażam sobie życia bez niego...
28 października 2015, 16:04
Cóż - dziękuję, zarówno za te "negatywne i pozytywne" odpowiedzi, pozostaje mi tylko czekać na spotkanie.
28 października 2015, 16:11
masakra.. to, że wpadłaś w histerię i pojechałaś do niego z rykiem to chyba najgorsze co mogłaś zrobić
28 października 2015, 16:17
Uciekałabym od Ciebie gdzie pieprz rośnie. Tylko TY TY i TY, wszystko jak TY chcesz. Związek to nie tylko wymaganie czegoś od drugiej strony, ale też kompromisy. Ty chcesz nudnych spacerów, okej, on to dla Ciebie robi, ale musisz zaakceptować to, że on chce oglądać F1, to też ma do tego prawo, i Ty również powinnaś potrafić powiedzieć: okej kochanie, dla Ciebie obejrzę w niedzielę F1.
28 października 2015, 16:29
Byłam w identycznej sytuacji kiedy mialam 15 lat. Mój pierwszy chłopak, a ja zachowywalam się identycznie jak ty. Nie wytrzymał i zerwał. Teraz mam 22 mam już męża i praktycznie się nie klocimy dogadujemy sie super od 4 lat. To co robiłam wtedy było tak niedorzeczne i dziecinnie że nie wyobrażam sobie sie tak zachowywać jako dorosła osoba. Ogarnij się bo zaraz będzie za późno.
28 października 2015, 16:54
zgadzam się z dziewczynami, które mówią, że by się ciebie bały i uciekały. to nie jest normalne. wyglądasz mi na toksyczną osobę z grupy tych, co grożą, że się potną jak ich się zostawi. moim zdaniem powinnaś dawno iść na terapię. w ogóle w głowie mi się nie mieści żeby facetowi nie dać obejrzeć f1, bo ja chcę gdzieś iść. wtf? przypominasz mi byłą brata - typowy border.. co ona mu życia napsuła to masakra.
idź na terapię, a jemu trochę odpuść.. bo jak będziesz wychodziła na wariatkę, którą z siebie teraz robisz to jeszcze szybciej cię zostawi. jak cię kocha to wróci, jak nie kocha to chyba nie chcesz być z kimś, kto nic do ciebie nie czuje?.. tzn. gdybyś była całkiem zdrowa to byś nie chciała, ale może dojdziesz do tego.
28 października 2015, 17:18
Ooo to tak jakbym czytała o sobie. Kropka w kropkę. także służę pomocą bo ja już męczę mojego faceta w ten sposób 2,5 roku;) i też nikt tego nie rozumie, także spodziewaj się odpowiedzi na vitalii "rozstańcie się". Ale ja Ciebie doskonale rozumiem. To kwestia naszego charakteru. Nie wiem czy już to u siebie zauważyłaś, ale sądzę, ze po prostu jesteśmy za bardzo rozpuszczone. Nie znam Twojego faceta, ale u mnie jak zawsze to ja robiłam "przerwy" (oj często), to na niego to nie bardzo działało, ale jak w koncu, pierwszy raz, on zażądał przerwy to (z trudem) uszanowałam to i... chwilę później mnie przepraszał, że w ogóle chciał przerwę;) i wszystko wróciło do normy. więc nie zostaje Ci nic innego jak dać mu czas
28 października 2015, 18:07
Uciekałabym od Ciebie gdzie pieprz rośnie. Tylko TY TY i TY, wszystko jak TY chcesz. Związek to nie tylko wymaganie czegoś od drugiej strony, ale też kompromisy. Ty chcesz nudnych spacerów, okej, on to dla Ciebie robi, ale musisz zaakceptować to, że on chce oglądać F1, to też ma do tego prawo, i Ty również powinnaś potrafić powiedzieć: okej kochanie, dla Ciebie obejrzę w niedzielę F1.
Dokładnie tak.
Dziewczyno, Ty jesteś na takim etapie rozwoju emocjonalnego, że trzeba Ci niańki, a nie faceta.
szaroburo - rób tak dalej i tłumacz się durnym charakterem. Poczekaj, aż Twoim facetem zainteresuje się jakaś normalna kobieta (a jeśli typ nie wygląda jak Shrek to prędzej czy później to nastąpi). Jak tylko poczuje różnice to ucieknie od Ciebie zanim zdążysz się połapać co się w ogóle dzieje.
Edytowany przez EgyptianCat 28 października 2015, 18:09
28 października 2015, 18:24
Ooo to tak jakbym czytała o sobie. Kropka w kropkę. także służę pomocą bo ja już męczę mojego faceta w ten sposób 2,5 roku;) i też nikt tego nie rozumie, także spodziewaj się odpowiedzi na vitalii "rozstańcie się". Ale ja Ciebie doskonale rozumiem. To kwestia naszego charakteru. Nie wiem czy już to u siebie zauważyłaś, ale sądzę, ze po prostu jesteśmy za bardzo rozpuszczone. Nie znam Twojego faceta, ale u mnie jak zawsze to ja robiłam "przerwy" (oj często), to na niego to nie bardzo działało, ale jak w koncu, pierwszy raz, on zażądał przerwy to (z trudem) uszanowałam to i... chwilę później mnie przepraszał, że w ogóle chciał przerwę;) i wszystko wróciło do normy. więc nie zostaje Ci nic innego jak dać mu czas
To nie charakter tylko choroba psychiczna. Najpierw się nad sobą pracuje, a dopiero później można się z kimś związać. Toksyczne związki rozpadną się prędzej czy później :)
28 października 2015, 19:45
W poniedziałek napisałam do niego, to odpisywał mi bardzo oschle, napisał, że spotkamy się w środę i pogadamy w cztery oczy jak dorośli, oczywiście ja wpadłam w panikę i napisałam mu, że jeżeli ma zamiar się ze mną rozstać to niech zrobi to teraz...Nie zaprzeczył tego, ale trzymał się dalej swojego, że pogadamy w środę. Strasznie mnie to zabolało i rozryczałam się, bo naprawdę kocham go i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Zrozpaczona wsiadłam w autobus i sama do niego pojechałam, błagając i przepraszając i prosząc o kolejną szanse. Na początku stanowczo twierdził, że szans było za wiele i nie da mi kolejnej. Ja płakałam tak przez godzinę, jak nie więcej, on ciągle mnie przytulał i w końcu powiedział, że potrzebujemy tygodnia przerwy. Ja oczywście dalej swoje, ryczałam jak głupia, aż się zanosiłam, a tusz do rzęs miałam nawet rozmazany na czole...Odwiózł mnie do domu, powiedział, że musi to wszystko przemyśleć, na koniec przytulił mnie mocno, przetarł łzy z moich policzków i powiedział, że "będzie dobrze" po czym pocałował mnie w usta na pożegnanie. Tęsknię za nim cholernie, od 2 dni nie śpię, nic nie jem, nie pije, po prostu jakbym nie żyła. .
Z jednej strony wygląda to jak czyste szaleństwo, ale ja również przechodziłam coś podobnego. Jak mi na kimś zależało to też potrafiłam prosić i płakać aż mi przebaczy (mimo, że w niczym nie zawinilam..). Rozstanie z kimś ważnym przeżywałam jak tragedię narodową. Miałam wrażenie, ze wszystko na czym zbudowany jest mój świat to facet. Więc logiczne, że jak go zabrakło to i świat mi się walił. Różne dziwne akcje odchodziły - potrafiłam np brać na siebie całą winę byleby się nie rozpadło i ogólnie przepraszać, wzbudzać litość, no wariactwo.. W jakiś czas potem usłyszałam gdzieś, że nasza psychika jest jak dom, którego pokoje to sfery naszego życia, W jednym pokoju masz pracę, w drugim znajomych, w trzecim pasję, w czwartym rodzinę itp. Tak samo naszą drugą polówkę powinniśmy ulokować w jednym z tych pokojów, nie we wszystkich. Bo wtedy jeśli coś się popsuje to zdemolowany masz jeden pokój a nie cały dom i jest to znacznie łatwiejsze do odbudowania. Może to głupie, ale na mnie podziałało. Zaczęłam bardziej oddzielać różne sprawy od siebie i zostawiać dla siebie przestrzeń. Dodatkowo potem w modzie zaczęła być książka "dlaczego mężczyźni kochają zołzy" i dla tamtej mnie - głupiutkiej, naiwnej, uzależniającej się emocjonalnie od facetów dziewczynki to był porządny kop w dupe. Zaczęło do mnie wreszcie docierać jak powinna się zachowywać rozsądna, szanująca się kobieta. Zajęło mi trochę czasu żeby dojść do tego momentu,w którym jestem teraz, a jestem po niedawnym zakończeniu 2,5 letniego związku. Czasem tęsknie, ale umiem żyć bez niego. Tuż po rozstaniu umiałam samą siebie pocieszyć i nie załamywać się. Uroniłam może kilka łez, nie wyłam w poduszkę, nie kuje mnie serce i patrze w przyszlość z pewnością, że jeszcze mi się poukłada. Nauczyłam się traktować facetów i związki jako jako jeden z elementów, dodatek do życia, a nie cały świat. Dzięki temu wiem, że mogę tak samo dobrze funkcjonować z facetem jak i bez niego.
28 października 2015, 22:00
Dziewczyno ten związek jest niezdrowy.. Każdy związek gdzie jesteś bardziej zaangażowana niż druga osoba, gdzie jesteś wręcz uzależniona od drugiej osoby jest niezdrowy. Obawiam się że to podchodzi do takiego szaleństwa że byłabyś nawet w stanie szantażować go że się zabijesz jeśli do Ciebie nie wróci. Zastanów się nad tym, jesteś aż tak szalona? Jeśli tak to serio jest poważnie coś nie tak w tym związku.. Ich do psychologa bo niestabilność emocjonalna to trudna rzecz, szczególnie dla facetów do zrozumienia i zaakceptowania. Powodzenia!