Temat: czy mozna byc z kims kogo sie nie kocha?

Otóż od paru miesiecy jestem w związku. Jest niby ok. Dogadujemy się. Jest świetnie, ponieważ jestesmy podobni. Ludzi powinno więcej laczyc niz dzielić wiec mysle ze i to jest zaletą. Nie wierze w brednie ze przeciwieństwa sie przyciągają...

ale do rzeczy...znamy sie 10 lat...okolo...jednak dopiero niedawno..spotkalam go niechacy...i jako kolege zaprosiłam na kawę..i okazalo sie ze mamy więcej wspólnego niż się moza bylo spodziewać...i jakos tak juz zostalismy.

On wtedy byl jeszcze w związku który byl toksyczny wręcz patologiczny. Po dwóch tygodniach zamieszkaliśmy razem...wiem ze to szybko ale tak wyszło. On musial opuścić swoje miejsce zamieszkania ja szukalam stancji wiec pomyśleliśmy ze tak będzie najlepiej. To znaczy on pomyślał...ja na poczatku chciałam od niego tylko troche uwagi, zainterwsowania, uniesień związanych z romansem który planowałam...bo tak szczerze powiedziawszy nie traktowalam tej znajomości serio. Nie kazałam mu jej zostawić, czy wybierać...

nie jestem jednak pewna uczuć. Miałam raczej zle doświadczenia z facetami...a tu mi ie sie trafil taki przyzwoity i dobry facet...przestalam wiec szukac idealu i jestem z nim...ale go nie kocham. Lubie z nim byc, seks mamy świetny podobne poczucie humoru i wiele innych rzeczy...

moze będzie tak jak moja mama mówi ze milosc przyjdzie z czasem??? Jak myślicie? Czy można byc z kimś i go nie kochać?

kisielova napisał(a):

yuratka napisał(a):

Czlowiek zawsze goni cos trudnego, a nie docenia prawdziwie rzetelnej szczrosci
Zwykle mam odmienne zdanie od Ciebie, ale w tym się zgodze... Prawdziwe, niestety.

Mądre słowa i faktycznie, niestety prawdziwe 

można i to z różnych powodów.. jednak myślę, że nie warto

Można, ale ja bym nie potrafiła na dłuższą metę niezależnie od tego, jakie bym miała z tego profity. Chyba że w trakcie bym się zakochała.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.