- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 sierpnia 2015, 10:53
Dziewczyny, chciałabym zapytać, czy między Wami a Waszymi facetami jest dużo różnic? Chodzi mi o przekonania, zainteresowania, pomysły na życie i na wychowywanie dzieci? Jeśli tak, to jak sobie radzicie, żeby jakieś kompromisy porobić? Nie przeszkadza Wam to?
Pytam, bo chyba nie ma bardziej niedobranej pary niż ja i mój chłopak. Różnymi się wszystkim, od drobnych rzeczy, jak ulubiona muzyka lub książki, które czytamy, poprzez sposób jedzenia (ja mogłabym żyć na warzywach, on jest mięsożerny i uwielbia wszystko co tłuste) aż do spraw całkiem poważnych jak pogląd na wychowanie dzieci, wykształcenie (kończę drugi kierunek, a on nie rozumie po co mi to), religię. W ogóle, jestem osobą, która chce więcej. Więcej zobaczyć, więcej doświadczyć, więcej spróbować, więcej wiedzieć, więcej przeczytać, w większej liczbie miejsc być. On chciałby więcej, to prawda, ale tylko spokojnej egzystencji przed telewizorem. Jestem ambitna, chcę dobrej pracy, pieniędzy, możliwości, szukam, angażuję się w nowe projekty, on boi się nowych rozwiązań i wyzwań, więc pracuje u wuja, bo go zna, bo można się z nim dogadać, bo nie ma pomysłu, że, chociaż skończył studia, nie musi pracować bardzo ciężko fizycznie, bo nie potrzebuje więcej pieniędzy. Ja ciągnę go do jakiejś knajpki, w której jeszcze nie byliśmy, żeby zjeść coś nowego, poznać nowy smak, a on się wykręca i najchętniej podreptałby do osiedlowej pizzerii. Albo ja planuję super podróż a on upiera się przy Bałtyku, bo boi się nowych miejsc i woli zostać w swojej strefie komfortu. Czasami zaczynam się zastanawiać, czy my naprawdę powinniśmy być razem...
28 sierpnia 2015, 11:57
No, to naprawdę smutne jest. U nas w związku to ja jestem tą silniejszą stroną i zazwyczaj ja stawiam na swoim, ale nie jestem szczęśliwa, kiedy widzę, że on się męczy. Nie mam ochoty cieszyć się z wycieczki do Pragi, kiedy widzę, że on to robi tylko dla mnie i najchętniej by się zaszył w mieszkaniu. Raczej to z niego ulatuje energia i radość.po dwóch latach są razem ale bardziej obok siebie pod jednym dachem. Z niej radość i energia już uleciała. Przykre.
u nich jest tak samo. Ale o ile w nim nigdy nie było dużych pokładów energii o tyle u niej się zmniejszają i teraz już nie jest aż tak radosna jak kiedyś. Są przyznaje, że z jego powodów bo ciągle zderza się ze ścianą. Wiesz jaki jest Twój partner i znasz siebie. Sama najlepiej wiesz czy taka codzienność to dla Ciebie na dłuższą metę. Wiele się wyjaśni jak zamieszkacie razem. To duży sprawdzian.
28 sierpnia 2015, 12:02
Mozna sie roznic diametralnie w zwiazku - wtedy zaczyna sie problem, gdy ktos uwaza sie lepszy ( czyta inteligentniejsze ksiazki niz partner, albo jest wege - a druga osoba az wstyd wpowiedziec - je mieso itd itd). problem jest wtedy, gdy partnerzy nie szukaja malych punktow , ktore ich lacza - typu uwielbiaja razem zachod slonca, czy zielony kolor, usmeich sasiadki dziecka itd itd
Z kazdym czlowiekiem na ziemi mamy wspolne punkty - wystarczy ich poczukac.
28 sierpnia 2015, 12:03
Jakbym czytała o sobie... I najprościej by sie napisało "rzuć i znajdź takiego, z którym się idealnie będziesz dogadywać" ale jak patrzę na to, ile lat szukałam swojego partnera, który jest naprawdę dobry, szanuje mnie, bardzo kocha, to nie wyobrażam sobie rzucić go przez to, że nie lubi podróży, długich rozmów, grzybobrania, czy kotów, które ja tak bardzo kocham i żyć znowu 20 lat sama i szukać swojego 'ideału'. Życie nauczyło mnie, że związek to sztuka kompromisu i zawsze będą różnice między kobietą a mężczyzna, tak nas natura stworzyła. Grunt to znaleźć takiego odmieńca, który nigdy nie podniesie na Ciebie ręki, szanuje Ciebie i Twoją rodzinę i będzie dobrym ojcem dla Twoich dzieci.
ludzie często trwają przy kimś bo on mnie kocha, on mnie nie bije, on ma dobre geny. Znam też osoby, które tkwią w związku bez miłości bo przecież nie jest źle. Albo boją się, że zostaną same. Smutne. Kiedy można być z kimś kto jest Twoją bratnią duszą, a nie tylko idealnym partnerem. Ryzyk fizyk. W każdych relacjach są plusy i minusy. Różni ludzie, różne potrzeby, różne wymagania.
28 sierpnia 2015, 12:48
Mozna sie roznic diametralnie w zwiazku - wtedy zaczyna sie problem, gdy ktos uwaza sie lepszy ( czyta inteligentniejsze ksiazki niz partner, albo jest wege - a druga osoba az wstyd wpowiedziec - je mieso itd itd). problem jest wtedy, gdy partnerzy nie szukaja malych punktow , ktore ich lacza - typu uwielbiaja razem zachod slonca, czy zielony kolor, usmeich sasiadki dziecka itd itdZ kazdym czlowiekiem na ziemi mamy wspolne punkty - wystarczy ich poczukac.
Wiesz, chyba na uwielbianiu do uśmiechu dziecka sąsiadki i wspólnej dużej kupie zielonego prania związku się nie zbuduje, jeśli inne, fundamentalne rzeczy będą rozbieżne.
28 sierpnia 2015, 13:07
My się trochę różnimy jeżeli chodzi o charakter i zainteresowania, ale światopogląd mamy dość podobny, tak samo pomysł na życie. Ślubu i dzieci jeszcze nie mamy - ale też mamy zbieżne wyobrażenia. Natomiast na przykład on uwielbia sport, ja nie - nie ciągnie mnie na siłę na trening, najczęściej idzie sam, albo z jakimś kolegą. Ja z kolei mogę godzinami gadać ze swoimi przyjaciółmi, on ziewa po pół godzinie - więc na ogół idę się z nimi spotkać sama. To nie jest żaden problem - myślę, że schody by się zaczęły gdyby jedno na drugim coś próbowało wymusić, a patrząc na związki znajomych to się czasami zdarza - "skoro ty nie idziesz biegać to ja przez ciebie też zostaję w domu", albo "pewnie idź sobie do przyjaciół, nie mam nic przeciwko", a potem foch. Stąd na przykład nie wyobrażam sobie związku z kimś kto uwielbia imprezować i oczekuje, że ja również zacznę, albo będzie uważał, że musimy być do siebie przyklejeni 24/7 i niczego nie można zrobić samemu. Jeżeli jest to zrozumienie dla tego, że druga strona może mieć inne zainteresowani to myślę, że zdecydowanie łatwiej funkcjonować. Natomiast nie wyobrażam sobie związku z kimś kto jest np. bardzo wierzący (i chciałby ewentualne dzieci wychowywać zgodnie z założeniami tej religii), albo ma skrajnie różne od mojego spojrzenie na życie, to by musiało generować niepotrzebne tarcie.
28 sierpnia 2015, 13:25
Ja bym nie mogła być w związku o bardzo odmiennych poglądach.Szczególnie sprawy religi.
28 sierpnia 2015, 13:30
Heh,6 lat łudziłam się, że nie trzeba być dobranym. Że można pogodzić różnice, żyć "obok", mieć ciastko i zjeść ciastko :D Może i da radę tak żyć, pytanie tylko PO CO? Rozstałam się ze swoim chłopakiem po kilku latach, praktycznie tuż przed planowanym ślubem, bo ktoś mi oczy otworzył, że można inaczej. Różnice są potrzebne, oczywiście że tak! Nie ma przecież dwóch jednakowych osób. Z własnego doświadczenia napiszę tylko, że można realizować się samemu, ale będąc singlem. I też jest fajnie! Jak już jesteśmy w związku, to zadbajmy o to, żebyśmy większość rzeczy robili wspólnie. Bo o to chodzi! I nie jest ważne co się robi. Zwiedza świat czy własną kanapę, grunt żeby obojgu dawało to radość i satysfakcję :D
28 sierpnia 2015, 13:35
Wszystko zależy od tego, na jakim poziomie są te różnice. Jeśli dotyczą temperamentu, to ok. Bardzo często spotyka się udane małżeństwa różniące się temperamentem, bo w codziennym życiu ludzi dojrzałych te różnice mają niewielkie znaczenie. Tu kompromis jest jak najbardziej możliwy. Kwestia zainteresowań to też niewielki problem przy odrobinie dobrych chęci. Ale jeśli chodzi o różnice w spojrzeniu na życie, to ja tego dobrze nie widzę, chyba że ktoś jest chorągiewką. Nie ma kompromisów w rzeczach ważnych, bo nikt na dłuższą metę nie czuje się dobrze zaprzedając siebie. Nie potrafiłabym żyć z człowiekiem o odmiennych poglądach na kwestie rodziny (jedno chce dzieci, drugie nie, jedno chce pracować, drugie nie chce na to pozwolić), na kwestie wiary (jedno katolik, drugie ateista) - to zdecydowanie nie przy dzieciach, na kwestie polityczne, jeśli miałabym je mocno ugruntowane (nie da się żyć z wrogiem pod jednym dachem), na kwestie moralności, rzutującej też na wychowanie dzieci itp.
28 sierpnia 2015, 13:39
Jakbym czytała o sobie... I najprościej by sie napisało "rzuć i znajdź takiego, z którym się idealnie będziesz dogadywać" ale jak patrzę na to, ile lat szukałam swojego partnera, który jest naprawdę dobry, szanuje mnie, bardzo kocha, to nie wyobrażam sobie rzucić go przez to, że nie lubi podróży, długich rozmów, grzybobrania, czy kotów, które ja tak bardzo kocham i żyć znowu 20 lat sama i szukać swojego 'ideału'. Życie nauczyło mnie, że związek to sztuka kompromisu i zawsze będą różnice między kobietą a mężczyzna, tak nas natura stworzyła. Grunt to znaleźć takiego odmieńca, który nigdy nie podniesie na Ciebie ręki, szanuje Ciebie i Twoją rodzinę i będzie dobrym ojcem dla Twoich dzieci.
Ja z moim partnerem też mamy pełno różnic (myślę że to zawsze tak będzie) np. on lubi wypocząć nad morzem ja w górach, on słucha pop a ja rock. Ale mamy swoje kompromisy no i nie są to poważne różnice jak religia, poglądy. Bo z takimi wielkimi to nie wiem czy jest szansa na kompromis....
28 sierpnia 2015, 15:12
Oczywiście, jakieś różnice w związku muszą być, bo nie ma chyba dwóch identycznych osób, z dokładnie tymi samymi zainteresowaniami i poglądami. My z Mężem różnimy się w drobnych kwestiach typu ulubiona muzyka czy filmy, ja lubię czytać książki, Mąż bardzo lubi oglądać żużel. Ale to są różnice, które totalnie nie wpływają na nasz związek. Ale te najważniejsze kwestie światopoglądowe mamy bardzo podobne. Mamy zbliżone podejście do kwestii religii, rodziny, dzieci, kariery oraz seksu. To myślę są najistotniejsze tematy. Nad innymi sprawami zawsze można wypracować kompromis. Ja jednak nie wyobrażam sobie życia z kimś, z kim na każdym kroku byłyby różnice, inne potrzeby. Myślę, że ja z kimś totalnie innym ode mnie, nie stworzylabym dobrego związku.