- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 sierpnia 2015, 20:56
Mam 30 lat i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Czuję się głupio próbując szukać winnego temu, że nic mi się nie chce i za nic nie mogę się zabrać oraz wszystkich swoich problemów życiowych, ale jak nie szukać jak przestaję sobie z czymkolwiek radzić. Wpływ dzieciństwa zaczynam widzieć w sferze zawodowej i widzę, że nie dam rady tego przeskoczyć jeśli nic ze sobą nie zrobię. Do tej pory jakoś funkcjonowałam, bo miałam wspólniczkę, ale odkąd zostałam sama mam problem w kontaktach z klientami. W tym zawodzie bardzo ważna jest asertywność, pewność siebie i duże poczucie własnej wartości, a ja tego nie mam.
Od lat od wszystkich dookoła słyszę, że mam szczęście, że wychowałam się w normalnej rodzinie. Mama i babcia zawsze powtarzają jaką to wspaniałą i wartościową rodziną jesteśmy, jakie one dobre itd. Tymczasem po tylu latach dotarło do mnie jak toksyczna jest moja rodzina i jak wielką krzywdę mnie i bratu wyrządzili. Gdybym to była tylko ja to mogłabym się zastanawiać czy mam rację, ale mój brat ma identyczne problemy tylko inaczej sobie z nimi radzi. Rodzice mnie nie bili (no może kilka razy jak coś przeskrobałam), ale wiecie co? zazdroszczę ludziom, którzy bez ostrzeżenia dostawali w gębę, bo straszenie tym, że ojciec wróci z pracy i zbije nas pasem, wielogodzinny strach przed tym jest o wiele bardziej wyniszczający niż dostanie tym pasem. Okazywało się, że to tak naprawdę aż tak bardzo nie boli. Dopiero teraz dociera do mnie, że ja wszystkiego się w dzieciństwie bałam. Bałam się dostać 3 z klasówki, bo mama powie, że to bardzo kiepska ocena; 5, bo spyta czy nie było 6; wywiadówki, bo inne dzieci są aktywne, a ja taka cicha i nieśmiała. Wszystkiego się bałam. Wszyscy byli ode mnie lepsi, a ja byłam leniwa i do niczego się nie nadawałam. Całe życie tylko słyszałam jak coś kiepsko zrobiłam, jak kiepsko wyglądam. Przez lata tak żyłam i ciągle się zastanawiałam dlaczego nie mam przyjaciół, dlaczego nikt mnie nie lubi i ciągle siedzę na korytarzu sama, dlaczego jak komuś pomogę lekceważy mnie, dlaczego się dla nikogo nie liczę. Dopiero jak poznałam mojego faceta on mi uzmysłowił jak dziwne jest, że moi rodzice nie potrafią się cieszyć z moich sukcesów. Byłam najlepszą studentką, a mój ojciec twierdził, że po co mi studia jak będę pracować na kasie w supermarkecie i drwiącym tonem dodawał "pani magister inżynier". Jak powiedziałam matce, że rozszerzam swoją działalność o kolejną dziedzinę to skomentowała "ty się na tym w ogóle znasz?" zamiast powiedzieć, że się cieszy, że się rozwijam. W rodzinie zapanował wielki bulwers jak moja siostra cioteczna nikomu nie powiedziała, że jest w ciąży i praktycznie nie utrzymuje kontaktu z dziadkami. Wiem dlaczego. Babcia ostatnio przyszła do mnie z wizytą na 10 minut. W ciągu tych 10 minut usłyszałam, że jestem leniwa i nic nie robię; że wyglądam jak dziad (styl, który preferuję się babci nie podoba, sportowe ciuchy w stylu włoskim - ostatnio odkryłam jak świetnie się w nim czuję) oraz zaplanowała kiedy mam wziąć ślub, bo jak to wygląda; kogo zaprosić, gdzie, nawet świadków wybrała. Wiecie co by powiedzieli moi rodzice gdybym ich zaprosiła do swojego mieszkania? Mama: ojezu jakie małe, ja bym nie mogła w takim żyć. Ojciec: widzisz i po co ci były te studia jak cię nie stać na dom taki duży jaki my z mamą mamy. Ciągle tylko słyszę kiedy ja wydorośleję, zero wyrozumiałości i wsparcia. Nie mogę mieć dzieci z powodu zaawansowanej choroby, matka o tym wie, ale ciągle przyłazi i pyta się kiedy będzie miała wnuka. A ja przy każdym takim pytaniu mam dzień już do końca zepsuty i czuję się jak śmieć. Jeśli mam przetrwać to muszę się zająć czymś innym np. pracą żeby zapomnieć, a matka ciągle powtarza, że trzeba się starać, że Tomek ma już 2 dziecko, Gosia w ciąży znowu, a Ania synek to już chodzi. Mój brat niedawno dzięki mojej pomocy zakończył toksyczny związek z kobietą, ale jestem pewna, że nie uchroni go to przed wpakowaniem się w kolejne bagno za chwilę co też nie daje mi spokoju. Mój facet jest normalny, ale zauważyłam, że uwielbiam kontakty ze spaczonymi ludźmi przez internet. Zwykli, normalni i pozytywni mnie nudzą. Ludzie, którzy mają jakieś zaburzenia za to niesamowicie przyciągają. Ciągle mnie prześladują wspomnienia z dzieciństwa kiedy ojciec kazał nam się uczyć szybko tabliczki mnożenia, bo jak za 2 godziny wróci to nas przepyta i dostaniemy pasem za każdy błąd. Pamiętam jak babcia uważała, że za wszystko trzeba się wstydzić.. świadectwo bez paska schować głęboko żeby nikt nie zobaczył, bo wstyd. Moja matka swoimi komentarzami spowodowała u mnie wstyd przed kobiecością i dorastaniem, a ojciec i babcia przed kobietami, które nie są super drobne. Dziś podobają mi się tylko kobiety bardzo chude i drobne. Sama jestem dobrze zbudowana i tylko wychudzona czuję się lepsza. Tylko kiedy słyszę, że jestem chuda cieszy mnie to. Jak słyszę, że dobrze wyglądam czuję się strasznie. Czuję do siebie wstręt i obrzydzenie. Nie mam ochoty na pracę i kontakty z kimkolwiek, nie wychodzę z domu. Miałam anoreksję, bulimię ćwiczeniową, kompulsy zdarzają mi się do dziś. Teraz rodzice komentują tylko, że wyglądam jak wieszak - ojciec i babcia, ale jest to mniej bolesne niż dobrze wyglądasz.
Czy są tu osoby, które po wielu latach dopiero zrozumiały, że ich rodzina jest toksyczna? Pochodzą z rodziny, która dla wszystkich dookoła jest idealna, a co się dzieje w środku nie wie nikt? Jak sobie radzicie?
24 sierpnia 2015, 11:23
Postaraj się spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy, uważam, że wymagający rodzice są lepsi niż ignoranci. Zastanawiałaś się kiedyś czy byłabyś w tym samym miejscu co teraz jakby zadawalała ich 3 na świadectwie i byli by dumni, że przeszłaś do kolejnej klasy?Mój ojciec jest wojskowym, tabliczki mnożenia na wyrywki też uczyłam się błyskawicznie, przepytywał mnie z zadań domowych i tego co było na lekcji i jeśli nie odpowiedziałam na każde pytanie siedziałam tak długo aż nie mógł ,mnie niczym zagiąć, a jak przegladał zeszyty i znalazł jakiś błąd wyrywał kartkę i musiałam przepisywać czasami kilka stron, ale z perspektywy czasu widze, że to co robili rodzice miało na mnie bardzo korzystny wpływ. Moim zdaniem powinnaś odciąć się od złych wspomnień (bezpośredniego atakowania Ciebie, jak np. wypytywanie o dziecko), ale też zastanowic się czy nie wyświadczyli Ci przysługi tym, ze od Ciebie wiele wymagali
przecież zdecydowana większość ludzi, którzy coś osiągnęli w życiu, nie była traktowana przez rodziców tak jak ty. gdyby twój ojciec nie był takim tyranem też byś osiągnęła to co masz. zresztą jest różnica miedzy wymagającymi rodzicami, a rodzicami poniżającymi.
24 sierpnia 2015, 13:17
jakbym czytala swoja historie, odcielam sie od rodzinki na troche I nasze relacje wyzdrowialy
24 sierpnia 2015, 16:26
Postaraj się spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy, uważam, że wymagający rodzice są lepsi niż ignoranci. Zastanawiałaś się kiedyś czy byłabyś w tym samym miejscu co teraz jakby zadawalała ich 3 na świadectwie i byli by dumni, że przeszłaś do kolejnej klasy?
Moim zdaniem to nie jest dobre żeby wymagać od dziecka 5 ze wszystkiego. Jak ktoś jest dobry ze wszystkiego to nie jest dobry z niczego. Nie miałabym nic przeciwko żeby moje dziecko miało 5 z matematyki i fizyki, a z pozostałych 3 czy nawet 2. Ważne jest pielęgnowanie i rozwijanie talentów dziecka po uprzednim ich odkryciu.
24 sierpnia 2015, 16:34
Autorko, jednak ja napisze, nie zyj przeszloscia. Ja mialam oba czynniki w domu i ponizanie slowne, bicie i to nie zwykle, po tylku...A bila mnie matka, wyzyzwala a ojciec wymagal dobrych ocen, dlaczego nie szostka, to staly tekst. Dlatego od 10 lat nie mam juz kontaktu o z ojcem, a z matka na szczescie od rozwodu rodzicow, bo wkoncu z powodu, ze nas bila, rodzice sie rozwiedli. Macoche tez mialam podla. Wszytko to jednak kwestia charakteru, musisz to zrozumiec, ze sama jestes kowalem swojego losu. Brzmi ostro, ale prawdziwie. Jestes juz dorosla a przezywasz przesylosc, ktora nic nie zmienia i tylko pogarsza. Niestety to trudne, nie napisze Ci, ze rach, ciach i zrobione. Mi to zajelo cale lata...Pracuj nad soba, oderwij sie od przeszlosci.Nie mam dzieci, z powodu tego, co mi zrobili rodzice. Nie chce powielac ich bledow, tak w skrocie. I sram na ich zdanie na ten temat, jaka to jestem beznadziejna
Czasem przeżywam, ale nie jest tak, że non stop o tym myślę itd. Po prostu byłam teraz z rodzicami przez 2 tygodnie żeby mój facet mógł w spokoju popracować i się nasłuchałam. Ja wiem, że nic się nie zmieni, że trzeba się odciąć itd. Chodzi mi tylko o to, że mam totalny brak poczucia własnej wartości, który przeszkadza mi w kontaktach z ludźmi i z moimi klientami, a dodatkowo nie mogę się za nic zabrać. Zastanawiałam się tylko czy słusznie ich obwiniam czy po prostu jestem taka beznadziejna. Pomyślałam, że ktoś mi coś doradzi, bo sama zastanawiałam się nad terapią.
24 sierpnia 2015, 16:46
Czasem przeżywam, ale nie jest tak, że non stop o tym myślę itd. Po prostu byłam teraz z rodzicami przez 2 tygodnie żeby mój facet mógł w spokoju popracować i się nasłuchałam. Ja wiem, że nic się nie zmieni, że trzeba się odciąć itd. Chodzi mi tylko o to, że mam totalny brak poczucia własnej wartości, który przeszkadza mi w kontaktach z ludźmi i z moimi klientami, a dodatkowo nie mogę się za nic zabrać. Zastanawiałam się tylko czy słusznie ich obwiniam czy po prostu jestem taka beznadziejna. Pomyślałam, że ktoś mi coś doradzi, bo sama zastanawiałam się nad terapią.Autorko, jednak ja napisze, nie zyj przeszloscia. Ja mialam oba czynniki w domu i ponizanie slowne, bicie i to nie zwykle, po tylku...A bila mnie matka, wyzyzwala a ojciec wymagal dobrych ocen, dlaczego nie szostka, to staly tekst. Dlatego od 10 lat nie mam juz kontaktu o z ojcem, a z matka na szczescie od rozwodu rodzicow, bo wkoncu z powodu, ze nas bila, rodzice sie rozwiedli. Macoche tez mialam podla. Wszytko to jednak kwestia charakteru, musisz to zrozumiec, ze sama jestes kowalem swojego losu. Brzmi ostro, ale prawdziwie. Jestes juz dorosla a przezywasz przesylosc, ktora nic nie zmienia i tylko pogarsza. Niestety to trudne, nie napisze Ci, ze rach, ciach i zrobione. Mi to zajelo cale lata...Pracuj nad soba, oderwij sie od przeszlosci.Nie mam dzieci, z powodu tego, co mi zrobili rodzice. Nie chce powielac ich bledow, tak w skrocie. I sram na ich zdanie na ten temat, jaka to jestem beznadziejna
Nie jestes beznadziejna ! Nie mysl tak o sobie. Jestes wartosciowa i zapewne wiesz ze postepowanie Twoich rodzicow nie jest dobre i jak widzisz wiele kobiet tu widzi to samo co ty. Nie wierze ze zli rodzice mobiluzja nas do dzialania. Z tego co piszesz to jednak pracujesz i dajesz sobie rade w zyciu wiec nie jest zle w taki sposob jaki ty to widzisz. A skoro ten brak pewnosci siebie az tak ci przeszkadza to popracuj nad tym z psychologiem bo jak widac potrzebujesz tego aby uwierzyc we wlasne mozliwosci :)
24 sierpnia 2015, 17:18
Czasem przeżywam, ale nie jest tak, że non stop o tym myślę itd. Po prostu byłam teraz z rodzicami przez 2 tygodnie żeby mój facet mógł w spokoju popracować i się nasłuchałam. Ja wiem, że nic się nie zmieni, że trzeba się odciąć itd. Chodzi mi tylko o to, że mam totalny brak poczucia własnej wartości, który przeszkadza mi w kontaktach z ludźmi i z moimi klientami, a dodatkowo nie mogę się za nic zabrać. Zastanawiałam się tylko czy słusznie ich obwiniam czy po prostu jestem taka beznadziejna. Pomyślałam, że ktoś mi coś doradzi, bo sama zastanawiałam się nad terapią.Autorko, jednak ja napisze, nie zyj przeszloscia. Ja mialam oba czynniki w domu i ponizanie slowne, bicie i to nie zwykle, po tylku...A bila mnie matka, wyzyzwala a ojciec wymagal dobrych ocen, dlaczego nie szostka, to staly tekst. Dlatego od 10 lat nie mam juz kontaktu o z ojcem, a z matka na szczescie od rozwodu rodzicow, bo wkoncu z powodu, ze nas bila, rodzice sie rozwiedli. Macoche tez mialam podla. Wszytko to jednak kwestia charakteru, musisz to zrozumiec, ze sama jestes kowalem swojego losu. Brzmi ostro, ale prawdziwie. Jestes juz dorosla a przezywasz przesylosc, ktora nic nie zmienia i tylko pogarsza. Niestety to trudne, nie napisze Ci, ze rach, ciach i zrobione. Mi to zajelo cale lata...Pracuj nad soba, oderwij sie od przeszlosci.Nie mam dzieci, z powodu tego, co mi zrobili rodzice. Nie chce powielac ich bledow, tak w skrocie. I sram na ich zdanie na ten temat, jaka to jestem beznadziejna
nigdy nie bylam na terapii, ale poszlam na studia pedag., wiele dzieki nim zrozumialam i nie mam nawet zalu do matki, za to, ze mnie katowala jak bezbronne zwierze...Psycholka i tyle. Ale fakt, poczucie wartosci, mimo bardzo wielu sukcesow mam do bani, a jestem juz 37 latka, w mega udanym zwiazku...etc. Pracuje jednak nad tym kazdego dnia. Sztuka jest nauczenie sie nie myslenia o tym tak intensywnie. Odciecie sie mimo wszystko. Postaw tylko i wylacznie na siebie. Nie jestes, ba, na 100% nie jestes beznadziejna, jestes wartosciowa jak kazdy inny, tylko bardzo ciezko w to uwierzyc. Wszystko co robisz, robisz dla siebie, pamietaj o tym. Walcz.
24 sierpnia 2015, 17:27
Idź na terapię. Zrób coś dla siebie. Nie zapraszaj ich do swojego mieszkania jeśli im nie pasuje. Spotykaj się z nimi tylko gdy naprawdę będziesz musiała i nie bierz do siebie tego co mówią. Ja też mam problemy podobne do twoich. Czuję się jak śmieć. Mam firmę, świetne dzieci a mimo to czuje się jak śmieć. Wpakowałam sie w związek z facetem identycznym jak mój ojciec. Przez długi czas byłam nieszczęśliwa ale małymi kroczkami walczę o siebie i wierzę, że mi się uda. Ty tez musisz w to uwierzyc. Chcesz to napisz do mnie. Też nie mam żadnych koleżanek, czuje sie samotna ale staram się wlaczyć.
24 sierpnia 2015, 18:04
Całkowita odcinka, ot co. Jesteś wartościową dziewczyną, uwierz w to. A z rodziną to wiesz, najlepiej na obrazku. Daj sobie szansę na normalne i szczęśliwe życie i nie pozwól na to, żeby toksyczni ludzie Ci je niszczyli. Nawet jeżeli to są Rodzice. Szczególnie jeżeli to są oni!
24 sierpnia 2015, 18:38
Mam to samo. Ktoś wyżej napisał, że nie możesz żyć przeszłością a tu wcale nie chodzi o życie przeszłością tylko o to, że pewne zachowania czy nawyki są głęboko w Tobie. Wiem bo tak mam. Ojciec psychicznie terroryzował mnie i rodzeństwo że jak tego czy tamtego nie zrobimy to pas pójdzie w ruch. Wprawdzie nigdy tym pasem nie dostałam ale strach przed nim paraliżował. Dziś mam prawie 40 lat i ciągle szukam akceptacji. W pracy wszystko za wszystkich robię, ogólnie w życiu pomagam bezinteresownie a jak mnie ktoś wystawi to jest mi przykro ale się uśmiecham i myślę sobie że pewnie tak musi być. Nie umiem się upominać i walczyć o swoje ze strachu że przestanę być lubiana czy akceptowana.
24 sierpnia 2015, 18:39
Terapią sobie poradziłam. To nie jest takie proste, żeby "nie żyj przeszłością, nie przejmuj się" mogło pomóc. Polecam poszukać dobrego, fajnego terapeuty/terapeutki i przejść cały proces terapeutyczny (łatwo się wykrzaczyć po drodze, nie jest to prosta rzecz, ale kiedy się już osiągnie spokój, to jest to niesamowite uczucie).
Moja rodzina różni się od Twojej, ale też wiele zachowań, które u nas były na porządku dziennym (np. wieczne ściemnianie, żeby ktoś drugi się nie wkurzył/nie zasmucił/nie zdenerwował) to zachowania niszczące i na dłuższą metę mocno toksyczne