- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 września 2015, 14:20
Czy wg. Was istnieje syndrom związków przechodzonycg? I jak to ma się do prawdziwego życia? Spotkałam się z różnymi opiniami i jednak przeważa zdanie ze zzwiązki trwające kilka lat bez tzw kroku w przód, się rozpadają. Ten krok do przodu oznacza dla mnie zaręczyny, ślub, dziecko. Oczywiście w wypadku gdy ludzie tego w pewnym okresie życia oczekują. Wiadomo ze nie dotyczy to osób które chcą żyć w związkach nieformalnych całe życie. Co Wy myślicie na ten temat?
18 września 2015, 16:46
A ja nie mierzyłabym wartości związku ślubem, ani dziećmi. Wszystko zależy od ludzkich poglądów, bo dla mnie na przykład ślub nie znaczy nic innego, niż papierek, formalności i urzędowe kwestie, dla mojego mężczyzny też.
18 września 2015, 17:11
A ja nie mierzyłabym wartości związku ślubem, ani dziećmi. Wszystko zależy od ludzkich poglądów, bo dla mnie na przykład ślub nie znaczy nic innego, niż papierek, formalności i urzędowe kwestie, dla mojego mężczyzny też.
Tylko mi własnie chodziło o pary, które jednak myślą o ślubie. Zaznaczyłam, że do związków przechodzonych nie zaliczyłabym par, które pragną żyć w związku nieformalnym.
Edytowany przez 18 września 2015, 17:11
18 września 2015, 17:29
Ja wiem...? Ciężko stwierdzić. Nie mamy dzieci, ślubu ani nawet zaręczyn, a staż spory i się nie przechodziliśmy. Mieszkamy razem co prawda, może to też inaczej niż ktoś, kto latami tylko randkuje. Może to "przechodzenie" to po prostu dowód, że nie była to prawdziwa miłość a jedynie długo trwające zauroczenie?
18 września 2015, 18:43
Nie ma reguły. Znam pary, które są ze sobą 10 lat, bez zaręczyn, ślubu, dziecka, jedynie "pomieszkując" razem i znam takie, które szybko przeszły kolejne etapy i jeszcze szybciej się rozwiodły, ich miłość się wypaliła itp., więc trudno generalizować. Moim zdaniem pierścionek na palcu czy ciąża nie są żadną gwarancją, że związek okaże się na całe życie, że miłość jest wielka i trwała, a zamiary obu stron poważne.
18 września 2015, 22:06
Ten krok do przodu oznacza dla mnie zaręczyny, ślub, dziecko.
Zapomnialas o kredycie. Nic nie laczy tak jak kredyt.
19 września 2015, 00:23
Dla mnie oznacza to, ze oboje nie są pewni swoich wyborów i czekają, aż trafi sie coś lepszego albo coś ich zmusi do podjęcia decyzji. Wyłączam z tego związki zdecydowane na życie bez papierka, ale też i takie, gdzie w którym jedno nie jest pewne, a drugie woli związek nieformalny, a jakimś cudem o tym nie rozmawiali :-)
Co do dalszej trwałości takich przechodzonych związków, to życie pisze różne scenariusze - niezależnie od tego, czy przymus wystąpił, czy nie :-). Znam takich, którzy przez jakiś czas się odnajdywali i byli szczęśliwi przez pewien czas, znam takich, którzy znaleźli kogoś lepszego, a znam takich którzy są do dziś :-)
Edytowany przez moana72 19 września 2015, 00:29
19 września 2015, 09:51
Jeśli jedna strona liczy na małżeństwo, potomstwo i myśli że w końcu druga strona się zdecyduje na to i czeka ileś tam lat na to i nic się nie zmienia to można to nazwać przechodzeniem chyba. Ta osoba traci określoną ilość czasu z osobą która ma inne priorytety, a w tym czasie mogłaby mieć szczęśliwą rodzinę z kimś innym. Wg mnie do definicji takiego związku potrzebne są rozmijające się oczekiwania wobec życia.
21 września 2015, 00:57
Ja miałam ze swoim obecnym chłopakiem 'umowę', że po 3 latach wypadałoby mi się oświadczyć. Jeśli wtedy nadal nie będzie pewny, czy chce spędzić ze mną resztę życia, to chyba to nie ma sensu. Oświadcza się po 1,5 roku :3 Także nadal uważam, że 3 lata to odpowiedni okres czasu, ale jak widać czasem kocha się szybciej i mocniej :D