- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 września 2015, 22:37
Czy któraś z Was miał do czynienia z facetem, który na początku był idealny niemal jak książe z bajki jednak czar szybko prysł i okazało się, że ma więcej wad niż zalet? Co zrobiłyście w takiej sytuacji? Zostawiłyście go? Walczyłyście z jego ciemniejszą stroną? Jeśli tak to z jakim skutkiem?
Jestem w życiowej czarnej kropce i może Wasze historie mi pomogą :)
7 września 2015, 22:52
Tak, tak. Pierwsze 3 miesiące związku marzenie, nawet mnie nazywał swoją księżniczką, oczywiście również tak traktował . Z dnia na dzień zmiana o 180 stopni. Prawie rok miałam nadzieję, że wróci chłopak, który mnie tak w sobie rozkochał. Niestety przeliczyłam się. Po wielu wylanych łzach skończyłam to i wróciłam do kraju.
7 września 2015, 22:55
Tak, tak. Pierwsze 3 miesiące związku marzenie, nawet mnie nazywał swoją księżniczką, oczywiście również tak traktował . Z dnia na dzień zmiana o 180 stopni. Prawie rok miałam nadzieję, że wróci chłopak, który mnie tak w sobie rozkochał. Niestety przeliczyłam się. Po wielu wylanych łzach skończyłam to i wróciłam do kraju.
a ja po siedmiu latach przestałam poznawać mojego faceta, nie wiem czy to przejściowy etap (chociaż trwa już dobry rok) czy tak juz bedzie zawsze... I czy proba jego zmiany nie okaze sie walka z wiatrakami...
7 września 2015, 22:58
a ja po siedmiu latach przestałam poznawać mojego faceta, nie wiem czy to przejściowy etap (chociaż trwa już dobry rok) czy tak juz bedzie zawsze... I czy proba jego zmiany nie okaze sie walka z wiatrakami...Tak, tak. Pierwsze 3 miesiące związku marzenie, nawet mnie nazywał swoją księżniczką, oczywiście również tak traktował . Z dnia na dzień zmiana o 180 stopni. Prawie rok miałam nadzieję, że wróci chłopak, który mnie tak w sobie rozkochał. Niestety przeliczyłam się. Po wielu wylanych łzach skończyłam to i wróciłam do kraju.
Tacy faceci w większości się nie zmieniają. Tj. ich obraz z początku związku jest upiększony żeby Cię złapać, rozkochać w sobie, a potem wychodzi jakim jest człowiekiem. W moim przypadku tak było. Ja po niecały roku stwierdziłam, że już go nie znam, że właściwie nie wiem nawet o czym z nim rozmawiać.
7 września 2015, 23:05
Tacy faceci w większości się nie zmieniają. Tj. ich obraz z początku związku jest upiększony żeby Cię złapać, rozkochać w sobie, a potem wychodzi jakim jest człowiekiem. W moim przypadku tak było. Ja po niecały roku stwierdziłam, że już go nie znam, że właściwie nie wiem nawet o czym z nim rozmawiać.a ja po siedmiu latach przestałam poznawać mojego faceta, nie wiem czy to przejściowy etap (chociaż trwa już dobry rok) czy tak juz bedzie zawsze... I czy proba jego zmiany nie okaze sie walka z wiatrakami...Tak, tak. Pierwsze 3 miesiące związku marzenie, nawet mnie nazywał swoją księżniczką, oczywiście również tak traktował . Z dnia na dzień zmiana o 180 stopni. Prawie rok miałam nadzieję, że wróci chłopak, który mnie tak w sobie rozkochał. Niestety przeliczyłam się. Po wielu wylanych łzach skończyłam to i wróciłam do kraju.
nas poroznilo dziecko - nasza wspolna, swiadoma decyzja. po pieciu latach sielanki mielisy zaczac starac sie o dziecko, przesunelismy tą decyzje na rok pozniej, ukladalo sie cudownie, a wraz z pojawieniem dziecka moj facet wyparowal... moze faktycznie na poczatku skupilam sie na dziecku, a on zszedl na dalszy plan, zaniedbalam go i teraz widze jak bardzo przez to zmienil sie, zmienil swoje podejscie do mnie.
7 września 2015, 23:08
nas poroznilo dziecko - nasza wspolna, swiadoma decyzja. po pieciu latach sielanki mielisy zaczac starac sie o dziecko, przesunelismy tą decyzje na rok pozniej, ukladalo sie cudownie, a wraz z pojawieniem dziecka moj facet wyparowal... moze faktycznie na poczatku skupilam sie na dziecku, a on zszedl na dalszy plan, zaniedbalam go i teraz widze jak bardzo przez to zmienil sie, zmienil swoje podejscie do mnie.Tacy faceci w większości się nie zmieniają. Tj. ich obraz z początku związku jest upiększony żeby Cię złapać, rozkochać w sobie, a potem wychodzi jakim jest człowiekiem. W moim przypadku tak było. Ja po niecały roku stwierdziłam, że już go nie znam, że właściwie nie wiem nawet o czym z nim rozmawiać.a ja po siedmiu latach przestałam poznawać mojego faceta, nie wiem czy to przejściowy etap (chociaż trwa już dobry rok) czy tak juz bedzie zawsze... I czy proba jego zmiany nie okaze sie walka z wiatrakami...Tak, tak. Pierwsze 3 miesiące związku marzenie, nawet mnie nazywał swoją księżniczką, oczywiście również tak traktował . Z dnia na dzień zmiana o 180 stopni. Prawie rok miałam nadzieję, że wróci chłopak, który mnie tak w sobie rozkochał. Niestety przeliczyłam się. Po wielu wylanych łzach skończyłam to i wróciłam do kraju.
Nie wiem co Ci poradzić, bo jednak Wasz związek jest dużo dłuższy i doszło dziecko. Rozmawiałaś z partnerem o jego zmianie?
7 września 2015, 23:12
Nie wiem co Ci poradzić, bo jednak Wasz związek jest dużo dłuższy i doszło dziecko. Rozmawiałaś z partnerem o jego zmianie?nas poroznilo dziecko - nasza wspolna, swiadoma decyzja. po pieciu latach sielanki mielisy zaczac starac sie o dziecko, przesunelismy tą decyzje na rok pozniej, ukladalo sie cudownie, a wraz z pojawieniem dziecka moj facet wyparowal... moze faktycznie na poczatku skupilam sie na dziecku, a on zszedl na dalszy plan, zaniedbalam go i teraz widze jak bardzo przez to zmienil sie, zmienil swoje podejscie do mnie.Tacy faceci w większości się nie zmieniają. Tj. ich obraz z początku związku jest upiększony żeby Cię złapać, rozkochać w sobie, a potem wychodzi jakim jest człowiekiem. W moim przypadku tak było. Ja po niecały roku stwierdziłam, że już go nie znam, że właściwie nie wiem nawet o czym z nim rozmawiać.a ja po siedmiu latach przestałam poznawać mojego faceta, nie wiem czy to przejściowy etap (chociaż trwa już dobry rok) czy tak juz bedzie zawsze... I czy proba jego zmiany nie okaze sie walka z wiatrakami...Tak, tak. Pierwsze 3 miesiące związku marzenie, nawet mnie nazywał swoją księżniczką, oczywiście również tak traktował . Z dnia na dzień zmiana o 180 stopni. Prawie rok miałam nadzieję, że wróci chłopak, który mnie tak w sobie rozkochał. Niestety przeliczyłam się. Po wielu wylanych łzach skończyłam to i wróciłam do kraju.
wielokrotnie i po kazdej rozmowie po kilku dniach wszystko wraca na dawne tory...
8 września 2015, 07:09
zajrzałam do Twojego pamiętnika i...myślę że ta separacja, to nie byl dobry pomysł. Teraz Twój facet ma od was wolne 24h na dobę i jak mu się spodoba i zechce to moze na chwile iść z corka na spacer. Ja na Twoim miejscu "wrocilbym go do domu" i wtedy starala sie naprostować to wszysto...
8 września 2015, 08:27
Moja historia była dość specyficzna i depcze mi po piętach po dziś dzień.
Jak miałam 18 lat poznałam dobrze starszego od siebie ( wtedy kolegę). Był jedną z "najlepszych partii" jak można to tak nazwać w okolicy. Zaradny, po szkole, pracujący, przystojny. Starszy był o 4 lata. Pierwsze spotkanie - super, drugie - ekstra, na trzecie przyjechał z bukietem kwiatów. Chciałam zobaczyć Kraków to zabrał mnie do Krakowa. Poznawaliśmy się jakis czas, w końcu zdecydowałam sie na związek bo wiedziałam, że potrzebny jest mi starszy mężczyzna, który sprowadzi mnie trochę na ziemię ( nie ukrywam, że miałam dosć dziwne towarzystwo). Sielanka trwała 3 miesiące. Z dnia na dzień odbiło mu, robił sceny zazdrości, awantury i wprowadzał nieprzyjemną atmosferę. Jak powiedziałam, że odchodzę zaczęły się problemy, groźby i nachodzenie mnie. Mogłabym rozpisywać tą sytuację godzinami...
To był przykład jak z księcia zrobił się zaborczy, nie do zniesienia zazdrośnik o byle co. Koszmar trwał trochę czasu, zmuszona byłam przez to wyjechać do innego miasta i dopiero wtedy się unormowało. I chwała, ze tego nie ratowałam bo kto wie, czy nie przeszedłby do rękoczynow.
Edytowany przez Natala17 8 września 2015, 08:30