Temat: facet bez ambicji...

dziękuje za pomoc

Czasem lepiej spróbować i żałować, niż żałować, że się nie spróbowało. PS. jak Ci tak źle w Anglii to jedź, ale jak ktoś ma być tolerancyjny dla Ciebie jak sama nazywasz ciapakami? Owszem nie jest tu kolorowo, ale wszędzie trawą jest bardziej zielona gdzie nas nie ma.

Bylam tolerancyja dopuki nie spotkałam sie ze zlymi sytuacjami z ich strony i Milcze tutaj nie mam nic do gadania ,nie mowiac juz o nich myslacych ze wszystko moga.

Jejku, język ojczysty kaleczysz niesamowicie, aż ciężko zrozumieć Twoją wypowiedź :(.

-

A czego właściwie chce Twój chłopak? Bo jeśli uczyć się języka nie, szkolić w Anglii nie, jechać do Stanów lub Kanady nie, to w zasadzie o co chodzi? Może on chce 'odbębnić swoje' na obczyźnie i wrócić do Polski? Bo na pewno się nie dogadzacie, jeśli Ty marzysz o USA, a on sam nie wie czego chce, ale na wszelki wypadek nie zgadza się z Twoimi planami.

Pasek wagi

Sadze, ze w USA tez sie zrazisz. A moze i nie. :) Pojedz. Zdobedziesz doswiadczenie, zmierzysz sie z marzeniami, a przy okazji oboje przekonacie sie czy dalej chcecie ze soba byc. 

Pasek wagi

Ja jestem za tym zeby zawsze sie realizowac i stawiac na swoje marzenia. Jezeli jestes na tyle silna do jedz i nie odwracaj sie za siebie. Przeciez tu chodzi o twoja przyszlosc.

Tylko szkoda ze jak osiagniesz sukces srednio bedziesz miala z kim sie nim dzielic..

Proponuję jednak przyjrzeć się temu co jest między wami... Bo pasować lub niepasować w związku to może zawsze. Prosty przykład mojej jednej znajomej. Zawsze była z facetem spokojnym (M. Ma Twój żywiołowy charakter) i zawsze coś było nie tak, różne ambicje, różne podejście do życia, różne plany na życie... A mimo wszystko M. rok temu wzięła z nim ślub. W między czasie poszła do pracy do pewnej firmy i poznała faceta mądrego, ambitnego który został jej najlepsza bratnia dusza, przyjacielem, motywatorem, wspiera ja na każdym kroku pomimo faktu że ma męża... Z zasadzie może bardziej liczyć na niego niż na męża- gdy M . Prosi o pomoc mąż marudzi, dopytuje, złości się. Znajomy z pracy rozumie istotę problemu i rzuca wszystko by pomóc. Jaki z tego morał? Po ślubie że swoim obecnym facetem będziesz żałowała podjętej decyzji, jeśli spotkasz kogoś kto na prawdę będzie dla Ciebie nieoceniony... Życie jest zbyt krótkie by być z kimś kto nie potrafi Cie uszczęśliwić... Życie jest po to żeby wyciągać rękę po to co Twoje, co się Tobie należy, robić rzeczy które lubisz, a jeśli przy okazji Twoja połowa będzie to wszystko rozumiała i włączała się w to, zamiast non stop widzieć wszystko w ciemnych barwach i krytykować Cie... Zobacz ile rzeczy chcesz zrobić, spójrz na to jak bardzo jesteś ograniczana. Czy rezygnując dla tego faceta że swoich planów będziesz szczęśliwa, spełniona np po 10latach takiego związku? Musisz sama odpowiedzieć sobie na kilka pytań i określić czego chciałabyś dla siebie. Nie da się uszczęśliwić kogoś na siłę... 

I nie jest powiedziane że nie będziesz miała z kim dzielić się sukcesem. Koniec jednej znajomości to czasem początek nowych

Chyba mieszkasz w innej Anglii niż ja. Jestem tu już 10 lat i z żadną nietolerancją się nie spotkałam. Wydaje mi się, że każdy ma bardzo wyrównane szanse, by w danym miejscu ułożyć sobie życie i zbudować swoją rzeczywistość. Pracowałam w nieciekawych miejscach i mieszkałam w nieciekawych miejscach, ale wiedząc, że to przejściowe, pracowałam ciężko, by dojść tu gdzie jestem. Wszędzie gdzie pojedziesz może być tak samo. Zanim podejmiesz jakąkolwiek decyzję, zastanów się, gdzie tkwi problem. Może się okazać, że wyjedziecie do USA, czy Kanady a wasze życie wcale się nie zmieni. 

żyj dla siebie, nie dla innych

Pasek wagi

fattyhatty napisał(a):

Chyba mieszkasz w innej Anglii niż ja. Jestem tu już 10 lat i z żadną nietolerancją się nie spotkałam. Wydaje mi się, że każdy ma bardzo wyrównane szanse, by w danym miejscu ułożyć sobie życie i zbudować swoją rzeczywistość. Pracowałam w nieciekawych miejscach i mieszkałam w nieciekawych miejscach, ale wiedząc, że to przejściowe, pracowałam ciężko, by dojść tu gdzie jestem. Wszędzie gdzie pojedziesz może być tak samo. Zanim podejmiesz jakąkolwiek decyzję, zastanów się, gdzie tkwi problem. Może się okazać, że wyjedziecie do USA, czy Kanady a wasze życie wcale się nie zmieni. 

Dokładnie to samo pomyślałam, również mieszkam już jakiś czas w Anglii i nie spotkałam się z nietolerancją, a wręcz przeciwnie. "Ciapaci" jak to ich określasz są bardziej pomocni i tolerancyjni od Polaków, sąsiedzi w czasie Ramadanu przynoszą nam jedzenie mimo, że wiedzą, że jesteśmy katolikami, ludzie tu sprawiają wrażenie szczęsliwych i bardziej wyluzowanych, Jeśli tak CI źle w tej "zasranej Anglii" wyjedź, nikt Cię tu na siłę nie trzyma. 

Nie każdy facet musi mieć wysokie ambicje i stawiać sobie wygórowane cele, może jemu jest tak dobrze? Choć z charakteru raczej jest marudą i wątpie, żeby gdziekolwiek było mu dobrze, wszędzie znadzie powód żeby narzekać, taki typ człowieka. Pogadajcie szczerze, przedstaw mu swoje oczekiwania, może dojdziecie do porozumienia. Nie macie żadnych zobowiązań, więc w każdej chwili możecie spakować walizki i spróbować żyć tak gdzie obojgu będzie wam dobrze

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.