- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 października 2015, 00:13
Ostatnio czuję że mój związek przeżywa kryzys.
Czasem jest dobrze, czasem źle.
A zazwyczaj wtedy jest dobrze, kiedy nie zwracam uwagi na pewne sprawy, bądź kiedy jestem w biegu i nie mam po prostu czasu na głębsze przemyślenia, a to niestety często się zdarzało w ostatnich dniach. No ale wszystko zawsze jest dobrze do pewnego czasu i tak też było do wczorajszego wieczora. Przemyślenia natomiast co do naszego związku nawiedzały mnie już od jakiegoś czasu.
Czuję się okropnie zaniedbywana przez swojego narzeczonego. Bardzo rzadko prawi mi komplementy, robi mi niespodzianki czy zabiera gdzieś (chociaż tak naprawdę to nie tylko o to się rozchodzi). Nasz związek stał się nudny i przewidywalny. Często robimy to samo, jeździmy w te same miejsca a mi brakuje jakiejś takiej świeżości i spontaniczności. Przez to, że każdy z nas ma swoje obowiązki domowe, prace i studia to mamy bardzo mało czasu dla siebie. Chociaż uważam, że to nie to psuje nasze relacje.
Jest mi ostatnio strasznie przykro bo zaczęłam się czuć tak mało interesująca i kobieca w oczach mojego mężczyzny. Czuję, że nie intryguję i nie podniecam go tak jak kiedyś. Zresztą, zauważyłam że on również przestał o siebie dbać. Nie zwraca uwagi na to co je, przybrał na wadzę, nie uprawia sportu. Najgorsze jednak jest to, że bardzo rzadko uprawiamy seks. Czuję, że nie potrafimy się zgrać w tej kwestii. Kiedy ja chce on jest zmęczony i albo o tym mówi głośno albo po prostu zasypia zanim jeszcze przyjdę do niego do łóżka. Te częste sytuacje sprawiły, że czuję się okropnie głupio kiedy chciałabym przejąć inicjatywę. Tak cholernie mam w pamięci jego zasypiającego albo mówiącego mi, że dzisiaj chcę iść wcześniej spać - że mi po prostu głupio cokolwiek zaczynać. Oczywiście powiedział mu o tym, ale jego reakcja była taka... "Nie rozumiem Cię".
Nie mam sił na to wszystko. Były rozmowy, które de facto bardzo często kończyły się kłótnią. On twierdzi że ja stwarzam problemy, że mnie wcale nie rozumie. Ja odkrywam się przed nim, mówię co bym chciała zmienić czym się niepokoje i nic. Wydaję mi się, że się nigdy nie dogadamy. Boję się kolejnych rozczarowań. Tym bardziej, że go kocham i planujemy spędzić ze sobą resztę życia. Co jeszcze dziwniejsze, ostatnio zaczęłam się zastanawiać jak by to było z kimś innym. Nie chodzi mi o seks ale o zrozumienie i tą całą otoczkę wokół związku. Brakuje mi tych motylków w brzuchu, spontaniczności, flirtów, po prostu namiętności.
:(
4 października 2015, 00:19
Nie chcę prognozować tak od razu, ale... każdy facet ma ochotę na seks. I ta ochota nie wygasa tak nagle. Więc albo coś mu jest (nie wiem, jest chory?) albo załatwia swoje potrzeby gdzieś indziej. Albo z kimś innym. Ja bym to głębiej wybadała.
Macie już termin ślubu? Jeżeli nie to nie spiesz się do ustalania - jeżeli któraś strona, lub obie (jak u was) zaczynają mieć wątpliwości to bez sensu brać ślub, jeżeli macie brać potem rozwód za rok.
Edytowany przez de935e4de852dbb07568365dcd35678d 4 października 2015, 00:19
4 października 2015, 00:30
E tam - babskie rozkapryszenie. Przecież facet to nie maszyna, ma prawo być zmęczony. Oni nie czują tego tak jak kobiety - żadnych kwiatuszków, motylków i ptaszków. Wydoroślej w końcu.
4 października 2015, 00:30
Zihna jesteśmy na etapie wybierania daty...ale po takich sytuacjach nie śpieszno mi do jakiś poważnych decyzji. Chory nie jest. Podejrzewałam go właśnie że swoje potrzeby załatwia inaczej, ale on zaprzeczył. Raczej myślałam tu o samo zaspokajaniu niż o zdradzie. Jest dość nieśmiały i niezbyt pewny siebie, więc myślę że nie mam co się bać o zdradę aczkolwiek i takie przypadki też się zdarzają. Najgorsze jest to że ja bym chciała się z nim kochać przynajmniej raz w tygodniu, a najlepiej z dwa (nie mieszkamy razem by mogło być częściej) a czasem bywa tak że kochamy się raz na 3 tygodnie! Dla mnie to jest udręka. Chodzę tak sfrustrowana, tak mi strasznie przykro bo zaczynam myśleć że coś we mnie jest nie tak, że może przestałam być dla niego atrakcyjna albo mu się znudziłam, albo może jestem za słaba w łóżku. Serio...takie myśli mnie nawiedzają. A jak się kładziemy razem spać i widzę, że on przewraca się na drugi bok i nic nie zamierza inicjować a ja czekam za jago pierwszym krokiem to najpierw się wkurzam tak że mam ochotę go wyrzucić z łóżka a potem płaczę jak głupia bo myślę że jednak to wszystko moja wina. Już kilka razy zdarzyły mi się takie emocje w łóżku. Co ja mam zrobić? Dziewczyny pomóżcie :(
Edytowany przez evenus 4 października 2015, 00:31
4 października 2015, 00:36
"Czuję się okropnie zaniedbywana przez swojego narzeczonego. Bardzo
rzadko prawi mi komplementy, robi mi niespodzianki czy zabiera gdzieś"
A ty go komplementujesz? Robisz mu niespodzianki? Zabierasz go gdzieś? Bo to z reguły działa w dwie strony.
4 października 2015, 00:47
Dziewczyny - widać że do wszystkiego jak się chce to można się przyczepić. Razem ze swoim narzeczonym mamy naprawdę ogromny staż w związku. Znamy się bardzo dobrze...i to mnie właśnie smuci najbardziej, bo pomimo tylu lat razem nadszedł czas, że nie możemy się dogadać, że każdy ma do każdego pretensje, a w łóżku się nie układa. Nie chodzi mi o przeżywanie wielkich fajerwerków w związku i motylków w brzuchu - tylko o zwyczajną namiętność. Nie wyobrażam sobie bycia w związku bez większych emocji. Jurysdykcja tak komplementuje. Z niespodziankami ostatnio było gorzej. Właśnie przez wyżej wspomniane powody (studia, nowa praca).
4 października 2015, 06:42
Nie chcę prognozować tak od razu, ale... każdy facet ma ochotę na seks. I ta ochota nie wygasa tak nagle. Więc albo coś mu jest (nie wiem, jest chory?) albo załatwia swoje potrzeby gdzieś indziej. Albo z kimś innym. Ja bym to głębiej wybadała. Macie już termin ślubu? Jeżeli nie to nie spiesz się do ustalania - jeżeli któraś strona, lub obie (jak u was) zaczynają mieć wątpliwości to bez sensu brać ślub, jeżeli macie brać potem rozwód za rok.
A co facet to jakis robot od seksu ? Jezeli masz takiego partnera co bzyka wszystko co sie poruszy , wspolczuje. Moze ciezko pracuje i naprawde jest przemeczony ? Musisz znim szczerze usiasc i pogadac albo isc na jakas terapie. Sprobuj tez ubrac jakis fajny ciuszek, ;)
4 października 2015, 09:02
To mr, ze facet ma zawsze ochotę na seks! Ja juz do tego dojrzalam i swojego zrozumiałam. Kiedys miałam podobnie. Miałam większe libido. A on dużo i dlugo pracowal i mowil, ze po prostu pada ze zmęczenia i zasypiam mi w minutę. Tez sobie wkrecalam różne rzeczy, to chyba normalne. Moja atrakcyjność wtedy tez wydawala mi się niska. Ale znienil prace i nasze pozycie znowu wrócili do normy :) Twój facet może po prostu ma niższe potrzeby. Pod względem seksu tez trzeba się dopadowac. Ciężko tutaj cokolwiek radzic. Facetom najlepiej wysyła krótkie i treściwe komunikaty bo maja inne mozgi :)
4 października 2015, 14:51
Nie uważam że facet jest jak robot od seksu. Proponuje czytac ze zrozumieniem. Moj mezczyzna tez bardzo duzo pracuje. Ja tez podejrzewam ze to moze byc przyczyna. Niepokoje sie ze to moze nas poroznic. Czesto sie klocimy przez brak czulosci. Czy nie byloby wam przykro gdybyscie nie kochali sie ze swoim mezczyzna przez 3-6tygodni (bywalo i tak). Gdyby on ze mna rozmawial, sygnalizowal mi pewne rzeczy, ze jest zmeczony to bylonu inaczej. A on nic nie mowi i zostawia mi tylko spekulacje.