- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 września 2015, 10:18
Do żon ,matek, ewentualnie osób będących w stałych związkach:Czy Wasi partnerzy spędzają czas osobno, nie z wami , dziećmi itp.?Np. wyjeżdżają samotnie na weekendy, by powiedzmy oddawać się swojemu hobby- wycieczki po górach z kumplami, rajdy motocyklowe itd.Czy mają grupę swoich tylko znajomych, własny świat, do którego Was nie dopuszczaja- nie chodzi mi tu oczywiście o wyjście z kumplami na piwo tylko takie bardziej długofalowe akcje.Jak funkcjonujecie w takich związkach, czy czujecie się komfortowo, czy nie dokucza Wam samotność?Czy Wy też macie swój świat, czy bardziej poświęcacie się dzieciom i akceptujecie taki stan?
12 września 2015, 10:40
Mój partner jest z tych dziwnych. Pewnie mu się kiedyś odmieni jeszcze, ale na ten moment zabiera mnie ze sobą wszędzie. Na wszystkie wypady z kumplami również. Natomiast jeśli ja nie mogę iść, to robi wszystko żeby zmienić termin.
Natomiast u moich rodziców ojciec ma swoją pasję jaką jest piłka nożna. Mama się w to nie wtrąca tylko czasem daje mu jasno do zrozumienia, że nigdy go ni ma w domu. Sama jednak też chodzi na salsę raz na jakiś czas, więc generalnie ma ten swój świat. :)
12 września 2015, 10:41
U nas nie ma takich praktyk. Czasem tylko wyjde z kolezankami z pracy do pubu/ kawiarni/pizzerii. Duzo pracujemy i nie mamy za wiele czasu dla siebie. Dlatego weekendowo- razem i cieszymy sie, ze mozemy ze soba byc
12 września 2015, 10:44
Ja bym się udusiła nie mając swojej przestrzeni i nie licząc na to, że on gdzieś wyjdzie beze mnie. Ogólnie lubię samotność i byłoby mi źle, gdybyśmy wszystko zawsze robili razem.
12 września 2015, 11:07
U mnie to raczej ja jestem z tych osób, które potrzebują czasu na hobby - oczywiście, próbowałam przekonać mojego mężczyznę do tego, natomiast jasne jest, że nigdy nie będzie mu to sprawiało takiej frajdy jak mnie. Wiec nic na siłę: ja go nie ciągnę, próbując przekonać jak fantastycznie pojeździć na koniu przed kilka dni, on nie robi mi problemów ze to robię. I nie wyobrażam sobie żeby było inaczej. Związek to kompromisy, nie można podporządkować do siebie człowieka, zabierać mu czegoś co sprawia mu przyjemność- nie widzę w takim czymś miłości. Oczywiście, fajnie jak obie osoby mają wspólną pasję albo mają oddzielne hobby, które nie wiąże się z żadnymi wypadami (czytanie komiksów, gry komputerowe, grzebanie w aucie, gotowanie, no cokolwiek) ale z drugiej strony nie widzę sensu w zabranianiu czegokolwiek kiedy się z kimś chce żyć.
12 września 2015, 11:16
Oczywiscie ze mamy swoje pasje, hobby. On np uwielbia gry komputerowe o ktorych ja nie mam pojecia. A ja treningi, gotowanie
12 września 2015, 11:27
tak i ja tez to robię
Serio dokucza Ci samotność gdy on wyjezdza na weekend? Nie wierzę, to nie jest normalne.
Związek nie oznacza ze trzeba się wyrzec siebie i robic wszystko razem przez całą dobę
12 września 2015, 11:27
Oboje mamy bardzo dużo przestrzeni, własne pochłaniające zainteresowania, związane z wyjazdami itp. Ale nie mamy wspólnych dzieci, więc brak pola do konfliktu - kto powinien zostać i sie nimi zajmować ;)
12 września 2015, 11:29
u nas cos takiego nie funkcjonuje. bez dzieci to ja wychodzę jedynie na zakupy i mi to pasuje. mój mąż twierdzi, że rodzina wszystko powinna robić razem i nawet dwoma samochodami nigdzie nie jezdzimy, tylko jednym. nasz osobny czas, to jak K. idzie sobie pograc na kompie, a ja w tym czasie oglądam serial. pasuje nam taki układ. w moim otoczeniu raczej żaden mąż nie robi sobie "wypadów na ryby" z kumplami itp.
12 września 2015, 11:34
Ja bym się udusiła nie mając swojej przestrzeni i nie licząc na to, że on gdzieś wyjdzie beze mnie. Ogólnie lubię samotność i byłoby mi źle, gdybyśmy wszystko zawsze robili razem.
tez lubię samotność. Jest to przedmiotem naszych kłótni, bo on by chciał ze mną i dziećmi jeździć na zakupy ciuchowe - raz się zgodziłam - NIGDY WIĘCEJ. jak jedziemy do teściów, to nie mogę nawet "odpocząć" w innym pokoju, bo już przyłazi i smęci, że się izoluję itp.
pasuje mi układ, bez wyjazdów "na ryby", "do spa", ale trochę przestrzeni we wlasnym domu by się przydało.