Temat: Rozstanie jest jedynym wyjściem ?

Witajcie. 

Nie chce przedłużać jakoś wstępu więc od razu poproszę o spojrzenie na moją sytuację z boku , bo sama chyba nie umiem sobie z nią poradzić . Jestem z facetem 3 lata , od 2 lat mieszkamy razem . Facet jest cudowny , zrobi dla mnie wiele , dba o mnie , martwi się , pomocny w każdej sytuacji no ale... jest jedno ale , które odbiera mi radość życia, ciągle jestem smutna. Mianowicie jego zobowiązania wobec matki i rodzeństwa. Jego ojciec zginął w wypadku 8 lat temu , zostawiając matkę samą z dwójką małych dzieciaków , wtedy mieli 6 lat i mój facet jako 16 letni młodzieniec stał się jakby gospodarzem. Mają gospodarstwo więc wszystkie obowiązki przeszły na mojego faceta, bo siostra o rok starsza od niego zawsze chciała wyprowadzić się do miasta i żadnych nadziei z wsią nie wiązała. Ja również nie wyobrażam sobie tam mieszkac dlatego też 80 km od jego miejsca zamieszkania wynajmujemy mieszkanie. Jego postawa i zachowanie przez te kilka lat zasługują na ogromną pochwałę. Sytuacja trwa do dziś , on teraz ma 30 lat i nadal musi o wszystko tam zadbac , oczywiście żadnej pomocy ze strony matki czy rodzeństwa nie ma , a pięniądze z tego gospodarstwa idą dla nich. Mój facet by wszystko ogarnąć tzn. nasz "dom" i tamten musi cały czas pracować. Pracuje jako kierowca więc jeździ w trasy , cały tydzień jestem sama , wracam z pracy i zastaje puste mieszkanie , zasypiam sama i sama się budzę , sama jem i sama odpoczywam. Weekendy ma wolne , nie jeździ ale wtedy jedzie do domu , bo przecież tam też musi pracować. Ciągle go tak na prawdę dla mnie nie ma, no chyba że wliczać te 4 godziny w sobotę rano kiedy proszę go by pojechał ze mną po zakupy na cały tydzień. Każdy mówi mi , że nie mógłby tak żyć , że co to za związek on tam ja tu , kiedy pytam co zrobili by na moim miejscu to nie utrzymuje odpowiedzi. Rozmawiałam o tym nie raz z moim facetem, ale każda nasza rozmowa kończy się awanturą , mnie przechodzi złość na drugi dzień a problem nadal istnieje. Mój facet powiedział wprost, że sytuacja się nie zmieni bo on ziemi nie sprzeda , a pracować tam musi bo nie zostawi matki bez pomocy. Rocznie jest to kwota 40 tys plus renta po ojcu na dwoje dzieci, dzięki temu nie ma problemu by kupić któremuś z nastolatków nowy laptop , nowy telefon , gry czy inne zbędne rzeczy , a ja zastanawiam się czy kupić żelazko za 100 zl , które jest mi niezbędne. O odkładaniu jakichkolwiek pieniędzy czy to na mieszkanie czy na wesele mogę zapomnieć bo nie ma z czego odłożyć. Jesteśmy tak na prawdę razem, a jednak osobno. Nie umiem znaleźć rozwiązania tej sytuacji , żadne kompromisy tez nie wchodzą w grę. Czy jedynym rozwiązaniem jest rozstanie się i nie marnowanie swojego i jego czasu?

W takim tempie to twój chłopak dostanie zawału za 5lat.Może to niech będzie dla niego argumentem.Jeżeli matka nie radzi sobie z gospodarstwem to powinna sprzedać.Jak znam życie to guzik dostanie w spadku i mu się to wszystko nie opłaca.Dużo już dla rodziny zrobił,wystarczy.Czas pomyśleć o waszym życiu.Postaw go przed wyborem.Trudno ,jak wybierze tak będzie.

Pasek wagi

Z tego co widze, w jaki sposób odpisujesz moim poprzedniczkom to zostaje Ci tylko się rozstać. Skoro Ty nie chcesz tam mieszkac, a on nie zmieni nic w swoim postępowaniu. Zrób to jak najwcześniej, by oszczędzić czasu i sobie i jemu.

Nikola993 napisał(a):

Z tego co widze, w jaki sposób odpisujesz moim poprzedniczkom to zostaje Ci tylko się rozstać. Skoro Ty nie chcesz tam mieszkac, a on nie zmieni nic w swoim postępowaniu. Zrób to jak najwcześniej, by oszczędzić czasu i sobie i jemu.

Wszystkie moje argumenty przemawiają za tym by zakończyć ten związek , bo nie chce i siebie i jego unieszczęśliwiać. Ale kocham go i nie jest mi tak łatwo odejść, bo kiedyś było super, widziałam , że zrobi dla mnie wszystko , ale obecna sytuacja za bardzo mnie przytłacza. Wczoraj kolejna rozmowa i te same argumenty i jego i te same moje. On dąży do tego bym kolejny raz dała sobie spokój i uznała , że tak musi być , ale ja tym razem nie chce by było jak zawsze dlatego szukam więcej argumentów że obecna sytuacja jest nie do zaakceptowania.

angela_9122 napisał(a):

Nikola993 napisał(a):

Z tego co widze, w jaki sposób odpisujesz moim poprzedniczkom to zostaje Ci tylko się rozstać. Skoro Ty nie chcesz tam mieszkac, a on nie zmieni nic w swoim postępowaniu. Zrób to jak najwcześniej, by oszczędzić czasu i sobie i jemu.
Wszystkie moje argumenty przemawiają za tym by zakończyć ten związek , bo nie chce i siebie i jego unieszczęśliwiać. Ale kocham go i nie jest mi tak łatwo odejść, bo kiedyś było super, widziałam , że zrobi dla mnie wszystko , ale obecna sytuacja za bardzo mnie przytłacza. Wczoraj kolejna rozmowa i te same argumenty i jego i te same moje. On dąży do tego bym kolejny raz dała sobie spokój i uznała , że tak musi być , ale ja tym razem nie chce by było jak zawsze dlatego szukam więcej argumentów że obecna sytuacja jest nie do zaakceptowania.
Twoim głównym argumentem by się rozstać powinno być to że jesteś nieszczęśliwa w tym systemie jaki stworzyliście i nie ma wyjścia by to zmienić. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.